Naprawdę współczuję tego, że oboje Twoi rodzice chorują. Nie możesz się jednak poddawać i przede wszystkim nie mów, że jesteś samotna. Na pewno wokół Ciebie jest wiele osób, które mogą Ci pomóc. No i masz jeszcze to forum, na którym będziemy Ciebie wspierać.
Judita wczoraj na którymś wątku przeczytałam opinię z którą się zgadzam.
Znajomi mówią, "jak będziesz chciała chociażby pogadać to dzwoń, możesz na nas liczyć" itp.
Tak niby tak
ale już widzę że po pierwszym "szale" zainteresowanie minęło, no przecież sobie radzę
a o 24 lub 3 rano przecież nie zadzwonię do nikogo
Chociaż usłyszałam też stawiające mnie do pionu "Nikt za Ciebie tego plecaka nie poniesie, doskonale wiesz, że pewne rzeczy musisz sama, bo jesteś sama"
Wiem ...
Ale dobrze, ze jest forum
[ Dodano: 2015-10-30, 11:01 ]
A na pytania "jak mama?" nie wiem jak odpowiadać
Bo z pozoru wszystko gra - nie zmienia się radykalnie ani na gorsze ani na lepsze, ale przecież dobrze nie jest
Objawów po zatrucia po ostatniej chemii brak i powinno mnie to cieszyć, ale z drugiej strony martwi - czy ta chemia zadziałała?
Naczytąłam się o kachezji - mama od 4 września schudła 15 kilo.
Wczoraj kupiłam poduszkę p. odleżynom - dzisiaj mam dokupić jeszcze dwie i będą służyły jako materac
I tak moje życie się toczy
Tylko czemu porządek nie chce się robić sam, gotowanie już bym jakoś zniosła
Tak, z tymi znajomymi to masz racje. Kiedy moja mama zachorowala to interesowalo ich tylko co jej jest i jak to znosi, a kiedy zaczynalam mowic, ze sie boje, ze nie wiem gdzie isc, co robic, kiedy potrzebowalam wsparcia to slyszalam w najlepszym wypadku slyszalam: wszystko bedzie dobrze, dasz rade albo w najgorszym wypadku: wiesz, moja ciocia, wujek, babcia czy ktos tam tez ma problemy, tez jest chory... Wtedy akurat nie na to liczylam. Sama nie wiem co chcialabym wtedy uslyszec, ale na pewno nie puste dla mnie slogany, czy ze ktos ma "gorzej", bo nie polepszalo to mojego samopoczucia...Moze wystaczylo pomilczec. Dlatego przestalam mowic co czuje. Wyzalilam sie tutaj i duzo rozmawialam z mezem. On mi tez bardzo pomogl. Powiedzial mi, ze wie ze sie boje, ale on bedzie przy mnie, ze przejdziemy przez to razem. To jemu sie wyplakiwalam on wtedy mnie przytulal i nic nie mowil, bo nie wiedzial co. I to chyba bylo najlepsze co mogl zrobic. Czulam i czuje jego wsparcie i wsparcie tego forum. To mi pomaga kiedy mam kryzys...
Wczoraj kupiłam poduszkę p. odleżynom - dzisiaj mam dokupić jeszcze dwie i będą służyły jako materac
A dopytywałaś w hospicjum, Oni mają na stanie i często można od nich taki materac przeciwodleżynowy wypożyczyć.
jussti, czasami zostajemy z chorobą, problemami sami i nic na to nie poradzimy, nie każdy umie pomóc, nie każdy chce pomóc, niektórzy się boją, takie życie, choć wiem że przykre to.
Trzymaj się, tu na pewno osoby z forum poprowadzą Cię przez tą ciężką drogę.
Wyniki badań niezłe.
Poduszki będą się rozsuwać, wypożyczcie/kupcie materac.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Witaj jussti, masz rację to forum to miejsce gdzie my osoby zmagające się z chorobą bądź z chorobą bliskich znajdują wsparcie zrozumienie i pomoc.Ja mam osoby na tym forum do ktorych zawsze mogę zadzwonić gdy jest mi źle i chcę pogadać. I nie ważne że jest to środek nocy. Pozdrawiam
_________________ Zbyt szybko się to potoczyło 08.12.14 -18.02.15
Na szybko póki co.
Poduszki zdają egzamin.
Mama nie chce takiego prawdziwego przeciwodleżynowego - mamy już z HD.
Waży już tylko 51,1
Wczoraj była pani dr z HD
nie mam pomysłu żeby mamę "zmusić" do jedzenia często a mało
Spróbuj może bardziej płynne rzeczy. Jak moja mama nie chciała już jeść dokarmiałam kisielami, kaszką manną, jakiś rzadszy budyń, może słoiczki dla dzieci, cokolwiek aby zjadła a przede wszystkim piła.
jussti,
Możesz mi wyjaśnić, po co Wy się ważycie?
Przecież to nie ma sensu. Mama chudnie, bo procesy kataboliczne ("zjadania" własnego organizmu = chudnięcie) przeważają nad anabolicznymi ("dodawania masy"). I tak będzie, w mniejszym lub większym stopniu. Jeśli chemia zadziała - być może na krótko spowolni się utrata masy ciała. Ale takie ważenie się co tydzień i obserwacja, jak Mamy ubywa działa przygnębiająco na Ciebie i - przede wszystkim - na Mamę.
Weź zepsuj tę wagę i skończcie z dobijaniem się wzajemnym...
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Z jedzeniem mamy jest ten problem, że ona je dwa razy dziennie jak to sama nazywa "pod korek" i tyle
Przegryza krakersy i paluszki pełnoziarniste
Pije sok z buraków i marchwi
jak jej podtykam coś małego to się złości, że przecież je i przegryza tylko ja tego nie widzę
dzisiaj gorzej się czuje znowu jest "przetrącona" rano wzięła połówkę s......
i dostałam przed chwilą zlecenie zrobienia czegoś tam, żebym nie została z tym sama (to w domyśle było)
jussti, nie wiem co mogłabym Ci napisać żeby Cie pocieszyć. Chyba nie ma teraz odpowiednich słów...ja ich nie znam...
Przytulam cieplutko Ciebie i Twoją mamę
U mojego taty też tak było, że zaczął gorzej widzieć. I właściwie z 1-2 dni potem zauważaliśmy coraz większe problemy w komunikacji - tata rozmawiał z nami w bardzo ograniczony i prosty sposób. Nie było możliwości już usłyszeć od niego jednego długiego pełnego zdania, ale tak po 2-3 wyrazy odnośnie podstawowych potrzeb ("pić", "przewrócić" itp)
Jussti może to ciężkie, ale jeśli z mamą możesz jeszcze w miarę normalnie porozmawiać, to możesz pomyśleć o różnych formalnościach, które mogą Ci potem bardzo ułatwić sprawę. Np. ja miałam z tatą współwłasność samochodu, który chciałam sprzedać. Nie spisaliśmy krótkiej umowy darowizny, która wszystko by załatwiła. Teraz muszę załatwiać sprawy spadkowe z dużo większym problemem.
Tak, wiem że na pewno teraz o tym nie myślisz, a podsunięcie takiej umowy to może mamę podłamać, więc się po prostu się nad tym zastanów, są różne sytuacje w rodzinie... Jednak miej na uwadze, że może być różnie z czasem, który Wam pozostał. Dziś rozmawiasz z mamą, jutro może już być półświadoma, więc nie zostawiaj NICZEGO na później. Chcesz z nią porozmawiać o uczuciach, usłyszeć coś od niej, spytać się, gdzie trzyma ważne umowy... nie odkładaj tego.... na pewno zauważyłaś, że choroba postępuje szybko:(
Iskra, Kasiastka dziękuję każdy wpis jest dla mnie cenny i pomocny.
Póki co nie ma diametralnych zmian, ale już gdzieś czytałam że to skokowo działa.
Mobilizuję się i staram z mamą jak najwięcej czasu spędzać chociaż wiem, ze mnie to nie wychodzi, a ona zauważa, że szczególnie tata traktuje ją inaczej i ja to złości najzwyczajniej.
Tak myślę o załatwianiu spraw i rodzice każą mi załatwiać.
Wczoraj mama się zmobilizowała w jakiś cudowny sposób i zmyła naczynia i ugotowała obiad.
Boję się jednak, że to energia przed skokiem na dno
Dodatkowo tata daje "popisy" i na swój sposób się martwi
Ale chyba po dzisiejszym ostrym postawieniu sprawy co do mojego ex, tata wyluzuje i zaakceptuje sytuację
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum