Ehh... Stan mamy pogorszył się tak gwałtownie, myśleliśmy że to stan nagły, górę wzięły nerwy i teraz jesteśmy tam gdzie jesteśmy. Śmierć była u nas tematem tabu, zabrakło rozmów. Mama do samego końca sił chciała walczyć, we wtorek była jeszcze u onkologa
Niesamowita wola walki
Nie będę już chyba proponował transportu Mamy, już jest raczej za późno. Mamy szczęście i warunki naprawdę nie są złe. Jsteśmy w małym, kameralnym, skromnie wyposażonym ale nowoczesnym pokoju. Teraz trzeba spokoju. Najgorsze jest to że trzeba na noc opuścić oddział. Uważam że powinny być jakieś odstępstwa od tej reguły. To było trudne.
Dziękuję Ci
missy za wszystkie rady, uzmysłowiłaś mi jak poważny jest stan Mamy. O ile nie udało mi się ogarnąć HD ani hospicjum stacjonarnego to miałem czas żeby poczytać o opiece paliatywnej i samemu się przygotować.
Mówię rodzinie co dzieje się z Mamą. Zachęcam żeby mówili przy niej miłe rzeczy a te przykre poza pokojem bo przecież nas słyszy. Wytłumaczyłem że nie trzeba dawać Mamie kroplówki, że wodobrzusze nie musi jej boleć, dlaczego ciężko się jej oddycha.
Mama dostawała 2mg co 4 h. Wydawało mi się to mało, a poza tym pielęgniarki też nie pilnowały zbyt dokładnie godzin kolejnych dawek. Wczoraj porozmawiałem z ordynatorem, teraz podają Mamie 4mg/h przez taką pompę na strzykawki. To chyba dobrze.
Dziękuję, pozdrawiam
[ Dodano: 2019-12-01, 10:07 ]
Dziwne, wczoraj mama była w zupełnym letargu a dzisiaj porusza się, gestykuluje i próbuje mówić. Wedlug mnie cierpi, tak też zinterpretowałem jej gesty gdy o to pytalem. Poprosiłem o zwiększenie morfiny, teraz leci 1,5mg/h. Pani doktor która jest dzisiaj na oddziale dużo chętniej się na to zgodziła.
Pozdrawiam
[ Dodano: 2019-12-01, 11:27 ]
Pani doktor na moją prośbę dała 2ml na godzinę, mama przestała jęczeć przy wydechu. Kontrolujemy sytuację...