Katarzynka36,
Kasiu za bardzo się chyba przejmujesz Ostatnio tez mam kiepskie dni (zawroty,osłabienie itp ) mimo ze kontrolne RMI wypadło dobrze (guz i obrzęk zmniejsza sie i nie widać przerzutów)mam odstawić powoli sterydy i odwadniać się za pomocą Furosemidium.Podejrzewam że te złe samopoczucie u mnie jest związane z pogodą i zmianami ciśnienia .raz mam lepsze raz gorsze dni ,raz męczy mnie wejście na 1 piętro a następnym razem wchodzę swobodnie na 3 :) Tak sami z nastrojem raz jest lepszy raz gorszy .Niestety tak jest w tej chorobie (:(:(
Katarzynka, dawno nie zaglądałam -bardzo cieszę się, że GK doszedł do skutku! Każde zwycięstwo jest wielkie, nawet to najmniejsze! Co do poprawy - czasem trzeba cierpliwości...ciesz się tymi dniami kiedy jest lepiej! Pozdrawiam ciepło! Nieustannie trzymam kciuki!
_________________ Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
dzięki AgaKato:)
Cieszyłam sie przeogromnie z GK, to był normalnie szał radości... Teraz jednak się zastanawiam coraz częściej - a jak nie zadziała?! Bo jest przeciez taka opcja...chyba, sama nie wiem, bo informacji o GK jest bardzo mało - sa ale dotyczą osób, które maja nowotwory niezłosliwe. Przy raczyskach - przerzutach z płuc do mózgu rzadko kwalifikują do GK. Nam się udało, ale wiedzy specjalnej nie mamy, bo oprócz robionych prywatnie w Warszawie w Polsce nikt tego nie robi... lekarze w Polsce za duzo nie wiedzą... nasz onkolog jakos też wie niewiele na ten temat - chyba mniej niż ja....
zastanawiałam się nawet nad wyslaniem maila do dr Liscaka kilkoma pytaniami... m.in. czy po GK może byc oslabienie tak silne jak ma w tej chwili nasz Tata... Co prawda jakby od wczoraj jest lepiej, bo wczoraj tata jechała autkiem, ale slabiutki jest.... i to mnie bardzo martwi:(
Kasiu nie martw się moja mama też ostatnimi dniami słabsza, bardziej senna, mówi ze tylko by patrzyła się położyć i pospać, może to pogoda tak wpływa na naszych rodziców musimy tak myśleć, bo inaczej oszalejemy od zastanawiania się nad każdym bólem i osłabieniem naszych rodziców. Wierze w to ze to chwilowe osłabienie zarówno u Was jak i u nas.
Pozdrawiam
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Staram się Marzenko nie panikować, ale to silniejsze ode mnie:(
Sama zresztą też odczuwam chyba przesilenie wiosenne, bo zmęczona jestem potwornie, senna mocno i z migrenami. No ale wiesz Taty oslabienie to od razu inaczej interpretuję... Tak bardzo marzę, by GK mu pomogło i by guzy się zmniejszyły....
W Pradzie powiedzieli nam, że 3-4 miesiące po GK musi byc kontrolny rezonans.
Na wypisie uścislili, że za 3 meisiące. Podobno wcześniej nie ma sensu, bo GK działa bardzo powoli i guzy obkurczają się tez powolutku... Podobno, bo tak jak pisałam info o tej metodzie za duzo w necie nie ma - przynajmniej w odniesieniu do pacjentów z przerzutowymi guzami. Bo owszem info o GK znalazla i opisy pacjentów, ktorzy mieli GR robione, ale to pacjenci z nowotworami, ale nie złosliwymi... ich guzy obkurczaja sie nawet kilka lat...
Nie cierpię banałów, ale nic nie przychodzi mi do głowy...
Kasiu życzę Ci spokoju i wiary w Tatusia, w skuteczność leczenia, a przede wszystkim życzę cierpliwości, sam mam z tym problem, bo zawsze mówiłem, że jeśli nawet: już... to i tak za późno.
Wiem jak to boli czekanie jest najtrudniejsze, ale zamiast odliczać sekundy, zacznijcie zwyczajnie cieszyć się z każdego dnia, a o chorobie postarajcie się zapomnieć i nie myśleć o niej... ja tak robię, niekiedy się udaje...
Pozdrawiam
Witaj Romku,
Dziekuję Ci bardzo za dobre słowo:)
Po kilkudniowym kryzysie jest chyba znowu troszkę lepiej.
Tata jest troszkę silniejszy, pali się by prowadzić autko, choć zdarza się, że podsypia na fotelu przez telewizorkiem... ale mi też się zdarza (chyba mamy jakies przesilenie wiosenne, bo u mnie wokół wszytscy jacyś zmeczeni chodzą, albo raczej snują się...)
Mam nadzieję, że poprawa nie jest chwilowa... może będzie jeszcze troszke lepiej?
Jak Tata złośliwie żartuje i mówi do mojej Mamy: "mój kochany Kotuś", to znaczy, że czuje się lepiej:)
Kochani,
Mma pytanko.
Tacie od kilku dni puchna nogi wokół kostek. Nie wiem co może byc tego przyczyna, bo przyczyn może być dużo.
Tata miał już zakrzepicę żył głębokich wiele lat temu, ale na to mi nie wyglada. Nogi są spuchniete typowo wokół kostek, a wyżej są bardzo miękkie (dr kiedyś mi tak kazał sprawdzać - jak twarde napięte to znaczy, że sie coś dzieje zakrzepowego)
Poza tym jeszcze dwa tygodnie temu miał dośc "rzadką" krew, bo wystarczyło, że lekko się zaciął a krew leciała i leciała. Miewał też krwawienia z nosa...
Czy taka opuchlizna wokól kostek może być efektem sterydów? Tyle, że sterydy bierze od października, więc czemu tak nagle obrzęk?
A może to wina nerek? Badania mocznika i kreatyniny miał miesiąc temu i bylo ok...
W poniedziałek zrobimy badanie i sprawdzimy jaki jest wskaźnik protrombinowy.
Co możemy jeszcze zrobić?
Dzięki,
Tata siusia najzupełniej normalnie, w nocy wstaje 2-3 razy i kilka w dzień. zatzrymanie moczu to nie jest na pewno.
Wiem, że od sterydów, które zażywa robią sie obrzęki, ale czy też wokół kostek?
Pamietam jak tata miał zakrzep w nodze, to ona inaczej wygladała - cała był gruba, zsiniało-wiśniowa i twarda - jak noga słonia.
Teraz jest inaczej, opuchlizna jest tyko wokól kostek - i nie jednej nogi a dwóch.
Sterydy wypłukuja potas, czy jak jest za mało potasu to puchna nogi? Potas tata bierze, ale może za mało?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum