Na razie nie dowierzam. Myślę, ba! jestem przekonana, że
Kasia ja do tej pory nie dowierzam... a to już niedługo będzie 2 miesiące... We wtorek siódmego sierpnia o 18,00 w naszym parafialnym kościele będzie odprawiona msza zamówiona przez naszych przyjaciół (tych, z którymi w ubiegłym roku na przełomie kwietnia/maja spotkaliśmy się w Porąbce na zlocie..a ósmego obchodziłby mój mąż 65 urodziny....
Pogrzebu nie pamiętam, przeżyłam go tak, jakbym była w letargu... ale jak już rodzina się porozjeżdżała, rozsypałam się na milion cząsteczek.. i trwa to do dziś....
Pocieszeniem dla Ciebie jest to, że jesteś młoda... zajmiesz się pracą, rodziną czyli mężem i dzieciaczkami, a to pomoże złagodzić ból, pozostanie tylko tęsknota i rozpamiętywanie wspólnie przeżytych lat, miesięcy, dni i godzin..a wiem to z obserwacji swej córki, tęskni, płacze, lecz dzieciaki nie pozwalają na całkowite rozklejenie się...
musi się zająć nimi i mężem..
Za to ja mam całe dni i noce na przeżywanie tego wszystkiego, co ostatnio się wydarzyło
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
ciężko mi dobrać słowa pocieszenia dla Ciebie po tak przykrych, bolesnych doświadczeniach. Napiszę proste słowa - Jestem z Tobą myślami....
Czerp siły od naszego Pana Jezusa. Wiem, że czasem człowiek nie mamy siły i ochoty na modlitwę. Mimo wszystko poszukaj ukojenia, najlepiej przed Najświętszym Sakramentem. Posiedź z Panem Jezusem, powiedz Mu o swoim cierpieniu, o swojej rozpaczy, o tym wszystkim co jest dla Ciebie BÓLEM, beznadzieją. Nie zamykaj się na Boga, na ludzi...Tragedia, którą przeżywasz nie może skreślić Twojego życia. Postaraj się jak najczęściej być na Mszy świętej, przyjmuj Komunię. Trwaj przy Bogu. To naprawdę bardzo pomaga......
Zaufaj Panu Bogu, mimo bólu. Polecam Ci, może nie teraz ale za jakiś czas wyjazd do Tyńca na rekolekcje dla ludzi takich jak Ty a więc pogrążonych w żałobie.....
Ojcowie benedyktyni naprawdę mogą Ci pomóc.
Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymam mocno za rękę...
Kasienko...
Nie mialam dostepu do internetu..wiec dopiero teraz czytam....
Brakuje takich słow ktorymi mozna wyrazic bol,zal,a nawet strach po stracie drugiej połowy serca...
Jestes dzielna kobieta,walczylas o kazdy dzien dla Tatki...Niech Pan Cie wspiera w tych ciezkich dniach...Niech da Ci siły podczas ostatniej drogi z Tatkiem..Tatko jest z Ciebie dumny że ma taka corke..teraz bedziesz z Tatka blizej niz Ci sie wydaje...Bedzie zawsze krok przed Toba...Tam juz nie cierpi i mimo że tesknimy za ,,cialem",slowem,zapachem,usmiechem i do tego juz niestety nie wrocimy;( to mimo ze oczy nie widza ..serce i czasem cialo..czuje obecnosc ze Ktos tak bliski jest po smierci obok,gdy tylko Pan Bog Mu zezwoli..a Pan Bog jest milosierny...
Nasi Tatkowie juz strasznie sie meczyli,choroba ich wymeczyla i spowodowala spustoszneia w organizmie...Pan Bog wiedzial co robi,teraz to zrozumialam po 9 miesiacach..Nigdy nie zapomnisz i zawsze bedziesz myslala ze Tatko jest gdzies w szpitalu albo na wyjezdzie...Ze smiercia nigdy nikt sie nie pogodzil..
Walczylas tyle czasu...
Niech Aniołowie przyjma Go do raju...
WIECZNY ODPOCZYNEK RACZ MU DAC PANIE A ŚWIATŁOSC WIEKUISTA NIECHAJ MU ŚWIECI....
Kasiu zostało po tatce to co najważniejsze - miłość, której Was nauczył i którą Wam przekazał. On jest tą miłością, która zostanie z Wami na zawsze. Na pewno będzie się Wami opiekował z tej drugiej strony. Ja tak tęsknię za moim dziadusiem który umarł na raka płuc a który był dla mnie jak ojciec (rodzice się rozwiedli). Umarł w 2006r. a mnie się jeszcze czasem zdarza płakać za nim z tęsknoty. Cieszę się że chociaż doczekał mojego ślubu i wesela. Mój Stefcio nosi po nim imię. Zawsze wiedziałam, że jeśli będę mieć synka będzie miał tak na imię. Nawet gdy dziadek żył. Kiedy 7 lat po ślubie nie zachodziłam w ciążę prosiłam Boga i Najświętszą Panienkę o dziecko, ale też zwracałam się w modlitwie o pomoc w tej sprawie do wszystkich moich kochanych członków rodziny którzy są po tamtej stronie. I wiesz co? Stefcio począł się mniej więcej w rocznicę śmierci dziadka, w maju. Miesiąc Maryjny. I nawet przyszło nam to bez specjalnego wysiłku To było jak cud po tych wszystkich staraniach się o dzidzię. To były lata starań! Pewnie piszę tu zbyt intymne rzeczy, ale robię to po to by uświadomić Ci że ONI nie odchodzą całkowicie. Miłość nie umiera. Tatko będzie z Wami, tylko inaczej. Ta zmiana jest straszliwa i bolesna. Pełna tęsknoty. Ale czas uświadomi Ci, że nie do końca się rozstaliście. Ja widuję mego dziadzia czasem we snach. Jestem wdzięczna gdy rozwiązują się moje kłopoty i problemy życiowe. Bo w modlitwach o ich rozwiązanie zawsze myślę o dziadku. I raczej nie czuję się w tych kłopotach sama. One zawsze się jakoś w pozytywny sposób rozwiązują Ja nie mogę go zobaczyć. Ale gdy np. widzę kwitnące róże które tak kochał i hodował, dojrzałe czereśnie na drzewach, pęczek rzodkiewek, zapach prawdziwego pomidora czyli te wszystkie rzeczy z dzieciństwa i młodości, to wtedy jest mi naprawdę jakoś tak ciepło na sercu. Ty żyjesz, więc ta miłość żyje. Przekażcie ją najmniejszym szkrabom w swojej rodzinie. Rozsiejcie to czego tatko Was nauczył. Bo taka jest nasza ziemska misją, by nauczyć dobra i miłości nasze dzieci. Przekazać im to co najlepsze a one przekażą to dalej. Według tego co zawsze piszesz, tatko swoją misje wykonał na medal. Teraz Twoja kolej...
Przytulam Cię do serca Kasiu.
_________________ "Każdy człowiek umiera. Nie każdy żyje naprawdę..."
Kasiu Kochana
Wiem, jak Ci jest ciężko
Gonia napisała - (Brakuje takich słow ktorymi mozna wyrazic bol,zal,a nawet strach po stracie drugiej połowy serca... ) To prawda nie można wyrażić tego bólu.
Jednak pozostaną Ci wspomienia, które będziesz pielęgnować i kiedyś jak będziesz miała dzieci to przekażesz je im.
Wiem, że teraz poruszasz się jak we mgle, a niedowierzanie w to co się stało nie minie, bo jak się kogoś kocha tak bardzo to nigdy nie można uwierzyć w to że odszedł....
Przytulam Ciebie bardzo mocno do serduszka
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Moj Kochani,
Jutro o godz. 10.00 pożegnam mojego najdroższego i najukochańszego Tatusia...
Serce mi krwawi, choc generalnie czuje się dziwnie.
Z jednej strony cały czas niedowierzam i wydaje mi sie, że Tatko jest w szpitalu... Z drugiej strony czuje spokój - taki dziwny... Nie moge płakać. Czyżby przez 2,5 roku walki wypłakala już wszystkie łzy, że teraz przyszedł czas na ukojenie?
Boję się jutrzejszego dnia, tego stresu, tych emocji, swoich reakcji. Bo jako osoba z nerwica mogę dostać szału z rozpaczy. Dlatego boję się, że dzisiejszy poskój to cisza przed burzą... No i jutro ostateczne rozstanie z tatkie - ostateczne pożegnanie tutaj na ziemi...:(:(:(
Tatusiu Mój najdroższy. Przepraszam, że nie udało mi się Ciebie uratować.
Wierz mi, że robiłam wiele, byś mógł być z nami jeszcze dłużej.
tak bardzo Cię kocham i tak bardzo mi Ciebie brakuje...
tęsknię za Tobą...
Gdybym mogła coś zrobić by Cię uratować - wierz mi, ze zrobiłabym to.
Jutro będziesz miał już swój grobek. Chociaż to nie tak mialo być. Miałeś żyć Tatusiu, bo swoim szlachetnym życiem zasłuzyłeś na to...
Pa Kochany Tatku!
Twoja Córcia Kasiunia
(tak tata się do mnie zwracał, mimo, że niebawem dobiegnę 40-stki)
Kochana Kasiu
Jutro w myślach będę Ciebie wspierać.
Pamiętam to zdjęcie z tatusiem, wiesz wtedy patrząc myślałam, że chociaż Wam się udało pokonać chorobę.
Stało się inaczej, tak masz rację "TO NIE TAK MIAŁO BYĆ, NAPRAWDĘ NIE TAK "
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Kasiu trzymaj się Nie przejmuj się jakie będą Twoje reakcje ! To jest Twoje pożegnanie z Tatą i masz prawo przeżywać to na swój sposób ! Myślami będę przy Tobie
bardzo trudno pożegnać osobę ktora była w zyciu tak bardzo ważna
będe jutro z Wami idz spokojnie
to juz się stało , to tylko koniec tego co się stało
juz nic nie będzie lepiej
nie będzie inaczej
nic się nie zmieni
swiat dalej idzie naprzód,
ktoś się urodzi, ktos będzie szcześliwy, ktos będzie płakał
wasze zycie zatoczyło koło a nikt się nie zatrzymał,
nawet słonce jest to samo i księzyc ten sam,
nie wstydz się swoich reakcji, nie kontroluj, bo pilnując sama siebie nie pożegnasz taty
ja nie pamiętam zbyt dużo z samego pogrzebu,
ktos mnie trzymał za rękę, ktos podtrzymywał,prowadził
kto ? może syn? moze brat ?
pomodlę się o godzinie 10 za Was i Tatę
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum