KasiaKasiaKasia dzielnie walczysz....czytajac Twoj post przypominam sobie ze mamusia odchodzila podobnie.
To "pobudzenie" dalo nam niezle w kość....mama nie spala przez 3-4 noce i nam tez nie dała....prosila wciaz o cos, chciala siadać, przekręcac na boki choc kazdy dotyk sprawial jej ból. Ciężko w takich chwilach zachować cierpliwosc ale musisz byc silna....ja dlugo bilam sie z myslami ze chwilami dawalam sie ponieść i stanowczo choc łagodnie prosilam aby dala mi chwilke pospać.....dsis wiedzac ze to byly jej ostatnie godziny nie myslalabym a spokoju czy odpoczynku a poptostu towarzyszyla w tej bezsenności.
Po tym okresie pobudzenia mamusia w koncu usnela a my przyjelismy to za dobry znak....myslac ze odpoczywa po tych nieprzespanych nocach.....tylko ona usnela tak mocno ze oddech zaczął ustawac......az ustal na zawsze.
Trzymaj sie dzielna corko !
Walczy nadal.
Co prawda śpi, z przebudzeniem się jak podajemy morfinę. Napije się trochę i znów "odlot".
Bardzo pieką go oczy, sa czerwone i przekrwione.. Czy jakieś krople mogę zastosować?
Czy mogę użyć np. Lakroft do oczu??
Ciśnienie od rana utrzymuje się na wysokości 90/50.
Dziś go goliłam, chciał. Boli go to:/
Pozdrawiam. Dajemy rade
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Myślę, że krople nawilżające mogą pomóc, usta też można nawilżać wacikiem z wodą.
Ja dodatkowo smarowałam ręce i stopy kremem nawilżającym, czułam, że są wysuszone.
Spokojnej nocy życzę
_________________ Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
Tak, oczywiście.
Zobacz jak zareaguje i czy będzie sobie życzył ponownie.
On teraz dyktuje sposób postępowania, a my jesteśmy po to by wychwycić te wskazówki.
Ostatnie już, bo to, że odchodzi widać coraz wyraźniej...
KasiaKasiaKasia,
Rób tylko tyle przy tacie na ile pozwala, nic więcej bo każdy dotyk, który wydaje się dla nas oznaką miłości troski, bliskości może być dla taty bolesny.
Cześć,
Do wieczora tata tylko spał, budził się na trochę picia, wyglądało to na prawdę źle.
Od 18 znowu, nerwowy, wydziwiający (za zimne, za ciepłe itp.).
Mam wrażenie, że to się nie skończy, że tak będzie trwał w tym stanie.
(Nie chce żeby zrozumiano mnie źle, ale widać, że on ma już dość.)
9-ty dzień, jedziemy na morfinie podskórnej 20mg działanie dobre. Nie boli, nie dusi się.
Pozdrawiam Kasia
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
jesteśmy z Tobą. U mnie trwalo 5 dni a mialam dosyć . Wysiadałam fizycznie i psychicznie. A może tata na kogoś czeka? Czy wszyscy, na których mu zależy , odwiedzili go? Może to głupie, ale u nas ( dwukrotnie) osoby, które walczyły odeszły dopiero , jak usłyszały od nas, że mogą już iść, że nie muszą już walczyć, że zasłużyły na odpoczynek.
jolapol, dziękuję.
Była rodzina (nie był zadowolony, że go w takim stanie ogladali, miał do mnie żal).
Księdza nie chciał/ nie chce i kazał przestać go o to pytać.
Nie powiedziałam mu wprost tego, ale zdaniami typu: "Nic się nie martw damy sobie radę", "Rób co musisz, ja jestem cały czas" itp.
Nie wiem, jest bardzo silny...
My dajemy radę bo jesteśmy z mamą razem. Sama bym padła po kilku dniach.
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
KasiaKasiaKasia,
Kasiu skończy się to cierpienie, zapewne niedługo ale tak czasami wygląda, że trwa to trochę dłużej bo jeszcze nie ma niewydolności wątroby, nerek, pozostałe narządy jeszcze nie zostały uszkodzone, nie osłabiły się na tyle, żeby proces śmierci nastąpił. Serce jeszcze jest na tyle silne, że utrzymuje taty organizm przy życiu.
Pamiętam jak mój dziadek umierał, miał raka krtani, strasznie cierpiał, nie chciał już żyć i błagał wręcz o śmierć, nie szło tego słuchać a lekarz do nas mówił, dziadek ma silne serce i dlatego nie odchodzi. Moja mama miała raka już wszędzie rozsianego od jamy brzusznej, kości, płuca i mózg i jeszcze wylew do tego, nie odchodziła bo 3 czy 4 lata wcześniej miała "naprawiane" serce i lekarz hospicyjny mówił do mnie, że gdyby nie to silne, zdrowe serce to szybciej by jej nie było.
Proces umierania jest trudną lekcją, u jednych następuje szybko, inni w tym cierpieniu odchodzą przez kilka tygodni i nie mówię o cierpieniu typu ból, tylko cierpieniu wewnętrznym, słabości ogólnej, niemocy, to wszystko też jest cierpieniem.
Jestem z Tobą Kasiu całym sercem, myślę o Was i życzę, żeby tato spokojnie odszedł dla Jego i Waszego dobra. Słowa może dziwne i nie na miejscu ale wiem Kasiu, że chciałabyś żeby to cierpienie już się skończyło.
KasiaKasiaKasia, kilka razy próbowałam coś napisać i kasowałam, bo trudno jest znależć odpowiednie słowa. Widać Twój Tata jest bardzo silny...
Mogę Cię wirtualnie przytulić
Moja Mama w tak ciężkim stanie była ok. 1,5 tyg., a ja psychicznie byłam wykończona. Patrzenie jak ukochana osoba odchodzi jest bólem, który jest w stanie zrozumieć tylko ten kto przez to przeszedł.
Wiem co czujesz, co czuje Twoja Mama.
Bóg mógłby się już zlitować...
Jeżeli o mnie chodzi, to wole żeby tata żył, prznajmniej mam do kogo mówić jak siedzę u niego "w nogach" na łóżku. On coś stara się doradzić w moich "problemach" a ja udaję, że te rady są użyteczne. Ale widzę, że dla niego to straszne być od kogoś zależnym, mimo, że nikt mu tego nie okazuje.
Noc przespana, nawet nie reagował jak mama mu morfinę podawała. Od 7-9 znowu pobudzony. Teraz znowu śpi.
Zrobiłam mu dziś lewatywę. Ulżyło mu troche..
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum