a dlaczego nie? Jesteśmy tylko ludżmi. KasiaKasiaKasia, masz prawo do swoich odczuć, najróżniejszych. I wcale nie jesteś złąą córką, jeśli pomyślisz coś gorzej o tacie. W koncu dla niego jesteś oazą cierpliwości. Przepraszam, ale takie myślenie , że nie mam prawa do słabości i gorszego myślenia o innych odbiło się na moim zdrowiu psychicznym. Choroba członków rodziny jest dla nas wyzwaniem i wcale nie musimy być ze stali. Masz prawo do swoich uczuć
Kasiu! Masz prawo mówić o swoim tacie, że jest nieznośny bo na pewno JEST , tata odejdzie wiemy o tym i Ty i ja , a Ty z tym zostaniesz. Ja zostałam z załamaniem nerwowym, ja 60-cio letnia kobieta chciałam skoczyć z szóstego piętra, skończyło się na 2-tygodniowym pobycie na Oddziale nerwic, dochodzę do siebie, układam swój swiat, mów, krzycz, wywalaj z siebie emocje i nie patrz na ocenę innych, winny jest system, że zostawia nas z tym same!
Dzień doberek!:)
Na start powiem, że jest „dobrze” i dajemy rade.
jolapol dziękuję Ci za te słowa :*!
Basia2000 jestem w szoku po tym co przeczytałam. Cieszę się, że wszystko się już układa.
U nas w punktach:
1. Wczoraj ojciec więcej zjadł (oczywiście zupek). Lepiej się czuł.
2. Dzisiaj zmęczony, słaby, przybity. Ciągle ma pretensje do mamy o wszystko. Ze mną bardzo nawet pożartuje, z resztą ze mną zawsze lepiej się dogadywał.
3. Pod tlenem jest co 4h po 30 minut.
Sam domaga się żeby go sprawdzać (lubi jak się nim wszyscy zajmują;).
Saturacja utrzymuje się na poziomie ok 92 (89-95 ma rozrzut).
Temperatura wyskakuje 38°C. Wtedy paracetamol pół tabletki i jest ok.
4. Ból zaczął się „przebijać” więc podajemy mu 15mg sevredol (zwiększyłam o 5mg).
Zgłosiłam to przez telefon pielęgniarce z HD. Powiedziała, że „dobrze” (W sumie jakbym jej powiedziała, że daje mu 10 tabletek na raz to pewnie też powiedziała mi „dobrze”).
5. Dzieje się to co mówiła bogdusia. Ojciec podczas rozmowy odpływa.
6. Przepraszam, że tak cisnę po tym HD naszym, ale gdyby nie to forum, Wasze historie, bogdusia, marzena66, Madzia70, gosia1990 i wiele innych to ojciec by się bardzo męczył.
Właściwie mojemu HD jestem wdzięczna za koncentrator tlenu i recepty.
7. Pomijam śmieszną sprawę jak lekarz się upierał, że mój tata miał przerzuty już w wakacje o.O.
Lekarz: Droga pani, ja wiem, że ciężko to pani zrozumieć, ale radioterapia głowy była właśnie przez przerzuty.
Kasia: Panie doktorze naświetlanie głowy było profilaktyczne, wtedy głowa była czysta(mam wyniki TK). Teraz faktycznie być może przerzuty są.
Lekarz: Proszę się nie gniewać, ale odrzucanie prawdy jest normalne w państwa sytuacji.
Kasia: Z tego co wiem to profilaktyczne naświetlanie mózgowia w tym rozpoznaniu obecnie jest standardem.
Lekarz: Niestety nie.
Lekarz mnie obśmiał, pokręcił głową..
Historia autentyczna.
Powiedzcie mi co mam sobie myśleć o tym lekarzu
Pozdrawiam Was serdecznie:*
PS. Zapisuję histerie tego co wyprawia nam brat ojca. Kiedyś to streszczę i umieszczę tutaj.
Mam nadzieje, że jedni się pośmieją drudzy przytakną, a trzeci zobaczą jak się nie zachowywać:)
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Trudne to wszystko, u nas nie było naświetlania mózgowia
bo :
- onkolog stwierdziła że by nie naswietlała,
- mama, kazała już dać jej spokój.
Wcześniej miałam żal do onkologia że wg mnie wyglądało to tak jakby postawiła na mamie krzyżyk, obecnie rozumiem już trochę jej podejście próbowała mi uświadomić żeby niepotrzebnie mamy nie męczyć żeby dbać jej fajnie i spokojne przeżyć ten czas, który jej pozostał. Zresztą o tym samym pisały mi forumowe Anioły 😉.
Hd też mówiło niewiele po co mama miałaby się dodatkowo stresować.
W pewnym momencie dr z Hd powiedziała mądre słowa, że oni już nie mogą cofnąć zmian wywołanych chorobą, mogą jedynie złagodzić jej skutki i pomóc nam to wszystko łagodnie znieść.
Pomogli.
Piszesz o koncentratorze tlenu, mama spędziłam pod nim większość dobry. Czasem bywało tak że musieliśmy brać go na maxa.
W nocy również ją napowietrzaliśmy oczywiście czuwaliśmy nad nią kiedy aparat był włączony.
_________________ Już razem: 30.05.2016, 07.11.2018.
Zawsze ze mną !
Profilaktyczne napromienianie OUN - chorych z rakiem drobnokomórkowym płuc z postacią ograniczoną, u których po chemioterapii lub radio-chemioterapii uzyskano całkowitą remisję, powinno wykonać się profilaktyczne napromienienie ośrodkowego układu nerwowego.
Hej.
Jest kiepsko. Ojciec tylko leży, do łazienki "sunie" na kapciach. Przysypia nawet na kibelku.
Czkawka ustała. Teraz są takie napady "przytykające" gdzie ojciec jęczy na cały głos.
Pije max 0,5l płynów. Prawie nic nie je, mimo, że mama przygotowuje mu wszystko co tylko chce. On zje 2 łyżeczki i koniec. Waga 50kg.
Zwiększyłyśmy do 20mg sevredolu (15mg przestało działać. Narzekał na ból).
Ciągle nerwowy.
Męczące dla niego jest to, że nagle przestał być samodzielny i nie jest wstanie sobie nawet herbaty zrobić bez nas. Nikt nie daje mu tego odczuć a jednak.
Czas stoi w miejscu. Stan coraz gorszy z dnia na dzień. Wydaje mi się, że to się nigdy nie skończy.
Teraz na wtorek ma termin chemioterapii. Oczywiste jest, że do niej się nie nadaje i najlepiej od niej odstąpić.
Ojciec mimo to upiera się, że musi jechać i wziąć chemie. (Pomijam, że on nie nadaje się do transportu)
Pozdrawiam
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Wyglada ze idzie to wszystko ku koncowi.
Tu niestety tak czesto jest ze choroba w dwa dni potrafi doprowadzic do agoni.
Pilnuj lekow, i zwiekszaj dawki na czas, nie doprowadzajac do cierpienia.
Zapewne dojdzie do momentu kiedy Tata nie bedzie juz chcial wziasc lekow, wtedy motylek i podskornie morfina.
Czy warto na chemie jechac, chyba juz nie, jedyne co to kwestia kto Tacie jej odmowi, czy Wy nie jadac na nia, czy lekarz jej nie podajac.
Mozecie odplatnie skorzystac z transportu sanitarnego, zniosa Tate na krzeselku i wniosa do osrodka, bedzie jechal lezac. Ale czy to ma sens, sami podejmijcie decyzje.
Trzymaj sie dzielna corko.
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
Nie zmuszajcie, niech je ile i co chce, nie ma już tato na to sił.
KasiaKasiaKasia napisał/a:
Męczące dla niego jest to, że nagle przestał być samodzielny
Wielu chorych czuje się wtedy "obdartych" z poczucia własnej godności, bo są uzależnieni od innych, coraz słabsi i czują się takim ciężarem, to chorzy tak to odbierają a my robimy wszystko żeby tak się nie czuli ale wiadomo Oni czują, że jest z Nimi źle, że bez nas nie są zdolni do wielu rzeczy.
KasiaKasiaKasia napisał/a:
Wydaje mi się, że to się nigdy nie skończy.
Kasiu skończy tylko proces odchodzenia jest właśnie taki niehumanitarny, chory za długo cierpi, tak nie powinno być. Pisałam Ci w zeszłym tygodniu, że może to potrwać parę tygodni, teraz z Twojego opisu widać, że jest znowu gorzej wiec ten czas się już skraca.
KasiaKasiaKasia napisał/a:
Ojciec mimo to upiera się, że musi jechać i wziąć chemie.
Wątpię żeby lekarz podał chemię jak tato jest w takim stanie, to raczej niemożliwe. Tato chce chemii, bo wierzy, że jeszcze postawi Go na nogi, nie sądzę.
Kasiu nie rozmawiajcie w tej chwili o chemii z tatą, przytakujcie jak o nią pyta. Do wtorku jeszcze parę dni i wszystko się może zdarzyć, tato sam może Wam powiedzieć, że już nigdzie nie jedzie.
Pobrała mu krew znajoma pielęgniarka. Zobaczymy na wynik. Póki co mam plan, powiem, że pani doktor przesunęła chemie o 2 tygodnie (oczywiście wcześniej z nią porozmawiam i naświetlę sprawę).
Z jednej strony wie, że to koniec z drugiej się broni.
No jakoś sobie radzimy
Buziaki
[ Dodano: 2017-02-08, 18:13 ]
A i te zimne ręce i stopy. W domu 25stopni. A dlonie lodowate..
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Prawie nic nie je, mimo, że mama przygotowuje mu wszystko co tylko chce. On zje 2 łyżeczki i koniec. Waga 50kg.
Ciągle nerwowy.
Czas stoi w miejscu. Stan coraz gorszy z dnia na dzień. Wydaje mi się, że to się nigdy nie skończy
Nie zmuszajcie Taty do jedzenia, nie fiksujcie się na tym-organizm wie, co robi.Przychodzi czasem taki etap, że jedzenie przysparza choremu więcej cierpienia niż pożytku.
Co do nerwowości - zachowanie chyba powszechne i w pełni usprawiedliwione, które dzielnie z Mamą znosicie. Mnie zwykła grypa wyprowadza z równowagi, więc nie umiem nawet sobie wyobrazić, co czuje terminalnie chory. Do tego wspominalaś o zależności od innych w najprostszych czynnościach, to też przecież trudno zaakceptować i na pewno rzutuje na psychikę.
Wiem, że wydaje Ci się, że to wszystko trwa wiecznie, ale spróbuj policzyć, ile czasu faktycznie upłynęło - może to Cię jakoś pocieszy, że to na szczęście wcale nie tak długo i że niebawem się skończy.A Ty masz ten przywilej trwania teraz przy Tacie. Wiem, że czasem brak sił, a w głowie milion pytań o sens cierpienia, ale gdy ja wspominam opiekę nad moim Tatą, to pomimo całego bólu płacze z wdzięczności, że mogłam to dla niego zrobić. "Oddać" choć odrobinę tej troski i miłości, która wcześniej od niego dostałam.
Co do informacji o "przesunięciu" chemii o 2 tygodnie, to uważam to za genialne posunięcie!😉
Widzę dużo podobieństw, moja mama tydzień przed powiedziała: Wiesz martwię się o tą wizytę kontrolną, nie wiem jak sobie tam poradzę... Ja jej na to : Mamuś chyba już nie pojedziemy nie chcę cię narażać zresztą do wizyty kontrolnej jeszcze prawie dwa tygodnie więc zobaczymy jak to będzie, nie martw się.
Tak jak pisze marzena66, do wtorku może się wiele wydarzyć.
Trzymaj się dzielnie, choć wiem jakie to obecnie trudne.
Jestem z Tobą.
_________________ Już razem: 30.05.2016, 07.11.2018.
Zawsze ze mną !
Macie rację. Wydaje mi się, że to się ciągnie w nieskończoność. Policzyłam. Dziś 18 dzień od kiedy stan się pogorszył. Od 25 stycznia z dnia na dzień, powolutku coraz gorzej.
- NIC GO NIE BOLI, NIE DUSI SIĘ. Męczy się psychicznie.
- Od 2 dni nie je właściwie nic, nie zmuszamy go.
- Niewiele też pije.
- Nie wchodzi w dyskusje ze mną. Raczej odpowiada na pytania mówiąc TAK lub NIE.
Zapyta gdzie idę, czemu nie wezmę auta itp.
- Podsypia, taki moment zamroczenia potem otwiera oczy jak gdyby nigdy nic.
Dzisiaj jak wyszłam to powiedział mamie: "To koniec, nie chciałem mówić przy Kasi żeby się nie denerwowała", zapytał mamy kiedy idę do prac. Podejrzewam, że czeka na moment aż mnie w domu nie będzie.
Jest ciężko.
Pozdrawiam
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
KasiaKasiaKasia,
Nie wiem, czy będziesz chciała/mogła powiedzieć Tacie, że wiesz, że "to koniec". Żeby mu powiedzieć, że Ci smutno, ale wiesz, że tak musi być. I że sobie dasz radę. Że będziesz tęsknić, ale nie rozpaczać. Itp. Żeby mu było spokojniej...
Myślę ciepło
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum