Najprawdopodobniej jest to grzybica posterydowa, my dostalismy plyn i na patyku z gazikiem przecieralismy.
KasiaKasiaKasia napisał/a:
Ja nie pomyslalam a lekarz nie sprawdzil.
Tu niestety ale i lekarzowi i pielegniarce nalezy zglaszac kazde nie typowe zachowanie, wszystko co zaobserwujesz niepokojacego.
U nas w momencie zaprzestania brania lekarstw doustnie, zalecono morfine podskorna, zadnych innych lekarstw, nawet sterydow nie podawalismy, byla tylko morfina na usmierzenie bolu i wyciszenie.
Trwalo to nie dlugo bo jak dobrze pamietam od ok. 11 kiedy to pielegniarka podala pierwsza dawke do 8 rano kolejnego dnia.
Ja osobiscie powiem ze dobrze sie stalo, to juz nie bylo zycie...
Trzymajcie sie cieplo.
Dbajcie aby nie bolalo.
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
Tato ma zgagę, teraz grzybicę, może trzeba tacie podać leki typu Controloc, Polprazol, leki zawierające inhibitor pompy protonowej. Tato już trochę leków bierze to zawsze byłaby jakaś osłona a jednocześnie zapobieganie zgagom czy bólom żołądka, podpytajcie lekarza.
Kasiu walczyć z lekarzem nie musisz ale to Ty jesteś przy tacie, Ty widzisz co Mu jest, jak cierpi, co może a czego nie i powinnaś dyskutować z lekarzem z HD. Jeśli będziesz "waliła" konkretami to lekarz na pewno zrozumie, że chodzi Ci o dobro taty.
Pytasz ile to może jeszcze potrwać?, jak pisałam nie wiadomo. Na moje "oko", z tego co opisujesz u taty to myślę, że jeszcze trochę, raczej więcej w tygodniach niż w dniach ale w tej chorobie to na prawdę może być różnie. Na razie objawy nie mówią, że to już.
Hej. Jak wspominałam kiedyś. Teraz wiem na własnej skórze, ze nasze hd jest nieudolne.
Jak powiedzial tata, ze dusi sie coraz częściej w nocy przy próbie wstania (pytanie 1. Co zrobić?). Pielegniarka z hd powiedziala, nic na to nie zrobimy. Na moja prosbe o wkłucie podskórne (bo nim uda sie ppołknąć morfine zdarzy 3 razy zwymiotowax śliną) zaproponowała "plasterek".
Właściwie to nie je bo zaraz wraca;(. Pielgniarka mu zagroziła, "jak pan nie bedzie jadł to założymy sonde".
Co zrobic? Próbować dalej zupki? Czasem czuje głód czasem nie.
Jest kiepsko
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Trochę odebrałam to jako straszenie, może nie słusznie.
KasiaKasiaKasia napisał/a:
ze dusi sie coraz częściej w nocy przy próbie wstania (pytanie 1. Co zrobić?
Kasiu to akurat może już tak być, niestety postęp choroby i coraz gorzej z oddechem. Niech tato śpi wysoko (kilka poduch), na pół siedząco.
Jeśli tato zwymiotuje, wypluje morfinę to ona nie spełni swojej roli i jako działanie przeciwbólowe i nie zmniejszy uczucia duszenia.
I tu niestety odzywa się odwieczny problem, poruszony zresztą przez nasze koleżanki z forum w TV, słaby dostęp do leków ograniczających cierpienie chorego, jest to nie do pomyślenia, tak nie powinno być.
Porozmawiaj z lekarzem i zażądaj na piśmie odmowy podawania leków podskórnie, tłumacz tym, że tato leki zwraca i przez to nie działają.
KasiaKasiaKasia napisał/a:
Próbować dalej zupki? Czasem czuje głód czasem nie.
Tak Kasiu mogą być zupki, papki przemielone, jakiś nutridrink do tego a jak ma wielki apetyt to wtedy próbować podawać tacie to na co ma ochotę, nawet jakby to miała być golonka.
Daktarin jest antybiotykiem przeciwgrzybiczym a jeśli miałaś na myśli "typowe" antybiotyki, które są stosowane w infekcjach bakteryjnych - to niestety najprostsza droga do zaostrzenia grzybicy... A zatem dobrze się stało.
KasiaKasiaKasia napisał/a:
"jak pan nie bedzie jadł to założymy sonde"
Odpowiedz spokonjnie, ze sonda w tym stanie to uporczywa terapia i nie ma na to zgody Taty, Twojej ani Kościoła
KasiaKasiaKasia napisał/a:
dusi sie coraz częściej w nocy przy próbie wstania
A koncentrator tlenu "chodzi" w nocy? Jeśli tak - na ile jest ustawiony przepływ tlenu?
KasiaKasiaKasia napisał/a:
Właściwie to nie je bo zaraz wraca;(
Poproś o czopki przeciwwymiotne.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
marzena66, tak to brzmiało jak groźba niestety:(.
Madzia70, i marzena66, moje drogie ciężko byłoby mi bez Was.
Koncentrator przez noc przy braniu sevredolu po 15min (co 4h). Przepływ na "3".
Upiera sie, ze nie chce choćby nie wiem co:(
Może nie ładnie, że tak powiem, ale. Jest nieznośny. Rozmawiamy z nim spokojnie. On ciągle krzyczy na mame, ze my mu na złość, ze on wie lepiej, ze za duzo, ze za mało, zła łyżeczka... Ogólnie na wszystko na nie.
Ma taki cieniutki głos, taki słaby. Waży 50 kg. Ma wyłupiaste oczy.
No i jest trochę "nielogiczny" momentami.
Staram sie grzecznie z HD w końcu zajmują sie ojcem, ale tym razem bede musiala z nimi ostrzej. Mam nadzieje, ze to sie nie odbije na ojcu:(.
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za cierpliwość do mnie.
Ps. Właśnie zjadł kanapke z pastą i kakao *,*
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Wiele osób w stanie jak Twój tato staje się agresywnym, nic nie pasuje, złośliwym. Może to jest związane z tym, że chory czuje, że Jego życie się kończy i wyładowuje tą swoją złość w ten sposób. Może to ta słabość, cierpienie, ciągłe niedomaganie i uzależnienie od innych osób powoduje taki a nie inny stan no i ostatnia opcja, może przerzuty do OUN, bo nie wiem czy tato głowę miał sprawdzaną?
Mój dziadek zawsze spokojny, wesoły, z poczuciem humoru teraz w swojej chorobie też jest dla nas nieznośny, podobnie jak Twój tato, no cóż ja osobiście znoszę to, może dlatego, że mam ogromne współczucie dla osób chorujących/starszych.
Oczywiście możesz tacie powiedzieć, żeby Was "nie terroryzował", tylko do taty mogą już pewne uwagi nie docierać.
KasiaKasiaKasia napisał/a:
ze to sie nie odbije na ojcu:(.
Kasiu, jesteś przy każdej wizycie lekarza/pielęgniarki, przecież żadne z Nich nie zrobi tacie krzywdy, dlaczego miałoby się odbić na tacie, przecież Ty tylko prosisz/wymagasz godnego odchodzenia taty.
Masz racje. Podtrzymuje mame na duchu i wyganiam do kolezanek jak już nie daje rady. Żal mi ojca bo ja z jego objawami bym się załamała...
W maju głowa była czysta.
W wakacje miał profilatyczne napromienianie mózgowia.
Co teraz się w głowie dzieje nie wiem, ale zakładam, ze nasz kolega tam już dotarł.
Boje sie, ze wyjde na zarozumiałą albo pouczająca doktora.
Z resztą nie ma co biadolić. Nie dadzą to wymuszę co trzeba.
Dzięki Wam bardzo:*!
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Droga Kasiu - nie chcę być źle zrozumiana, ale bardzo proszę miej więcej serca dla swojego Taty. To nie Tato jest zły i krzyczy na Was, tylko ten okropny RAK. W tych trudnych chwilach cierpienie i wszystkie leki zabijają jego człowieczeństwo. Jak strasznie jest się dusić kiedy brakuje tchu. Wiem, że to także bardzo trudne i wyczerpujące chwile dla osób opiekujących się chorym, ale wiem też że jesteś dobrym człowiekiem , tylko po prostu brakuje Ci sił.
To z myślą o uldze Tacie w cierpieniu czekasz na chwilę, aby podać lekarstwo podskórnie, ale nie mów tak o Tacie że jest nieznośny i nie myśl tak ciągle "kiedy to się skończy". Wspierajcie się z mamą i okazujcie Mu jak najwięcej serca. Powiedz tacie, że Go kochasz i wytrwasz do końca. Chociaż będzie Ci ciężko, to uwierz mi, że ostatecznie będzie lżej. Ślę ku Wam dobre myśli, przytulam mocno i serdecznie pozdrawiam.
Kasiu,
Moja mama też miewała takie momenty, że była cały czas na nie, odpychała nas od nas i nic nie chciała, buntowała się. Tez się zastanawiałam czy ten "nasz kolega" dotarł już do głowy bo mama nie doczekała do ostatniego tk i pewnego dnia zauważyłam u mamy na głowie guzek twardy i już wtedy wiedziałam o co chodzi . Wiedz, że to nie tata krzyczy tylko rak tak jak napisała marysia5.
Dużo siły kochana Ci życzę. Bądź przy Tacie bo na pewno tego potrzebuje.
Walcz z HD o wdrożenie morfiny jeżeli będzie konieczność. Pomaga. Tacie lepiej się będzie oddychało. Ja walczyłam pomimo, że w aptekach (obdzwoniłam wszystkie możliwe) nigdzie morfiny nie było, to w HD mi wydali.
Pozdrawiam i ściskam mocno, dużo sił
nie mów tak o Tacie że jest nieznośny i nie myśl tak ciągle "kiedy to się skończy".
Marysia5 bardzo Ci dziękuję za wsparcie:*
Też proszę nie zrozumieć mnie źle. NIKT na tatę nie krzyczy ani nie daje mu odczuć, że robi nam przykrość. Znosimy to z uśmiechem na ustach i spokojem.
Określenie "nieznośny"- przymiotnik opisujący jego zachowanie, ale mnie to nie dziwi.
Rozumiem go, rozumiem, że ma żal do świata za to przez co przechodzi. Sama byłabym jeszcze gorsza- tak podejrzewam.
Rodzina zawsze jest na "linii strzału", ale byłam na to przygotowana. Nie jego wina, wiem.
gosia1990 piękne zdjęcie <3
Dziękuję za miłe słowa.
Dzisiaj tylko raz zwrócił sevredol.
Przy kolejnej wizycie zaznaczę, że w razie trudnej sytuacji będe się domagała podskórnego podawania.
Jeśli będzie trzeba to będę jeździła za tą morfiną, choćby nie wiem co.
Pozdrawiam serdecznie:*
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
KasiaKasiaKasia,
Nie musisz się nam tłumaczyć i każdy z nas rozumie, że nieznośny, ja też takiego sformułowania użyłam odnosi się do zachowania, że tato jest ze wszystkim na "nie", choć staramy się gwiazdkę z nieba Mu podać.
Tak jak piszą dziewczyny, to choroba robi z człowieka takiego nieznośnego a my jako rodzina znosimy to wszystko bo wiemy, że musimy, że tak już będzie, że ten czas wspólny jest coraz krótszy, bo musimy się z tym pogodzić. Tam gdzie jest choroba cierpi okrutnie sam chory ale cierpi z nim cała rodzina, wszyscy chorujemy.
każdy, kto opiekował się osobą terminalnie chorą wie doskonale, co masz na myśli.
Trudno jest patrzeć jak choroba zmienia naszych bliskich. Możesz czasem nawet "nie lubić" swojego chorego taty - do wszystkich uczuć masz prawo, najważniejsze, że jemu nie dajesz ich odczuć :*
Co do leków przeciwwymiotnych, to mój tato dostawał Metoclopramid (akurat podskórnie, jak wszystko) i bardzo mu pomógł, choć nie miał aż takich kłopotów, jak Ty opisujesz.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum