Czekałam na Anelię , byłam pewna, że zajrzy.
Posłuchajcie, nic mi do tego jak się żegnacie z najbliższymi, nic mi do tego co robicie z czasem, nic mi do tego co robicie z pieniędzmi.
Ale może zastanówcie się dla kogo palicie CODZIENNIE te znicze? Dla siebie? Dla otoczenia? Oni nie żyją. Myślicie, że potrzebują codziennie "światełka"? Myślicie, ze sprawia im satysfakcję Wasz płacz nad mogiłą?
Wątpię, szczerze powiem. Nooo, chyba, ze to byli egoiści.
Jakoś nie sądzę tak, kiedy czytam Wasze wpisy.
Zastanawiam się co chcemy osiągnąć przebywając na cmentarzu właśnie? Własny spokój? A daje nam to miejsce spokój? Sami twierdzicie, że bliscy są z Wami wszędzie. Zaraz zacznie się w naszym klimacie zima, jak zauważyła agamaz. I co? na złość sobie odmrozimy sobie uszy?
Zastanówmy się ile pieniędzy przepuszczamy na cmentarzu na znicze, świece, kwiaty?
Zawsze chce mi się płakać kiedy patrzę na groby 01 listopada... Ileż dzieci miałoby co jeść... Ileż "Ul" miałoby na taksówkę, kiedy jedzie do lekarza...
Zebro, kiedyś, lata temu, mój własny dziadek, który już dawno nie żyje (zmarł kiedy miałam mniej niż naście lat), napisał mi w pamiętniku: "(...) Śmiej się wśród ludzi, płacz tylko w ukryciu (... )". I ja to pamiętam! Pamiętam krój pisma i pamiętam kolor pióra, którym to napisał... TO jest ważne!
Jeżeli musisz mieć piekące oczy! To miej je. To Twoja sprawa jak przeżywasz.
Nie moja...
Ale ja, Anelia, Ewelina i wiele, wiele innych, którzy czytają ten wątek potrzebuje Ciebie, Twojego ciepła. Ludzie żywi potrzebują Ciebie i Twojego serca.
Amen, skończyłam w tym wniosku, chyba, że znów mnie rozwalicie
Ula czeka na pomocną dłoń.
Wczytajmy się czy ktoś jeszcze nie potrzebuje naszej pomocy. Obecności? Wiemy już jak przebiega choroba, co jest potrzebne... Jedni wiedzą mniej, inni więcej. Wszyscy deklarujemy chęć pomocy. Więc zróbmy to! Po prostu zróbmy, a nie gadajmy w kółko o tym. I o sobie
_________________ „Żółw musi być aż tak twardy, bo jest aż tak miękki”. St.J.Lec
Lider czerwonej kreski./Kuba Wojewódzki (tego forum).
No to pojechałaś
W pierwszym momencie chciałam napisać Ci kilka słów..., ale w końcu mnie rozbawiłaś
jo_a napisał/a:
Jeżeli musisz mieć piekące oczy!
no przecież właśnie nie mam
[ Dodano: 2011-09-15, 22:20 ]
Poza tym to wątek, w którym piszemy o przeżywaniu żałoby, czyli o sobie i swoich emocjach... Ale już lepiej nic nie piszę, bo boję się Asi
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
nie chcę Ciebie urazić, bo wiem że w pewnym sensie masz rację ale ten temat jest właśnie takim miejscem, w którym w jakiś sposób i my potrzebujemy pomocy i dlatego tu piszemy i zaglądamy, ten temat jest takim "wentylem" o którym kiedyś wspomniałaś aby można było upuścić troszkę tych emocji, które w Nas ciągle siedzą. Myślę, że każdy w miarę możliwości stara się pomóc ale potrzeba też i Nam takiego miejsca gdzie możemy po prostu wyrzucić coś z siebie. Nie każdemu jest łatwo pogodzić się z sytuacją jaka Nas spotkała
Przepraszam jeżeli Cię urazaziłam.
jo_a napisał/a:
Czekałam na Anelię
dziękuję to miłe z Twojej strony!
jo_a napisał/a:
Wczytajmy się czy ktoś jeszcze nie potrzebuje naszej pomocy.
Obecności?
ja mimo bólu jaki mam w sobie staram się dalej pomagać na tyle na ile mogę, chociażby ciepłym słowem lub symboliczną "dychą", którą i ja chciałabym wszystkim zaproponować do przyłączenia się i podbijania wątku. Na dzień dzisiejszy tyle mogę zrobić.
A tak z innej beczki, co do moich odczuć hmmm... opiszę może inny dzień. Jest strasznie smutno, chyba coraz ciężej (?) ...
[ Dodano: 2011-09-15, 22:37 ]
Zebra napisał/a:
Poza tym to wątek, w którym piszemy o przeżywaniu żałoby, czyli o sobie i swoich emocjach...
Też tak myślę ...
Zebra napisał/a:
Ale już lepiej nic nie piszę, bo boję się Asi
i ja zaczynam się jej bać...
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Ale może zastanówcie się dla kogo palicie CODZIENNIE te znicze? Dla siebie? Dla otoczenia? Oni nie żyją. Myślicie, że potrzebują codziennie "światełka"? Myślicie, ze sprawia im satysfakcję Wasz płacz nad mogiłą?
Czasem też się nad tym zastanawiałam, że płaci się spore pieniądze, za to, żeby grób był ładny. Nie jestem zwolenniczką wielkiego przepychu w tym miejscu i szaleństwa, zaciągania kredytu, żeby postawić najładniejszy pomnik.
Ale....
To jest niejako tradycja, jak wiele innych tradycji. Takie stare przyzwyczajenie, jak wiele innych. W taki sposób, zwyczajowo przyjęty, oddajemy pamieć naszym bliskim i z tą tradycją można się zgadzać i iść za nią lub nie.
Wiele rzeczy na tym świecie jest przyjęte, wyuczone i tak działamy - jest wiele osób jednak jest takich, że nie chce przyjmować pewnych wyuoczonych schematów i działa inaczej - i dobrze, ma swoje podejście do życia, myśli czy to mu potrzebne do szczęscia czy nie.
Ale napewno kwestię palenia zniczy, płakania nad grobem również przemyślały osoby, które w ten sposób postępują. Skoro tego potrzebują, to napewno to w pełni przemyślały, wiedzą, że tego chcą, że na ten moment jest im to potrzebne. I myślę, w sumie, że to nie tylko tradycja, ale potrzeba głębsza, którą napewno jakiś psycholog by ładnie opisał. Te osoby, które zostały, w większości potrzebują mieć miejsce, gdzie mogą " niejako" przyjść do swojego zmarłego - on tam jest niejako, to jest teraz jego ziemskie miejsce. Przecież jak cierpią osoby, których bliscy zaginęli, i nie mogą nad ich grobem postawić znicza. Po prostu dbając o grób, czujemy, ze jesteśmy potrzebni potrzebni dla tego zmarłego, że musimy być silni, żeby dla niego jeszcze coś zrobić. Że ta więź się jeszcze nie skończyła, życie idzie dalej, zostaliśmy sami na ziemi, Bliski jest w naszych sercach, myślach, ale jest jeszcze Jego grób, o który powinniśmy zadbać. To sprawia, że coś jest kontynuowane, inna forma zupełnie tego, ale nie końca sie pożegnaliśmy, mamy jakieś zoobowiązania.
Więc myślę, że każdy robi to dla siebie.... Gdyby to kolejność była inna, to ten zmarły robiłby dokładnie to samo.
A pomagać można również i nawet trzeba, przecież cały dzień ludzie nie siedzą na cmentarzu, a nie wypłakują się tutaj.
Ja, dla Mamy szukałam "najładniejszego" grobu. Chciałam żeby był "wyjątkowy", nawet za dużą cenę. I nie dlatego, żeby ludzie wiedzieli ale żeby moja Mama miała ładny grób. To tak jak za życia kupowałam jej ładną torebkę czy bluzkę, tak teraz chcę żeby miała wszystko co najlepsze. Kwiaty, wieńce, znicze. Lubię dbać o jej grób, to tak jak bym kupowała jej bukiet róż. Kiedyś dawałam Mamie a teraz stawiam na jej grobie.
Ja, dla Mamy szukałam "najładniejszego" grobu. Chciałam żeby był "wyjątkowy", nawet za dużą cenę. I nie dlatego, żeby ludzie wiedzieli ale żeby moja Mama miała ładny grób. To tak jak za życia kupowałam jej ładną torebkę czy bluzkę, tak teraz chcę żeby miała wszystko co najlepsze. Kwiaty, wieńce, znicze. Lubię dbać o jej grób, to tak jak bym kupowała jej bukiet róż. Kiedyś dawałam Mamie a teraz stawiam na jej grobie.
W 100% się z Tobą zgadzam Ja do tej pory nie jestem w stanie wynaleźć nagrobka, który i Mamie, i mnie się podobał
Kwiaty kupuję Jej jak zawsze, w naszej ulubionej kwiaciarni, gdzie robią lekkie, polne bukieciki
[ Dodano: 2011-09-16, 15:18 ]
Eeeech, szkoda, że nie mogę zmieniać swoich postów, bo piszę czasami po polskiemu...
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
Ale napewno kwestię palenia zniczy, płakania nad grobem również przemyślały osoby, które w ten sposób postępują. Skoro tego potrzebują, to napewno to w pełni przemyślały, wiedzą, że tego chcą, że na ten moment jest im to potrzebne. I myślę, w sumie, że to nie tylko tradycja, ale potrzeba głębsza, którą napewno jakiś psycholog by ładnie opisał. Te osoby, które zostały, w większości potrzebują mieć miejsce, gdzie mogą " niejako" przyjść do swojego zmarłego - on tam jest niejako, to jest teraz jego ziemskie miejsce. Przecież jak cierpią osoby, których bliscy zaginęli, i nie mogą nad ich grobem postawić znicza. Po prostu dbając o grób, czujemy, ze jesteśmy potrzebni potrzebni dla tego zmarłego, że musimy być silni, żeby dla niego jeszcze coś zrobić. Że ta więź się jeszcze nie skończyła, życie idzie dalej, zostaliśmy sami na ziemi, Bliski jest w naszych sercach, myślach, ale jest jeszcze Jego grób, o który powinniśmy zadbać. To sprawia, że coś jest kontynuowane, inna forma zupełnie tego, ale nie końca sie pożegnaliśmy, mamy jakieś zoobowiązania.
Zgadzam się 100% - ja odczuwam dużą potrzebę odwiedzania cmentarza, poprostu odczuwam to jako odwiedziny u Taty.
Nie zauważyłam. A nawet jeśli (nie jest to jak mówią wszystkie reguły jęz. polskiego, jakoś tak trudno mnie się znać) to wszystko jest zrozumiałe. I przede wszystkim jest ładna treść, bardzo dobrze zrozumiała.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Piszę prawdę. Gdyby było inaczej niż napisałam, to bym się nie 'odzywała'.
Co prawda moja opinia jeśli chodzi o reguły jęz. polskiego może być mało znacząca, bo dość często miała uwagę z jęz. polskiego "kiepski styl". Myślę, że to forum to nie konkurs "mistrza języka polskiego'. Większość z nas pisze to co myśli w jęz. mówionym, potocznym. A i tak najważniejsza jest treść, przesłanie tej treści.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Oczywiście,że nie chodzi o to by kogoś poprawiać.
To byłoby nie na miejscu.
A wracaj ac do tematu ja też lubię chodzić na cmentarz,robię to nie dla ludzi ,robię to dla Asi,jej babci ,dziadka.
Traktuję jako normalne odwiedziny.I nie widzę w tym nic dziwnego.
Dziwi mnie niekiedy tylko postawa niektórych w dniu Święta Zmarłych.
Cały rok nikt nie zagląda,ale w Święto -wariacja na pokaz.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum