Jest ciężko. nie mówię już nikomu o moich uczuciach i tej tęsknocie. Nie chcę nikogo zanudzać.
W ciągu 3 lat straciłam 4 bliskie osoby,
Najbardziej brakuje mi rodziców zwłaszcza Mamy. Ona była częścią mojego życia. Częscią mnie. Była obecna w każdym moim dniu. W czerwcu miną już dwa lata jak nagle zmarła.
A ja wciąż Ją wszędzie widzę, u mnie w domu , na ulicy , u mnie w pracy . Wciąż widzę Jej kochaną twarz i ten uśmiech choć było ciężko. W sklepie są Jej krzyżówki , których już nie kupuje.
Bardzo , bardzo za nią tęsknię . Łzy same płyną gdy o Niej myślę.
Wszyscy wokół mówią, że czas goi rany, że zycie toczy sie dalej. Słyszę bardzo często o kolejnych fazach żałoby, etapach...A okazuje się, że to tylko statystyki, opinie, a najważniejsze jest to co czuje człowiek w danym momencie i jego tęsknota, ból i żal... mimo upływu lat.
Mój tata zmarł kilka lat temu, miał raka płuc i żadnych szans. Zrobiliśmy wszystko co było w mocy, woziliśmy do szpitali, opiekowaliśmy się...zdążyliśmy się pożegnać. I może nie był idealnym ojcem, ale wiem, że nas kochał... W moim przypadku bardzo pomógł mi ten czas choroby taty, byśmy zbliżyli się do siebie... Gdy odszedł, czułam mimo wszystko spokój... oprócz bólu, smutku, lęku.
Teraz na to samo choruje moja mama. I nie wiem, jak dugo jeszcze to potrwa. Niestety, ten typ nowotworu nadziei nie daje. Jest leczona paliatywnie. Z mamą jednak jest inaczej...z mamą byłam "bliżej", choć na pewno nie tak jak słychać to w powyższych dwóch wypowiedziach. Patrzę na jej "odchodzenie" i modlę się, by nie cierpiała. A ja jak to zniosę ? Nie wiem...
kruszynko, Kasiu...przytulam Was ...myślę, że nie wszystkie matki, ojcowie mogą otrzymać takie zapewnienie miłości i usłyszeć takie słowa od swych dzieci, bo to że je słyszą, jestem tego pewna, nawet będąc w innym wymiarze. Jesteście kochane...
Czas nie goi ran. Przynajmniej moich nie zagoiło.
Im dalej tym jest gorzej. Po początkowym szoku, teraz - po 9 miesiącach od śmierci Taty zaczyna to wszystko co sie stało dopiero do mnie docierać.
Teretycznie radzę sobie całkiem ok. Funkcjonuję niby normalnie, nie pogrążam się w rozpaczy - na zewnątrz. Ale tylko ja wiem co dzieje się w środku. W moim sercu i w mojej głowie. Część mnie umarła. Część mojego życia się skończyła. Na początku wydawało mi się, ze biorę udział w jakimś filmie, że to nierealny sen, że to mnie, naszej rodziny nie dotyczy, nie może przecież dotyczyć, bo to inni umieraja, a nie mój Tata.
Niestety, zaczęło docierać. Tęsknota jest z każdym dniem coraz większa. Boli, fizycznie wykańcza. Zewnętrzny świat tego nie widzi. To moje przeżycia. I juz wiem, że nigdy nie pogodzę się ze śmiercią mojego Taty. Z Jego odejściem.
Magdal,
Bardzo mi przykro, że straciłaśTatę, a teraz Mam choruje na o samo:(
Ta choroba jest taka bezwględna:(
Katarzynka36, opisałaś to, czego ja nie umiałam. to dokładnie tak wygląda. u mnie minęło 6 miesięcy od odejścia Mamy, a ja codziennie zastanawiam się czy to prawda? i codziennie na nowo próbuję się z tym uporać. zazwyczaj, jak Ty, funkcjonuję normalnie, ale nikt nie widzi, co się dzieje wewnątrz mnie, ja też wiem, że nigdy się z tym nie pogodzę. tęsknię z każdym dniem coraz bardziej...
Teretycznie radzę sobie całkiem ok. Funkcjonuję niby normalnie, nie pogrążam się w rozpaczy - na zewnątrz. Ale tylko ja wiem co dzieje się w środku. W moim sercu i w mojej głowie. Część mnie umarła. Część mojego życia się skończyła.
Dokładnie! Wszyscy dookoła mówią że szybko sie pozbierałam, co oczywiście bardzo boli, bo nikt nie ma pojęcia co sie dzieje w moim sercu i mojej głowie, a że ja nie manifestuje się z moim cierpieniem, staram się żyć w miarę normalnie a płakac wtedy gdy nikt nie widzi, to ludzie uważają że sie pogodziłam z odejściem Mamy. A ja się nie pogodziłam i nigdy się nie pogodzę! Ale czasami nadal mam takie etapy że jak patrze długo na zdjęcie Mamy bądź oglądam ją na filmiku (a robie to często bo to mi jakoś pomaga) to mi się wydaje że wyjechała do szpitala i niedługo wróci Staram się nie myśleć o tym że już nie wróci, ze nie zobaczę jej i nie przytulę, za kazdym razem kiedy przychodzą takie myśli staram się szybko myśleć o czymś innym bo myślenie że już Jej nie zobaczę doprowadza mnie do obłędu, nie umiem sobie tego wyobrazić.
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Staram się nie myśleć o tym że już nie wróci, ze nie zobaczę jej i nie przytulę, za kazdym razem kiedy przychodzą takie myśli staram się szybko myśleć o czymś innym bo myślenie że już Jej nie zobaczę doprowadza mnie do obłędu, nie umiem sobie tego wyobrazić.[/
quote]
Identycznie mam:( Identycznie tak samo Marzenko...
I może nie był idealnym ojcem, ale wiem, że nas kochał... W moim przypadku bardzo pomógł mi ten czas choroby taty, byśmy zbliżyli się do siebie... Gdy odszedł, czułam mimo wszystko spokój... oprócz bólu, smutku, lęku.
magdal mam tak samo jak Ty. Mimo wszystko czuję spokój. Mój Tato był marynarzem i nigdy nie byliśmy tak blisko jak podczas naszej walki z jego chorobą. Tyle rzeczy chciałam mu jeszcze powiedzieć, pokazać...Szkoda
Ale jest coś co mi pomaga. Jak jest ładny wieczór i widać gwiazdy, biorę mojego synka do okna i szukamy takiej co najjaśniej świeci albo mruga. Maks mówi,że to Dziadziuś i rozmawiamy sobie z nim. Niby taka dziecinna zabawa, ale daje mi wiele.
Długo dojrzewała w nas (twórcach Forum) myśl co zrobić z pojawiającymi się masowo w tym dziale wątkami "żałobnymi". Żałoba jest czymś bardzo ważnym, ma ona swoje istotne miejsce w opiece psychoonkologów nad rodzinami zmarłych chorych. Nie należy zatem umniejszać jej roli - właściwe przechodzenie żałoby leczy rany i pozwala rodzinom zmarłych chorych żyć; żyć pełnią życia znów, szybciej i lepiej. To bardzo ważne, by pomóc bliskim podnieść się po śmierci chorego na nowotwór złośliwy. W szczególności tym, którzy sobie z tym co przeszli nie radzą.
Jednak leczenie duszy kogoś cierpiącego z powodu śmierci najbliższej osoby jest czymś szczególnym i czymś intymnym. Nie powinno się robić tego "publicznie", na oczach tych którzy wciąż walczą - rodzin chorych wciąż żyjących a tym bardziej samych chorych, którym przede wszystkim dedykowane jest nasze Forum. Na naszym Forum nie ma niestety możliwości zachowania intymności - wszystkie wątki są publiczne. Zyskujemy na tym, i owszem, dopóki walczymy o to samo. Idziemy wtedy ramię w ramię i nie czujemy się samotni. Walczymy o szansę, poprawę wyników leczenia, lepsze samopoczucie. Są różnice - bo pojawiają się na etapie leczenia radykalnego i paliatywnego. Pojawiają się też bo trochę różni nas punkt widzenia samych chorych od spojrzenia na sprawę ich bliskich. Jednak cel zazwyczaj jest wspólny - WALCZYĆ.
Gdy przychodzi żałoba - też toczy się walka, ale o coś ZUPEŁNIE innego. O własne życie - NIE ZWIĄZANE JUŻ Z CHORYM.
Tych, którzy wciąż walczą z aktywną chorobą nowotworową wpisy o takim cierpieniu ranią. Nie są one niczym złym (podkreślam raz jeszcze: Wam też należy się pomoc!), jednak nie powinny sąsiadować z wpisami tych, którzy wciąż toczą walkę z nowotworem.
To po prostu nie może współistnieć w jednym miejscu.
W związku z powyższym podjęliśmy decyzję, o której napisała jo_a:
jo_a napisał/a:
"REGULAMIN - cz. II - zasady ogólne Forum DUM SPIRO-SPERO.
1. Niniejsze Forum ma służyć wsparciu pacjenta onkologicznego oraz jego bliskich poprzez umożliwienie wymiany doświadczeń i merytoryczną dyskusję dotyczącą choroby nowotworowej i wszystkiego, co jest z nią związane."
oraz:
"11. Forum wspiera chorych i ich bliskich toczących aktywną walkę z chorobą nowotworową. Nie służy ono natomiast dyskusjom i wsparciu w okresie żałoby. "
- a która znalazła swoje odzwierciedlenie w zmianie w Regulaminie Forum.
Prosimy o zrozumienie.
Zapewniamy Was, że dla dobra Was wszystkich musieliśmy dokonać powyższego wyboru i sprecyzować cel, jakiemu ma przede wszystkim służyć to Forum. Celem jest przede wszystkim to by chorzy onkologicznie czuli się tu bezpiecznie - i może być to Ich ocena subiektywna. Tj. taka, z którą nie należy dyskutować (a jedynie ją uszanować).
Forumowiczów, którzy po stracie nie umieją sobie poradzić z żałobą i których cierpienie z tytułu tej straty przerasta proszę o kontakt poprzez prywatną wiadomość - być może uda nam się jakoś Wam pomóc (np. poprzez pomoc w znalezieniu Wam specjalisty, który w sposób profesjonalny się Wami zajmie).
Ten post powielam we wszystkich wątkach w tym dziale dotyczących żałoby. Jednocześnie te wątki zamykam.
Dziękujemy za zrozumienie.
Twórca Forum w imieniu własnym, całej ekipy Administratorów i Moderatorów oraz Fundacji Onkologicznej DUM SPIRO-SPERO.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum