U mnie mineło juz 9 miesiecy..kazego dnia modle sie za Tatulka a po modlitwie z Nim sobie rozmawiam..moze inaczej prowadze monolog..ale wiem ze mnie slucha..jezdze tez czesto na cmentarz..tam najpierw sprzatam,pozniej siadam sobie pogadac....gdy zapale swieczki to modle sie za Niego roznacem..chociaz 10 tek rozanca zmawiam,bo w roznacu jest sila )) znow siadam..opowiadam wszystko..to co cieszy i co jest rozterka...i wracam do domku...czuje sie tak jak kiedys w szpitalu...tam przynosilam nutridrinki,jedzenie i picie...a teraz nosze kwiaty i znicze...Kazdego dnia czuje obecnosc Tatki...czasami z wiekszym natezeniem..czasem mniejszym..ale wiem ze jest nawet blizej niz kiedys...do chwili obecnej nie jestem w stanie zrozumiec ze Jego juz nie ma...i tak pewnie juz zostanie...Pozdrawiam Was goraco
_________________ Kocham Cię Tatulo !!! Ty Tylko Go poprowadz,Tobie powierza swa droge..Panie moj.
Madziulena
"Ciągle wyrzucam sobie,że nie wycałowała Taty, nie wyściskałam go wychodząc z hospicjum tylko pocałowałam w rękę. A przecież wiedziałam,ze już mogę Go żywego nie zobaczyć. Byłam okropnie przerażona tym co sie działo, wręcz sparaliżowana sytuacją.
Niestety zawiodłam jako córka ":([/quote]
Nie rób sobie wyrzutów, że nie wyściskałaś TATY, ale być może tak jak było u mnie MĄŻ w ostatnich 3-4 dniach życia nie pozwalał się przytulać do siebie ani mocniej dotykać. Do dziś nie wiem czy to drażniło Go? Czy sprawiało ból? A może żal że nie mógł przekazać swoich uczuć? Nie wiem i nigdy się nie dowiem.
_________________ ''Nagle tak cicho zrobiło się w moim świecie bez CIEBIE" *27.06.2011*
Nie rób sobie wyrzutów, że nie wyściskałaś TATY, ale być może tak jak było u mnie MĄŻ w ostatnich 3-4 dniach życia nie pozwalał się przytulać do siebie ani mocniej dotykać. Do dziś nie wiem czy to drażniło Go? Czy sprawiało ból? A może żal że nie mógł przekazać swoich uczuć? Nie wiem i nigdy się nie dowiem.
To prawda, gdy chciałam Mamę pogłaskać, to zabierała rączkę lub się odwracała, widziałam, że sprawia Jej to ból, możliwe, że fizyczny i psychiczny.
Pocałunek w rękę jest pięknym gestem miłości i szacunku.
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
Dziękuję Wam za te słowa.
Właśnie mój Tatuś nie był zbyt wylewny zawsze krepowało Go jak mu mówiłam,że go kocham czy przytulałam. W chorobie już wogóle nie lubiał jak mama Go głaskała- mama twierdzi ,ze Tatulek odbierał to jako gest współczucia a tego nie mógł znieść.
Jak juz był w hospicjum to jak Go głaskałam po ręce to zabierał rękę. Może dlatego gdzieś podświadomie a i trochę świadomie nie ściskałam Taty . Mojej siostrze tez mówiłam,żeby Taty tak po buzi nie głaskała jak już biduś był taki słabiutki,że nawet oczek nie otwierał.
Kochani moi straszny ból nas tu wszystkich łaczy , ale wiecie co możemy być dumni,że zdalismy sprawdzian z człowieczeństwa na piatkę, bo człowieczeństwo to nie tylko życie ale też i smierć- jest ona częścią życia tylko żyjemy w takich czasach , że się o tym nie mówi. Odsuwa się temat smierci, nikt o niej nie mówi w mediach ludzie się jej boją.
Odsuwa się temat smierci, nikt o niej nie mówi w mediach ludzie się jej boją.
wydaje mi się ze nikt nie chce nawet mysleć o tym ze kiedyś jego zycie się skonczy
ludzie nie chcą słuchać o umieraniu, nie chca tego widzieć,ani wiedzieć jak wygląda smierć
bo smierc nie jest sama w sobie piękna
nikt nie chce mysleć o tym ,że każdy dzień przybliża nas do konca
smutne to ale tak jest
moj tato tez nie bardzo chciał zeby go głaskać.
ale w ostatnim dniu trzymałam go za rękę i jesli tylko na chwilę ją wysunęłam to zaraz się niespokojnie poruszał. a wiec trzymałam go za rękę do konca
obiecałam mu to
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
niki to piekne, że byłaś z Tatą do końca. Przy moim Tatku była moja mama i brat , myślę,że Tatio czekał , aby była to mama i przy niej spokojniutko odszedł. Mama też trzymała Tatę za ręce w jego ostatnich tchnieniach.
smutne to wszystko jak człowiek tak zacznie myśleć a ja nie mogę przestać , wracam wciąż myślami to ostatnich dni Taty...rozmyslam czy nie mogłam zrobić więcej i wciąż nie odgadnione dla mnie , że w ostatnim dniu Taty ogarneło mnie takie przerażenie i strach ,ze wogóle nie umiałam nad tym zapanować..[/quote]
wracam wciąż myślami to ostatnich dni Taty...rozmyslam czy nie mogłam zrobić więcej i wciąż nie odgadnione dla mnie
nigdy nie będziesz znała odpowiedzi na to pytanie, ja także sobie je zadawałam.
zrobiłas tyle ile było możliwe i teraz musisz zacząc mysleć ze zrobiłaś tyle ile mogłaś
Zawsze zostanie pytanie czy mozna było lepiej? inaczej ?pełniej ?
na pewno zawsze mozna , ale czy to by cos zmieniło ?
i nie zamęczyło dodatkowo taty ?
kochac trzeba mądrze bo nadmiar miłosci ktorą często obdarzamy tych najbliższych moze utrudniać im odejscie a w jego resztę życia wprowadzić niepotrzebny zamęt . to męczy i tak juz bardzo chorego człowieka
nie warto tego roztrząsać bo wtedy czujemy się jeszcze gorzej
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Chyba nigdy się nie pogodzę z tym, że nie ma Taty ani Mamy.
Chwilami mnie dopada taka tęsknota , że aż dech zatyka.
Tak bardzo chciałabym porozmawiać z Mamą , posmiać się razem, posmarować Jej bolące plecy. Wypić kawę i żeby mnie wysłuchała . Chłonąć spokój i siłę Taty.
Zebro...
Przykro mi bardzo, ze to ciagle tak boli...
U mnie jest świeże, bo Tatko zmarł 3 sierpnia, ale jak czytam i rozmawiam z wieloma osobami, którzy stracili Bliskich to wszyscy mówią, że im dalej tym gorzej. Jest coraz większa tęsknota, a to, że czas leczy rany jest tylko takim wrażeniem, bo do bólu po stracie w jakiś sposób sie przyzwyczajamy i wydaje sie, że niby jest slabszy...
Boli z dnia na dzień coraz bardziej,cały czas myślę o swoim tacie,widzę jak siedzi ze mną na swoim ulubionym miejscu i piję kawę.O niczym innym nie myślę,tak bardzo tęsknię...
Witam was moi drodzy.
tak jak czytam te posty to jestem chyba "najświeższa"
mama moja umarła 23.08.2012. staram się cały czas sobie tłumaczyć
że musiała odejść, że za bardzo cierpiała. troszkę to pomaga.
ból jest bardzo mocny, świeży, liczę na to że trochę zblednie ta rozpacz.
Skoro tutaj jesteś to znaczy że tak samo jak ja masz w głowie mętlik,
tęsknisz za ukochaną osobą, to ja powiem Ci tak....
wierzę że po tak ciężkich chwilach nadejdzie słońce, lepsze dni !
wiadome że nikt nie zastąpi nam ukochanych, ale wierze że to próba
los odbierając nam bliskich wystawia na próbe życia ! a my musimy sobie z tym poradzić.
mając obok życzliwe osoby na pewno sobie poradzimy !!!!!!!!!!!!!
pozdrawiam wszystkich !
Witajcie:)
za 3 dni minie pół roku od dnia śmierci Tatusia. A mnie wydaje się jakby odszedł całe wieki temu:( Tęsknię bardzo... kiedy tylko o Nim pomyślę , od razu ryczę:( nie potrafię inaczej. On był bardzo ważny w moim życiu, mieliśmy tyle wspólnych pasji, oboje lubiliśmy samochody, mogliśmy gadać o nich godzinami. I co mi z tego zostało?????????? Nic. Jedno wielkie nic. Żal do losu, czasem do siebie- bo gdybym to i tamto zrobiła inaczej, to może Tatuś żyłby do dzis? Ja wiem, że na to pytanie nikt nie da mi jasnej odpowiedzi. Tylko sam Pan Bóg wie, dlaczego stało się tak a nie inaczej. Cieszę się, że jest to forum, że jesteście Wy. Czytam Wasze wypowiedzi i dzięki temu wiem, że gdzieś tam są ludzie, którzy czują tak samo jak ja. Troszkę mi z tym lżej.
Może pewnego dnia pogodzę się z faktem, że już nigdy nie usłyszę Jego głosu, nie napijemy się razem kawy, nie pogadamy. Ale na dzien dzisiejszy nie potrafię.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum