mój tata miał 5 naświetlań paliatywnych. Czuł się po nich bardzo słaby i zmęczony.
Po 5 dniach a miał mieć 3 tyg skończyło się z powodu wodobrzusza.
Zapisałam tatę do hospicjum. Opieka super.Potrzebne było tylko skierowanie od lekarza obojętnie jakiego.
Codziennie przychodziła pielęgniarka dawała kroplówki bo tata był odwodniony, zapiski w zeszycie robiła, mierzyła ciśnienie, rozmawiała z tatą .Raz w tyg lekarz przychodził chyba że była konieczność to częściej. Leki za darmo z hospicjum albo na receptę tak samo kroplówki. Materac na odleżyny z hospicjum dostał tata. Tata był pod dobra opieką . Starali się jak mogli żeby nie było bólu żeby było mu dobrze w tych ostatnich dniach. U nas sytuacja była troszku inna bo tata nie mógł jeść pić więc wiedzieliśmy że to miesiąc dłużej nie potrwa.
Jeśli się już kończy naświetania paliatywne to nie ma żadnej kontroli. Sugerują hospicjum, bo tak jak Ci powiedzieli, że nic już nie są w stanie zrobić.
Przykro mi kochana.Takie to życie. Wal do hospicjum .
Pamietam jak bałam się tego zdania- że nic już niemożna zrobić-chodziło o moją mamę .Ineczko droga ale jak teraz na to patrzę to najwspanialszych lekarzy i pielęgniarki tam własnie spotkałam byli na każde zawołanie i naprawdę pomagali. Moja mama czuła się naprawdę bezpieczniej. Wysysaj z nas ile chc esz energi.
Jainko,
lekarz do subtelnych nie należał. A więc tak: Mój Tata zarejestrowany był w hospicjum w Skierniewicach, skierowanie miałam z COI z czwórki (zabiegowej). I nikt mnie nie zapytał czy on nadal jest pacjentem COI, co więcej nadal byłam tam częstym gościem (potrzebowaliśmy recept etc). Pielęgniarka z hospicjum przyjeżdżała dwa razy w tygodniu, lekarz był tylko raz,no ale u nas wszystko potoczyło się bardzo szybko. I broń Boże nie staraj się tu niczego doszukiwać!!!! Ważne wg mnie jest to, że obok hospicjum funkcjonuje pielęgniarka środowiskowa - była u nas codziennie. Czasami tylko po to aby rozśmieszyć Tatę, bo z kroplówkami radziliśmy sobie sami. Nie bierz sobie do serca tego dobijającego stwierdzenia lekarza, nie jeden tak mi mówił o Tacie, nawet z COI. Tylko ten nasz do końca chciał powalczyć. Jainko, pamiętaj, że codziennie mijam Milanówek jeśli mogłabym, jakoś pomóc, to wal śmiało. Trzymam za Ciebie kciuki, abyś miała siłę kopnąć to raczysko w d...
Jainko nasza droga, po tu tu jesteśmy, żeby razem sobie z tym wrednym światem radzić.
Wal do hospicjum, mam koleżankę, która tam pracuje i opieką jaką daje jest na prawdę wyjątkowa. Pozatym pamiętaj, hospicjum nie oznacza wcale, że należny się zbierać z tego świata. Jest po to, żebyś nie cierpiała i niczego Ci nie brakowała.
JaInko,po to jest forum nasze kochane,aby wyżalać się tu do woli.
Z tego co się orientuję,to nie trzeba żadnego zaświadczenia,że leczenia już nie będzie.
Jak mój tata jeździł na radio,to przywozili z hospicjum panią na naświetlania paliatywne,więc to,że jeszcze coś można zdziałać leczeniem,nie znaczy chyba ,że z hospicjum nie można korzystać.
I nie poddawaj się,nikt nie wie ile mu zostało...
Pozdrawiam!
JaInko, kochana, ostatnio szukalam informacji o poradni paliatywnej i trafiłam na artykuł o hospicjach - tam nie trafiają pacjenci tylko "terminalni" , ale i przewlekle chorzy, czyli również i tacy , jak Ty. Tam są świetni i oddani lekarze, wiedzący, jak dopomóc w dolegliwościach. A jeśli chodzi o CO, to w tej chwili nie mogą nic dla Ciebie zrobić,ale nie jest powiedziane, że sytuacja nie może ulec zmianie. W którymś wątku, tylko nie pamiętam, czy tu, czy może na Prosalute, czytalam o kimś, kto został odeslany z braku możliwości dalszego leczenia do hospicjum, a gdy, po jakimś czasie okazalo się , że rak, ni z gruchy, ni z pietruchy, uległ niespodziewanie częściowej,samoistnej remisji, wznowiono leczenie onkologiczne - czyli wszystko jest możliwe i nic jeszcze nie zostaje ostatecznie przekreślone.
Przytulam Cię mocno i cieplutko - skorzystaj z tej poradni i pamiętaj, ze to jeszcze nie koniec, jeszcze wszystko może się zdarzyc
Sciskam -ela
Opieka paliatywna (hospicyjna) jest wszechstronną, całościową opieką nad pacjentami chorującymi na nieuleczalne, niepoddające się leczeniu przyczynowemu, postępujące choroby. Jest sprawowana zazwyczaj u kresu życia lub w fazie znacznego zaawansowania choroby. Obejmuje zwalczanie bólu i leczenie objawowe innych dolegliwości somatycznych, pielęgnację oraz wspieranie rodziny chorego.
Świadczenia zdrowotne w opiece paliatywnej udzielane są, w zależności od potrzeb, przez wielodyscyplinarny zespół osób przygotowanych do opieki nad chorym umierającym. W skład tego zespołu wchodzą: lekarze, pielęgniarki, fizjoterapeuci, psycholog, pracownik socjalny oraz duchowny.
Opieka paliatywna realizowana jest w warunkach stacjonarnych, ambulatoryjnych lub domowych.
Korzystanie z różnych form opieki paliatywnej wymaga:
skierowania wystawionego przez lekarza ubezpieczenia zdrowotnego,
zgody na objęcie opieką paliatywną wyrażonej na piśmie przez pacjenta lub jego rodzinę; w przypadku dzieci - przez rodziców / opiekunów prawnych, a po 16. roku życia - także przez chore dziecko
·Poradnia medycyny paliatywnej·
Opieka sprawowana jest wobec chorych, którzy mogą przybyć do poradni lub - ze względu na ograniczoną możliwość poruszania się, ale stabilny stan ogólny - wymagają wizyt domowych, jednak nie częściej niż 2 razy w tygodniu. Chorzy wymagający częstszych wizyt lub ciągłej opieki w miejscu zamieszkania powinni być kierowani do hospicjum domowego.
·Hospicjum domowe·
W hospicjum domowym ciągłą, wielodyscyplinarną, całościową opieką obejmuje się chorych z zaawansowanymi, niepoddającymi się leczeniu przyczynowemu, postępującymi, zagrażającymi życiu chorobami przewlekłymi (najczęściej nowotworowymi, ale również AIDS) o złym rokowaniu.
Hospicjum domowe udziela pomocy pacjentom zamieszkałym w promieniu średnio do 30 km od jego siedziby.
Pacjentom objętym pomocą hospicjum domowego przysługują co najmniej dwie wizyty lekarskie w miesiącu, natomiast wizyty pielęgniarskie - w zależności od potrzeb, lecz nie mniej niż 2 razy w tygodniu. Wizyty innych członków zespołu hospicjum domowego (psychologa, pracownika socjalnego, fizjoterapeuty) ustalane są przez lekarza sprawującego opiekę indywidualnie, w zależności od potrzeb pacjenta.
potrzebne jest skierowanie do hospicjum (domowego) - które może wypisać lekarz pierwszego kontaktu
lekarz z hospicjum musi 'zakwalifikować' pacjenta jako chorego, który faktycznie tej pomocy potrzebuje ; wygląda to tak, że w odpowiedzi na zgłoszenie lekarz z hospicjum przyjeżdża do domu chorego. Jedynym kryterium, które poważnie rzutuje na 'zakwalifikowanie' do opieki lub nie jest stan chorego i jego potrzeby i to właśnie lekarz ocenia.
Mojego znajomego lekarz nie zakwalifikował, ponieważ wizyta 'kwalifikacyjna' odbyła się znienacka i ... mój znajomy był akurat w sklepie...
Długo trzeba było potem tłumaczyć, że poszedł, bo był głodny (mieszkał sam), że nie mówi (nacieczony nerw krtaniowy wsteczny), że ledwo z tego sklepu wrócił.. Ale ostatecznie się udało
Dziękuję Wam wszystkim. Aż się zryczałam z wzruszenia, że tyle osób się odezwało, że i konkretne informacje i wsparcie...
Przemyślę to wszystko, przegadam z mężem - i po 18 I (tj. po ostatnim naświetlaniu) zgłoszę się już na full do hospicjum.
Dzięki Wam też za refleksje świąteczne. Ja już zaczęłam robić konkretną listę prezentów. Zasada jest prosta: dużo drobiazgów, ale utrafionych.
Jak dobrze, że jest allegro. Choć dziś przywieźli mi pulpit, który jest z założenia za wysoki, bo przystosowany do łóżek szpitalnych. Regulację ma "powyżej". A ja na to nie wpadłam, nie pytałam o szczegółowe wymiary. Mam nadzieję, że jak mąż wróci (za 4 dni), to coś wymyśli. Obetnie diaxem albo do pulpitu właściwego podwiesi mniejszy. W każdym razie nie poprawiło mi to humoru.
JaInko jestes niesamowita ,podziwiam Cie do bólu,nigdy nie spotkałam sie z osoba taka niesamowita(zreszta tu na forum wiele osób zapewne sie ze mna zgodzi)
Czasami wydaje nam sie, ze dzwigamy taki ciezar ktory nas przerasta ja np. pól roku temu straciłam mame (rak płuc)w chwili obecnej tata walczy rownież(rak pluc) wydawało mi sie ze nie dam rady ,drugi raz w tak krotkim czasie ,niepodołam....
Oj,miałam chwile ....ze podziwiam mojego meza ,że wytrzymał ...
To Twoje posty ,jak niepoddajesz sie ,ufasz i opowiadasz o swojej walce, były moim motorem ,pamietam jak maz mi odpalał strone i kazał czytac ,czytac ,czytac .....
Cleo, to co piszesz, to nieprawda. Dziś wyrzucony z domu mąż wyjechał na cztery dni do kuzynki na wieś. Bo wczoraj on płakał, a ja go pocieszałam, a dziś ja mogę swobodnie sobie popłakać.
W podziale: wy - oni coraz lepiej widzę, że to wy macie o wiele gorzej. Ja muszę się pogodzić tylko ze śmiercią. To proces, który u mnie trwał z miesiąc - i wystąpił tuż po diagnozie. Czasem problem \wraca, ale słabo.
Tymczasem wy nas rozpieszczacie, doglądacie, pielęgnujecie - a potem zostajecie jak ci głupi.
Cleo, doceniam to, co robisz - i to ja Cie podziwiam.
Tak, droga JaInko ... Tak mimochodem, delikatnie i nie narzucając się, mówisz o bardzo ważkich rzeczach. Z właściwym sobie poczuciem humoru i lekkością:
"a potem pozostajemy ..." i boli to nas ... tak bardzo ! ta okropna pustka, nie do zapełnienia.
Przychodzi mi na myśl takie powiedzenie, że nie ma ludzi niezastąpionych. Tak, to prawda, o ile myślimy o tzw. życiu codziennym. W pracy, na ulicy - jeśli nie ten, to będzie inny.
Ale dla swoich najbliższych, dla naszych rodzin, jesteśmy niezastąpieni ! Nie będzie drugiej Mamy, Taty, ukochanego dziecka ... nie będzie już nigdy więcej ! To chyba jedno z najtrudniejszych życiowych doświadczeń, jakie są nam, niestety, dane.
Życzę Tobie, i wszystkim innym, by to najbardziej bolesne ze wszystkich pożegnań nastąpiło jak najpóźniej.
Jainko;
tak wiele w Tobie mądrości i dobra. Bardzo mało jest Was na świecie. I dodatkowo przekonana jestem, że jest nam na równi ciężko. To nie tak, że człowiek musi pogodzić się tylko z własną śmiercią. Zostają jego bliscy i pojawia się pytanie czy sobie poradzą.
Dla mojego Taty byłaś iskierką do walki, opowiadałam mu o Tobie o Twojej historii. Zobacz jak wielu podziela moje zdanie, jak wielu z nas pomogłaś.
JaInko Kochana Witaj Jesteś moją Ziomalką, dzieli nas zaledwie 2 no może 3km, tak niewiele a jednak spotkać się na przyszło na tym forum. Czytam Twoje posty i przyznaję - tak cudownej postawy wobec życia daleko szukać. Wiem, że nie jest łatwo ale nie znaczy, że nie ma jeszcze czasu na zrobienie ... chocby prezentów Kochana jeśli mogę Tobie w jakiś sposób pomóc daj znać!!! - wsiadam w samochód i jestem.
Pozdrawiam cieplutko,
B.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum