jestem zdumiona profesjonalizmem Szpitala w GM. Ja mam kiepskie doświadczenia, ale cóż... Fajnie, że wykluczono zakrzepicę tylko ten termin wizyty taki odległy. Ale cóż koniec roku etc. Mam nadzieję, że jednak nic złego się nie stanie a ten ropniak pozostanie wyłacznie podejrzeniem. Trzymam kciuki za pracę i pozdrawiam.
Ja mam zdumiewające szczęście do ludzi, do zdarzeń, do zbiegów okoliczności. Jeśli potraktować to serio - to ktoś musi mieć z kolei wyraźnego pecha.
Naprawdę sobie nic nie wmawiam, tak się dzieje i już - wiedzą o tym moim bliscy, bo trzymając się mnie mają również ułatwione życie.
Poza tym wydaje mi się, że ludzie mają różne postawy wobec otoczenia - i ja jakoś wyzwalam te pozytywne. Oczywiście nie zawsze.
Joasiu - kiedy do mnie przyjedziesz? Teraz jestem nieczynna, ale jak tylko oddam pracę (max. do 18 XII), to z wielką przyjemnością Cię zobaczę. Zarezerwuj sobie jakiś dzień przedświąteczny, prooooszę.
Witaj JaInka! Dzis po raz pierwszy przeczytałam Twoje posty i jestem pod ogromnym wrażeniem. Drugiej tak ciepłej, serdecznej a przede wszystkim odważnej osoby nie spotkałam. Jesteś bardzo dzielna mimo iż zmagasz sie z tak okropnym choróbskiem. Widzę jaka przy Tobie jestem słaba. Moj Tato ma nowotwór płuc i staram się bardzo mu pomoc przechodzic tą straszną chorobę, ale widzę że przy Tobie jestem totalny mięczak..... Tak trzymaj. Gorąco Cię pozdrawiam:)
Monika
Sprawozdanie.
[...]
Naprawdę dziękuję wszystkim za pamięć. Jakoś łatwiej od tego i cieplej.
Jesteśmy, jesteśmy
Bardzo "mocno" kibicuję i życzę by te przejściowe problemy poszły precz jak najprędzej.
A swoją drogą - to chyba nieładnie tak ćpać w pracy, i to jeszcze publicznie przyznawać się do tego na forach ...
Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciukasy - po wsze czasy !
Znalazłam w Twoim temacie, Blatko, sporo niepokoju dotyczącego świąt. Chciałam Ci odpowiedzieć, ale pomyślałam sobie, że później pojawi się on i u innych osób. Dlatego przeniosłam swoją wypowiedź do siebie.
Może komuś coś pomoże. Kiedy sobie uświadomiłam to, co napisałam, to mi pomogło na pewno.
Blatko miła - do Świąt jeszcze trochę, ale... Ale to od Ciebie głównie zależy teraz, jakie te Święta będą. A myślę, że będziecie je wszyscy długo pamiętać.
Wiesz, ja będę obchodziła już trzecie święta od diagnozy. Zapowiadają się naprawdę cudownie. Podstawowe potrawy wigilijne przywiozą koleżanki (każda zrobi czegoś trochę więcej), wiec odpada mi martwienie się o zakupy i o gotowanie. W sobotę rano pojawi się Ukrainka i sprzątnie. Prezenty starałam się kupować na allegro i gromadzić, ale jakoś rozdajemy sobie od tygodnia przynajmniej, więc na 24 XII będą symboliczne.
Za to będzie żywa duża choinka, śliczne ozdoby, które wciąż dokupywałam, i - jak w dzieciństwie - trochę cukierków i prawdziwe świeczki. Odszukałam stare lichtarzyki, a małe świeczki są u Rossmana jako urodzinowe (szybko się wypalają).
Będziemy znów realizować mój idealny sposób życia rodzinnego: najpierw pośpiewamy na cały głos kolędy (dlatego tak uwielbiałam Pasterkę), a potem na wielkim łóżku zagramy wszyscy w scrabble (jest nas czworo), podjadając co jakiś czas same pyszne rzeczy, a kotka Myszka będzie po nas chodzić i nas "ugniatać".
Ja mam swięta "na sępa". jadę do mamy ale wigilię spędzę u córki. do zrobienia nam zadane sledzie w śmietanie i to co tylko my z córką jemy - kluski(makaron) z makiem na słodko. to smakuje tylko w święta. Koty zostaną pod dobrą opieka ale bez choinki bo dwa lata temu mi przewróciły i najnowsze bombki sie zniszczyły. Wracam na sylwestra. Nie zabieram na święta lapka. Teraz drutuję i szydełkuję by zdążyć z prezentami.
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
U Mnie święta nie będą za ciekawe -już to wiem
Pierwsze bez mojego taty. Mam nadzieję że moja mama jakoś je zniesie
Mój syn 4 letni gdy widzi jak babcia ma "mokre" oczy od razu na nią krzyczy że ma przestać, albo jak mama wspomina tatę i robi jej się smutno od razu na nią krzyczy.
Mały chłopiec a od razu potrafi wyczuć sytuację. Mam nadzieję że może ze względu na niego mama się będzie się trzymała w te święta. Wszyscy idziemy do siostry mama zaprosiła całą rodzinkę.
My rano w Wigilię z garami do mamy, gotowanie, szykowanie (bo dziewczyna na dializie), kolacja... I inaczej niż zwykle: całą rodziną na cmentarze do chłopaków i na pasterkę do kościoła. Później wrócimy do mamy, posiedzimy, powspominamy.... Pewnie, któreś z nas zanocuje a może jak znajdzie się miejsce to wszyscy. Tak, smutne będą te święta, ale jak będziemy razem to będzie łatwiej.
W Wigilię rok temu zaczął się u mnie bardzo silny ból szczęki i początek drogi do diagnozy. Teraz niestety przypomina mi się to co chwilę
No ale nic to, bo w Wigilię jedziemy całą trójką do teściów a w Boże Narodzenie jedziemy do moich rodziców Będą moje siostry (obie w ciąży:) ) ich mężowie, rodzice, babcia, ciocie, wujkowie oraz bracia i siostry cioteczne. Cała wesoła gromada:)
Oczywiście moja córa będzie główną atrakcją - jest na razie jedynym maluchem w rodzinie.
Wszyskie nasze Wigilię spędziliśmy w naszym domu. To do nas zawsze ktoś przyjeżdża na święta i dlatego teraz mam tak mało czasu żeby tu zaglądać. u mnie tradycyjnie 12 potraw, żywa choinka i gwiazdor z prezntami.To są moje ulubione święta.Pozdrawiam
Ja wigilie spedzeze w domu ,przyjada tesciowie i oczywiscie tatko .
Tak naprawde nie wiem jaka to bedzie Wigilia pierwszy raz bez mamy ,ktora była zawsze motorem,ani mnie ani tate specjalnie nie ciesza te swieta zbyt duzo sie wydzrzyło ,placze teraz a co bedzie w Wigilie....
Nawet nie chce myslec..
Oby wasze Swieta byly szczesliwe ,zycze Wam z całego serca....
W Wigilię rok temu zaczął się u mnie bardzo silny ból szczęki i początek drogi do diagnozy. Teraz niestety przypomina mi się to co chwilę
Ja mam to samo- rok temu o tej porze dogorywałam w szpitali poparzona, łysa z cewnikiem i ledwo żyjąca. Cokolwiek teraz robię przypomina mi się to Wigilia też byłą smutna-mimo, że byłam w domu na wigilii i sylwestrze płakałam z mamą jak bóbr. W tym roku pewnie będzie tak samo. Jakoś zawsze łapie deprechę w te święta, nie wiem czemu, może dlatego, że mój tata zmarł jak byłam mała i zawsze byłyśmy we dwie z mamą.
Ale nudzić na pewno się nie będę bo czeka nas pieczenie ciast dla połowy rodziny jak co roku.
Usłyszałam to zdanie, którego się tak bałam, ale którego się właściwie spodziewałam: "my już pani w niczym nie możemy pomóc".
Oczywiście nie odpuściłam. Wyżebrałam jeszcze jedno naświetlanie paliatywne nogi 18 I. I koniec.
Nie wiem, czy oni wypisują, czy zapisują co jakiś czas do kontroli, czy jak? Wiem, że w hospicjum chcą mieć całkowita jasność, że nie będą mnie już leczyć w C.O.
Czy ktoś wie, jak to jest prawnie? Czy lepiej się wypisać, czy lepiej tkwić jako "bierny pacjent". Bo opieka hospicjum bardzo by mi się już przydała. Ale jeśli CO moze mi jeszcze jakoś przedłużyć życie w końcówce?
Proszę, odpowiedzcie. Może ktoś ma kogoś do dopytania?
Z góry dziękuję. I przepraszam za zepsucie nastroju świątecznego. Jutro już odpuszczę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum