Pewnie wskazana byłaby scyntygrafia kości, ale może chociaż na tę chwilę sprawdzicie poziom wapnia w organizmie, zawsze jakaś szybka ocena sytuacji.
Nie trać nadziei, może to nie to, o czym myślisz. Czytam Wasze zmagania i jestem sercem z Wami!
Tęczo - dziękuję Ci, może jeszcze dziś podjedzie lekarz z HD, wtedy będęwiedziała coś więcej.
[ Dodano: 2015-06-07, 20:51 ]
Do taty przyjechał pielęgniarz, podłączył kroplówkę z pyralginą, przyczepił ją do lampy, przywiązał bandażem - rozbawiło nas to nieco. Pokazał mamie jak ma ją odłączyć i zakręcić wenflon. Lekarz (kontakt tel.) stwierdził, że to nie jest ból nowotworowy, ani rwa kulszowa tylko "korzeń kręgosłupa uwiera kość" (może coś przekręciłam?) i stąd ten ból
(ale dlaczego uwiera, skoro nie uwierał?). Wenflon został, badanie obrazowe uznano za zbędne. Czy ktoś może się skorygować opinię lekarza z HD, mamy tak tatę zostawić z korzeniem kręgosłupa i kością, czy diagnozować to dalej, czy co robić? Czy to odwracalne?
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Chyba solidnie pokręciłaś. Jeżeli rzeczywiście Twojego tatę nigdy nie bolał kręgosłup to należy do tych 20% szczęściarzy, bo resztę boli. Dlaczego dopiero teraz ten ból? Mięśnie trzymają kręgosłup prosto i pomagają utrzymać prawidłowe odstępy między kręgami. Leżenie osłabia mięśnie i pojawiają się bóle. To charakterystyczne że boli tylko jak się chodzi lub stoi (czasami również przy długim siedzeniu), a przechodzi w pozycji leżącej. Można zrobić rtg kręgosłupa lędźwiowego - pewnie wykaże zwyrodnienia. Można zrobić prosty test - trzeba stać aż zacznie boleć, wtedy maksymalnie się wyprostować wciągnąć mocno brzuch i ścisnąć pośladki. Jeżeli ból odpuści choć na chwilę to mamy potwierdzenie. Pomaga gorset.
Gabo, dziękuję. Lekarz nam mówił coś o uwieraniu, korzeniu, kręgosłupie - jestem laikiem, gdybym miała wiedzę - nie pisałabym tutaj. Czyli realne przy tym schorzeniu, które opisujesz jest to, że boli tylko jedna strona nad pośladkiem, ból promieniuje na na nogę i jest taki, że poltram, plastry i morfina nie działają? Dziś tatę boli mniej, ale nadal mówi, że do jutra wytrzyma (jutro wizyta w CO).
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Istotą tego bólu jest to że znika całkowicie w pozycji leżącej przy odpowiednim układzie kończyny. Utrudnia życie jeżeli ktoś jest aktywny. Daje się względnie dobrze kontrolować właśnie nie morfiną a niesterydowymi lekami przeciwzapalnymi. Geriatrzy polecają Zaldiar jako mający najlepszy wskaźnik, kontrola bólu/skutki uboczne.
Chyba lekarz mówił o rdzeniu kręgosłupa ( nie korzeniu).
Jest to wielce prawdopodobne U nas działa to nieco jak głuchy telefon, mama rozmawiała przez telefon z lekarzem, potem powiedziała mi, potem napisałam na forum... Dziękuję za informację, byłam przerażona, że znów coś wyskoczyło nowotworowego. Czy gorset otrzymamy z HD, czy musimy się rejestrować do ortopedy? Czy ten ból minie niebawem, czy jest długotrwały, niemożliwy do usunięcia? Jeszcze raz gabo wielkie dzięki.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Tata dostał dziś kolejną chemię. Jest tak słaby, ze ledwo mówi, wozimy go na wózku, z powodu bólu biodra/pośladka/nogi ledwo wszedł parę schodów. Pani doktor z onkologii dała skierowanie na rtg kręgosłupa - tego dolnego odcinka, już zrobione, jutro mamy dzwonić po wynik. Płuca CZYSTE!:) Ale widok tak schorowanego taty zwala mnie z nóg. Mama też ledwo już daje radę, nie zostawia taty samego w ogóle, ewentualnie na 15 minut. A tata słabnie, cichnie, mimo bólu jest bardzo dzielny, ale widzę, że stracił nadzieję. I ja też, nie wrócimy do gry, do takich sił, by gdzieś wyjechać, to już chyba przesądzone. Strasznie mi smutno.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Najstraszniejsze jest to, ze im szybciej się gra rozegra, tym mniejsze będą wszelkie straty. Czytam różne posty, narzekania na zaniedbania, pretensje (rozumiem je, nie krytykuję, ale równocześnie zazdroszczę) i marzę, żeby mój tata już nie cierpiał. Boję się Jego śmierci i pragnę jej zarazem. Jestem rozdarta, zdruzgotana, wykończona. Nie umiem się żegnać, nie potrafię kłamać. To nie jest życie. Mój tata nie zasłużył na tak okrutną, okupioną cierpieniem śmierć. Nie godzę się.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
To nie jest życie. Mój tata nie zasłużył na tak okrutną, okupioną cierpieniem śmierć. Nie godzę się.
Zgadzam się z Tobą, że to nie jest życie to wegetacja. Cierpi okrutnie pacjent, cierpi cała opiekująca się rodzina. Nie tylko Twój tata nie zasłużył na takie ostatnie dni swojego życia, żaden człowiek nie powinien tak cierpieć. Przeżywamy to wszyscy w swoich domach opiekując się naszymi najbliższymi, czytamy to forum ile jest tutaj bólu, cierpienia, łez, tak nigdy nie powinno być. Ja też jestem na tą chorobę wściekła, nienawidzę jej, boję się jej i nikt, dosłownie nikt nie powinien tak cierpieć przed śmiercią.
Rozumiem również Twoje myślenie
Dronka82 napisał/a:
i marzę, żeby mój tata już nie cierpiał. Boję się Jego śmierci i pragnę jej zarazem.
bo wiemy, że jest to nieuniknione i lepiej dla wszystkich żeby nie trwało długo. Też uważam, że lepiej żyć krócej ale godnie, wybrać jakość życia, niż w ogromnych mękach, które przytłumiają silne leki przeciwbólowe, bez kontaktu z otoczeniem bądź ograniczonym kontaktem, kompletnie bez sił, męczonym kolejnym badaniem, leczeniem, które niewiele już daje.
Może nie mam racji, to jest tylko moje zdanie, ale wiem jak mama cierpiała, jak ciocia moja wyła z bólu mimo leków, to nie było życie, to było zaliczanie kolejnych dni w ogromnym cierpieniu.
Przepraszam, za swoje osobiste emocje, ale chciałam to napisać, żebyś nie miała wyrzutów sumienia, że masz takie podejście, myślenie, bo są inne osoby, które myślą podobnie jak Ty.
wydaje mi się, że dużo nas tak uważa. I każdy ma wyrzuty , że w którymś momencie prosi Boga, by cierpienie chorego już się skończyło... bo nasze - rodziny- trwać będzie. Ale jednak łatwiej, wiedząc ,ze bliski już nie cierpi.Dronka82, jedyne co my tu możemy napisać to to, że jesteśmy , duchowo wspieramy i ciepło myślimy. Trzymaj się dzielnie
Dziękuję Wam, już się pozbierałam, tata też w lepszej formie. Dziękuję zwłaszcza za zrozumienie. Zawiozłam staruszkowi moją gitarę, ucieszył się i nawet pinkał sobie. Gitara to taki nasz przedmiot magiczny, tata mi na niej grał do snu jak byłam mała, potem nauczył mnie grać jak byłam starsza, a teraz ja gram jemu . W kręgosłupie zmiany zwyrodnieniowe - stąd ten ból (utrzymuje się nadal). Tata się martwi o wynik TK, ja też. Wiemy, że dobrze nie będzie, teraz musimy się skupić, żeby wyłonić jakieś dobro z tej patowej sytuacji.
[ Dodano: 2015-06-11, 17:55 ]
Z nowości - chrypa opanowała gardło taty, ledwo mówi. Mamy glosal, płuczemy babką lancetowatą. W sumie nie wiem,czemu pisze w liczbie mnogie, przeca jestem pojedyncza. Domyślam się, że być może są przerzuty na krtań (stąd ta chrypa), ale czekam na wyniki TK.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum