Strasznie smutne. Koniec jest b.blisko.
3 dni przed śmiercią zapytałem mamy czy zawołać księdza, żebyśmy się wspólnie pomodlili to odmówiła . Potem już nie pytałem jak kontakt się urwał. Przyszedł ksiądz, zrobił namaszczenie. Pomodlilismy się. Ksiądz był rano i tego dnia a raczej kolejnej nocy odeszła.
Spałem , a raczej czuwalem na fotelu obok. Tak sobie kimałem.
Potem na zmianę przyszła pielęgniarka. Powiedziała, żebym poszedł się trochę przespać.
Położyłem się. Po godzinie zawołała mnie, że to już koniec.
Jak przyszedłem mama złapała ostatni oddech.
Była w pozycji półsiedzącej. Ułożyliśmy mamę w łóżku.
Potem przyjechał lekarz, stwierdził zgon. :(
Trzymaj się. Jak Ci to pomaga to pisz jak najwiecej.
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
Kochani, nie potrafię sobie wyobrazić, ze umieszczam tatę w HS ale z drugiej strony nie daję rady. Dwójka rodziców do opieki, to chyba już na mnie za dużo. Do tego rodzice leżą w jednym pokoju i martwię się o mamę, która na to wszystko patrzy.
Najgorsze jest dla mnie to, ze nie umiem pomoc tacie. nie wiem już jak. Tatę po raz kolejny pod wieczora dopadły bóle brzucha, mówi że potrzebuje do toalety. meczą go zaparcia, przynajmniej tak mówi. Wczoraj po uzgodnieniu z pielęgniarka z HD zrobiłam tacie lewatywę, a dzisiaj powtórka. Rozmawia lam telefonicznie z pielęgniarką, mówi że to mało możliwe żeby po wczorajszej lewatywie już się nazbierało na kał. Jej zdaniem może to być na tle nerwowym, ma po prostu uczucie parcia. Podałam hydroksyzynę, ale to niewiele dało. Tato momentami cały drży. Sama nie wiem już co myśleć i co zrobić. Widzę, ze się męczy. W takich chwilach nie wiem czy nie byłoby lepiej dla niego gdyby był w szpitalu.
Aby nie musiał się męczyć zrobiliśmy taką prowizoryczną przenośną toaletę z krzesła, ale jak wstaje w ciągu godz po 5 razy to i tak się męczy. Do tego tato oddał mocz dziś tylko 2 razy, może 3. To chyba też nie dobrze. Wiem, ze mało pije, przez cały dzień może 1-1,5 szkl.
Domyślam się, ze tacie nie zostało dużo czasu i wolałabym żeby został w domu ale w takie dni jak wczoraj czy dziś sama już nie wiem.
patrycja7,
Daj Tacie No-spę (Forte lub dwie zwykłe) albo (jeśli ciśnienie w normie) poproś o buskolizynę w zastrzykach...
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Jej zdaniem może to być na tle nerwowym, ma po prostu uczucie parcia. Podałam hydroksyzynę, ale to niewiele dało.
Wy macie malutką dawkę hydroksyzyny, 10 to bardzo malutko więc nie ma się co dziwić, że tatę słabo uspokoi.
patrycja7 napisał/a:
W takich chwilach nie wiem czy nie byłoby lepiej dla niego gdyby był w szpitalu.
Patrycjo chorych w takim stanie niechętnie przyjmują do szpitala bo i tak niewiele można pomóc. Dlatego tak ważna jest rola i kontakt z hospicjum, to Oni dbają już o stan chorego.
patrycja7 napisał/a:
Kochani, nie potrafię sobie wyobrazić, ze umieszczam tatę w HS ale z drugiej strony nie daję rady.
To już musi być Twoja decyzja. Rozpatrując za i przeciw patrz na dobro taty.
patrycja7 napisał/a:
Do tego tato oddał mocz dziś tylko 2 razy, może 3. To chyba też nie dobrze
Nie jest to dużo ale jeśli pije 1 -1,5 szklanki to bardzo mało pije i mało oddaje.
Tato bardzo słabiutki. Mówi bardzo słabo, ledwo rozumiem co chce powiedzieć. Przez większość czasu mówi od rzeczy, ma tylko chwilowe przebłyski świadomości. Od wczoraj praktycznie cały czas śpi. Jest bardzo niespokojny. Chce do toalety po czym okazuje się, że nic nie robi. Ogólnie mało się załatwia. W nocy wstaje po kilka razy.
Pije tylko małe łyczki, je też bardzo mało. Nawet nutridrinka nie chce, a wcześniej tak mu smakowały :( Widzę, że się męczy. Coraz bardziej bolą go mięśnie. Nie wiem nawet czy łyka wszystkie tab. Staram się go pilnować, ale je rozgryza. Dzisiaj znalazłam po części rozpuszczony Sevredol, zapewne z rana bo podałam gdy miał atak duszności.
Dzisiaj ma z nim nocować brat, ale nie wiem czy w ogóle dam radę u siebie spać.
Może czas pomyśleć o pieluchomajtkach. Wiem z doswiadczenia że chorzy wstydzą się ich. Moja mama też sie wstydziła ale jak jej wytłumaczyłam po co i że to dla jej wygody i komfortu psychicznego i nikt ich nie zobaczy bo są jak majtki zgodzila sie.
Tobie też było by dużo wygodniej.
[ Dodano: 2016-06-13, 11:21 ]
Jesli chodzi o jedzenie ja rano gotowalam kaszke na mleku polecam Krakowską gryczaną jest rewelacyjna mięciutka mozna ja stosowac z mlekiem jak i dodawac do zup.
Zupki pod koniec miksowałam blenderem żeby podawać łyżeczką.
_________________ Już razem: 30.05.2016, 07.11.2018.
Zawsze ze mną !
Jesteśmy po wizytach HD. Nie jest dobrze. mamy być przygotowani na wszystko. Pielęgniarka powiedziała żeby pilnować taty z piciem, mam podawać sama z butelki z dzióbkiem gdyby nie chciał pić. Z kolei lekarz powiedział aby taty już do niczego nie zmuszać, ani do jedzenia ani do picia. Mam przypilnować tylko, żeby łykał tab. przeciwbólowe. Przepisał dalej targin i plastry Matrifen. Tato sam jakoś nie narzekał mu na ból więc nic nie zmieniał. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Tato tylko czasem narzeka na ból kości/mięśni, nie wiem na ile go boli :( Martwią mnie te mdłości i bóle brzucha ale lekarz nic na to nie przepisał. Jak coś mam podać Metoklopramid.
Tato prawie cały czas śpi. Cieszę się tylko bo dzisiaj zjadł trochę więcej niż przez ostatnie dni, ale słaba to pociecha. Chwilami nie wie gdzie jest, zachowuje się jakby był na jakiejś delegacji i był w pokoju z kolegami z pracy. Dziś nie wiedział jak ma na imię jego syn, nie pamiętał mojego męża :(
Tato jak widzę jeszcze trochę pojada to i niech pije. Butelka z dzióbkiem, picie przez słomkę, kubek niekapek (taki dla dzieci) jak jest problem z piciem a później jak i to odejdzie to nawilżanie ust wodą.
patrycja7 napisał/a:
Z kolei lekarz powiedział aby taty już do niczego nie zmuszać, ani do jedzenia ani do picia.
To jest prawda, jak tata nie chce, nie zmuszać absolutnie.
patrycja7 napisał/a:
Tato prawie cały czas śpi.
Niech śpi, mniej wtedy boli, mniej się boi, lepsze to niż pełna świadomość jak człowiek odchodzi czy cierpi.
patrycja7 napisał/a:
Dziś nie wiedział jak ma na imię jego syn, nie pamiętał mojego męża :(
U nas też był taki czas, przykry bardzo ale to wynik postępu choroby.
Patrycjo, praktycznie w jednym czasie straciłam oboje rodziców- w obu przypadkach rak płuc. Mama zmarła 9 maja, tata trzy tygodnie później. O ile mama odeszła spokojnie, praktycznie bez bólu, do końca świadoma i dzielna, tata męczył się w ostatnich dniach.
Patrycjo, wiem co to czuwać przy łóżku umierającego taty :(. Ja przy moim czuwałam nocami, dniami dyżurowali bracia. Każdego wieczoru przed wyjazdem do domu taty (mieszkam gdzie indziej) ból żołądka. Stres ogromny.
Nie wiem czy zdecydujesz się na HS, jeśli nie, czy jest ktoś kto mógłby Ci towarzyszyć w tej opiece (pisałaś coś o bracie)? Może ktoś inny, jakaś życzliwa sąsiadka, ciocia? Mi dużo otuchy dodawała sama obecność brata, który spał w pokoju obok (pracuje więc musiał wstać rano jako tako wyspany), ale przynajmniej wiedziałam że ktoś ze mną jest.
Nie wiem na co choruje Twoja mama, mam nadzieję że chociaż ona może Cię trochę jakoś wesprzeć, chociaż swoją obecnością.
Bardzo bym Ci chciała jakoś pomóc, bo wiem jak możesz się czuć, u mnie to wszystko jeszcze świeże rany. Ale cóż mogę zrobić poza wirtualnym - "jestem z Tobą"
Wiem :(
Dzielnie opiekujesz się tatą i robisz, co możesz, choć czasami wydaje się, że to tylko 10% tego, co chciałoby się zrobić, byle pomóc bliskiej osobie.
Jesteś przy tacie Ty, mama, brat, mąż - to naprawdę spora grupa kochających osób i choć wydaje się, że każdemu odchodzącemu jest to "dane", nie zawsze tak jest.
Jak już będziesz się czuła kompletnie bezradna, po prostu potrzymaj tatę za rekę.
Ściskam!
Nie wiem już co robić. W poniedziałek był lekarz, jak wspominałam nie zmienił leków, mimo że powiedziałam o znalezionej niepołkniętej tabletce. Dzisiaj sytuacja się powtórzyła, znalazłam niepołknięty Targin, chyba z rana. A zastanawiałam się czemu tak dziś narzeka na ból :( Nie wiem czemu nie połknął tab. pilnowałam go i nawet kazałam otworzyć usta żeby sprawdzić. Strasznie się na mnie denerwuje wtedy :( Czy to możliwe, że tabletki przyklejają mu się w przełyku albo sama nie wiem gdzie i później gdy męczy go kaszel po prostu wylatują? Nie mam pojęcia jak to się dzieje, ale w ten sposób znalazłam dzisiaj targin i sevredol, który dałam na duszność. Do tego tato ma mdłości, zaparcia, rzadko oddaje mocz, ale mało pije i mało je wiec skąd ma to się brać...
Raz jest calkiem świadomy, a po minucie zaczyna opowiadać dziwne rzeczy. Głos ma zachrypnięty, cichy, dzisiaj męczy go kaszel więc chwilami nie rozumiem co mówi.
jaena, bardzo współczuje z powodu rodziców. Straszne, stracić oboje rodziców w tym samym czasie :(
Nie jestem sama w opiece nad tatą, jest brat i mąż. Dużo spada na mnie, ale to dlatego, ze ja inaczej nie potrafię. Szczególnie teraz gdy wiem, że zostało nam tak niewiele czasu.
Spinqa84, dziękuje, ale masz rację teraz czuję że nie robię nic. Wiem, nic już nie mogę, oprócz tego "bycia" z tatą.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum