U nas w ostatnim stadium tak bylo, tesc mowil "ala" nawet przy dotyku, lekarze z HD powiedzieli ze to nie mozliwe aby bolalo, ze mozg plata figle (liczne przerzuty).
Wynik braku logiki, mowienia od rzeczy jest wynikiem podawania lekow p.bolowych, maja one za zadanie wyciszyc chorego i znieczulic, czesto chory staje sie wlasnie splatany, ale leki te sa na bazie narkotykow takze tak wlasnie maja dzialac.
Tak mi wytlumaczono stan Tescia, natomiast oslabniecie to wynik postepu chorobska.
Musisz nastawic sie na najgorsze, byc moze ze lepiej juz nie bedzie.
Przykro mi bardzo, wiem przez co idziesz, sam niedawno szedlem przez to samo, i wiem jak ciezko Wam jest.
Pocieszajace dla mnie bylo to ze Tesc odchodzac przestal cierpiec, odszedl do lepszego swiata, w przeciwienstwie do raka ktory umarl razem z nim.
Trzymajcie sie, pozdrawiam mocno.
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
Po dzisiejszej wizytach z HD jestem lekko skołowana. Pierwsza była pielęgniarka. Po rozmowie z nią wiem jedno, możemy się spodziewać wszystkiego, nie jest dobrze. Zapytałam czy to jest już moment na poproszenie księdza, stwierdziła, że jak najbardziej tak.
Niedawno był lekarz, tato pierwszy raz nie był w stanie do niego wstać. Zbadał go na łóżku. Kazał odstawić Pabi-Dexamethason a w zamian podawać Dexaven. To ze względu na to, że tato gryzie tab. Do tego przepisał Fluconazole bo w ustach jest biały nalot. Przeciwbólowo pozostajemy przy Targinie, lekarz mówi że inny lek mógłby wywołać większe problemy z zaparciami. Sevredol mam podawać w razie duszności, albo bólu. Tylko tych duszności jest sporo, do tego poty, tatę chwilami trzęsie. Jedyne co usłyszałam to tyle, że choroba postępuje i że widzi tylko tyle co ja. Nic więcej nie chciał powiedzieć. Ma przyjechać za tydzień.
Patrycja. Ja z doświadczenia wiem, że pielęgniarka, która jest pewnie częściej u Taty niż lekarz, wie co mówi. Jak powiedziała, że to jest już ta chwila, to trzeba się na nią przygotować. W przypadku mojego Taty lekarz dzień przed śmiercią powiedział, że to raczej sprawa psychiki niż nowotworu, a pielęgniarka z HD poradziła mi dokładnie to samo co Tobie- poproszeni księdza i przygotowanie się na odejście Taty.
Niestety przy tej chorobie to praktycznie nieuniknione, a pielegniarka z HD naprawde widzi co sie dzieje, powod prosty jest dwa razy w tygodniu a lekarz raz na dwa tygodnie.
U nas tez lekarz stwierdzil ze przyjdzie za tydzien, niestety nie mial juz do kogo przyjsc...
Trzymajcie sie w tych trudnych chwilach.
Jezeli wierzycie to przygotujcie Tate do odejscia.
Trzymaj sie
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
Marcin J, tessa, niestety zdaję sobie sprawę z tego, ze zbliża się najgorsze.
Serce pęka jak patrzę jak tatę "nosi". Raz leży za 5 min wstaje, znowu się kładzie. Jestem nieprzytomna, przez całą noc był taki niespokojny, albo męczył go kaszel. Tym bardziej nie rozumiem lekarza, który kazał podawać Lorafen tylko w razie potrzeby tj. gdyby nastąpiła panika, tato cały czas jest niespokojny. Sevredol tez mam podawać tylko w razie duszności, tu rozumiem że ze względu na zaparcia, ale te duszności są coraz częstsze.
Nie umiem powiedzieć tacie o planowanej wizycie księdza. On cały czas odrzuca w jakiś sposób myśl o śmierci. Z drugiej strony w momentach świadomości, ma łzy w oczach. Ciężko mi z tym wszystkim.
Jakby było mało nieszczęść, teść w szpitalu. Nacieki na płucach okazały się złośliwe. Wycięto mu część płuca i węzłów. Nic więcej nie wiem. Myślę, ze trochę mnie oszczędzają ze względu na stan taty. mam tylko nadzieję, ze chociaż z teściem będzie dobrze.
Z wizytą księdza trudna sprawa, jak przekazać.
Może powiedz, że spotkałaś księdza, pytał jak się czują rodzice, jak powiedziałaś że tata chory to wyraził chęć odwiedzenia chorego.
Zadzwoń do HD , poproś o dodatkową wizytę, przychodzą nie tylko na wizyty zgodnie z grafikiem, może pora włączyć morfinę ?
Trzymaj się, będzie ciężko, ale musisz, bo jeżeli nie Ty , to kto ?
Serdecznie pozdrawiam
_________________ Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
A ja myślę, że nie warto oszukiwać chorego.
Wiem, że to trudne, ale moim zdaniem warto zapytać wprost.
Ty się boisz, Twój tato się boi, pozostali członkowie rodziny też - ale uważam, że warto z odwagą załatwiać sprawy ostateczne. I warto docenić, że się w ogóle miało szansę o nich porozmawiać.
Spinqa84, być może masz rację. Znam jednak mojego tatę najlepiej. Tato zawsze był wrażliwym człowiekiem. Wiem, że w pewnym stopniu dociera do niego to, że odchodzi jednak nadal nie wspomina o śmierci, wręcz czeka na zapewnienia że będzie żyć. W takiej sytuacji nie powiem mu wprost: tato umierasz, poprosiłam księdza na spowiedź. Nie chcę by w tych krótkich chwilach świadomości tato pomyślał, że rodzina" spisała go już na straty' a wiem, ze w tym momencie tak by to odebrał. Nawet pielęgniarka z HD radziła, żeby tą sprawę załatwić jak najdelikatniej.
Może ktoś w tym momencie mnie potępi, ale dla mnie nie ma znaczenia rozmowa o sprawach ostatecznych. Chcę tylko by tato do ostatniego momentu czuł się bezpiecznie, czuł naszą opiekę i miłość. Nie będę teraz rozpamiętywać przeszłości, wyjaśniać jakiś niewyjaśnionych spraw. Rozmowy o tych rzeczach pozostawiam silnym ludziom, my w tej chwili tych sił nie mamy. Wierzę, że kiedyś, gdzieś tam spotkam tatę i może wtedy porozmawiamy o tym o czym w tej chwili nie możemy.
Nikt nie ma prawa Cię potępiać, to Wasze życie i przeżyjecie je po swojemu, nikt za Was życia nie przeżyje i macie prawo do swoich zasad, przekonań, czy innych przesłanek.
Patrycjo, ksiądz przychodzi z namaszczeniem chorych, może wyspowiadać, porozmawiać, pobyć, to nie oznacza od razu śmierci, piszę to tylko dla wyjaśnienia bo napisałaś
patrycja7 napisał/a:
tato umierasz, poprosiłam księdza na spowiedź.
W tej chwili liczy się, co tato chce. Zawsze możesz taty zapytać wprost, czy ma ochotę żeby kogoś do domu zawołać, czy chce się z kimś zobaczyć, może chce porozmawiać sobie z księdzem. Zrób to ze swobodą w głosie, od taka rozmowa córki z ojcem a nie na zasadzie tato umierasz może chcesz z kimś się pożegnać. Zawsze też można poprosić o wizytę księdza z hospicjum i powiedzieć, że przyszedł do taty tak jak przychodzi na wizyty lekarz/pielęgniarka.
Jeśli to dla Was nie jest sprawa ważna a ma prawo tak być to nic na ten temat nie rozmawiaj i niech będzie co ma być, po prostu.
Patrycjo nic nie musisz, rób tak jak Ci serce, rozum podpowiada, dla dobra Taty, tak żebyś Ty się z tym dobrze czuła.
Dokładnie tak.
Nie ma uniwersalnej prawdy typu "warto-nie warto oszukiwać."
Każdy człowiek jest inny.
Ze swojej strony myślę, że warto, aby ksiądz przyszedł. Myślę, że Tata nie kojarzy na tym etapie dni tygodnia, można mu powiedzieć, ze jest pierwszy piątek miesiąca i ksiądz rutynowo odwiedza wszystkich chorych w parafii, albo że jest Dzień Chorych u Was w parafii, albo - cokolwiek. Z reguły tak doradzam rodzinom chorych, którzy się boją i doświadczenie mówi, ze potem wszyscy są bardzo zadowoleni. Rodzina - że dopełniła obowiązku, chory - że pojednał się z Panem Bogiem. Często też chory uspokaja się, wycisza po wizycie duszpasterskiej.
To co napisałam odnosi się nie tylko do religii katolickiej - mam pod swoją opieką chorych różnych wyznań. Czasem nie jest to ksiądz, tylko pastor, pop lub opiekun zboru. Ale efekt dla chorego i rodziny jest ten sam - zawsze dobry.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Nikt Cie nie potepi, tak jak napisalas, rodzina zna najlepiej chorego i tak naprawde to wiemy co moze zaszkodzic.
Ja na pytanie Tescia "ciekawe co rok przyniesie" odpowiadalem zobaczymy... nie ma sie co martwic na zapas.
Do samego konca nie wiedzial badz nie przyswajal faktu ze nie wyjdzie z choroby.
Z namaszczeniem nie bylo problemu, ksiadz na koledzie powiedzial ze potrzebuje 15 minut aby dojechac, tak tez bylo, ja juz tylko sie przebudzal, wlasciwie podnosil na chwile powieki, zawolalismy ksiedza, cala modlitwe przespal, otworzyl tylko oczy na chwile gdy ksiadz namaszczal, takze chyba nawet nie wiedzial co sie dzieje.
Podjedz do ksiedza, porozmawiaj, jestem pewien ze zrozumie, powie ile czasu potrzebuje...
Jezeli nie, to uzyj sposobu Madzi.
Pozdrawiam mocno, modlitwa jestem z Wami.
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
Masz rację. Przepraszam, bo trochę za ostro zabrzmiało to, co napisałam - a w sumie miałam na myśli to, co Madzia i Marzena. To tylko rady, a zrobisz tak, jak Ci serce i intuicja podyktują.
Trzymaj się tak dzielnie, jak do tej pory.
Pozdrawiam.
Jesli chodzi o oszukiwanie lub wezwanie ksiedza uwazam że każdy z nas najlepiej zna swego rodzica i postapi zgodnie z intuicją lub sumieniem, które to w ostatnich momentach życia bliskiej ukochanej osoby są najlepszymi doradcami.
_________________ Już razem: 30.05.2016, 07.11.2018.
Zawsze ze mną !
patrycja7,
Patrycjo, ksiądz przychodzi z namaszczeniem chorych, może wyspowiadać, porozmawiać, pobyć, to nie oznacza od razu śmierci, piszę to tylko dla wyjaśnienia
Ja o tym wiem, bałam się jak zareaguje tato.
Madzia70 nie przepraszaj. Wiem, że nie miałaś nic złego na myśli
Kochani, tato juz po spowiedzi. Troszkę oszukałam, powiedziałam, że jest pierwszy piątek miesiąca i ksiądz odwiedza chętnych chorych w parafii, a nie był na spowiedzi wielkanocnej to przyjdzie dzisiaj. Tato na szczęście spokojnie to przyjął. Nie wiem ile z tego wszystkiego był świadomy. Z tym bywa bardzo rożnie, bardzo często mówi, że jest w szpitalu albo jakimś innym domu.
Ogólnie jest bardzo słaby, wczoraj miał duszności i cały dzień przespał, dziś z rana pojawiła się gorączka, spadła po tab. i jak na razie jest dobrze. Niestety tatę męczą zaparcia. Czopki nie pomogły, tabletki tez nie bardzo :( Chodziłam z nim kilkanaście razy do toalety. Jest bardzo słaby i taki spacer zrobiony tyle razy źle na niego wpływa. Pielęgniarka doradziła pieluchy, ale tato nie umie/nie chce się do nich załatwiać :( Do tego wszystkiego ten męczący kaszel.
Dziś pierwszy raz, tak naprawdę pomyślałam, że nie dam rady. Nie mam już sił. Tych fizycznych chyba najbardziej. Ciężko mi za każdym razem pomoc tacie wstać, zaprowadzić, pomoc w toalecie. Nie mam sił. A On mnie potrzebuje. [/list]
[ Dodano: 2016-06-09, 21:10 ]
Cytat:
Madzia70 nie przepraszaj. Wiem, że nie miałaś nic złego na myśli
To było do Spinqi, przepraszam coś mi się pomieszało
Widać z Twojego opisu, że jest coraz gorzej, zbliża się niestety ten ostatni moment. Przepraszam, że to "mówię" ale piszesz, że już brak Ci sił i chcę żebyś wiedziała, że teraz tacie jesteś bardzo potrzebna.
patrycja7 napisał/a:
Kochani, tato juz po spowiedzi.
Trochę podstępem zadziałałaś ale ważny jest skutek, spełniłaś jakiś obowiązek, nie będą Cię gnębić wyrzuty, że czegoś nie dopełniłaś.
patrycja7 napisał/a:
Jest bardzo słaby i taki spacer zrobiony tyle razy źle na niego wpływa.
W taty stanie "taki spacer", jest rzeczywiście wielkim wysiłkiem. Może jak nie chce pieluch to pieluchomajtki. W tej chwili, tato jeszcze się przed tym broni ale w każdej chwili mogą okazać się potrzebne.
patrycja7 napisał/a:
Nie mam już sił.
Patrycjo, ciężka jest opieka nad chorym, który wymaga właściwie całą dobę naszej opieki. Nie wiem, co Ci doradzić. Może masz kogoś, kto pomógłby Ci w tej opiece?, choć w części wyręczył Cię w obowiązkach a Ty wtedy odpoczniesz, zregenerujesz siły.
Zapewne długo to wszystko nie potrwa, jeśli możesz to jeszcze trochę wytrzymaj a jak widzisz, że na prawdę nie dajesz rady to możesz tatę umieścić w HS. Tam też można spędzać czas z tatą.
To oczywiście tylko propozycja. Ty zrób to co będzie najlepsze dla Was obojga a przede wszystkim dla taty.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum