Patrycjo, ciężko to stwierdzić z opisu, nie widząc chorego.
Tato jeszcze ma momenty, że porozmawia z Wami, jeszcze ma apetyt to takie plusy w tej chorobie. Jednocześnie tato dużo przysypia, ma splątania, dużo dolegliwości, jest słaby, co świadczy, że choroba postępuje.
Wszystko się może zdarzyć nagle, zależy jak silny jest organizm a może to chorowanie jeszcze potrwać ale nie będzie to na pewno długo, przykro mi.
Na pewno zauważysz zbliżający się koniec (zapewne to chciałaś wiedzieć). Objawy wtedy narastają i już żadnymi lekami nie jest się w stanie pomóc.
Nikt z nas nie oceni, czy jest źle, czy bardzo źle, a co mówi lekarz/pielęgniarka hospicyjna? zapewne, że może to nastąpić w każdej chwili i trzeba się z tym liczyć.
marzena66, dziękuję za odp. Tak, masz rację, własnie to chciałam wiedzieć. Boje się, że mnie nie będzie przy tacie z drugiej strony nie wiem czy dam radę.
Z tatą bardzo zmiennie, ale raczej źle. Raz ma siłę, ale i tak za 0,5-1 godz kładzie się spać. Często łapą go duszności, jest gorący, ale nie ma temp., za chwile ma zimne poty. Ma zawroty, wstaje tylko do łazienki, ale bardzo rzadko i żeby zjeść. z apetytem też różnie, na śniadanie zjadł małą kanapkę. Chyba ma problemy z przełykaniem. Ciężko nadążyć.
Ostatniej nocy męczył go kaszel, co chwile pokasływał. Tym razem Lorafen i Hydroxyzyna też nic nie dały. Dzisiaj też kaszle
Jutro porozmawiam z pielęgniarką, może ten sevredol podawać częściej? Nie wiem już nic. jak pomóc? Mimo leków tato mówi, ze bolą go mięśnie.
Parę dni temu spotkałam znajomą której mąż leżał z tatą w szpitalu, niestety zmarł niedawno, również na raka płuc. Porozmawiałyśmy chwilę. Powiedziała, że żałuje, że mąż zmarł w domu. Podobno strasznie się męczył, brakowało mu powietrza, wprost się dusił, a oni mimo pomocy hospicjum nie mogli sobie poradzić. Sama się tego boję, że sobie nie poradzimy, boję się także ze wzgl. na mamę. Rodzice leżą w jednym pokoju, proponowałam tacie przeniesienie się do drugiego ale nie chciał.
Jestem zmęczona tym wszystkim.
Ja mojemu Tacie w ostatnich tygodniach blenderowałam zupy na obiad, na śniadanie zjadał kaszki/kleiki dla dzieci, poza tym jogurty, Nutridrinki, serki homogenizowane, czasami wprost gotowe obiadki/deserki dla niemowląt ze słoiczków mojej córki. Sprawdź, zobaczysz czy to pomaga - u nas się sprawdziło.
Co do śmierci w domu - w naszym przypadku w ogóle nie było duszności, więc pewnie inaczej do tego podchodzę, ale jestem ogromnie wdzięczna Losowi za to, że Tato odszedł u mnie w domu, we własnym łóżku i pościeli, wśród znajomych ścian, dźwięków, zapachów, przy mnie i przy Mamie.
Trzymaj się, dziewczyno. Pięknie opiekujesz się rodzicami.
Boje się, że mnie nie będzie przy tacie z drugiej strony nie wiem czy dam radę.
Każdy się boi śmierci, kiedy ten moment nastąpi, nikt nie wie. Możesz przy tacie czuwać non stop a wyjdziesz na moment i tato odejdzie. Trudny jest moment odchodzenia, dla nas najbliższych, bo wiemy, że żegnamy się na zawsze, chyba że wierzymy, że kiedyś się tam na górze spotkamy, ale na daną chwilę już tego, kogo kochamy nie ma z nami. Jeśli będziesz w tym momencie z tatą, to dasz radę, wstępują w nas wtedy takie siły, żeby tylko ulżyć i pomóc odejść, że nie myślimy jak damy radę, po wszystkim przychodzi dopiero ogromna rozpacz, strach, żal i niemoc.
A Hydroxyzynę w jakiej dawce tato przyjmuje, 10 czy 25?
Jeśli tato nadal narzeka na ból, to podpytaj lekarza czy można zwiększyć dawki Sevredolu albo coś dołożyć do tej morfiny.
Może tatę bolą mięśnie, bo już następuje ich zanik, jakieś przykurcze, dużo leżenia, bezruch i ból mięśni gotowy, nie wiem czy tak jest w Waszym przypadku.
U nas były straszne bóle mięśniowe u mamy, dotknąć nie można było ale głównie ręce i nogi.
Patrycjo ja również karmiłam różnymi zmiksowanymi potrawami, papkami a bliżej końca słoiczkami dla dzieci.
Patrycjo, nie każdy się dusi, choć tak też może być. U mnie w dwóch ostatnich przypadkach raka mimo przerzutów do płuc nie było duszenia się. Owszem oddech był b. ciężki ale nie dusiła się ani mama ani ciocia.
Nie zamartwiaj się na zapas. Możesz na ten temat porozmawiać z pielęgniarką czy lekarzem hospicyjnym, co wtedy masz robić, jeśli tato miał by tego typu objaw przed śmiercią, jak możesz mu wtedy pomóc, jak ulżyć. Na pewno wyjaśnią Ci co powinnaś robić a Ty będziesz przygotowana na te najgorsze i nie będziesz się tak bardzo bała.
tessa,
Tato bardzo słaby, wstaje tylko do łazienki. Coraz trudniej mu się podnosi. Pielęgniarka z HD mówi, że jest kiepsko, ale to podobno jeszcze nie jest najgorszy etap. To wszystko jest bardzo ciężkie. Wszyscy jesteśmy zmęczeni. Ostatnie upały i zmiany ciśnienia nie pomagają :(
Tato podupada psychicznie. Zamyka się w sobie. Mało z nami rozmawia, często nie odpowiada. Tylko patrzy. Chwilami się plącze, nie wie co mówi, albo nie dociera do niego co my mówimy.
Dzisiaj nie zjadł śniadania. Od piątku ma problem z wypróżnieniem. Mówił, że od tego wszystkiego go mdli. Zjadł dopiero koło 13 małą kanapkę, później z 5 łyżek zupy. Dopiero koło 16 podniósł się żywszy z łóżka i wypił nutridrinka, ale teraz znowu śpi. Męczą go duszności, podaję Sevredol.
Spinqa84, zupki już od dawna blenduje. Jakoś przeszło bo wytłumaczyłam, że to ze wzgl. na mamę. Gorzej z śniadaniem czy kolacją. Tato zazwyczaj chce zjeść kanapkę, wszelkie kaszki itp odpadają. Czasem tylko ma ochotę na budyń.
marzena66, tato przyjmuje Hydroxyzynę 10. ostatniej nocy podobno spał całkiem nieźle. Po rozmowie z pielęgniarką podaje częściej sevredol. Nawet co 4h
Bóle mięśni chyba są dość duże, dzisiaj brat pomagał podnieść mu się z łóżka. Praktycznie na niego nakrzyczał, co mu robi, że za mocno go ściska, ciągnie :(
Porozmawiałam z pielęgniarką, zapewniła mnie, że o pomocy gdy stan taty bardzo się pogorszy. jej zdaniem dla taty będzie lepiej jeśli odejdzie w domu. zgadzam się z tym, ale jest mi coraz ciężej.
tato robi się trudny, bardzo wiele rzeczy go denerwuje, nawet nasze rozmowy między sobą. Denerwuje się, że nie wie wszystkiego. Wiem, że w tej chwili nie podejmę decyzji o przeniesieniu taty do hospicjum stacjonarnego, a co dalej czas pokarze.
Dziękuje wam bardzo za wszystkie słowa otuchy i wsparcie. Wierzcie mi, nie opiekuję się tak dobrze rodzicami jak myślicie. Nie mam już na to sił.
Pozdrawiam
Patrycja, opiekujesz się Rodzicami tak jak jesteś w stanie- czyli NAJLEPIEJ. Nie wyrzucaj sobie niczego, masz prawo być zmęczona, zła, sfrustrowana. To normalne. Jesteś przy Tacie w tych trudnych chwilach i tylko to się liczy.
To malutka dawka ale jak lekarz taką dał, to tak musi być, może jak organizm trochę się nasyci lekiem to będzie lepiej działał.
Nie ma Patrycjo co się oszukiwać, choroba robi swoje i tato może albo mało spać albo przysypiać non stop.
patrycja7 napisał/a:
Wierzcie mi, nie opiekuję się tak dobrze rodzicami jak myślicie. Nie mam już na to sił.
Ile Patrycjo możesz, ile czas i siły Ci na to pozwalają, tyle się opiekujesz. To każdego indywidualna sprawa i nie nam oceniać czy robisz to dobrze czy źle. Na pewno robisz tyle ile możesz i nie rób sobie z tego wyrzutów sumienia, bo kiedyś będzie Ci ciężko z tym żyć, nie osądzaj się.
Przytulam i życzę Ci tych sił, żeby Cię nie opuszczały.
Dziękuje kochane za wsparcie. Chwilami brakuje cierpliwości do obojga rodziców, ale to już chyba zmęczenie daje znać :( Tylko przez to mam do siebie pretensje, że się denerwuje na nich.
Z tatą różnie, wczoraj cały dzień przespał, na obiad zjadł 2 łyżki zupy, a za godz. wołał jeść bo głodny i zjadł drożdżówkę Dzisiaj niby lepiej, zjadł i śniadanie i obiad, ale łapią go duszności i jest mu niedobrze. Wrócił uporczywy kaszel, taki męczący, wiecie tato jak zaczyna kaszleć to brzmi jakby ktoś się zakrztusił i kaszlał. Wypluwa samą ślinę, rzadziej flegmę, dzisiaj zauważyłam lekkie ślady krwi.
Jest strasznie zakręcony, robi dziwne rzeczy. Chwilami nie rozumiem co mówi, bo jest to niewyraźne, albo On nie słyszy co my mówimy.
Ciężko i przykro...
[ Dodano: 2016-06-02, 18:51 ]
Jakby tego wszystkiego było mało, teść trafił do szpitala. Na prześwietleniu płuc wyszła jakaś plamka na płucu. Miał zrobioną tomografię. Wyszły jakieś zmiany naciekowe. Lekarz powiedział, że to nie są zmiany nowotworowe ale teść strasznie się nakręca. Jutro będziemy wiedzieć co dalej.
Chwilami brakuje cierpliwości do obojga rodziców, ale to już chyba zmęczenie daje znać
Jak organizm jest zmęczony fizycznie, psychika mocno szwankuje ze względu na różne problemy życiowe to i cierpliwość gdzieś uchodzi, brak jest na wszystko sił.
Ile możesz rób, pomagaj, bądź, bo później dręczą nas jakieś wyrzuty sumienia, że czegoś nie zrobiliśmy, czy nie tak postąpiliśmy.
Musisz mieć również chwile dla siebie i nie zapominać o sobie, organizm musi się regenerować.
patrycja7 napisał/a:
dzisiaj zauważyłam lekkie ślady krwi.
To obserwuj, może to być wynik silnego kaszlu i jakieś naczynko od wysiłku pękło, nic strasznego a może być krwawienie wewnętrzne, dlatego obserwuj jak krew wygląda, jak często się pojawia.
patrycja7 napisał/a:
Jest strasznie zakręcony, robi dziwne rzeczy.
Choroba robi swoje, tak już może zostać niestety, mogą pojawiać się chwile normalne z pełną świadomością.
patrycja7 napisał/a:
Wyszły jakieś zmiany naciekowe.
to musicie wyjaśnić do końca, nie można tego zostawić. Nie życzę Wam kolejnej choroby i oby wszystko w tym temacie dobrze się zakończyło.
Ciężko. Tato słabnie z dnia na dzień, dzisiaj z łóżka wstaje jedynie z pomocą, ale ledwo chodzi :( Do tego meczą go zaparcia, przez to się denerwuje bo czuje ucisk w brzuchu. Dzisiaj tak się zdenerwował, myślałam że zaraz mi zemdleje, cały drżał. Podałam Hydroksyzynę na uspokojenie, na szczęście jakoś poradziliśmy sobie także z zaparciem.
Do tego mimo Targinu tatę bolą mięśnie, kości, sama nie wiem co jeszcze tak naprawdę. Często boli go głowa.Tato w pewnym stopniu już się męczy, w momentach świadomości jest przygaszony, mało mówi. Dużo rzeczy mu się plącze.
Z przykrością to napiszę ale chyba zbliża się to najgorsze. Oczywiście nikt nie wie kiedy ale widać z Twoich opisów, że tato słabnie i jest coraz gorzej, smutne to wszystko.
Przykro mi z powodu twohego taty. Moj nial chyba pidobne bole, mowil ze miesnie kosci, sciegna wszystko go bolalo, glownie nogi no i kosc ofonowa, kregoslup tez.. tramal, servedol nie pomagaly, ketonal troszke usmierzal bol, ale nie zawszemogl go brac- zapytaj moze u twojego taty nie bedzie przeciwwskazan i troszke ulzy? Lekarze nie wiedzieli skad te bole, po wykluczeniu przerzutow do kosci rozlozyli rece.., to chyba skutek postepujacej choroby.. Trzymaj sie dzielnie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum