patrycja7,
Lorafen jako działanie uboczne ma senność, czyli "odpływanie"
Targin, którego podstawowym składnikiem przeciwbólowym jest oksykodon (nie morfina) - nie ma takiego działania. Oksykodon nie jest jakimś strasznie silnym lekiem (choć oczywiście jest opioidem), zresztą dostaliście na początek bardzo małą dawkę. Mam pacjentów na oksykodonie, którzy - biorąc znacznie większe dawki - żyją zupełnie normalnie, tyle, że bez bólu.
Natomiast, skoro u Twojego Taty - jak zrozumiałam - dominującym objawem jest kaszel - zapytaj swojego lekarza prowadzącego, czy nie lepiej byłoby dać Tacie dihydrokodeinę - ma działanie przeciwbólowe i przeciwkaszlowe.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
No skaczące, nie da się ukryć ale zapewne czytasz wątki na forum i wiesz, że w większości przypadków tak właśnie jest.
Patrycjo uwierz moja droga, że ta choroba potrafi mocno boleć, dawać mnóstwo różnych dolegliwości i gdy miałam wybór otępienie, przysypianie od leków to wybierałam dla swoich bliskich ten wariant niż cierpienie.
Tak, czytam inne wątki i wiem, że tak to "skacze" i dziś jest już całkiem dobrze.
Chwilami zastanawiam się czy nie powinnam była wysłać taty na chemię...Ciężko mi przez to.
I wiem, ze lepiej dla taty będzie jeśli będzie bardziej ospały niż miałby cierpieć. Tylko odzywa się we mnie takie egoistyczne myślenie, czy dam radę na to patrzeć tak na prawdę po raz kolejny bo już w grudniu/styczniu był w innym świecie.
Madzia70
Pielęgniarka z HD dziś powiedziała mi dokładnie to samo. Mam obserwować tatę, ale mówi, ze wszystko powinno być dobrze. Dziękuję za podpowiedź, tatę faktycznie najbardziej meczy kaszel. Przy najbliższej okazji zapytam lekarza o dihydrokodeinę.
Mam nadzieję, że Targin pomoże, Doreta i Melodyn naprawdę już niewiele dają, nawet teraz tato narzeka na ból mięśni, ale mówi że ból jest znośny. Zauważyłam, że coraz częściej łapie się na wysokości piersi. Mówi, że w tamtym odcinku mu "przytyka" jakby.
Wygląda na to, że nie potrzebnie bałam się podać tacie Targin, przyjmuje od pon i nie dzieje się nic złego.
Powtarzają się jednak objawy z poprzedniego tygodnia. Znowu skacze temp, tato jest bardzo słaby, wczoraj bardzo kiepsko wyglądał i się czuł, dzisiaj podskoczyło ciśnienie. mam wrażenie, że tato sam nie wie co mu się dzieje i czego potrzebuje. Raz mówi, że ma za twarde łóżko, za chwilę chce się położyć po czym po 5 min jednak wstaje. Brat robił mu wieczorem okłady bo miał duszności. Sama nie wiem co robić :(
patrycja7,
Ponieważ nikt nie robi Tacie żadnych badań ( nie sprawdza się płuc, jamy brzusznej ani głowy) to nie wiemy jak naprawdę wygląda postęp choroby w organiźmie Taty. I oczywiście nie chodzi o to, żeby jakiekolwiek badania robić, nie są teraz do niczego potrzebne. Niemniej opisywane przez Ciebie dochodzące kolejno objawy mówią nam właśnie o tym, że choroba systematycznie postępuje.
Trzeba starać się eliminować/minimalizować po kolei przykre objawy - choć nie wszystkie uda się opanować w 100%. Jak wygląda sytuacja z jedzeniem, piciem, oddawaniem moczu?
Obecne skoki ciśnienia, temperatury, uczucie niepokoju, pobudzenia na pewno sygnalizują kolejny, nieunikniony etap choroby.
missy, niestety domyślam się, ze choroba postępuje. Brat pow dziś, ze jego zdaniem tato sam się "nakręca" ale jak ma się zachowywać...przecież umiera i chyba w jakimś stopniu to do niego dociera.
Jeśli chodzi o jedzenie to nie jest źle, ale na pewno je mniej niż wcześniej. Mam wrażenie, że chwilami się zmusza. Czasem zje i za chwilę go mdli. Pije też średnio, jak mi się uda to wypije przez cały dzień 1,5l może trochę więcej albo mniej. Bardzo trzeba go pod tym wzgl pilnować. Wydaje mi się też , że rzadziej chodzi oddawać mocz, nie wiem tylko czy czasem nie wstrzymuje, bo nie ma siły się podnieść, a potem bardzo długo siedzi w toalecie.
Zauważyłam także, że tato ma spuchnięte stopy. Lekarz w piątek kazał odstawić Tialorid mite i nie wiem czy to dobrze. Taka opuchlizna była zaraz na początku choroby.
Eh..przepraszam za marudzenie, ale już mi ręce opadają i ja sama chyba opadam.
tato dziś bardzo kiepsko się czuł, z rana oczywiście kaszel, potem zjadł małą kanapkę i znowu kaszel...Opadł z sił, ledwo łyknął tab. Było mu na przemian zimno i gorąco. Ciśnienie 150/65. Do tego mdłości, niby wymioty ale poszła tylko ślina.
Rozmawiałam z pielęgniarką z HD, kazała poczekać 2h i zadzwonić znowu. Faktycznie, tato się przespał, ciśnienie się unormowało, nie było temp. ale tato słaby. Zjadł trochę lekkiego krupniku i oczywiście znowu skręcalo go na wymioty. Już nie wiem co robić. Pielęgniarka mówi, że tato sam się też nakręca, szczególnie gdy łapie go kaszel. Dobrze by było gdyby wypił w takim momencie Hydroxyzynę, ale On oczywiście nie chce. I tak w kółko.
Dzisiaj jestem wykończona, bo od rana podaj miskę, zabierz miskę, popraw poduszkę, a nie jednak wcześniej było lepiej. Nie mam do niego pretensji, po prostu brak mi sił, koło mamy chodzić, nakarmić itp. Chciałbym mu jakoś pomoc ale nie wiem jak i to mnie dobija.
A tato wymyślił, że skoro jest taki słaby to kroplówkę mógłby dostać, ale pielęgniarka mówi że to nie jest raczej dobry pomysł...
To jest słaby lek, wyciszy tatę, uspokoi, pośpi sobie tato po nim. Tego leku nie trzeba się bać. Może zaproponuj tacie, żeby raz spróbował i zobaczy jak mu będzie, może akurat lepiej.
Na pewno pomogło by to na:
patrycja7 napisał/a:
bo od rana podaj miskę, zabierz miskę, popraw poduszkę, a nie jednak wcześniej było lepiej
wyciszyłoby tatę. Może niech lekarz albo pielęgniarka z HD przy wizycie namówi Go do brania leku.
Oj potrzebna nam duża cierpliwość przy naszych chorych czego Ci życzę.
marzena66, właśnie chodzi o to spanie, tato nie chce w dzień przysypiać. Nie wiem czy się tego boi, czy chce być w pełni świadomy...Pielęgniarką już z nim rozmawiała na ten temat, ale jak widać niewiele dotarło.
Tato z jednej str wie jak ciężko choruje, a z drugiej str cały czas mówi, że powinno już być lepiej.
Bardzo się staram mieć cierpliwość, pomagać tacie i mamie ale nie mam chwilami sił. Ciężko mi przez to samej z sobą.
tessa, dziękuję> mam nadzieję, ze jakoś się trzymasz.
Terlewa, tego też próbowałam. Niby rozumie, ale i tak jest niechętny do Hydroxyzyny.
Szczęście w nieszczęściu, że dzisiaj sam z siebie trochę przysypiał. Niestety jest strasznie słaby, widzę że coś się dzieje i nie mogę pomóc. Ma zawroty głowy, ledwo dochodzi do toalety. Niby zjadł trochę więcej, ale wydaje mi się że to tak na siłę.
Czy to ciągłe plucie śliną, "przyklejanie się" jedzenia może świadczyć, że choroba idzie w stronę przełyku? A zawroty o małej ilości tlenu? Tato bardzo często korzysta teraz z koncentratora.
Widzę, ze to zmierza w tym złym kierunku. Coraz bardziej się boję że nie zostało nam za dużo czasu.
Nie mam sił. Był u nas lekarz z HD. Powiedziałam o wszystkich ostatnich dolegliwościach. targin mam podawać 3 razy dziennie, jak nie pomoże to 2 razy po 2 tab.
Najgorsze, że prawdopodobnie są przerzuty. Lekarz mówił coś o żołądku, wątrobie...Szczerze mówiąc trochę mnie zatkało i za dużo nie wiem, ale możliwe że z stąd te ostatnie mdłości i opuchlizna na stopach.
Od dawna wiem, ze jest źle. czasami mówię, że jeśli tato ma cierpieć to lepiej niech odejdzie wcześniej, ale ta dzisiejsza wiadomość mnie załamała.
No niestety może tak być, to raczysko lubi się rozsiewać do wątroby. Wiadomo, że można to stwierdzić tylko po badaniach, chociażby usg jamy brzusznej.
Czy jest sens tatę męczyć badaniami?, chyba już nie, dla ciekawości ich się nie robi a tato jest chyba zbyt słaby na takie wędrówki. Myślę, że lepiej dobrze tatę zabezpieczyć przed niepożądanymi dolegliwościami przez lekarza z HD i dać Mu spokojnie dożyć swoich dni, przepraszam, że piszę tak wprost.
patrycja7 napisał/a:
czasami mówię, że jeśli tato ma cierpieć to lepiej niech odejdzie wcześniej,
Nie miej wyrzutów z takiego myślenia. Nie jedna osoba z forum myślała/ myśli podobnie. W niektórych wypadkach nie ma kompletnie szans na życie to lepiej żyć krócej bez cierpienia niż "mordować" się w cierpieniach i zależnym od osób drugich.
To moje zdanie w tym temacie i nie każdy musi się z tym zgadzać, ale mówię to z moich własnych doświadczeń. Ja też prosiłam siły wyższe o skończenie tego cierpienia przy mamy odchodzeniu
W tej chorobie naprawde bywa roznie, wszystko moze sie zmienic w ciagu jednego dnia... i my wszyscy zdajemy sobie z tego sprawe.
Tata leczony jest juz tylko objawowo, jestem podobnego zdania jak Marzena, nie ma sensu meczyc Tate wizytami w osrodku, czekaniem w kolejkach, nawet jezeli sa przerzuty to juz nie wiele to wniesie, teraz najwazniejsze jest aby zapanowac nad bolem.
Przysypianie to efekt postepu choroby, przyjmowania lekow, jak i przebytej walki z ta potworna choroba, a Tato calkiem niezle sobie radzi...
Co do prosby o wczesniejsze odejscie bez cierpienia, absolutnie sie zgadzam, kazdy chory powinnien godnie odejsc, nie w meczarniach i bolu.
Napisze tylko tyle,
Na dzien przed smiercia Tescia, moja zona, jego jedyna corka, byla na grobie babci (tescia mamy) i prosila aby ona go zabrala do siebie... jak wiele ja to musialo kosztowac wie tylko ona... wiec sama widzisz ze nie jestes osamotniona w kwesti ratowania taty przed cierpieniem.
Pozdrawiam mocno i trzymam kciuki o poprawe u Taty.
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
Zdaję sobie sprawę, ze nie ma sensu teraz męczyć taty jakimiś badaniami. W domu jest mu dobrze, cieszy się bo wyszedł na dwór 2 razy. Tyle mogę dla niego teraz zrobić.
Zastanawiam się tylko, czy nie powinnam była wysłać go na tą chemię czy cokolwiek zrobić. W końcu lekarze nie dawali mu szans już w grudniu, a On jest z nami więc może jednak nie jest/był tak słaby jak im się wydawało? Sama nie wiem, chyba zawsze będę czuć się winna, ze czegoś nie zrobiłam.
Ból w tym momencie jest w miarę opanowany. Targin chyba pomaga, chociaż zdarza się tacie powiedzieć, że bolą go mięśnie. Stopy są bardzo opuchnięte, mam problem z założeniem tacie butów. Widzę, ze strasznie go to denerwuje, ale cieszy się chociaż że był na dworze. Ogólnie jest słaby, chodzi sam do łazienki, ale ma straszne zawroty. na szczęście mdłości ustąpiły, tato znowu je z ochotą. Tylko na jak długo
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum