Właśnie wróciliśmy z Poradni Onkologicznej gdzie:
- otrzymałam informację, że nie mogą nas tam już przyjmować z powodu objęcia Tatę opieką HD (ale i tak sympatyczna pani doktor przyjęła Tatę)
- Tata został pochwalny, że wygląda nad podziw dobrze w porównaniu z tym co było miesiąc temu
- Pani doktor wybadała jakiś podskórny guz w obrębie brzucha, mówiąc, że to ma związek z przerzutami nowotworowymi
- Powiedziano nam, że chemioterapia nie wchodzi w grę (chyba już tylko może zaszkodzić)
- Zasugerowano, że tomografia komputerowa, której termin mamy 29 lutego jest raczej zbędna.
tessa, niestety chemioterapia też "osłabia" pacjenta, więc pewnie stąd ta decyzja, wybrano dobro pacjenta. Może nie odbierajcie tacie nadziei, że chemii nie będzie. Pisałaś, że jest w kiepskiej formie psychicznej, więc może wytłumaczcie, że musi organizm się wzmocnić.
Dla mnie samej porażką była niemożność podania tacie chemii, więc doskonale rozumiem Twoje rozczarowanie. Człowiek chce walczyć, ale broni brak
Serdecznie Cię pozdrawiam i nadal trzymam kciuki, by Tata miał siły do walki!
Przykro usłyszeć, że lekarze nie są już w stanie nic zrobić, nie podadzą chemii ale tak się zdarza jak choroba jest bardzo zaawansowana, wyniki badań poniżej normy a stan pacjenta raczej kiepski. Lepiej jest wtedy zadbać o komfort życia, jego jakość niż narażać się na dodatkowe cierpienie, skutki uboczne chemii, która i tak nie poprawi już zdrowia choremu. Wiem, że to trudny temat, co wybrać, co lepsze, czujemy się zawiedzeni, zostawieni sami sobie ale w niektórych wypadkach lepiej nie "mordować" chorego chemią. My walczyliśmy o chemię dla cioci, choć lekarze mówili nie, jedną chemię ciocia przyjęła, po której dodatkowo cierpiała i zmarła dwa dni później a może gdybyśmy o to nie walczyli, posłuchalibyśmy lekarzy, ciocia pożyłaby trochę dłużej. Trudno wyrokować ale chyba trzeba zaufać lekarzom.
Trzymaj się, walczcie o dobrą opiekę hospicjum i zapewnijcie tacie bezpieczeństwo pod każdym względem i moc miłości.
Pozdrawiam.
Dziękuję za słowa wsparcia. Teraz dochodzi jeszcze do tego walka o Mamę mojego męża, ale to już inny wątek. Rozumiem, że leczenie radykalne przy przerzutach nie wchodzi w grę, ale w sumie to jakie teraz jest leczenie? Sterydy? Glukoza w kroplówce? Nie wiem sama co lepsze. Jestem historykiem z wykształcenia i mam w sobie dość pokory, by zaufać lekarzom- bo ja się na tym najnormalniej w świecie nie znam. Mam nadzieję, że fachowcy się nie mylą.
Witajcie. U nas intensywnie. Tata czuje się na razie całkiem nieźle. Jesteśmy pod opieką HD. Pielęgniarka dwa razy w tygodniu przychodzi dawać Dexaven z glukozą w kroplówce. Jutro mamy tomografię klatki piersiowej i jamy brzusznej. Onkolog wprawdzie mówiła, że nie ma sensu, ale Tata chce pojechać. Myślę, że najgorsze dla niego w tej chwili to brak jakiegokolwiek leczenia. Dlatego jedziemy. A Teściowa coraz słabsza. Jutro odbieramy wynik histopatologiczny. Niestety bóle brzucha znowu się nasilają. Mam pytanie. Ostatnio mam kłopot z kupieniem Megalii. Też spotykacie się z tym, że nie ma jej w aptekach, a nawet w hurtowniach?
Witajcie. Zaglądam tu wprawdzie dość często, ale jakoś ostatnio nie pisałam. Tata jest pod opieką hospicjum domowego. Mówi, że czuje się nieźle, ale ja już zauważam lekkie pogorszenie. Ostatnio ma mokry kaszel. Mam wrażenie, że cały czas przeszkadza mu wydzielina. Bierze flegaminę. Dziś pojawiła się znowu krew w plwocinach, wczoraj leciała mu z nosa. Tata bierze lek na rozrzedzenie krwi- Xarelto, ale myślę, że to raczej postępujący nowotwór daje takie objawy. Właściwie trudno mówić o leczeniu. Dostaje dexaven z glukozą w kroplówce. Na ból łyka Targin- działa u Taty dosyć dobrze, bo w odróżnieniu od morfiny nie powoduje zaparć. Cieszę się, że Tata jako tako funkcjonuje. Sam nawet jeszcze sobie gotuje. Ale jest we mnie niepokój niemal każdego dnia, że nagle wszystko to się skończy i choroba zwycięży.
tessa, cieszę się że się odezwałaś.
Czyli u Was stabilnie - to dobrze.
Niepokój jest wiadomo - moim zdaniem największy z powodu niewiedzy jak to wszystko się potoczy.
Pamiętam, że też miałam w sobie niepokój i lęk wiedząc, że w pewnym momencie stan mamy zacznie się pogarszać bo to przecież nieuniknione. Jednak gdy przyszedł moment, że niestety zaczeło się gorzej dziać - lęk odszedł i po prostu zaczęło się działanie aby mamie było jak najlepiej.
Choroba zwycięży niestety (zawsze może oczywiście zdarzyć się cud), najważniejsze żeby przebieg był jak najłagodniejszy.
Musisz teraz być silna ale nie bój się bo jestem przekonana, że poradzisz sobie z tym wszystkim, adrenalina jest taka, że człowiek w tym się odnajduje i podoła tej trudnej sytuacji z pewnością.
Póki co cieszcie się z Tatą wspólnymi chwilami, rozmawiajcie dużo, żartujcie, śmiejcie się, rozwiązujcie krzyżówki...
Bezcenne chwile!
Chyba zaczęło się... Dziś Tata dużo gorzej oddycha. Poprosiłam pielęgniarkę z HD podała mu Theophyllinum i Dexaven. Nieco się poprawiło. Zauważyłam u Taty obrzęk na twarzy i miał mocno przyśpieszone tętno. Skąd taki obrzęk? Nóg nie ma spuchniętych.
Dziś u Taty był lekarz z Hospicjum domowego. Przypisał antybiotyk i większą dawkę sterydów (Dexaven, 8mg). Mówi, że słyszy zmiany zapalne w płucu. A ponadto nowotwór rozrasta się i zatyka oskrzela. Trochę ta twarz jeszcze spuchnięta. Ale czy lekarz nie zauważyłby potrzeby zawiezienia Taty do szpitala? Ponadto z powodu krwi w plwocinie zamienił Tacie lek Xarelto na zastrzyki przeciwzakrzepowe (Clexane).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum