Tesso
Bardzo mi przykro, że niedawno odeszła Mama a teraz znowu musisz stawić czoła....:(
Życie jest piekielnie niesprawiedliwe...
Trzymam kciuki, by lekarze zakwalifikowali tatę do zabiegu operacyjnego. Wtedy szanse są - nie za wielkie, bo rak płuc jest chyba najbardziej perfidnym (w końcu liczba zachorowań jest największa) - jesli tak to można ująć - ale operacja zawsze daje nadzieję...
Nie jest dobrze. Wyniki spirometrii cały czas nie są zadowalające. Lekarz powiedział, że w tej sytuacji nie można operować, bo Tata może umrzeć na niewydolność oddechową, albo leżeć pod respiratorem do końca życia. Stwierdził, że płuca są mocno zniszczone, są tam zmiany rozedmowe. Przez tydzień ma przyjmować Zofiron, a potem jeszcze raz spirometria i do kontroli. Naświetlania przy tego typu nowotworze nie wchodzą w grę, zostanie tylko chemia. Rak cały czas rośnie. Nic nie wiem o przerzutach, nie wykonywali chyba badań w tym kierunku. Czuje się taka bezradna. Do onkologa jeżdżę z Tatą jakieś 50 km. Niby niedaleko, ale właśnie zaczyna się rok szkolny- i ja, pracując w szkole- nie będę miała możliwości, by towarzyszyć mu przy kolejnych wizytach. I tym się martwię dodatkowo. Brat jest w Szwecji, mama… w Niebie. Tylko ja zostałam Tacie.
tessa, lekarz ma rację, że przy takiej wydolności oddechowej nie można operować.
Przerzuty wyszły w TK, są do węzłów i prawdopodobnie do nadnercza lewego.
Napewno dasz sobie radę, teraz tata ma tylko Ciebie. Los jest niesprawiedliwy.
Ściskam mocno
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Skoro płuca nie są wydolne to słusznie lekarze odstępuje od zabiegu. Prawdopodobnie nie ma przerzutów odległych bo lekarze nie wspominali by o zabiegu operacyjnym.
Jeśli zostanie podana tylko chemioterapia to niestety wygrana raka będzie tylko kwestią czasu.
Przykro mi bardzo.
Trzymaj się.
Czy można jakoś określić ten czas? Na co mam sie przygotować?
Tata dziś mi powiedział, że coraz częściej krew pojawia się w plwocinie. Już wcześniej tak miał, ale częstotliwość wynosiła raz na 3-4 dni, a teraz prawie codziennie. Czy to oznacza, że grozi mu krwotok? Jak mogę pomóc mu, co robić?
tessa, na krwioplucie lekarz powinien przepisać Cyclonamine.
Ogólny też może przepisać.
Skorzystaj z wyszukiwarki forum, jest sporo wątków na temat tego rodzaju nowotworu, napewno sporo się dowiesz.....
Musisz poczekać i mieć nadzieję, że u taty poprawi się wydolność oddechowa.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Dalsze rokowanie będą zależne od wdrożonego leczenie. Jeśli tata zostanie zakwalifikowany do zabiegu operacyjnego ( choć z tym może być trudno ) to jeszcze walczycie.
Jeśli tata zostanie poddany chemio/radioterapii tylko i rak dobrze zareaguje to jeszcze wiele miesięcy. Ciężko powiedzieć coś więcej bo nie ma badania histopatologicznego więc nie wiadomo z jak agresywną odmianą raka mamy do czynienia.
Niestety odpowiedź NDRP na chemioterapie nie jest duża więc może również być tak, że rak okaże się, że chemia nie zadziała jak należy to Wasza sytuacja będzie trudna.
Pozdrawiam
Przy ostatniej wizycie lekarz powiedział, że leczenie radiologiczne nie wchodzi w grę, bo może pogorszyć systuację. Tata kiepsko czuje się pod względem psychicznym, a fizycznie prawie nic mu nie dolega. Noga go tylko boli, jest cała w popękanych krwinkach- Tata mówi, że to skutek jego wieloletniego grania w piłkę. Prawdę mówiąć to załamał pół roku temu- jak Mama zmarła. Byli jak papużki nierozłączki. Ostatnie lata spędzał koncentrując się na chorobach Mamy, o siebie zupełnie nie dbał... Poza tym to wieloletni palacz, więc ta choroba to pewnie efekt nałogu. Smutno, bardzo.
tessa, nie da się nie płakać, nie da się nie czuć bezradności i strachu...to wszystko normalne.
Czytając o chorobie, statystykach, kolejnym przerwanym życiu...myśląc o tym co Was spotkało, nie da się inaczej...
My po pierwszej diagnozie mojego Taty i przekazaniu nam informacji (w sposób niedopuszczalny!) - gdy marzeniem była gruźlica - płakaliśmy i rozpaczali jak po stracie ostatecznej....
Może być Ci ciężko zadbać o kondycję psychiczną Taty, szczególnie po tym co Was spotkało pół roku temu, ale musisz próbować. Może pomocne okazać się wsparcie farmakologiczne. Mój tato brał tranxenne (chociaż chciał coś mocniejszego),
Potrzeba trochę czasu by wchodzenie w chorobę i leczenie nie paraliżowało...
Byłam dziś z Tatą w Szpitalu Klinicznym w Białymstoku. Chirurg obejrzał wyniki ostatniej spirometrii i powiedział, żeby Tata podjął decyzję, czy decyduje się na operację. Lekarz powtórzył, że jest to duże ryzyko, ale jeśli nie będzie operacji, to jeszcze gorzej wygląda sytuacja Taty. Powiedział też, że nie ma co się dłużej zastanawiać, bo każdy dzień to stracony czas. Za tydzień we wtorek Tatuś kładzie się do szpitala. Tak się boję.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum