1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Zamknięty przez: DumSpiro-Spero
2013-04-06, 19:58
Jak poradziś sobie ze śmiercią mamy? ;(
Autor Wiadomość
niki 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 15 Lip 2011
Posty: 890
Pomogła: 236 razy

 #16  Wysłany: 2011-12-05, 18:16  


mis123 sprobuj przekonać tatę zebyście poszli gdzies na ten czas,
ci co was zapraszają będa potrafili sie zachować tak, zeby nikogo nie urazic,
przezyjcie je rozmawiając duzo o mamie, wpominajcie tylko te dobre chle, kazdy ma ich w pamięci masę
przed wieczerzą pomodlcie sie tez za nią ,
w grupie będzie wam łatwiej bo kazdy musi się trochę trzymac a w domu to będzie czas tylko przepłakany
nie wiem czy mama by tego chciała, na pewno nie , bo przeciez was kochała
i tak sprobuj przekonać tatę ze musicie to zrobic bo mama was widzi i samej jej będzie podwójnie cięzko jesli wy tutaj będzie tak bardzo rozpaczać

trzymaj sie i przytul do taty on tego też potrzebuje
_________________
Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
 
evita2 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 12 Sty 2012
Posty: 199
Pomogła: 60 razy

 #17  Wysłany: 2012-02-18, 13:31  


Czytam Wasze posty, jak radzicie sobie ze śmiercią Waszych Mam i Tatusiów. Ja sobie nie radzę. Mijają dwa miesiące od śmierci mojej Mamy a jest coraz gorzej, jestem w psychicznej i fizycznej rozsypce. Wiem, ze Mama nie chciałaby, żebym rozpaczała ale nie mogę na to nic poradzić. Wspominając Mamę, mam ciągle przed oczami straszne obrazy, nie mogę przypomnieć Jej sobie uśmiechniętej, widzę tylko bezbronną, okrutnie cierpiącą, sponiewieraną przez chorobę najukochańszą istotę, której nigdy już nie zobaczę, nie przytulę, nie pocieszę.
Mama umierała przez świętami Bożego Narodzenia. Biegałam po sklepach w poszukiwaniu czegoś co byłaby w stanie zjeść, widziałam tam tłumy świergoczących wesoło mam, babć a moja Mama leżała w łóżku umierajaca. Nigdy, nigdy sie z tym nie pogodzę. A dzisiaj? Dzisiaj zobaczyłam w sklepie moją koleżankę, która za kilka dni ma termin porodu, była ze swoja Mamą, kupowały jakeś drobiazgi dla maleństwa. Nie podeszłam do nich, uciekłam do domu a łzy kapały mi przez drogę, dlaczego, dlaczego ja i moja Mama tak nie możemy? W czym zawiniłyśmy?
Dziękuję Wam, że jesteście, gdyby nie to forum, nie wiem co byłoby ze mną. Tu mogę się wyżalić, wypłakać, wiem, że zrozumiecie...
_________________
Ewa
 
pasia 


Dołączyła: 06 Sty 2012
Posty: 51
Pomogła: 4 razy

 #18  Wysłany: 2012-02-19, 12:10  


czas... tylko tyle. nie będzie łatwiej, ale będzie inaczej. Od śmierci mojej Mamy upłynęło 7 miesięcy. Dalej boli tak samo. Dalej ból przeszywa serce, a tęsknota jest chyba jeszcze większa. Ale czas płynie, życie ucieka... Pomyśl czy nasze Mamy chciałyby żebyśmy zatraciły się w rozpaczy i żalu? Trzeba żyć! Pięknie żyć! Tak, żeby były z nas dumne!!!
Pozdrawiam!
_________________
dloniematki.blog.onet.pl
 
balagan 


Dołączyła: 22 Lis 2011
Posty: 330
Pomogła: 42 razy

 #19  Wysłany: 2012-02-26, 15:31  


Pasiu to prawda im dalej boli tak samo a może więcej.
Tak samo jak Evita nie mogę poradzić sobie ze stratą Mamy. Myśli o niej krążą w mojej głowie od rama do wieczora. Łzy płyną i płyną ale w samotności tak aby ludzie nie widzieli. Kto nie widział cierpienia ludzi umierających na raka nie jest w stanie zrozumieć naszego bólu. Ja ze śmiercią Mamy tak jak bym się pogodziła, bo wiedziałam, że tylko to położy kres jej męce.
Nie mówię nic ale w środku mnie trzęsie jak ludzie mówią Becia czasu potrzebujesz.
Jakiego czasu? Czasu w zdaniu sobie sprawy, że nie ma Mamy i ta wielka tęsknota i pustka!
Serdecznie Was pozdrawiam :)
 
bogna-bb1 


Dołączyła: 17 Lut 2011
Posty: 73
Skąd: nieopodal Gdańska
Pomogła: 15 razy

 #20  Wysłany: 2012-02-28, 15:32  


Mamy będzie Nam wszystkim brakowało już zawsze. Wiem o czym mówię bo moja mamusia nie żyje już 6 lat. Zawsze będą sytuacje w których pomyślicie co by zrobiła moja mama gdyby tu była. Ale jej nie ma i już nigdy nie będzie, a to tak strasznie boli.Ja pomimo tylu lat bez niej, czasami biorę album ze zdjęciami mamy i wtedy tak sobie strasznie mocno popłaczę. To na jakiś czas pomaga. Oby do przodu bo nic innego nam już nie zostało. :-(
_________________
ruda
 
atram 


Dołączyła: 15 Lut 2012
Posty: 19
Pomogła: 3 razy

 #21  Wysłany: 2012-03-05, 22:21  


Witajcie, czytając Wasze wątki popłakalam się. Ja też 2,5 miesiąca temu straciłam Tatę. Zmarł trzy dni przed Wigilią, na raka, tzy miesiące od chwili postawienia diagnozy. Bardzo się męczył - było to cierpienie zarówno fizyczne, jak i psychiczne. We wrześniu lekarze powiedzieli mu, że ma raka i nie istnieje już dla niego żadne leczenie. Było to dla Taty szokiem, tak bardzo chciał żyć. Przed świętami gorączkowo latałśmy z mamą i siostrą po sklepach, chciałyśmy mu zapewnić jak najlepsze święta, wiedziałyśmy, podobnie jak Tato, że to będą już ostatnie nasze wspólne święta. Niestety, Tato nie doczekał ich, zmarł w nocy w wyniku krwotoku. To było dla nas straszne, 3 kobiety(mama, siostra, ja), biegałyśmy nerwowo, bo chciałyśmy godnie pochować Tatę przed świętami( w mieście tak szybki termin pochówku nie jest łatwy). Mimo, że posiadamy dość liczną rodzinę nikt nam nie pomógł. Po pogrzebie, gdy emocje opadły, zostałyśmy same. Na drugi dzień Wigilia- też same, we święta odwiedziłyśmy Tatę na cmentarzu i też tylko trzy. Każda płakała w swoim kącie. Co z tego, że dzwoniły telefony, skoro nikt nas nie odwiedził? Rozpaczliwie czekałam na kogoś, na pomocną dłoń. Nikt się nie zjawił.
Do dnia dzisiejszego nie mogę pogodzić się z odejściem ojca, wszystkie myśli kierują się w jedną stronę. Widzę, że nie jestem rozumiana przez otoczenie. Każdy uważa, że najgorsze minęło i trzeba myśleć o przyszłości. Ja jednak nie wiem, czy chcę myśleć o przyszłości, przecież nikt i nic nie cofnie mojego smutku, nic już nie będzie takie, jak przedtem.
Pozdrawiam Was serdecznie, dobrze, że jest to forum, bo chociaż rzadko się wypowiadam, to bardzo dokładnie czytam.
 
Anelia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Gru 2010
Posty: 2959
Skąd: Wlkp
Pomogła: 466 razy

 #22  Wysłany: 2012-03-05, 22:27  


atram, wiem co czujesz, dlatego też nie będę pocieszać, bo nie w tym rzecz. Ja też oczekiwałam wsparcia ale nie miałam tego, chciałam zostać przytulona ...no właśnie chciałam, dlatego po prostu wirtualnie Cię _itsme_
_________________
Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
 
majkelek 
MODERATOR


Dołączył: 18 Lut 2012
Posty: 1701
Pomógł: 1119 razy


 #23  Wysłany: 2012-03-09, 05:24  


Bardzo Was przepraszam, że nie podzielę się z Wami moją historią na temat śmierci najbliższych, ale wydaje mi się, że niewiele ona wniesie do dyskusji. Każdy ma swoje indywidualne odczucia i wspomnienia i choć Wam wszystkim z całych sił współczuje, to mówienie o moich wspomnieniach niewiele da. Piszecie o pustce i smutku, to prawda, to pozostaje na zawsze, ale z czasem przychodzi co innego też. Z czasem przychodzi zrozumienie. Zrozumienie dla prawdy jaką jest to, że to nasze uczucia do bliskich nie umierają i to dobrze, bo płaczecie i smucicie się gdyz kochacie. Wolelibyście nie kochać swoich bliskich?
Piszecie o bólu i cierpieniu, które są złe, a powiedzcie nie pamiętacie żadnych miłych chwil ze wspólnego życia z bliskimi. Powiedzcie, czy chcielibyście by Was wspominano przez pryzmat kilku chwil cierpienia i bólu jedynie. Czy nie chcielibyscie by po Waszym odejściu bliscy wspominali Was w szczęśliwych dal nich (i Was) momentach?
Jesteście tu i wymieniacie się doswiadczeniami, pytacie o sens śmierci (na co nie znajdziemy odpowiedzi) i dzielicie się doświadczeniami. Wspólnie jednak szukacie znaku, który ma potwierdzić to, że bliscy nadal są z Wami. Czy sądzicie, że znajdziecie wystarczająco przekonujący znak by byc pewnym? Przecież wiecie, że nie staną przed Wami by Wam to powiedzieć. Macie miłość do swoich bliskich, która przetrwała ich śmierć, jakiego znaku chcecie więcej?
Z całych sił Wam współczuję i chciałbym Was wszystkich przytulić i pocieszyć.
 
balagan 


Dołączyła: 22 Lis 2011
Posty: 330
Pomogła: 42 razy

 #24  Wysłany: 2012-03-12, 02:22  


Majkelku ładnie napisałeś!
Te ładne i miłe wspomnienia przesłonięte są obrazami bólu i cierpienia i bezradności.
Bardzo bym chciała nie płakać, bo tak i Mama by chciała ale ciężko dotrzymać danego słowa i Mamie i sobie. Piszesz o znaku. Tak czasami mówię Mamo daj mi znak,ze tam jesteś szczęśliwa i nie cierpisz i ja się z tym wszystkim jakoś uporam.
A najgorsza jest ta świadomość, że Mamy już nie będzie i to tak boli.
Astram w Twoim bólu nikt Tobie nie pomoże ale masz Mamę i siostrę. Ja zaraz po pogrzebie Mamy musiałam zostawić tatę i lecieć na koniec świata. Dobrze, że jest SKYP.
Tato jest w swoim bólu bardzo, bardzo samotny.
Serdecznie Was wszystkich pozdrawiam i przytulam z całych sił |przytula|
_________________
balagan
 
kamap 


Dołączyła: 04 Kwi 2012
Posty: 1
Pomogła: 1 raz

 #25  Wysłany: 2012-04-04, 15:10  Witam


witam was serdecznie.Czytam Wasze posty i naprawde was rozumiem.W 2006 w maju zmarła mi moja ukochana Mama na raka trzustki.Chorowała 2,5 msc. Rozpoznanie ze to nowotwór było 3,5 tygodnia przed śmiercią.Byłam z mamą w szpitalu praktycznie nons stop, gdy patrzyłam sie na jej cierpienia to byłam bezradna, załamana.Pamietam dzien jej smierci 30 maj, wszystko kwitło powietrze pachniało wiosną.... a mama odeszła.Z jednej strony odczułam ulge ze juz nie cierpi a z drugiej załamanie ze już jej nie ma, ze nie zadzwoni ,nie zapyta sie mnie co u mnie, ze nie pojdziemy juz nigdy razem na spacer.Pamietam ze gdzies tam wypychałam mysl ze juz nigdy z nią nie porozmawiam,długo docierały do mnie rzeczy związane z jej odejsciem.Pierwsze świeta Bożego Narodzenia- były u Taty w domu. Robiłam wigilje dla nas wszystkich ,dsunelam narożnik do stołu wigilijnego a tam wałek na włosy mojej mamy, jeszcze z jej włosami.Wzięłam go do ręki i tak stałam ,sciskałam go w ręku mając pewnosc ze chyba w ten sposób chciała mi przekazac ze gdzies tam koło mnie jest, i wiecie co poczułam sie lepiej :) całą wigilje czułam jej obecnosc przy sobie. Nie wiem nawet jak to opisac, to taka wewnetrzna pewnosc ze wiem iz tam po drugiej stronie napewno jest lepiej. Minęlo juz 6 lat az wierzyc mi sie nie chce ze czas tak szybko leci, nabrałam dystansu do wielu rzeczy, miedzy innymi do swojej choroby . /choruje na RZS/Zawsze mama bardziej przejmowała sie moją chorobą,a biedulka nie wiedziała ze samą ją te okropne raczysko zżera, I wiecie co, od tego czasu przestałam bać sie śmierci, bardziej boje sie bólu choroby niż samej śmierci.Mówią ze czas goi rany, chyba coś w tym jest,złapałam sie na tym ze przestałam rozpamietywac chorobę mamy, lekarzy ktorzy nie postawili diagnozy po operacji 2,5 roku wczesniej,stwierdzili ze to zwykle stany pozapalne trzustki/bad. histop.było ok/ Gdyby wtedy objeli mame opieką onkologiczną może dzis by żyła.Ale na to pytanie nie znajde odpowiedzi. Wiem na 1000% ze nasi biscy ktorzy odeszli, tak naprawde gdzies tam są, nie wiem czy to niebo,czy coś innego.Kiedys wszyscy sie przekonamy.A ból minie po stracie, pózniej zostaną juz tylko wspomnienia te dobre .
 
balagan 


Dołączyła: 22 Lis 2011
Posty: 330
Pomogła: 42 razy

 #26  Wysłany: 2012-05-27, 03:12  


Dni mijają moja kochana Mamo a ból jest wciąż taki sam. Tak bardzo tęsknię za Tobą! Tak bardzo kocham Ciebie! Jak ciężko być i żyć bez Ciebie :heart: :heart:
_________________
balagan
 
atram 


Dołączyła: 15 Lut 2012
Posty: 19
Pomogła: 3 razy

 #27  Wysłany: 2012-05-27, 20:46  


Podpisuję się pod tymi smutnymi słowami . Czuję to samo.
Pozdrawiam wszystkich, Atram
 
soja 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 1263
Pomogła: 194 razy

 #28  Wysłany: 2012-05-27, 21:36  


Jutro mija pół roku odkąd moja mamusia odeszła :-( . Jeśli o mnie chodzi to jak narazie wcale nie boli mniej . Mogę wręcz powiedzieć, że boli jeszcze bardziej :uuu: . Z dnia na dzień coraz mocniej . A wiecie co mnie najbardziej wkurza - kiedy tylko myślę o mamie ( a myślę praktycznie bez przerwy ) to nie widzę jej uśmiechniętej, ani szczęśliwej . Nie mogę przywołać żadnych miłych wspomnień . Cały czas widzę mamę umierającą, obdartą przez raka z godności , chorą, cierpiącą, przewracającą się, krwawiącą . Analizuję po raz chyba tysięczny ostatnie dni i godziny jej życia . Wywlekam każdy szczegół . Mama, która z bólu nie może zmienić pozycji w łóżku . Mama, która przewraca się w łazience i leży na zimnych płytkach . Mama, której wydaje się, że coś pije, a rękę ma pustą .Mama, której krew leje się zewsząd . Mama w śpiączce . Mama, którą głaskam i przytulam , a ona nie reaguje . Mama, próbująca łapać ostatni oddech za wszelką cenę . Łza, która pociekła mamie z oka oddech przed śmiercią . Mój krzyk rozpaczy - mamo, nie zostawiaj mnie . Mama , która właśnie przestała oddychać . Mama, której bezwładne zwłoki ubieram . Mama, której umęczone ciało zaczyna sinieć . Mama, do której się przytulam kurczowo i słucham, czy może serce zacznie znowu bić . Ludzie, którzy chcą oderwać mnie od mojej nieżyjącej mamy . Mama, którą pracownicy zakładu pakują do wielkiego worka . Zamykające się drzwi karawanu . Mama już zimniutka w kostnicy . Mama, która właśnie jedzie do krematorium w swoją ostatnią drogę . Puste łóżko z śladami krwi i pełno walających się wszędzie bandaży, kroplówek, strzykawek i leków przeciwbólowych . Ja, siedząca pośrodku tego wszystkiego i zastanawiająca się - kiedy ten straszny sen się wreszcie skończy i obudzę się, a mama będzie siedziała zdrowa obok mnie .




Przepraszam za taki sugestywny obraz, ale opisałam dokładnie to co mnie cały czas męczy . Dlaczego nie mogę wspominać mamy takiej jaka była przed chorobą ( właściwie to mama chorowała 11 lat, więc ciężko jest sobie przypomnieć cokolwiek niezwiązane z chorobą ) ? Dlaczego za każdym razem nie widzę mamy uśmiechniętej ? Ona się często uśmiechała . Była bardzo pozytywnie nastawiona do życia ( pomimo raka ) . Naprawdę mam tego dość . To mnie wykańcza psychicznie . To codzienne analizowanie sekunda po sekundzie ostatnich chwil jej życia i śmierci . Za niedługo chyba zacznę wariować od tych cholernych myśli . Chcę wspominać mamę jaka była cudowna, a nie jak umiera i cierpi . To silniejsze ode mnie . Czasem sobie myślę, że prawdziwe szczęście mają ci, którzy umierają nagle, albo we śnie .
_________________
Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
 
kam 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 15 Gru 2009
Posty: 349
Skąd: Warszawa
Pomogła: 35 razy

 #29  Wysłany: 2012-05-27, 21:50  


nie wiem co mam napisać :cry:
serce pęka, czytam i płacze
:tull:
 
balagan 


Dołączyła: 22 Lis 2011
Posty: 330
Pomogła: 42 razy

 #30  Wysłany: 2012-05-28, 01:39  


Kochana Soja nic i nikt nie ukoi twego bólu, tęsknoty za Mamusią.
Tak samo jak nikt nie zrozumie nas - osób, które przeszły przez chorobę i cierpienie naszych najbliższych. Nikt nie zrozumie naszego bólu i bezsilności i wspomnień.
Każdy z nas szuka pocieszenia i jakiegoś drogowskazu- jak żyć.
Jak pisałam wyżej dni mijają i nic się nie zmienia. Ale jak żyć kiedy nie ma tej ukochanej osoby przy nas.
Moja Mama często przychodzi do mnie w snach. Czasami są to sny zwiazane z chorobą, czasami tak jakby Mama chciała mi coś przekazać. Tego nie jestem w stanie pojąć, ponieważ tacie memu Mama śniła się może 3 razy.
Tak bardzo serdecznie Soju Ciebie przytulam i przytulam nas wszystkich, którym rak zabrał naszych Najbliższych :heart:
_________________
balagan
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group