1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Guz wycięty, ale...co dalej?
Autor Wiadomość
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #601  Wysłany: 2012-07-25, 01:14  


Caroline napisał/a:
Nie chcę Cię wprowadzać w błąd bo mama choruje na raka piersi a tu mamy do czynienia z innym nowotworem, ale tak właśnie jak pisałaś o tym sodzie to przykuło moją uwagę.

Bardzo słuszna uwaga, przyczyną splątania może być hiponatremia.
Prócz sodu warto jeszcze zbadać poziom potasu - stawiam na to, że również jest za niski (to także skutek przyjmowania leków tiazydowych). A to osłabia układ sercowo-naczyniowy.
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #602  Wysłany: 2012-07-25, 09:01  


Dziękuję Madziu ::rose::
Madziu, czy zasugerować lekarzom, żeby zwiększyli dawkę metypredu? Może po nich tata poczuje się lepiej i odzyska taki "normalny" kontakt...

Oni jakos w ogóle nie wzięli pod uwagę, że to może być od przerzutów w głowie, czy obrzęku. Nie wiem co im tam dokladnie wyszło na TK, ale na jego podstawie stwierdzili, że żadnych tragicznych rzeczy nie widzę - jakiegos wielkiego obrzeku itp. Ale ja widzę, że neurologicznie jest dziwnie. I to się stało nagle...Tata nas poznaje, wie, że jest w szpitalu, ale jest taki splatany, oszołomiony i pobudzony..

Oby to było tylko od małej ilości sodu, ale mam złe przeczucia:( :-[ :-[ :-[
Boję się coraz bardziej, przerażenie jest ogromne...
Tak kocham Tatusia...

[ Dodano: 2012-07-25, 16:23 ]
Byłam u Tatki, niedługo jadę znowu...
Niestety, chciałam zamienić kilka zdan z Taty lekarzem prowadzącym, ale jest to niemożliwe (chciałam wspomnieć o meta i być może większym obrzęku w mózgu a tym samym opcji zwiekszenia dawki sterudu), poniewaz taty dr ma dzisiaj cały dzień i cała noc dyżur na oddziale ratunkowym szpitala (SOR). Byłam tak kilka razy, ale nie wpuszczają - maja tam urwanie głowy, bo przy upalach przywożą same zawały i udary, więc chyba nie uda mi się wbic do niego, a prace kończy jutro o 8.00 rano i jutro ma wolne... Kiedy mam z nim porozmawiać???

Tata senny, słaby, z kiepskim kontaktem, niestety:( [zalamka] [zalamka]
Być może (?) to skutek haloperidolu, ktory dostal na noc, bo wczoraj z kolei był pobudzony i taki miał niepokój psychoruchowy... Dotykał co chwilę cewnika (ma infekscję pęcherza więc pewnie Go szczypie) i balismy się, że sobie wyrwie. Dostal więc ten haloperidol. Był tez na echo serca - jakie mu wyszło nie wiem, ale widze, że puls jest ciagle wysoki - w granicach 110-120...:(
tata ma w karcie diagnozę - podejrzenie zatorowości płucnej...
Dostaje (poprosiłam pielegniarke by mi powiedziała):
Clexane - przeciwzakrzepowo, (chociaz płytki sa na poziomie 15 tys.)
dwa antybiotyki na infekcje pecherza
Lacidofil
metypred
Sód i potas w kroplówkach
lek na P - na serce (nie pamietam nazwy)
i Vivacord - na serce i puls, ale chyba średnio pomaga jak puls jest ciągl etaki wysoki:( W domu tato dostawał betalok zok i puls miał w granicach 90...
No i na noc haloperidol


Tyle się dowiedziałam - leży jak betka, jest senny i kontakt słaby. tzn. tata odpowiada na pytania, ale sam rozmowy nie rozpoczyna. Tylko jak nas zobaczyła powiedział - o jesteście już....
sam tez nie je - jest karmiony:(:(:(
Wyglada to wszystko bardzo, bardzo kiepsko:(
mam wrażenie, że gorzej niz wczoraj, ale może to też wina haloperidolu - zlikwidowal pobudzenie, ale tata jest był mocno senny i co chwile nam zasypiał...
Za godzinę jadę znowu do szpitala. Chyba będę koczowac cała noc w oczekiwaniu na lekarza... ciągle mi cos podpowiada, że tata musi mieć zwiększony steryd...
Bo nie sadzę, by od zatorowości były takei objawy jak kiepski kontakt, oszołomienie, silne oslabienie i problem ustania na nogach - tato był wczoraj praktycznie bezwładny - w ciągu 2 minut tak mu się stało... a kilka godzin wczesniej chodził sam o własnych silach do łazienki, dzisiaj natomiast podniesienie ręki do góry to nie lada wyzwanie:(:(:(

Jestem wrakiem... domyślalam, że to jest straszne przeżycie, ale ta bezsilnośc jest wykańczająca...Nie wiem co moge jeszcze zrobić by pomoc tatusiowi. Chyba siła wparuje do lekarza na SORze, przeszla nam tez myśl o przewiezieniu Taty do innego szpitala... ale nie wiem czy to dobry pomysł...

Tatuś trzymaj sie, proszę Cię, my Cię tak kochamy!!!!!!!!!!!!!!!!! :heart:

[ Dodano: 2012-07-25, 23:02 ]
BYłam u Taty pod wieczór.
Senny cały czas... KOntakt różnie - czasami sypnie nawet dowcipem, oczywiście rozpoznaje nas, ale komunikacja średnia...

Dzisiaj Tata troszke pojadł - tzn. został nakarmiony, wypił też dwa soczki jabłkowe, sok z pomidorów, troszkę herbatki i zupki z domu - to postęp, bo wczoraj zrobił dwa łyki soku i powiedział, że więcej nie da rady:(:( Dzisiaj jakoś lepiej sie jakby podnosił, gdy zmienialiśmy mu koszulkę...
Zauwazylam też, że przed południem "worek" od cewnika był wypełniony moczem o barwie prawie brązowej, krwistej, teraz pod wieczór, barwa już była bardziej taka normalna, żółta...

W rtg nie widac jakis cech wznowy, ale podobno jest mały zastój w płucach - powiedziano nam, że od niewydolności serca, stąd duże obrzeki w kostkach i 3xdziennie Furosemid. tata nie ma jakis specjalnych duszności, ale faktycznie ostatnio coraz częściej idąc odpoczywał i posapywał:(
Ciężko jednak patrzęc na Tatulka takiego bezbronnego... aż ciężko uwierzyć, ze dwa dni wcześniej ciężko pracował z rehabilitantem, a teraz podniesienie rąki to jest problem :cry:
lekarza prowadzącego oczywiście nie dopadliśmy. Jedziemy jutro rano o 7.00 - schodzi z dyżuru ratunkowego i musimy Go dopaść... Bo ma jutro cały dzien wolny. Tata dzisiaj miał ekg i Echo serca i wyniki leżą bez interpretacji:(:(:(... Przeraża mnie, że lekarz prowadzący rzuci na wyniki okiem dopiero w piątek. A jakby było w nich coś tak istotnego, bardzo ważnego i wymagało podania szybko jakiś tabletek? :-[

Przeraża mnie ta sennośc Taty:( [zalamka] [zalamka] A może to jakaś śpiączka?
Źle mi sie bardzo kojarzy, chyba, że to wina wieczornej dawki haloperidolu i duzych dawek leków, które dostaje, a które mogą mu zbijać ciśnienie, a to ma zawsze dość niskie:(

Jestem przerażona. Tatuś, trzymaj się proszę...

[ Dodano: 2012-07-26, 08:46 ]
Dopadłam lekarza prowadzącego o 7.00 rano jak schodził z dyżuru.
Powiedział, ze stan Taty bardzo ciężki, robią badania, podejrzenie zatorowości płucnej, organizm wymeczony chorobą no i nie najmłodszy....Tyle to i ja wiem:(

Pytałam o zwiekszenie sterydów - pan dr nauk med. stwierdzil, że 24 mg metypredu to juz i tak prawie dawka maksymalna, a skutki uboczne mogą byc opłakane (osteoporoza) :shock: Jak dla mnie to żaden skutek uboczny w porównaniu do ewentualnego obrzęku mózgu i śmierci!!!!! Powiedziałam, że dawki maksymalne są przecież o wiele wyższe - nawet 125 mg a nawet do 1000mg, ale dr mnie nie słuchał.
Nie odpowiedział też na pytanie czy można jakoś bardziej zbić puls, który jest cały czas bardzo wysoki (ok. 120), a tata jak dostawał w domu Betalok Zok miał mniejszy - poniżej 100. Dostaje vivacor i to ma mu pomóc... Tyle, że widać, że nie pomaga:(
A jak chcę Tatulkowi pomóc!!!
Co mam robić? Iść do ordynatora, zabrać tatę do innego szpitala?
Boże, nie wiem co robić:(:(:( [zalamka]
O 12.00 jadę znowu do Tatulka...
_________________
Katarzynka36
 
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #603  Wysłany: 2012-07-27, 13:09  


TO znowu ja...
Diagnoza zatorowości płucnej jednak sie nie potwierdziła... - Lekarz stwierdził, że to bardzo dobra wiadomość. Mniej dobra to ta, ze teraz powiedzieli, że jest stan zapalny płuca - wyglada jak zapalenie płuc. Niby robili TK i to ni wznowa tylko zapalenie.
Dodam, że Tata nie ma kaszlu, ani specjalnych duszności, nie ma tez goraczki.
Jest tez niewydolnośc serca, no i ten puls - ciagle wysoki. Dr stwierdził, ze to sprawa wtorna i mam się tym nie stresować :shock: :?ale?:
Tata dzisiaj w lepszym kontakcie, bo zadawałam Nam sam pytania, a w poprzednie dni tylko odpowiadał zdawkowo na nasze pytania. Ale to nadal nie jest ta komunikacja jaka jeszcze była we wtorek rano, zanim TO wszytsko sie pogorszyło. tata nie wstaje - lezy. jest slabiutki, mniej co prawda przysypia...ale za to prawie nic nie je:(:(:(
Dzisiaj zjadł mała kaszkę i pół słoiczka zupki pomidorowej...

Poza tym dr stwierdził, że przy takim obciązeniu onkologicznym zapalenie płuc jest stanem bardzo poważnym i różnie może się to potoczyć. Zrozumiałam co miał na myśli:(
Obrzęki wokól kostek ładnie zniknęły, bo tata dostawał dużo leków moczopędnych...
Najbardziej jednak lekarza zainteresowało skąd wiedzieliśmy o Pradzie i skąd wpadliśmy na pomysł udania sie tam na Gamma Knife... Wypytywał nas a wypytywał...

Pod wieczór jadę znowu do Taty.
Jestem wykończona psychicznie i fizycznie, czuję się jak wrak człowieka, ale musze dać radę. Niby wiem, że TO może sie zdarzyć nieomal w każdej chwili, ale nie dociera to do mnie zupełnie... :cry:
Tatusiu walcz proszę...
_________________
Katarzynka36
 
 
homer366 


Dołączył: 03 Mar 2011
Posty: 183
Pomógł: 28 razy

 #604  Wysłany: 2012-07-27, 13:17  


Kasiu wszystko będzie dobrze :) Wiem że sie martwisz i stresujesz ale pomysl tez trochę o sobie i zacznij dbać bo nam sie rozchorujesz (:(:( a jesteś bardzo potrzebna Tacie i nam :)
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #605  Wysłany: 2012-07-27, 13:58  


Dziękuję Homerku:)
I się poryczałam - tak ładnie mi napisałeś... Dziękuję.
Staram się jak mogę, ale psychika siada jak to się wszystko ogląda.. Zrobiłabym wszystko by tatko poczuł się lepiej, ale czuję sie taka bezsilna...
Dla mnie nadal zastanawiające jest to co się dzieje - to chyba wszystko zwiazane jest jednak z mózgiem. Bo jak to jest możliwe, że człowiek chodzi, ma wspaniały apetyt i po kilku godzinach jest prawie jak "sznytka", na nogach nie może ustać, jeść nie chce, kontakt ograniczony do minimum:(

[ Dodano: 2012-07-27, 22:20 ]
:cry: :cry:
Byłam z bratem o 17.00. W poludnie Tata był o wiele bardziej kontaktowy niz wczoraj - sam zadawał pytania, mowił, że lepiej się czuje, a o tej 17.00 nie mogliśmy Go dobudzić!!!!!!!!! Jak w jakimś letargu, śpiączce by był [zalamka] [zalamka] [zalamka] . Nie kontaktował prawie - w porównaniu do stanu sprzed kilku godzin to makabra!!!!
Pobiegłam do lekarki duzurującej (jedna na dwa 50 :shock: -osobowe oddziały). Młoda de przejęła się i przybiegłaz drugiego oddziału do Taty. Obadała, ciśnienie 105 na 60 (czyli standard u Taty), puls tradycyjnie za wysoki (117), a saturacja fatalna - 83!!!
Kazała od razu podłaczyć tlen i po chwili Tata miał saturację 94. Zleciła podłaczenie kroplówki (tata jest odwodniony cały czas) a ja poprosiłam o rozważenie zwiekszenia sterydów na mózg. Zadzowniła więc po neurologa. Przyszła mloda neurolog, która tate przyjmowała na SORze, obadała po raz kolejny wszelkie odruchu neurologiczne i poszła pogadać z internistką. Mi powiedziała, że przy niewydolności serca ze zwiekszaniem sterydu trzeba uważąć. Powiedziala też, że nie powinno być jakiegoś wielkiego obrzeku mózgu, bo Tata nie ma typowych objawów ciasnoty (nie wymiotyue, glowa nie boli itp.) mnie to nadal nie przekonało, ale nic nie mogłam zrobić, prosilam o zwiększenie sterydów i nic:( Zaleciła tylko kroplówkę z sodem....
Po 20.00 musieliśmy wyjśc z oddziału, dr mi obiecały, że będa do Taty zaglądać, ale jestem tak zestresowana co się bedzie w nocy działo [zalamka] [zalamka] Jakbyśmy po południu do Taty nie wjechały, to juz mogł się nie dobudzić!

A Tatuś mnie tak mocno trzymał za rękę na odchodnbym i nie chciał wypuścić!!!!!!!!!
Boże serce mi się rozpadło... Najchetniej to bym tam koczowała koło Jego łóżka!!!!!żeby sprawdzać co się dzieje co chwilkę...
Tatusiu, kocham Cię tak mocno :heart:

PS. Mam wrażenie, ze to wszystko to jakiś straszny sen, a ja się z Niego zaraz obudzę...
_________________
Katarzynka36
 
 
ela1 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 27 Lut 2010
Posty: 2479
Pomogła: 516 razy

 #606  Wysłany: 2012-07-27, 22:28  


Kasiu Homer ma rację, wiemy jak bardzo wszystko przerzywasz.
To normalne, ale pamiętaj też o sobie.
Tak bardzo chciałabym Ci pomóc.
Przesyłam tatce bardzo dużo pozytywnej energii.
:cmok:
_________________
"Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #607  Wysłany: 2012-07-28, 14:28  


Tata dzisiaj- przynajmniej rano troszkę lepiej.
Odłączyli mu tlen, jest o wiele bardziej dzisiaj komunikatywny, bo wczoraj była w jakieś spiączce czy amoku - nie wiem jak to nazwać.
Niestety, ma znowu straszna biegunkę, mimo, że nic praktycznie nie jadł od 5 dni. panie pielegniarki nas wyzwały, że pewnie potajemnie coś mu dałyśmy pikantnego i taki efekt. Myślałam, że dokonam rękoczynu. :evil: Naprawdę mam coraz gorsze zdanie o polskiej służbie zdrowia. Albo bardziej o pielęgniarkach niz o lekarzach. Bo to pielegniarki powinny byc łącznikami między pacjentem a lekarzam i zgłaszać sygnały, że coś się dzieje:( Tymczasem dr nie wiedział, że tata od 5 dni nic nie je, dzisiaj dowiedział sie dopiero o biegunce, mimo, ze tata już miał kilka razy- dwa i trzy dni temu. Myślę, ze zaszkodził mu antybiotyk. Ale ordynato, ktory byl dzisiaj stwierdził, że Tata ma iśc do izolatki, bo może stanowić zagrożenie dla innych pacjentów (wzieli posiew na jakąs bakterię z tej biegunki), Ok, rozumiem, tyle, że był na sali specjalnego, intensywnego dozoru. Teraz wyladował w 1 osobowej sali, gdzie nie ma nawet monitora do kontroli pulsu. Drezwi mają być zamknięte, więc żadna pielegniarka tam nie zajrzy!!! nam się kazwali wynosić po 15 minutach, pytam - a kto mu poda coś do picia, bo jest odwodniony i to mocno? Sam sobie weźmie - stwierdziły panie. A tata nie jest w stanie sobie wziąć picia i samemu wypić!!! Krew mnie zalewa, ma tata odwodniony, ma biegunke, nic nie jes i nie pije, jak my nie przypilnujemy, to nam padnie z pragnienia!!! |wht?!|

Teraz jadą do Niego mama i brat, a my z siostrą znowu wieczorem, żeby napoić...
nie wygląda to dobrze, boję się coraz bardziej... [zalamka]

PS. Dla mnie to zgroza, jak widzę pewne rzeczy.... Obok taty leżał pan z zapaleniem wsierdzia - Wczoraj miał straszne objawy neurologiczne - drgawki, konwulsje, ni poznawał żony, klnął... jego żona zaniepokoiła się mocno - mówi, że Mąż zachowuje się jakby nie dostał leków pdrgawkowych i padaczkowych, ktore przywiozla z domu. Pobiegła zapytać po poludniu a usmiechnięta pielegniarka powoiedziała - no wlaśnie nie dałyśmy ani rano, ani na obiad, bo nam sie skończyły i zapomnialam Pani powiedzieć, żeby Pani dowiozla nam :shock: :shock: Już pomijam, że szpital nie może w swoim zakresie zamówić leków, tylko rodziny muszą sami dowozić do szpitala, ale jak można nie dać pacjentowi lekow, bo się skończyły?? To narażenie jego zdrowia i życia!!
_________________
Katarzynka36
 
 
niki 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 15 Lip 2011
Posty: 890
Pomogła: 236 razy

 #608  Wysłany: 2012-07-28, 15:56  


Katarzynko z zalem czytam takie wieści o Twoim tacie
chcę ci trochę podpowiedzieć ,sama w szpitalu byłam niezliczoną ilośc razy , i trochę wiem z doświadczenia
jesli tata lezy na pojedynczej sali wy macie prawo tam byc na noc , nie ma problemu z tym ,że komuś przeszkadzacie , bo nie ma innych pacjentów
idz do lekarza dużurnego i poproś o zgodę
wtedy tata będzie dopilnowany , możecie się zmieniać , wy będziecie miec trochę lżej , jesli pielęgniarki będą na nie , możesz im powiedzieć ze złozysz skargę
badzcie przy nim stale,
powalcz o to bo to ważne

przy dużych niedoborach sodu mnie samej pomaga zjedzenie kostki rosołowej ( wiem ,że to niebyt dobra podpowiedz ale działa). samo podawanie sodu przy takich ilościach leków moczopędnych i biegunce to za mało
a ja mam stały od lat niedobór sodu i potasu , wiec juz trochę praktyki mam w tej dziedzinie, błedne koło się robi ,nie bardzo jest jak nadrobić straty tych pierwiastków .Tata dostaje je dożylnie a zaraz ich nie ma

trzymajcie się
i pamietaj tez , proszę o sobie
_________________
Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
 
gosiaa 


Dołączyła: 21 Lut 2012
Posty: 205
Skąd: wielkopolska
Pomogła: 27 razy

 #609  Wysłany: 2012-07-29, 06:58  


Kasiu, jestem, czytam, nie piszę- bo cóż mogę napisać... Może tylko, wiedz, że wielu tu jest co myśli o Tobie i Twoim Tacie- może choć odrobinę sił to Wam doda.

Czytam z przerażeniem tego ci piszesz o opiece w szpitalu- i niestety, muszę się zgodzić. Wielu z nas nie pisze o takich sprawach, ale one są i dzieją się. Mojemu tacie skończyła się insulina- lekarz rodzinny nie może wypisać recepty, szpital też nie bo nie ma pieniądzy- co ma zrobić pacjent? Żebrać o insulinę czyli życie? Najgorsze jest to, że na takie sprawy traci się mnóstwo energii a przecież jest jeszcze TO co siedzi w naszych bliskich i przeciw temu powinna być skierowana cała nasza energia a nie ma proszenie się o podanie wody czy leków...

Kasiu, myślę o Tobie :/pociesza:/
 
agnes2121 


Dołączyła: 16 Lis 2011
Posty: 207
Pomogła: 15 razy

 #610  Wysłany: 2012-07-29, 09:11  


Witaj
Kasiu podobnie było z nami. Też niektóre leki musieliśmy dostarczyć sami, mama moja też miała hiponatremię, też nam opadała z sił. Przejście do ubikacji było wielkim wyczynem dla niej i dla mnie (nie wiem skąd miałam siłę). U nas dodatkowo była gorączka. Teraz mama jest w hospicjum, a jej stan się poprawił, nie ma gorączki, zaczęła jeść, troszkę pospaceruje po korytarzu. Mieliśmy wyrzuty sumienia, że zgodziliśmy się na hospicjum, ale teraz widzimy ogromną różnicę w leczeniu objawowym i w ogóle podejściu personelu do chorego.
Kasiu, życzę wytrwałości. Wiem, że jest ciężko, odczułam to na własnej skórze i nadal walczymy, bo tak trzeba.
Pozdrawiam.aga :tull:
 
Jolana 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 2070
Skąd: Warszawa
Pomogła: 1506 razy

 #611  Wysłany: 2012-07-29, 09:41  


Kasiu ze ściśniętym sercem czytam o stanie zdrowia Twojego Tatusia.... Teraz kiedy przebywa w szpitalu powinien mieć zapewnioną najlepszą opiekę, też ze strony pielęgniarek..... Brak szacunku do człowieka a szczególnie chorego, cierpiącego jest zaprzeczeniem idei pielęgniarstwa.....
No i to poczucie bezkarności ?/!
Po prostu wstyd mi za koleżanki po fachu. To, że w "ochronie zdrowia" panuje totalny bałagan to już inna sprawa i nie tłumaczy zachowania personelu oddziału.

Kochana życzę Tatusiowi pozyskania nowych sił do walki z chorobą i szybkiego powrotu do domku...
Kasiu trzymaj się... :)
_________________
Aegrotus sacra est...
 
Gonia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 06 Sty 2011
Posty: 1090
Skąd: Warszawa
Pomogła: 125 razy

 #612  Wysłany: 2012-07-29, 09:59  


Kasiu czytam i brakuje mi slow... ja podczas choroby Tatki spotkalam sie z roznym podejsciem pielegniarek.. ale szczescie mialam bo w szpitalu spotkalam swoja kolezanke i to pania Doktor.. wiec jak pielegniarka - pielegniarce przekazala to Tatulek mial opieke.. ale sa rozne zmiany... pewnego dnia prosilam pania pielegniarke o wylaczenie zdaje sie kroplowki... trwalo to moje proszenie kilka razy. wkoncu metoda prob i bledow - sama to ogarnelam bo pani pila kawe i czytala gazete.. siedze sobie u Tatki jakies 40 minut i nagle wchodzi ta moja kolezanka lekarz i pyta :jak tam Gosia? podchodzi do Tatki i rozmawia z nim. (a byla jeszcze przed praca) wiec ja nie majac juz sil mowie zeby sprawdzila te krplowke czy dobrze odlaczylam... sprawdzila i poszla do pani pielegniarki.. zapytala jej czy ma przerwe... wyszla glupia sytuacja bo pani patrzyla na mnie wilkiem pozniej... ale na drugi dzien byla juz inna.. to przykre.. kazdy z nas pracuje i stara sie dobrze wykonywac swoja prace, bo na rynku jest malo ofert pracy.. reszte dopowiedzcie sobie sami... co prawda spotkalam tez sie z kochanymi i opiekunczymi paniami ktore wykonuja zawod z zamilowania a nie z przymusu.. pozdrawiam i nie dawaj sie tam ;-) :-D
_________________
Kocham Cię Tatulo !!! Ty Tylko Go poprowadz,Tobie powierza swa droge..Panie moj.
 
Honorata 



Dołączyła: 24 Mar 2012
Posty: 279
Pomogła: 79 razy

 #613  Wysłany: 2012-07-29, 14:30  


Kasiu, bardzo mi smutno po tym co czytam. Jednakże chcę abyś wiedziała, że bardzo mocno trzymam za Was kciuki. I proszę, staraj się dbać o siebie...
_________________
"Każdy człowiek umiera. Nie każdy żyje naprawdę..."
 
asia77 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 26 Paź 2011
Posty: 1403
Pomogła: 137 razy

 #614  Wysłany: 2012-07-29, 17:16  


Kasiu bardzo mocno trzymam kciuki za Tatkę ,ale Ty zwolnij kochana tempo :tull:
_________________
Tatulek [*] 12-12-2011 godz 7:50 .Spoczywaj w Pokoju.
 
 
niki 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 15 Lip 2011
Posty: 890
Pomogła: 236 razy

 #615  Wysłany: 2012-07-29, 20:17  


Katarzynko ,myślę o Was
przytulam,
wiem jak cięzko jest i jak boli serce, kiedy tata jest taki słaby i bezbronny
odpocznij trochę jesli możesz
_________________
Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group