Piąte, trzynastego nie był dla nas pomyślny:(
Odebraliśmy wynik MRI głowy.
I jednak pozytywna wiadomośc i dwie złe .
Pozytyw - to wg MRI - pani doktor dokładnie porównała wymiary i okazało się, że guzy po Gamma Knife zmniejszyły się. Niedużo, ale zawsze - od 5mm do 8 mm każdy. Są mniejsze niż 4 miesiące temu w Pradze. To mnie cieszy, bo z racji coraz gorszego stanu taty myślalam, że guzy z 2-2,5-centymetrowych urosły do 4-5 cm. Obrzęki są tylko lokalne, a były większe.
Niestety, to koniec dobrych wiadomości, bo pani radiolog znalazła nowy guzek - 8 mm. Powiedziała bratu, że w sumie w ostatniej chwili, bo on się jakoś tak ukrywał i chował, że znalazła go w opóźnionych obrazach - jest w prawym płacie potylicznym.
Dodatkowo zaniepokoiło mnie stwierdzenie: "Uklad komorowy poszerzony z widocznymi wokól obszarami leukoarajozy"
Tak czytam w necie o tej leukoarajozie i zastanawiam sie czy przypadkiem nie ona jest odpowiedzialna za Taty fatalny chód, za nietrzymanie moczu, za nastrój depresyjny, za objawy parkinsonowskie...
Bo wiele się zgadza - tata ma od lat miażdźycę, ma zwężone tętnice szyjne (o 60%), ma obecnie depresyjny nastrój, jest apatyczny, ma wielkie problemy z moczem - nie trzyma go, a bierze jeszcze leki moczopędne na obrzek nóg...
Tata jadąc do Pragi byl w o wiele lepszym stanie niż obecnie, a miał guzki wieksze niż obecnie. Teraz naprawdę ciężko mu sie chodzi, a 4 guzki się zmniejszyły. To mi nie pasuje... Chyba, że za to fatalne pogorszenie jest winny ów 8milimetrowy nowy guzek..
Tylko, że w styczniu Tata tez fatalnie chodził a guzki były jeszcze mniejsze. Może jednak to nie one sa odpowiedzialne za ten chód?
Nie wiem co dalej. Jestem zdołowana, jestem w totalnej rozsypce, czuję sie jakbym wpadła w jakąś czarną dziurę...
Czy jakikolwiek lekarz jeszcze nam pomoże? czy szukać pomocy u neurologa - może zapisze jakieś leki typu nootropil?
Kasiu skoro guzki się kurczą i obrzęk si e zmniejsza to znaczy chyba że guzki są martwe .Chyba jedyne badanie które to może stwierdzić to PET.( po ostatnim moim Petcie lekarz stwierdził że mimo że guz sie nie kurczy a obrzęk jest większy to guz jest martwy bo nie ma w nim gromadzenia znacznika .Ponieważ obrzęk trochę się zwiększył (jest to jednak obce ciało w mózgu) wróciłem do sterydów z calymi konsekwencjami ich stosowania (tyję ,osłabienie mięsni nóg i rąk ) co przy takiej pogodzie sprawia ze brak mi sił i mam ogólnie zle samopoczucie (:
Twój tata bardzo wiele przeszedł ostatnio i jest starszym człowiekiem więc może te objawy odczuwać silniej .
Co do tego guzka to niestety trzeba poczekać na opinie naszych lekarzy .
Trzymaj sie cieplutko i walcz dalej i nie zamartwiaj sie za bardzo Będzie dobrze
Dziękuję za szybką odpowiedź.
Dziś już nie dam rady przepisać:(
Z Pragi nie mam w zasadzie opisu MRI, tylko wypis ze szpitala i dawki promieniowania, które na każdy guz dali oraz płytkę.
Pani radiolog w Poznaniu dokonała w piątek porównania rozmiarów na podstawie płytek CD, kóre Jej daliśmy. Mogę jutro przepisać ten praski wypis po angielsku i piątkowy opis MRI z Poznania oraz zestawienie rozmiarów guzów, ktore nam pani radiolog dodatkowo zrobiła.
Bo inna sprawa, że Polska widziała 4 guzy, a Praga uznała, że dwa obok siebie się zlały, więc uznała te dwa guzy za 1 duży i tak go potraktowali w opisie.
Dziekuję za pomoc.
[ Dodano: 2012-07-15, 21:05 ]
No a dziwne jest to, że zawsze po wizycie rehabilitanta, Tata chodzi zdecydowanie lepiej...
nie wiem czy te ćwiczenia (dość ciężkie) - trwające godzinę powodują jakieś dotlenienie mózgu, że tata fizycznie i psychicznie czuje się zawsze w tym dniu lepiej?
[ Dodano: 2012-07-15, 21:17 ]
Siostra mi szybko przepisała i przesłała porównanie - zestawienie pani radiolog jakie zrobiła sama na podstawie obu płytek MRI:
1. AP 20mm x RL 17 mm x CC 18 mm - 1. AP 18mm x RL 17 mm x CC 14 mm
2. AP 24mm x RL 21 mm x CC 20 mm - 2. AP 19mm x RL 16 mm x CC 19 mm
3. AP 27mm x RL 21mm x CC 22mm - 3. AP 27mm x RL 16mm x CC 18 mm
4. AP 23mm x RL 25mm x CC 26mm - 4. AP 20mm x RL 25mm x CC 18 mm
Zamieszczam wypis z Pragi z 13 marca 2012r.
Nie dali nam typowego opisu MRI.
Dodam, że Praga opisywała 3 guzki (a nie cztery), bo dwa ich zdaniem na tyle się zlały, że uznali za jedno duże ognisko. OPis MRI z 13 lipca z poznańskiego szpitala rozróżnia znowu 4, bo pani radiolog opisała je jako dwa osobne. Wcześniej ( w poście powyżej) zamiesciłam porownanie rozmiarów guzów, ktore wykonała nam pani radiolog z Poznania, sugerując sie nie opisem z Pragi, ale sama analizując obraz z praskiej CD i porównując do wykonanego przez nią 13 lipca MRI.
Praga:
Medical raport,
Dear coleaques,
During the period 14.03.2012-15.03.2012, Mr…. ..was hospitalisated in our department. The patient with intracerebral metastates from lung adenocarcinoma, underwent WBRT in 10/2011 for the first lesion in left occipital area. (20Gy). The diagnosis was determined in January 2012r on the basis of MR test of the brain – 3 intracerebral metastates from lung adenocarcinoma. The radiosurgery treatment by Gamma knife was recommended. On 15.o3.2012 we attached in the local anesthesia the coordinate frame to the patients head, then we performed stereotactic MRI examination: 3 intracerebral metastates from lung adenoracinoma.
V1 lesion in the left occipital area. It was followed by focused irradiation by the leksell gamma knife with the dose 33,3 Gy to the center and 16 Gy to the periphery in a 48% isodose. Irradiated volume was 13980cmm diameters 35x30x30mm.V2 lesion in the right occipital area, diameters 24x24x23mm, Dmax 35,4 Gy, Dmin 17 Gy a 48% isodose. V3 lesion in the left frontal area, diameters 21x16x20mm, Dmax 35,4 GY Dmin 17 Gy a 48% isodose. The wole treating process was finished witout any complication.
We recommend the control MRI examination about 4 mounths after gamma knife radiosurgery. In a case of progression of neurological status it is necessary to do a control CT or MRI and if there was a postradiation collateral edema corticosteroids should be administrated for some time (….)
On 15 03 2012 we discharged the patient with no worsening of his neurological status back home.
Wynik badania – rezonans magnetyczny głowy z SK
Z dnia 13 lipca 2012r
W obrębie obu półkul mózgu widoczne są zmiany ogniskowe hyperintensywne w obrazach T-2 zależnych, hypointensywne w obrazach T-1 zależnych, które po podaniu środka kontrastowego ulegają istotnemu wzmocnieniu obrączkowatemu.
Obraz MRI wskazuje na rozpoznanie zmian o charakterze zmian wtórnych, przerzutowych:
1. Lewy płat czołowy: 18 mmx17mmx14 mm
Lewy płat ciemieniowy – dwa bezpośrednio sąsiadujące ze sobą ogniska:
2. 19mmx16mmx19mm
3. 27mmx16mm18mm
4. W prawym pograniczu ciemieniowo-potylicznym – 20mmx25mm18mm
W badaniu dzisiejszym pojawiło się w obrazach opóźnionych ognisko w przystrzałkowych obszarach prawego płata potylicznego o wymiarach 8mmx8mmx10
Ogniska są otoczone strefami lokalnego obrzęku.
Prawidłowy obraz MRI jąder podkorowych. Zmian ogniskowych o patologicznej intensywności sygnału podnamiotowo nie stwierdza się. W sekwencjach dyfuzyjnych świeżych ognisk niedokrwiennych nie uwidoczniono.
Układ komorowy położony pośrodkowo, poszerzony z widocznymi wokół obszarami leukoarajozy.
Prawidłowy obszar MR struktur pnia mózgu. Umiarkowany zanik korowy struktur mózgu. Zgrubienie błony śluzowej zatoki klinowej po stronie lewej. Zmniejszenie powietrzności wyrostków sutkowych obu kości skroniowych.
Dodam, że bylismy dzisiaj u neurologa (pan profesor).
Pytalismy, czy pogarszające się chodzenie Taty to wina tylko guzów, czy może owa leukoarajoza ma jakis wpływ na to, bo jak wyczytałam objawy leukoarajozy pokrywają się idealnie z obecnymi Taty objawami (nietrzymanie moczu, zaburzenia chodu, nastroje depresyjne, apatyczność).
Neurolog stwierdził, że faktycznie troszkę dziwne, że Tata chodził o wiele lepiej jadąc do Pragi, a teraz - skoro naświetlane guzki nie rosna a nawet troszkę się zmniejszyły, to teoretycznie z chodzeniem powinno byc coraz lepiej. A nie jest:( Pytałam o ten nowy guzek. Powiedział, że nie jest on az taki duży, żeby to on był winowajcą takiego pogorszenia chodu. Co do leukoarajozy powiedział, Że jest widoczna, ale musi zbadać pacjenta by ocenić. Bylismy na wizycie sami, bez Taty, bo nie chcielismy Go męczyć i dołować (baliśmy się co lekarz powie.)
W końcu pan prof. stwierdził, że skoro z chodzeniem jest tak wielki problem a nie inne objawy typowe nie występują (zawroty, bóle głowy, wymioty), być może świadczy to o tym, że problemem nie są guzy w glowie, a możliwość przerzutu do rdzenia kręgowego...:(
Jestem załamana. Już sama nic nie wiem:( Nie wiem jak pomóc Tacie....
Coraz częściej płacze, że Ona tak bardzo chce normalnie chodzić, a nogi ma takei słabe:( czuje je jednak znakomiecie i niedowlad to nie jest. dziwne dla mnie jest też to, że raz w tygodniu przyjeżdża do Taty rehabilitant. Wymęczy Tatę mocno - chodzenie wstawanie, ćwiczenia na mięśnie pośladków (tata w sumie mięśnie na pupie nie ma...nózki u góry jak patyczki). I po tej wizycie Tata zawsze czuje się o wiele lepiej!!! Wstaje sam z krzesla, nogi od razu mocniejsze, i od razu jest bardziej radosny i rozmowny, a nie apatyczny... trwa to tak zazwyczaj 2 dni i wracamy do pogorszenia:( Nie wiem, czy mózg wskutek ćwiczeń jakos się dotlenia i dlatego Tato się lepiej czuje???
Przepraszam za długi wywód. Od 5 dni mam straszną migrenę i ciężko mi się funcjonuje. jestem jak wrak:(
Odnośnie łącznej masy guzów - remisja jest znaczna. W marcu br. łączna objętość tkanki nowotworowej w OUN wynosiła 22,83 cm³, obecnie 14,38 cm³ (łącznie z nowym guzkiem).
Myśląc o objawach neurologicznych wynikających z ciasnoty wewnątrzczaszkowej trzeba jednak mieć na uwadze nie tylko masę guza, ale i obrzęk mu towarzyszący (który również klinicznie powoduje ucisk). Niestety tego nie ma jak ocenić - obecnie mamy obrzęk (nie wiemy jak duży), natomiast nie wiadomo nam jak było w marcu.
Czasem ustąpienie objawów neurologicznych (lub ich złagodzenie) otrzymuje się po zastosowaniu leków p/obrzękowych - jakie dawki deksametazonu tata obecnie zażywa?
Teoria związana z dalszym rozsiewem jest jak najbardziej możliwa - radioterapia stereotaktyczna działa bowiem miejscowo na dane ogniska nowotworowe natomiast nie zapobiega rozsiewowi. Dlatego też w wybranych grupach chorych SRT wydłuża czas przeżycia, jednak tylko o kilka miesięcy (u tych chorych zazwyczaj ostatecznie dochodzi do zgonu w wyniku dalszego rozsiewu a nie progresji miejscowej).
Jednak nie jest to przesądzone - w moim subiektywnym odczuciu na "słabość nóg" nakłada się obrzęk wokół guzów (być może należałoby zwiększyć dawki sterydów) oraz - najprawdopodobniej - depresja. Czy tata leczy się p/depresyjnie? (jeśli tak to od jak dawna i w jakich dawkach?).
pozdrawiam ciepło.
Tata nie miał przepisanego dexametasonu, od samego początku dostawał metypred, który zwiększałam po konsultacji z onkologiem.
Obecnie od 4 miesięcy dostaje dawki metypredu - 16 mg rano i 8 mg po południu.
Podobno to nie są maksymalne dawki tego sterydu, ale nie wiem na ile mogę zwiększyć. Dzisiaj pytałam wlaśnie o zwiększenie dawki tego prof. neurologa, to on z kolei stwierdził, że może lepiej zacząć zmniejszać... ale on sie tego nie podejmie i mam jechać do onkologa w tej sprawie. Być może zasugerował się tym, że poinformowalam Go, że tata nie ma praktycznie mięśnie nóg... i pośladków...
Co do obrzeków - niestety ubolewam nad tym, że nikt nie napisał jakie sa duże. Gdy robiliśmy pierwszy raz TK głowy w X 2011, to obrzeki były bardzo duże (nawet po 20-25mm). Potem kontrola w styczniu 2012r. wykazała, że obrzeki się pozmniejszały i opisano nam dokladnie o ile (np. że z 20mm zmniejszył się obrzęk do 4 mm).
Teraz jest lakoniczna informacja, że obrzęki są "lokalne" Miałam nadzieję, że słynny pan prof. zajrzy w rezonans i może coś tam zobaczy, jednak ( ) on ograniczył się tylko do przeczytania opisu MRI.
Jesli chodzi o antydepresanty. tata odmówił pójścia do psychiatry. lekarka rodzinna zapisała nam Pramolan, ale boje się troche Tacie go dawac, bo leków bierze coraz więcej i nie wiem czy taka kombinacja z innymi lekami jest wskazana:(
Tata bierze obecnie: metypred i betaserc oraz na dolegliwości z obrzękami i serce (wysoki puls): Trifas Cor, Digoxin, Betalok Zok, Protevasc (po 1 tabt. dziennie każdy).
DSS, neurolog sugerował, że możemy sprawdzić rdzeń i zrobiń MRI. Ale zastanawiam sie czy to coś nam da:( Bo jeśli się okaże, że tam jest przerzut to rozumiem, że z nim się już nie da nic zrobić:( Mówił też, że jakby widział pacjenta i przebadał to widziałby czy ma objawy ze strony rdzenia, czy mózdżku itp. Tylko czy ciagnąć Tate do niego? Mam mieszane uczucia...
DSS, czy cokolwiek moge jeszcze zrobić, czy pozostanie nam besilne patrzecie na pogarszający się stan Taty?
Nie wiem też nadal na ile ta leukoarajoza może wpływać na obecne Taty objawy? neurolog nie wyjaśnił na ile ona jest duża i czy może dawac takie objawy...
MOże leki typu nootropil by troszke pomogły na to niedokrwienie?
Czy rozsiew do rdzenia daje takie objawy jakie ma tata? Myślałam, że to jest strasznny ból, a bóli - na szczęście - tata nie ma żadnych. Dobre choć to...
dziękuję raz jeszcze za pomoc,
Staram się trzymać, ale nie daję już rady
tak bardzo chciałabym pomóc Tacie...by poczuł sie lepiej...
[ Dodano: 2012-07-19, 22:28 ]
Jeszcze a propos obrzęków i trudności w chodzeniu.
Tata pod koniec grudnia miał znaczne pogorszenie - chodził fatalnie, na początku stycznia mail kontrolne TK, które wykazało właśnie znaczne zmniejszenie obrzęku (rzędu z 20mm do 4 mm) oraz guzów. Powinien więc teorwetycznie czuc i chodzić lepiej...A na to TK szedł tak fatalnie, że ujść o 2 kulach nie mógł - byłam przekonana, że jest o wiele gorzej, a TK wykazało, że jest lepiej...Czyli obrzęki były wtedy mniejsze, masa guzów mniejsza a chodzenie gorsze:(:(
Obecnie od 4 miesięcy dostaje dawki metypredu - 16 mg rano i 8 mg po południu.
Podobno to nie są maksymalne dawki tego sterydu, ale nie wiem na ile mogę zwiększyć.
Z pewnością nie są. Maksymalna dawka wynosi 1000 mg/d :
Cytat:
Metyloprednizolon methylprednisolone antiallergicum, hormonum sive analogum, immunosuppressivum Dawkowanie: Dorośli. P.o. - zwykle leczenie rozpoczyna się od dawek 4-48 mg/d. Przy długotrwałym stosowaniu należy zmniejszyć dawkę do najmniejszej skutecznej. W niektórych sytuacjach klinicznych konieczne może być stosowanie większych dawek (m.in. stwardnienie rozsiane 200 mg/d, obrzęk mózgu do 1 g/d, transplantologia do 7 mg/kg mc./d). W przypadku uzyskania poprawy klinicznej należy ustalić dawkę podtrzymującą poprzez stopniowe zmniejszanie dawki do najmniejszej dawki zapewniającej utrzymanie korzystnego efektu klinicznego.
(...)
Nowotwory w stadium terminalnym: 125 mg/d i.v. przez okres do 8 tyg. Inne wskazania - zależnie od stanu klinicznego chorego; dawka początkowa waha się od 10 do 500 mg (dawkę do 250 mg podawać i.v. przynajmniej przez 5 min, a dawki większe przez 30 min)
Dzisiaj pytałam wlaśnie o zwiększenie dawki tego prof. neurologa, to on z kolei stwierdził, że może lepiej zacząć zmniejszać... ale on sie tego nie podejmie i mam jechać do onkologa w tej sprawie. Być może zasugerował się tym, że poinformowalam Go, że tata nie ma praktycznie mięśnie nóg... i pośladków...
Obrzęk mózgu jest groźniejszy niż utrata masy mięśniowej ud i pośladków.
I zgadzam się ze stanowiskiem neurologa - o zmianie dawki powinien zadecydować onkolog.
Katarzynka36 napisał/a:
Jesli chodzi o antydepresanty. tata odmówił pójścia do psychiatry.
Tego się obawiałam... Leki p/depresyjne (np. sertralina) mogłyby mu bardzo poprawić jakość życia. Dodałyby energii, przywróciły "normalność". Depresja - stosunkowo częsta u chorych onkologicznych, szczególnie leczonych paliatywnie - odbiera chęć życia i jest niezmiernie toksyczna. Leczenie onkologiczne niejednokrotnie "bierze w łeb" i nie poprawia jakości życia z powodu braku wsparcia farmakologicznego w walce z depresją.
Dziękuję Madziu za obszerne wyjaśnienia.
Jestem w szoku, że można stosować tak wysokie dawki metypredu. Nasz onkolog w styczniu jak była dawka 8mg rano i 8 mg metypredu po południu to już kiwał głową, że to taka duża dawka, że już za dużo w przyszłości nie bedzie można zwiekszyć. Tymczasem proszę - okazuje się, że można zwiekszyć i to o ile! Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to niesie za sobą możliwość dodatkowych skutków uboczncyh zażywania sterydu i nie może byc zbyt długo stosowane, ale dziękuję za tą informację, bo zawsze jest nadzieja, że nie mamy jeszcze dawki maksymalnej i cokolwiek można jeszcze zrobic w tej naszej, nieciekawej sytuacji:(:(
A onkolog tak nam sugerował, że nasza obecna dawka 16 mg rano i 8 mg po południu to już naprawdę maks...
Jutro zaczynam batalię o wizyty u naszego onkologa (szczególnie a propos zwiekszenia dawki sterydu), pomyślałam, że zawitam też do pani radioterapeutki, która nie chciała nam zrobić stereotaksji i pokaże jej wyniki z GK. Może Ja zainteresują? Może ona popatrzy choć na MRI a nie odczyta tylko opis radiologa jak to zrobił ostatnio neurolog.
No i coz z tym antyepresantem dla Taty musimy zrobić. Pramolan mam wykupiony, ale nie pamietam dawek, bo rodzinna nam go przepisała.
Madziu DSS, mam jeszcze prośbe do Ciebie. Czy Twoim zdaniem jest sens - jak segerował nam neurolog - udania sie na MRI rdzenia? Czy jeśli okazałoby sie, że jest tam jednak jakis przerzut to cokolwiek mozna z nim zrobić (mam na mysli jakies naświetlanie paliatywne)? Tatę kręgosłup nie boli, nie ma zresztą - na szczęście - żadnych bóli niczego, ale rozumiem, że nie zawsze ból musi być objawem przerzutu do rdzenia? Tak mysli o tym ewentualnym meta w to miejsce i też mi chyba nie pasuje. Hipotetycznie - Skoro Tata od kilku meisięcy chodzi coraz gorzej, to jeśli byłoby to meta, to zniszczenia rdzenia byłoby już znaczne - czy zatem nie powinno byc bólu???
Tata dzisiaj w miare ok, tzn. chodzenie jest kiepskie:( ogromny problem ze wstawaniem z krzesła, czy łóżka, ale natrój jakby lepszy... Tato nie był taki smutny i apatyczny no i apetycik dopisyje na szczęście...
Mimo, że Tata przy wzroście 168 cm wazy 80 kg, to z pośladków skóra po prostu zwisa... nie ma jej, nie ma mięśni na pupie, nie ma tez na nogach:(
Jest nam bardzo ciężko, ale staramy się jak możemy...
Tato jest najważniejszy
W przewlekłym (długotrwałym) przyjmowaniu kortykosteroidów faktycznie należy dążyć do jak najniższych dawek, jednak dawek skutecznych.
Odnośnie potencjalnego przerzutu do rdzenia kręgowego - byłabym ostrożna w kwestii takiego podejrzenia. Po pierwsze: nie byłoby poprawy po wizycie fizjoterapeuty, po wtóre: objawy narastałyby szybciej (nieleczony przerzut raka płuca ulega progresji w szybkim tempie).
Jednak ewentualną decyzję odnośnie MRI kręgosłupa pozostawiam bez komentarza - do decyzji onkologa prowadzącego.
Zostaję przede wszystkim przy swoim podejrzeniu:
Cytat:
w moim subiektywnym odczuciu na "słabość nóg" nakłada się obrzęk wokół guzów (być może należałoby zwiększyć dawki sterydów) oraz - najprawdopodobniej - depresja.
- nie wykluczając innych opcji (konieczne jest uwzględnienie opinii lekarzy mających możliwość zbadania chorego). Moim zdaniem rozważenie paliatywnego napromieniania kręgosłupa (w świetle dotąd przeprowadzonego leczenia) jest możliwe.
Madziu - serdecznie dziękuję.
Za błyskawiczny odpis i nadzieję, że cokolwiek możemy jeszcze robić, by pomóc i ulzyć naszemu Kochanemu Tatkowi...
W styczniu onkolog - de facto - spisał nas już na straty, dając do zrozumienia, że może nam tylko pomóc poprzez wypisanie skierowania do hospicjum, bo leczenie zakończone... Okazuje się, że można zrobić o wiele więcej, by ulżyć choremu.
Walczymy zatem od jutra dalej, jeszcze mocniej. Jutro (w sumie to już dzisiaj, bo po północy) będzie u Taty rehabilitant. Zobaczyby jak Tatko sobie poradzi z ćwiczeniami...
W styczniu onkolog - de facto - spisał nas już na straty, dając do zrozumienia, że może nam tylko pomóc poprzez wypisanie skierowania do hospicjum, bo leczenie zakończone...
Być może miał na myśli napromienianie OUN.
Radioterapia klatki piersiowej - owszem - miała miejsce w dawce radykalnej, jednak minęło od tego momentu sporo czasu - 2 lata? W tej sytuacji paliatywne napromienianie może mieć miejsce.
Przykładem niech będzie leczenie mamy banialuki:
- lipiec/sierpień 2009 - napromienianie uzupełniające klatki piersiowej (w dawce radykalnej)
- czerwiec/lipiec 2011 - radioterapia stereotaktyczna guzów płuca lewego
- lipiec 2012 - decyzja o paliatywnym napromienianiu śródpiersia.
Straszny, sądny dzień...
Tata trafił do szpitala.
W nocy wychodził do lazienki kilka razy i wszystko było ok, wczoraj ćwiczył w rehabilitantem i było ok, ale dzisiaj rano, po ubraniu się szedł do kuchni i stanął w pokoju... Stanął i zrobił się jakiś zdeozorientowany. Chciał szybko usiąść. Usiadł. Pytamy zdenerwowani - co się dzieje... Mówił, że nie wiem - nic Go nie boli, ale byl taki oszołomiony, nie za bardzo chciał rozmawiać... Nogi czuł, ale były takie slabe, że nie mógł na nich ustać...Prawie nam leciał przez ręce....Pomyślałam o udarze, lub o czymś zw. z guzami w głowie Nie muszę chyba pisac o stresie jaki przezylismy. Pogotowie przyjechało, chociaż lekarz zasugerował, że z chorona nowotworową, to nie nalezy dzwonić po pogotowie...
Na SORze tata spędził ... 9 godzin. My razem z nim. Najpierw zrobili TK głowy - stwierdzili jednak, że nic udarowego, niedokrwiennego (świeżego) tam nie ma, nie ma też jakiegoś dużego obrzęku wokół guzów. Po konsultacji 2 neurologów wyeliminowali, ze to kwestia mózgu i przerzutów...
Pozostałe badanie wykazały lekka niedokrwistość (12,5 hemoglobiny), Leukocyty podwyższone, bardzo duzo czerwonych krwinek w moczu, CRP w normie i podwyższone d-imery. No i za mało sodu (podobno znacznie - być może przez zażywanie sterydów).
W końcu zadecydowali by Tate połozyć na oddziale wewnatrznym, bo neurlog stwierdził po badaniu neurlogicznym, że to nic zw. z neurologia
Tata ma podobno infekcję silna dróg moczowych. Ma tradycyjnie tachykardię - do 120. Miał tez rtg klatki. Podobno onkologicznego tam nic nie ma, ale lekarz opisujący zwrócił uwagę (w powiązaniu z wywiadem), że być może Tata ma objawy zatorowości płucnej. i z takim podejrzeniem i niewydolności serca trafił na oddział.
Dostał leki - kilka kroplówek.
Poznaje nas oczywiście, ale nadal jest taki jakby... splątany. Komunikuje sie z nim lepiej niz rano, ale w porównaniu z dniem wczorajszym, to i tak makabra
A ja się zastanawiam czy to słuszna taka wstepna diagnoza MI sie to od razu skojarzyło z mózgiem, chyba, że zatorowośc płucna może powodowac jakieś niedotlenienie mózgu i objawy udarowe...
Poprosiłam jeszcze wieczorem raz by Tate skonsultowno ponownie neurologicznie, że może większe dawki sterudu powinny być. Jutro ma niby byc kolejna konsultacja neurologiczna, echo serca, a jak trzeba bedzie to angio tetnic płucnych...
Wydaje mi się, że śnię:(:(
Siedząc na tym oddziale ratunkowym wypłakałam chyba wszytskie łzy...
Tatko tak ladnie wczoraj ćwiczył z rehabilitantem, tak ladnie unosil nózki i bioderka, tak fajnie komentował konferencję a propos słynnych taśm PSLu, że stwierdziłam wczoraj, że mózgiem i funkcjami poznawczymi jest całkiem całkiem - w każdym razie lepiej niż miesiąc, czy dwa temu.. tal było wczoraj, dzisiaj wyglada to zupełni inaczej. Bioderka samemu ciężko unieść, tylko z nasza pomocą, slaby jest taki ogólnie no i komunikacja ograniczona...
Co robić???
To jeden z najgorszych dni w moim życiu. Chyba gorszy od dnia diagnozy "rak".
Nic nie zjadłam, nie jestem w stanie, biorę tylko metocard, bo serce mi chce wyskoczyć...
Boże, proszę pomóż. Daj nam jeszcze trochę czasu...Błagam.
Tak bardzo kochamy naszego Tatkę. Tak okropnie czuję się bezsilna...
[ Dodano: 2012-07-24, 21:31 ]
Lekarze oczywiście dostali od nas całą teczkę dokumentacji więc o meta do OUN wiedzą.
Pozostałe badanie wykazały lekka niedokrwistość (12,5 hemoglobiny), Leukocyty podwyższone, bardzo duzo czerwonych krwinek w moczu, CRP w normie i podwyższone d-imery. No i za mało sodu (podobno znacznie - być może przez zażywanie sterydów).
Witaj
Piszesz, że Tacie mocno "poleciał" sód w dół. Kiedy mojej mamie spadł do poziomu 112.08 mmol/l (norma bodajże od 136 do 145)właśnie takie podobne splątanie o którym piszesz wystąpiło takie jakby lekkie oszołmienie. W szpitalu wyrównano poziom sodu kroplówkami.
Nie chcę Cię wprowadzać w błąd bo mama choruje na raka piersi a tu mamy do czynienia z innym nowotworem, ale tak właśnie jak pisałaś o tym sodzie to przykuło moją uwagę.
Duuuuuuuużo zdrowia dla Tatki i magicznych kciukaskow
Dziękuję Caroline,
Lekarka nam powiedziała, że sód spadł mocno - nie do sterydów - źle napisałam w poście wyżej, a od leków moczopędnych, które Tato zażywa:( fakt, w ostatnim czasie najchętniej jadł by wszystko mocno, mocno słone... Ostatnio nawet dopadł i wypił wodę z kiszonych ogórków, bo była taka słona i kwaśna...
W szpitalu dostał już kroplówki z sodem...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum