Wiem, że ciężko jest się ci w tym wszystkim odnaleźć, ale najważniejsze i widać to dla nas którzy starają się być tu z Tobą na forum - że Ty dajesz radę z tym wszystkim i znakomicie sobie radzisz. Trzymaj się kochana i nie martw się, pisz, będziemy z Tobą.
_________________ "Każdy człowiek umiera. Nie każdy żyje naprawdę..."
gorzkajakmokka, przykro mi, że Tatko tak popada ze skrajności w skrajność - ale taka jest chyba ta choroba.... z moją mamą było podobnie..... przepraszam, że Ci to napiszę, ale lekarz mi kiedyś powiedział jak go zapytałam dlaczego tak jest że mama woła swoją nieżyjącą mamę, że widzi zmarłych: "to zmarli wychodzą mamusi na powitanie..." - jeżeli Cię uraziłam to wybacz, nie miałam złych intencji.... ja po prostu myślę, że ta nieświadomość w tej chorobie nie do końca jest taką nieświadomością jak my sobie to wyobrażamy.
Trzymaj się - całym sercem jestem z Wami
Sylwia, dziękuję. Nie chcę żeby dla mojego dobra ktoś zatajał informacje, chciałabym wiedzieć na czym stoję.Chociaż i tak ciągle mam nadzieję.
Tato rozmawia z nami normalnie, chociaż ma dezorientację- musiał dzisiaj wyjrzeć przez okno, żeby zobaczyć gdzie dokładnie jest.
Ponieważ tato ciągle słyszy głosy, chodzi otwierać drzwi, wykłóca się z jakąś "wredną babą" i zastanawiałyśmy się czy nie zadzwonić do tego psychiatry z prośbą o przepisanie jeszcze jakiś leków, albo zwiększenie dawki promazinu ( chociaż i tak przyjmuje 3 dziennie 1-1-1).
Dzisiaj nawet zażartował, że coś mu się po...liło w głowie i musimy mu wybaczyć.
Trochę mnie momentami przeraża kiedy przychodzi do mnie i twierdzi, że coś mówiłam.
I to jeszcze, żeby coś normalnego, ale to takie dziwactwa pt. " powiedziałaś że śmierdzę i muszę się umyć?" i zanim mu wytłumaczę, że to te głosy w głowie to mija masę czasu aż w końcu stwierdza, że może faktycznie musi odpocząć.
Zastanawiam się czy leki coś dadzą czy po prostu muszę się przyzwyczaić, że będzie to tak teraz wyglądało...
Tak to jest skarbie. Ze stanu wyczerpania, po agresję i wzmożoną aktywność. Ja wyobrażam sobie jak musisz się czuć zwłaszcza, że masz dzieciątko. Wiem coś o tym, mam 14 miesięcznego synka. Ciężko się jest w tym wszystkim odnaleźć i jeszcze opiekować dzieckiem. Ale pamiętaj, że my tu jesteśmy. I że naprawdę drzemie w Tobie ogromna siła, choć czasem wydaje Ci się na odwrót. Jesteś silna i dzielna - dowód na to znajdziesz w oczach swego synka Ile ma lat Twoja pociecha?
_________________ "Każdy człowiek umiera. Nie każdy żyje naprawdę..."
Nie umiem nic poradzić na temat leków, są tu na forum lekarze, więc może pomogą odpowiedzieć na to pytanie. Wiesz, ja martwię się o swoją mamę i teraz najróżniejsze myśli przychodzą mi do głowy. I wiem, że niestety często ceną którą płacimy za miłość jest...cierpienie. Pomyśl, miłość która jest między Tobą a tatą jest przecież tego warta. Tyle Ci dał i Ty tyle mu dałaś. On może teraz dać Ci mniej. Ale dawał Ci więcej jak Ty miałaś np. 6 miesięcy tak jak Twój szkrabik teraz W życiu tak to już jest, że musimy coś stracić, by coś zyskać. Czasem brakuje sił. Ale one wrócą i po tych chwilach zwątpienia Twoja siła wróci do Ciebie ponownie, zapewniam.
_________________ "Każdy człowiek umiera. Nie każdy żyje naprawdę..."
przepraszam, że Ci to napiszę, ale lekarz mi kiedyś powiedział jak go zapytałam dlaczego tak jest że mama woła swoją nieżyjącą mamę, że widzi zmarłych: "to zmarli wychodzą mamusi na powitanie..." - jeżeli Cię uraziłam to wybacz, nie miałam złych intencji.... ja po prostu myślę, że ta nieświadomość w tej chorobie nie do końca jest taką nieświadomością jak my sobie to wyobrażamy.
Trzymaj się - całym sercem jestem z Wam
Mój tato, w ubiegłym miesiącu też był w stanie krytycznym..widział swoich rodziców i braci, którzy już nie żyją... widział i rozmawiał z nimi, uciekał z nimi... Leżał z buzią otwartą, głowa zadartą tak, jakby patrzył za siebie i oczami wywróconymi o 360 stopni, wyciągał w górę ręce jakby coś lub kogoś łapał.. gdy powstrzymując łzy pytałam głośno co lub kogo tam widzi, odpowiedział mi, że w górze nad nim widzi głowy ludzi i twarze uśmiechające się do niego, wyciągające się do niego dłonie, ..dużo dłoni...Ja starałam się by nie zapadał się w sobie, i ciągle mówiłam do niego, opowiadałam o naszym życiu.. przyciągałam go po prostu do powrotu z zaświatów... i powrócił... dzięki mnie... kilkakrotnie wzywałam pogotowie, byli lekarze, byli ratownicy medyczni, trzykrotnie przywoziłam tez lekarza rodzinnego ... wszyscy rozkładali ręce... więc pobrałam mocz i zrobiłam bada nie prywatnie podejrzewałam bowiem i jak się okazało słusznie..że to jest związane z nerkami, a konkretnie ze stanem zapalnym cewki moczowej, który przeszedł na nerki. U taty stwierdzono złośliwego guza pęcherza.. - miał wykonane 2 zabiegi i zaczęły szwankować nerki ma powiększone UKM-y i dodatkowo wykryto bakterię w moczu.... Przez ten stan zapalny i gromadzenie się potasu ciśnienie zaczęło wariować.. lekarz rodzinny wypisał lek na ciśnienie, którego tato nie powinien przyjmować przy chorobie nerek..
Odrzuciłam ten lek... i po konsultacji z urologiem, któremu pokazałam wynik badania (posiew) moczu kazał wykupić lek Cipronex i podawać tacie przez 5 dni.... uprosiłam znajome dziewczyny w aptece i dały mi ten lek nawet nie pobrały za niego pieniążków... powiedziały, że zapłacę jak przyniosę receptę na niego. Lek zaczął działać.. i po 3 dniach tato już był przytomny, z naszą pomocą zaczął 'odwiedzać "łazienkę... i jeść siedząc przy stole... A teraz już ponad miesiąc spaceruje nie tylko po mieszkaniu, ale i po podwórku... kontaktuje wszystko pamięta...i opowiada co widział... kogo widział ..a widział oprócz swych zmarłych rodziców i braci - piękną zieloną i ukwieconą łąkę... pełną złocistych kwiatów, widział śliczne dziewczynki ubrane w długie szatki - sukieneczki.. trzymające w swych małych dłoniach długi różaniec...
Moze i u Was jest taka sama historia... jest gdzieś w organizmie taty stan zapalny...
[ Dodano: 2012-03-29, 21:15 ]
gorzkajakmokka napisał/a:
onieważ tato ciągle słyszy głosy, chodzi otwierać drzwi, wykłóca się z jakąś "wredną babą" i zastanawiałyśmy się czy nie zadzwonić do tego psychiatry z prośbą o przepisanie jeszcze jakiś leków, albo zwiększenie dawki promazinu ( chociaż i tak przyjmuje 3 dziennie 1-1-1).
Dzisiaj nawet zażartował, że coś mu się po...liło w głowie i musimy mu wybaczyć.
Trochę mnie momentami przeraża kiedy przychodzi do mnie i twierdzi, że coś mówiłam.
I to jeszcze, żeby coś normalnego, ale to takie dziwactwa pt. " powiedziałaś że śmierdzę i muszę się umyć?" i zanim mu wytłumaczę, że to te głosy w głowie to mija masę czasu aż w końcu stwierdza, że może faktycznie musi odpocząć.
Zastanawiam się czy leki coś dadzą czy po prostu muszę się przyzwyczaić, że będzie to tak teraz wyglądało...
a może taki stan jest po zażywanych lekach np. neurologicznych??? Jest duża i długa lista takich leków, którew na jedną chorobę pomagają, ale mają też groźne skutki nieporządane np. własnie omamy..
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
O kurcze, ale historia...
Cieszę się, że u Was jest lepiej. Miło się czyta takie rzeczy na tym forum.
Sama nie wiem. Wklejałam wyniki badań. Nie wiem czy mocz też był analizowany. Może też powinnam oddać do analizy? Tato bierze dużo leków. Dziennie przyjmuje ok 18 tabletek. Ma przerzuty do mózgu z czego jeden w okolicy skroniowej podobno bardzo obszerny.
Chciałabym, żeby okazało się, że podawanie czegoś lub odstawienie mogło pomóc nam i poprawić komfort taty , ale nawet nie wiem od czego miałabym zacząć :(
Przerażające to jest, ponieważ twój opis wygląda tak jakby twój tato już przechodził na drugą stronę.
U nas tato jak był w szpitalu i miał złe dni ( niedlugo po ataku- jak trafił do szpitala) to też mówił o tym, że rozmawiał ze śmiercią, mówił, że ktoś zbiera sumienia. Wyglądał tak jakby obok niego rozgrywały się jakieś sceny, które dla nas były niewidoczne. Teraz jest o niebo lepiej. Ponieważ tato potrafi nagle załapać, że gada od rzeczy a wtedy awanturował się, krzyczał, irytował ... wstawał, chciał za kimś iść... I też mówił o dzieciach i ładnych uśmiechach... tyle, że teraz tato już mało co pamięta. Dzisiaj np. znowu pytał czy Babcia była.
Cieszę się, że u Was jest lepiej. Miło się czyta takie rzeczy na tym forum.
Gorzkajakmokka..to jest historia mojego taty, historia, której nie ma na tym forum.
Natomiast jest wątek o chorobie mojego męża... czyli o raku gruczołowym płuc, resekcji płuca oraz o leczeniu i przerzutach do mózgu... a żyjemy w tym trójkącie czyli ja, mąż i ten cholerny skorupiak już 2 lata i 3 miesiące... żyjemy w ciągłym strachu, napięciu i obawach... Życzę duuużo siły i wytrwałości
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
gorzkajakmokka, to wszystko wygląda tak jak u nas - taki same ataki, zachowanie chorego, krzyki, niespokojność ;( Jeśli chodzi o "niespanie" to mamcia też tak miała - nie spała dwie doby i ciągle mówiła, krzyczała - ja już byłam bliska rozpaczy ;( - ale jeśli mogę to radzę HALOPERIDOL - jest bardzo dobry - na receptę, warto poprosić lekarza.... Moja mamcia dostała w kroplach - działał bardzo dobrze, wyciszyła się, spała, była spokojna.... Ale niestety muszę Cię zmartwić - to nie są dobrze wróżące objawy ;(( Dowiedz się o Haloperidol - naprawdę poprawia stan psychiczny w tej chorobie....
Przeczytałam twój wątek- bardzo współczuję.
Bardzo przydatne jest to co pisałaś. Widać przebieg choroby i to czego ewentualnie można się spodziewać.
Cytat:
U większości chorych pojawia się majaczenie w formie hipoaktywnej (niedostateczna świadomość i czujność, słabe reakcje na silne bodźce, podsypianie).
Jednak u części chorych występuje hiperaktywny podtyp majaczenia. Charakteryzują je: majaki, omamy, złudzenia, dezorganizacja toku myślowego, niespójna mowa, dezorientacja w czasie i miejscu odnośnie sytuacji oraz własnej osoby, upośledzenie pamięci, pobudzona aktywność psychoruchowa
Znalazłam to na jakimś wątku. Tzn ktoś podawał do tego odnośnik. U nas 3/4 się zgadza.
Ciągle głosy... Wczoraj tato powiedział mamie, że nie położy się koło tych chłopaczków (?) a dzisiaj pytał o jakiegoś chłopaka kóry z nim był u lekarza (?).
Poza tym mam wrażenie, że ma jakąś olbżymią dziurę w pamięci i pamięta tylko jakieś stare wydarzenia i te zupełnie świeże ( tzn Filipa, mojego męża itp.)
Będę musiała faktycznie postarać się o receptę na ten haropediol. Chyba nawet gdzieś było o nim na wypisie.
[ Dodano: 2012-03-30, 16:12 ]
Dzisiaj też skarży się na płuca, że jak mocno pociągnie powietrze to go boli i mu ciężko.
Madziu Zawsze będziemy zadawać sobie pytania o etyczną stronę opieki nad ciężko chorymi, myślę że najistotniejszy jest zawsze komfort osoby chorej, niektórzy z nas chcą wiedzieć i decydować o sobie do ostatniej chwili, ale trudno informować o wszystkim osobę z zaburzeniami osobowości, dla niej nie ma znaczenia, czy lekarz jest z hospicjum, czy najbliższego ośrodka zdrowia czy pogotowia.
Od lekarza oczekujemy pomocy, oczekujemy, że jego działanie przyniesie ulgę w cierpieniach, ale nie będzie powodem, że te cierpienia powiększy.
Myślę, że podejmiesz właściwą decyzję a lekarz nie będzie robił problemów, ma w końcu pomagać ...
Madziu
Myślę że rozumiem niektórych z nas, że hospicjum kojarzy się z odchodzeniem z umieraniem, taka jest prawda, tego nikt i nic nie zmieni.
Każdy chce oddalić od siebie widmo tego co prędzej czy później czeka nas wszystkich.
Madziu nie oceniam lekarzy z POZ są często wspaniałymi ludźmi i specjalistami, ale hospicja zatrudniają naprawdę specjalistów o wysokich kwalifikacjach, potrafiących nieść pomoc w sposób rzeczowy z poszanowaniem godności chorego.
Wybór oczywiście należy do Was, ale niekiedy warto zrezygnować z uprzedzeń i wiary w cuda na zawołanie.
Gdyby istniał cudowny lek... wszyscy bylibyśmy zdrowi.
Nie chcę odbierać Wam nadziei, ale rozczarowanie boli naprawdę bezgranicznie.
Uwierz mi, wiem o czym mówię...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum