1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Śmiertelny krwotok |
atram
Odpowiedzi: 58
Wyświetleń: 56128
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2013-02-11, 22:00 Temat: Śmiertelny krwotok |
Droga Dranko, doskonale Cię rozumiem. Przyczyna śmierci mojego Taty była taka sama, jak Twojego. Śmiertelny krwotok. Też dla nas wszystkich wielkie zaskoczenie. Jak zapewne czytałaś wcześniejszy mój post, stało się to niespodziewanie, w nocy. Co najgorsze, nikt z domowników nie słyszał, że dzieje się coś niepokojącego. I choć minął już rok od tamtego tragicznego wydarzenia, wierz mi, że do dnia dzisiejszego nie mogę przyjść do siebie. Wydaje mi się, że to za wielkie przeżycie, aby wrócić do normalności. Musisz sobie Dranko dać trochę czasu.
Mam do Ciebie pytanie, jak długo męczył się Twój Tatuś zanim odszedł? Czy długo był świadomy?
Pozdrawiam Cię serdecznie, życzę dużo siły.Atram |
Temat: po pogrzebie... |
atram
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46423
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-09-12, 22:57 Temat: po pogrzebie... |
Dziewczyny,ja mam to samo. 21 września minie 9 miesięcy od śmierci mojego Taty, a wciąż nie mogę pogodzić się z Jego odejściem. Nie ma godziny, abym o Nim nie myślała. Podobnie jak Katarzynka, codziennie chodzę na grób, kupuję świeże kwiaty, podlewam rośliny doniczkowe, dosadzam, nieustannie palę świeczki.Od śmierci Taty nie kupiłam sobie ciastka,ani loda.Nie mogę oglądać filmów, jedynie to wiadomości. Trudno mi też skupić się nad jakąś książką, mimo, że do grudnia była to moja ulubiona forma odpoczynku. Może to wydać się śmieszne, ale w tym roku nie jadłam truskawek, ponieważ był to ulubiony przysmak mojego Ojca. Mogłabym tak wymieniać bez końca, ale nie będę Was zanudzać. Sama nie wiem, czy moje zachowanie jest normalne. Niestety, inaczej nie mogę. W sercu mam wielki smutek i tęsknotę. Chciałabym, aby to był tylko koszmarny sen.Niestety, tak nie jest...
Pozdrawiam Was serdecznie i łączę się z Wami w bólu,Atram |
Temat: Jak poradziś sobie ze śmiercią mamy? ;( |
atram
Odpowiedzi: 94
Wyświetleń: 64864
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-07-10, 21:17 Temat: Jak poradziś sobie ze śmiercią mamy? ;( |
Droga Gleameil, doskonalale Cię rozumiem, bo sama pół roku temu straciłam Tatę. Podobnie jak Tobie jest mi bardzo ciężko, nie ma dnia, abym o Tacie nie myślała i nie rozpamiętywała krok po kroku historii Jego choroby. Nieługo minie rok od chwili, kiedy dowiedzieliśmy się o tragedii- 13 września 2011r. Diagnoza- rak płuc. Sprawy potoczyły się bardzo szybko- w Boże Narodzenie już Taty z nami nie było.Na swojej drodze spotkaliśmy niesympatycznych, gruboskórnych lekarzy, którzy przekreślili mojego ojca już na samym początku. Ale co można teraz zrobić? Trzeba dalej żyć, chociaż czasami BARDZO ciężko, a łzy płyną do oczu. Gleamail, masz wspaniałą rodzinę, dwoje zdrowych dzieci, to najwspanialszy dar. Ciesz się tym, co posiadasz. Mamusia na zawsze pozostanie w Twojej pamięci, a Ty musisz być silna dla swoich pociech.
Pozdrawiam Cię serdecznie, atram |
Temat: Żałoba |
atram
Odpowiedzi: 654
Wyświetleń: 173767
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-07-08, 20:34 Temat: Żałoba |
Droga agamaz, serdecznie Ci współczuję, chociaż doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że słowa tutaj nic nie znaczą. Utrata dziecka jest bowiem największą tragedią, jaka może spotkać człowieka w życiu. Podziwiam Cię za taką piękną postawę.
Balagan, Ty straciłaś Mamę, ja pół roku temu na zawsze pożegnałam się z Tatą. I chociaż minęło już sześć miesięcy, to w dalszym ciągu nie mogę przyjść do siebie. Bardzo za Nim tęsknię, czasami odczuwam straszny ból i nigdzie nie mogę znaleźć ukojenia. Podobnie, jak Ty, chodzę w ciemnych kolorach. Ludzie, zwłaszcza rówieśnicy, nie rozumieją mnie, zastanawiają się, jak można jeszcze rozpaczać po upływie pół roku. Przyznam , że sama myślałam już, że ze mną coś nie tak, ale widzę,że Ty masz podobnie. Moje życie utraciło dawne barwy: nie cieszy mnie lato, dzień za dniem jest taki sam- beznadziejny. Wspominam tylko etapy choroby Taty, zastanawiam się, czy ta śmierć była nieunikniona. Rozpamiętuję Jego cierpienie-zarówno fizyczne, jak i psychiczne oraz moją bezsilność i niemoc.Nie wiem, kiedy się to skończy...
Postanowiłam do Was napisać, bo w zasadzie nie mam komu się zwierzyć. Ci, którzy nie przeszli przez tę tragedię, nie rozumieją mojej zranonej psychiki. Ja też jeszcze rok temu byłam zupełnie inną osobą i kierowałam się innymi kategoriami niż obecnie.
Pozdrawiam serdecznia, atram |
Temat: Śmiertelny krwotok |
atram
Odpowiedzi: 58
Wyświetleń: 56128
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-06-07, 22:29 Temat: Śmiertelny krwotok |
Dziękuję Wam za odpowiedzi. Tak, jak pisałam wcześniej, nikt nie spodziewał się tak szybkiej śmierci Taty (od chwili diagnozy minęło 3 miesiące), tej tragicznej nocy poszliśmy wszyscy spać, gdyż nic nie wskazywało na to, że się może coś wydarzyć. I właśnie wtedy- nocą 21 grudnia 2011r.-na trzy dni przed Bożym Narodzeniem, nastąpił krwotok. Mimo,że w mieszkaniu były trzy osoby, to Tato umierał w samotności, nikogo nie zawołał- nie chciał, czy nie mógł? My nic nie słyszeliśmy.Dręczy mnie pytanie, jak długo zachował świadomość, dlaczego nie dał żadnego znaku, wszystko odbyło się tak cicho.Powiem Wam,dla mnie taki stan na pewno jest gorszy, niż gdybyśmy wtedy byli razem z Nim i wszystko to widzieli.
21 czerwca minie pół roku od śmierci, a ja wciąż nie mogę się z tym faktem pogodzić, bywają dni, gdy jest mi naprawdę ciężko.
Pozdrawiam |
Temat: Śmiertelny krwotok |
atram
Odpowiedzi: 58
Wyświetleń: 56128
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-06-07, 20:44 Temat: Śmiertelny krwotok |
Nie wiem, czy ktoś odpowie na moje pytanie, gdyż wątek nie był dawno poruszany.
Bardzo nurtuje mnie problem, czy śmierć na raka płuc w wyniku krwotoku następuje nagle i bez cierpienia?Jak długo męczy się chory? Pytam, gdyż mój Tato zmarł w wyniku krwotoku, nikt nie spodziewał się tak szybkiej śmierci.Do dnia dzisiejszego, choć minęło już 5 miesięcy od Jego śmierci, zastanawiam się, czy bardzo cierpiał, czy miał świadomość umierania. Jeżeli ktoś może, bardzo proszę o odpowiedź.
Pozdrawiam |
Temat: Rak płaskonabłonkowy płuca lewego u mojego 80- letniego ojca |
atram
Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 5926
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2012-06-01, 20:30 Temat: Rak płaskonabłonkowy płuca lewego u mojego 80- letniego ojca |
Romku, dziękuję za odpowiedź. Niestety, czasu już się nie cofnie.Cóż mogę napisać, chyba to, że choroba Ojca była dla mnie i całej mojej rodziny ogromnym zaskoczeniem. Do tej pory ngdy nie zetknęłam się z rakiem wśród najbliższych. Nie wiedziałam, jak postępować. Liczyłam na uczciwość i bezinteresowność lekarzy.Na ich pomoc, porady dotyczące dalszych działań. Niestety dopiero po upływie kilku miesięcy, uświadomiłam sobie to, jaka jest rzeczywistość. Teraz na pewno w wielu przypadkach postąpiłabym inaczej, jest już jednak za późno! Mimo to nieustannie o wszystkim myślę i rozpamiętuję dzień po dniu. Niezmiernie żal mi Taty, który bardzo się załamał, z dnia na dzień stawał się coraz słabszy.
Romku, życzę Ci dużo zdrowia i optymizmu w pokonywaniu wszelkich problemów, które pojawiają się w naszym życiu.
Pozdrawiam serdecznie, atram |
Temat: nasturcja - komentarze |
atram
Odpowiedzi: 67
Wyświetleń: 15727
|
Dział: Tu trzymamy KCIUKI Wysłany: 2012-05-31, 20:53 Temat: nasturcja - komentarze |
Nasturcjo, śledzę Twoją rozmowę z Romkiem i muszę Wam uświadomić, że nie zawsze wykonanie bronchoskopii jest jednoznaczne z dalszym leczeniem. Mój Tato we wrześniu tego roku miał wykonywaną bronchoskopię, zniósł to badanie bardzo ciężko, udało się dopiero za drugim podejściem. Wiedział jednak, że musi przez to przejść, bo dalsze leczenie będzie niemożliwe. Diagnoza - rak płaskonabłonkowy płuca lewego. I co? Lekarze wypisali Go ze szpitala (Jana Pawła II w Krakowie), odmawiając jakegokolwiek leczenia."Spisali mnie na straty" - to są słowa mojego Taty. Niestety, miał rację. Zmarł po trzech miesiącach. Może gdyby dali chemię, przedłużyliby mu życie, mże lepiej było się nie męczyć, może... Teraz na te pytania nikt nie udzieli mi odpowiedzi. Ja, gdybym znała finał sprawy, załatwiałabym chemię prywatnie, niestety, tak się nie stało.Powiem jeszcze jedno, nie ujawniając szczegółów- nie wszyscy lekarze są tacy kryształowi i chętni do niesienia bezinteresownej pomocy.
Pozdrawiam, Atram |
Temat: Jak poradziś sobie ze śmiercią mamy? ;( |
atram
Odpowiedzi: 94
Wyświetleń: 64864
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-05-27, 20:46 Temat: Jak poradziś sobie ze śmiercią mamy? ;( |
Podpisuję się pod tymi smutnymi słowami . Czuję to samo.
Pozdrawiam wszystkich, Atram |
Temat: Jak się zachowywać, co mówić i co robić |
atram
Odpowiedzi: 37
Wyświetleń: 18124
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-04-08, 23:21 Temat: Jak się zachowywać, co mówić i co robić |
Soju, podobnie jak z Twoim Dziadkiem było z moim Tatą. Do 13 września 2011r. normalnie funkcjonował, chodził na zakupy, odwiedzał swoją siostrę, załatwiał codzienne sprawy.13. 09. poszedł do lekarza pierwszego kontaktu izgłosił, że coś słabo się czuje i traci apetyt. Lekarka skierowała Go na prześwietlenie płuc. Prześwietlenie wykazało guza. Tato szybko pobiegł do Poradni Pulmonologicznej, gdzie leczył się od 12 lat ze względu na POCHP. Nie chcieli Go przyjąć, ponieważ nie był na ten dzień zarejestrowany. Miał umówioną wizytę na 14.10.Po rozmowie z kierownikiem Przychodni, udało mu się dostać na następny dzień. Lekarz, u którego leczył się od 12 lat!, bez żadnych skrupułów postawił diagnozę: "rak". Wtedy mój Tato skurczył się, stał się taki malutki jakby wyszło z niego całe powietrze. Następnie skierowano Go do Szpitala JPII w Krakowie. Tam ordynator powiedział Mu wprost, że nie ma dla Niego żadnego leczenia!(Dzisiaj wiem, że chodziło o oszczędności, wtedy łudziłam się, że to dla dobra Taty). Mnie z mamą powiedział na osobności to samo, prosiłyśmy, żeby nie informował o wszystkim Tatę, by nie pozbawiać Go nadziei, lekarz oznajmił, że nie zamierza robić żadnych mistyfikacji. Początkowo myślałyśmy, że Tatuś nie zna całej prawdy, próbowałyśmy Go chronić. Nie wiedziałyśmy, że na podobnych zasadach postępował Tato, też nie przyznawał się do tego, że wszystko wie o chorobie,że odbył już rozmowę z lekarzem, chciał chronić nas.Od chwili poznania prawdy nasz Tatuś słabł z dnia na dzień. Przestał wychodzić na ulicę, później przestał prawie chodzić po mieszkaniu, na koniec trudno było mu leżeć, tylko siedział w fotelu. Od chwili diagnozy żył trzy miesiące. Przypomnę, że zanim poznał prawdę, normalnie funkcjonował.Diagnoza o nieuchronnej śmierci totalnie Go załamała.Uważam, że niektórzy lekarze to ludzie bez serca zupełnie pozbawieni uczuć ludzkich.
Pozdrawiam Was wszystkich, atram. |
Temat: Pierwsze Swięta bez bliskich ??? |
atram
Odpowiedzi: 170
Wyświetleń: 42631
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-04-04, 21:13 Temat: Pierwsze Swięta bez bliskich ??? |
Soja, W pełni podzielam Twoje zdanie. Mój Tatuś zmarł trzy dni przed wigilią. Podczas świąt byłam w szoku, w pełni nie dochodziło do mnie to, co się wydarzyło, odczuwałam wielki ból i samotność. Mogłoby się wydawać, że kolejne święta bez Taty będą już bardziej spokojne. Niestety to nieprawda, im bliżej Wielkanocy, tym większy ból, poczucie osamotnienia i niesprawiedliwości. Nasuwają się miłe wspomnienia z ubiegłego roku.Nie wiem, kiedy to minie, czy w ogóle minie??? |
Temat: Wyniki tomografii - czy mogłabym poprosić o pomoc? |
atram
Odpowiedzi: 387
Wyświetleń: 88390
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2012-04-02, 17:54 Temat: Wyniki tomografii - czy mogłabym poprosić o pomoc? |
W naszym przypadku było tak, że lekarze odmówili Tacie leczenia, skierowali go do hospicjum. Było to w zasadzie na początku diagnozy choroby. Po naszej wizycie w hospicjum, zgodzono się, aby doktor przychodził do Taty, ale postawiono warunek, że Tato musi być świadomy tego, że przychodzą do Niego lekarze z hospicjum,kazali mu podpisać zgodę. Tato do końca był w pełni władz umysłowych. Bardzo przeżył fakt, że lekarze nie chcą Go leczyć i pozostaje tylko pomoc doraźna hospicjum. Kategorycznie odmówił podpisania zgody i można powiedzieć, że stracił do nas- rodziny, zaufanie. Od tej pory o hospicjum w domu się nie mówiło.
Pozdrawiam serdecznie, życzę dużo sił i wytrwałości. |
Temat: Gruczolakorak płuca prawego |
atram
Odpowiedzi: 442
Wyświetleń: 96697
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2012-03-23, 23:18 Temat: Gruczolakorak płuca prawego |
Kasiu, specjalistą nie jestem, więc nie mogę Ci nic doradzić. Napiszę jednak jedno: mam jak najgorsze doświadczenia związane ze Szpitalem Jana PawłaII. Według mnie, tam w ogóle nie liczą się z pacjentem, zależy im tylko na pieniądzach i oszczędnościach. Mojemu tacie właśnie tam odmówiono jakiegokolwiek leczenia- nie dali mu ani chemii, ani naświetlania. Po prostu pozostawiono Go na pastwę losu. Dodadam jeszcze, że u kierownika Chemioterapii w tym szpitalu(dr C.) Tato leczył się regularnie od ponad 10 lat i taki "specjalista" doprowadził do stanu, kiedy już wszystko było niemożliwe. Z zimną krwią odmówił Mu jakiejkolwiek pomocy i skierował do hospicjum.Nadmienię, że raka wykrył Tacie lekarz rodzinny, a nie ON.Tato zmarł po 3 miesiącach od chwili diagnozy.
Jeżeli macie więc możliwość na jakieś leczenie, to walczcie i nie poddawajcie się.POWODZENIA!
Pozdrawiam |
Temat: Bardzo proszę o opinię - Rak płaskonabłonkowy |
atram
Odpowiedzi: 147
Wyświetleń: 38359
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2012-03-06, 21:59 Temat: Bardzo proszę o opinię - Rak płaskonabłonkowy |
Droga Gabrysiu, doskonale wiem, co czujesz. Mój Tato też miał raka płasonabłonkowego, od chwili diagnozy żył jedynie trzy miesiące. Zmarł w grudniu.Lekarze nie dali Mu żadnych szans: nie miał chemii, ani naświetlania, mimo, że jescze we wrześniu był w pełni sił. Do dnia dzisiejszego pamiętam słowa Taty:"Spisali mnie na straty". Chcieliśmy mu bardzo pomóc, ale nie było jak. Oprócz bólu fizycznego, bardzo cierpiał psychicznie, prz tym był niezmiernie zamknięty w sobie. Nie mówił nam, co czuje, jedynie ciągłe łzy w oczach zdradzały stan ducha Taty. Nikt jednak nie spodziewał się, że choroba tak szybko się rozprzestrzeni i nastąpi taki dramatyczny finał. Teraz pozostała pustka, złość na lekarzy za ich arogancję, oziębłość oraz wyrzuty sumienia, że nie potrafiło się nic zrobić.
Pozdrawiam |
Temat: Jak poradziś sobie ze śmiercią mamy? ;( |
atram
Odpowiedzi: 94
Wyświetleń: 64864
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-03-05, 22:21 Temat: Jak poradziś sobie ze śmiercią mamy? ;( |
Witajcie, czytając Wasze wątki popłakalam się. Ja też 2,5 miesiąca temu straciłam Tatę. Zmarł trzy dni przed Wigilią, na raka, tzy miesiące od chwili postawienia diagnozy. Bardzo się męczył - było to cierpienie zarówno fizyczne, jak i psychiczne. We wrześniu lekarze powiedzieli mu, że ma raka i nie istnieje już dla niego żadne leczenie. Było to dla Taty szokiem, tak bardzo chciał żyć. Przed świętami gorączkowo latałśmy z mamą i siostrą po sklepach, chciałyśmy mu zapewnić jak najlepsze święta, wiedziałyśmy, podobnie jak Tato, że to będą już ostatnie nasze wspólne święta. Niestety, Tato nie doczekał ich, zmarł w nocy w wyniku krwotoku. To było dla nas straszne, 3 kobiety(mama, siostra, ja), biegałyśmy nerwowo, bo chciałyśmy godnie pochować Tatę przed świętami( w mieście tak szybki termin pochówku nie jest łatwy). Mimo, że posiadamy dość liczną rodzinę nikt nam nie pomógł. Po pogrzebie, gdy emocje opadły, zostałyśmy same. Na drugi dzień Wigilia- też same, we święta odwiedziłyśmy Tatę na cmentarzu i też tylko trzy. Każda płakała w swoim kącie. Co z tego, że dzwoniły telefony, skoro nikt nas nie odwiedził? Rozpaczliwie czekałam na kogoś, na pomocną dłoń. Nikt się nie zjawił.
Do dnia dzisiejszego nie mogę pogodzić się z odejściem ojca, wszystkie myśli kierują się w jedną stronę. Widzę, że nie jestem rozumiana przez otoczenie. Każdy uważa, że najgorsze minęło i trzeba myśleć o przyszłości. Ja jednak nie wiem, czy chcę myśleć o przyszłości, przecież nikt i nic nie cofnie mojego smutku, nic już nie będzie takie, jak przedtem.
Pozdrawiam Was serdecznie, dobrze, że jest to forum, bo chociaż rzadko się wypowiadam, to bardzo dokładnie czytam. |
|
|