Lekarz prowadzący to teraz lekarz z HD, czyli za każdym kto inny, kto się nie wgłębia, a każe korzystać z chwili. I tak robimy. Jutro z młodymi jadę na wieś, to nasze ostatnie wakacje, wykorzystamy je dobrze, mądrze, jak najlepiej. Wszystkiemu towarzyszy i stres, i radość i wiele, wiele innych emocji. Tata szczęśliwy i silny. Nie śpi, wcina, śmiga, nic go nie boli, wkurza się na mamę, wymyśla mi coraz to nowe zadania - cieszę się, że przed zakończeniem wakacji i powrotem do pracy mogę z nim pobyć. Pamiętam jak w czerwcu było źle. Jak szybko załatwiałam urlop, żeby tylko zawieźć tatę na wieś. Całe wakacje spędziliśmy razem i zapowiada się na długie jeszcze, i niech tak będzie. Carpe diem. I żałuję Żegiestowa, ale wrzesień arcyintensywny.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Możesz do Żegiestowa przyjechać z Tatą, jeśli to tylko możliwe ze względu na Taty zdrowie.
A guz? Pewnie jest tam, gdzie był. A po sterydach zmniejszyła się strefa obrzęku wokół. Może i sam guz zmniejszył się trochę po leczeniu?
Carpe diem
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Adka kończy 11 września 3 latka. Nie zostawię córci. Dla taty podróże obciążające, zawozimy go dużym autem na leżąco, także aż tak daleko się nie zapuścimy Ale - do trzech razy sztuka
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Byłam z rodzicami na wsi. Mieliśmy zostać jeszcze tydzień. Jak wyjeżdżaliśmy - forma był rewelacyjna. Do tego stopnia, że wózek zamieniliśmy na chodzik, który i tak stał bezużyteczny. Zauważyłam coraz gorsze samopoczucie tata, przestał chodzić, ciągle siedział, znów częściej i dłużej spał, zaczął kaszleć, robić rzeczy do niego niepodobne (np. przybił ostrego gwoździa na wysokości głów moich córek, a dla ich bezpieczeństwa pozakładał za "zdrowych czasów" silikonowe nakładki na wszelkie rogi...). Dziś rano nie umiał wstać z łóżka, miał częstomocz, sika co chwilę, raz siedząc na łóżku. Ciągle pytał która godzina, dopytywał czy rano, czy wieczorem? Zmierzyłyśmy gorączkę - przy 39 (było więcej, ale nie chciałyśmy tracić czasu), wezwałyśmy karetkę. Chwała bajkom, bo moje córki tak się wciągnęły, że - dosłownie - nie zarejestrowały, że w ogóle karetka przyjechała i z dziadkiem coś nie tak.
Lekarz stwierdził grzybicę jamy ustnej, podejrzewał, że jest w całym przewodzie stąd ten kaszel. Na pytanie, czy to np.nie może być zajęcie przez guza krtani, tchawicy, powiedział, że nie (ale nie wiem skąd to wiedział). Przepisał też antybiotyk o szerokim spektrum, trillac, nystatynę (której nie było w aptece i jeszcze jakieś tabletki na grzybicę - tez nie było). Na naszą prośbę (godzinę po podaniu pyralginy temperatura -39) tata dostał zastrzyk - też z pyralginy. Kupiłam czopki z paracetamolem i dałam mamie pedicetamol (w płynie - dla dzieci), bo tata zaczyna mieć problemy z połykaniem tabletek.
Mój mąż przyjechał do nas jak rakieta, spakowaliśmy się w trybie pilnym, tata jechał leżąc w wygodnym, dużym aucie, znów bez przygód. Transportu sanitarnego nie dało się na dziś załatwić, a lekarz pozwolił nam jechać. Spanikowałam ja, spanikowała mama. Uświadomiłyśmy sobie, że tam nie miałybyśmy żadnej pomocy. Ale nie o tym... Moje pytanie - skąd ta gorączka, splątanie? Możliwe, że grzybica wywołała taką reakcję? Nadmienię, że po obniżeniu gorączki tata jest słaby, ale logiczny. Czy sterydy "przestały działać"? Jaki może być scenariusz na najbliższe dni, podniesie się jeszcze ten mój umilony, czy jesteśmy na równi pochyłej? Nie umiem patrzeć na jego cierpienie, już nie wytrzymuję. Jutro wizyta lekarki z HD. Nie umiem się przygotować do tego, co nieuniknione.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Kilka lat wstecz, podczas anginy i temperatury dochodzącej do 40 stopni traciłam świadomość i w/g pózniejszej relacji rodziny wygadywałam straszne głupoty, może u Twojego taty gorączka jest powodem splątania.
Ściskam mocno, trzymaj się dzielnie.
Grzybica grzybicą, poleczyć pewnie trzeba, ale raczej nie stąd gorączka.
Kaszel w grzybicy jest dość charakterystyczny, może lekarz miał doświadczenie i rozpoznał.
Czy lekarz wyjaśnił, po co antybiotyk? Jeśli jest tylko gorączka, bez cech zakażenia, to może ona pochodzić z oun - zwłaszcza, jeśli się nie daje obniżyć. A antybiotyk nasili bardzo zmiany grzybicze.
Jeśli lek przeciwgrzybiczy przepisany przez lekarza to flukonazol lub jakiś jego preparat - zastanowiłabym się. Wchodzi w interakcję z mnóstwem leków, niechętnie stosuję go u naszych - bardzo obciążonych - pacjentów.
Daj znać, co "wybadała" lekarka z HD.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Czekamy na lekarkę, mają dziś sporo pacjentów, może to potrwać. Ten lek zaczyna się na k..., ale ponieważ byłyśmy na końcu świata - nie było go w aptece - nie wykupiłyśmy. Dziś lekarka z HD ma albo przepisać, albo i nie. Co do grzybicy - wczoraj tata być może miał po prostu resztki jedzenia, budyniu konkretnie. Dziś język ma różowy, normalny, choć wiem, że przy sterydach, po radioterapii grzybica to klasyka. Lekarstwa mama musi już tacie rozpuszczać, nie umie połykać tabletek. Dalej... tata dziś już nie ma gorączki, wrócił do normalności. Gorączka spadła po pyralginie, jak zaczęła wzrastać pomógł ten paracetamol w kroplach-pedicetamol. Od rana - wszystko po staremu.
Antybiotyk lekarz przepisał, bo gorączka jest niewiadomego pochodzenia. Stąd szerokie spektrum. Tak nam tłumaczył. Ufności Pan Doktor mojej nie wzbudził, wdzięczność za to, że przybył - a i owszem.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Lekarstwa mama musi już tacie rozpuszczać, nie umie połykać tabletek.
Nie jest dobrze.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Merytorycznie nie pomogę, ale dasz radę. Wiem, rozumiem, że nie masz siły. Wytrzymasz tak jak my wszyscy.
Trzeba się nastawić na wszystko, że tato znowu wróci do lepszej formy ale też i na to najgorsze, przykro mi. Moja mama jak nie dawała rady przełykać tabletek rozkruszałam (choć nie każde można),podawałam w papkach jedzenia. Nie wygląda to wszystko dobrze.
Czołem dziewczyny:) Dam radę, nie mam wyjścia. Boli to jednak bardzo, jest tak chudy, że wystają mu wszystkie kości. Nie wiem czy waży 50 kg. Połowa twarzy zmasakrowana, białe, błądzące oko, szept, bo chrypa nie pozwala mówić. Przełykanie, które wywołuje kaszel. Jakiś koszmar (w myślach dorzuciłam srogi wulgaryzm). Gorączka była tylko wczoraj, dziś już 36,1. No i już tata nie leży, planuje kolejny wyjazd, ale on pozostanie już tylko w sferze planów. Tata spędził 5 tygodni tam, gdzie jak jechaliśmy, nie wiedzieliśmy, czy wytrzyma tydzień. Podniósł się tam bardzo, rozchodził, ale i schudł. Kolejny wyjazd w tym stanie graniczyłby z szaleństwem/głupotą.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Odetchnęłam Widzę Waszą siłę i determinację, tym bardziej zaciskam kciuki. Powrót do beztroskich czasów daje Twojemu Tacie siłę do walki, dlatego czerpcie z tych wspomnień siłę. Trzymaj się Dronko!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum