mój Małżowinek przyjął 3 serie po 6 cykli zanim żyły się rozsypały i zdecydowalismy się na port.
Ale wcześniej wielokrotnie pielegniarki zakladające wenflony sugerowały założenie portu, potem jedna się przyznała, że wolą porty to może jest odpowiedź
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Peti, tak mi się wydaje, że to ułatwienie dla pielęgniarek. Nie muszą szukać żył, nie muszą się wkłuwać. Przede mną jeszcze 5 chemii co 3 tygodnie - na razie dam sobie spokój z portem jak będzie tragicznie, to założą
Witaj amri
wiesz mój mąż jest po 12 cyklach chemii dzięki Bogu żyły wytrzymały , ale nie padła propozycja założenia portu , dał radę ale ręce były sine od krwiaków .
pozdrawiam cieplutko i trzymam mocno kciuki
a cha ordynator onkologii powiedział , że to jest ostateczność , że jak już na prawdę nie ma wyjścia to się zakłada .
Dzięki soniu Wydaje mi się, że pielęgniarki wolałyby mieć port dla swojej wygody. Dlatego na razie muszą sobie dac radę bez Wg mnie to też ostateczność
W sumie byłam zdziwiona ich informacją, do tej pory słyszałam zawsze, że mam dobre żyły. Fakt, że zawsze podawałam lewą rękę... a teraz pozostaje już tylko prawa
amri
Ja dosyć dawno nauczyłam się regulować szybkość kroplówki, to żadna sztuka, zwłaszcza jak masz znajomą pielęgniarkę. Należy poczekać jak sobie zakładająca pójdzie (jak poprosisz to odmówi) i trochę przykręcić, a jak przyjdzie i będzie podkręcać to trzeba powiedzieć żeby nie przyśpieszała, bo jak za szybko leci to robi Ci się gorąco i serce wali. To są prawdziwe objawy przy szybkim wlewie, tylko każdy odczuwa to na swoim poziomie i nikt nie udowodni że nieprawda.
Z drugiej strony przy ustawionej szybkości trzeba obserwować przy jakim ułożeniu ręki kropelki lecą najszybciej i tak starać się rękę trzymać, wtedy jest najgładszy przepływ i najmniejsze uszkodzenia. Branie kroplówki to aktywność. Trzymaj się i kontroluj serce, zwracaj uwagę na wszystkie objawy.
gaba, ja nie jestem doświadczona pobytami w szpitalach... Przed chorobą moje pobyty w tej placówce były 2: jak się sama rodziłam i jak rodziłam córkę
Ale teraz już wiem, co mam zrobić kolejny raz - dzięki
a dosyć dawno nauczyłam się regulować szybkość kroplówki, to żadna sztuka, zwłaszcza jak masz znajomą pielęgniarkę. Należy poczekać jak sobie zakładająca pójdzie (jak poprosisz to odmówi) i trochę przykręcić,
no to jesteśmy dwie "niegrzeczne"
gaba napisał/a:
a jak przyjdzie i będzie podkręcać to trzeba powiedzieć żeby nie przyśpieszała, bo jak za szybko leci to robi Ci się gorąco i serce wali
albo powiedz, że Cię ręka, żyła boli.
Ja jako pierwszą i ostatnią butelkę dostawałam nie cisplatynę (moja chemia) ale "rozcieńczalnik". I wtedy pielęgniarz ustawiał na szybsze kapanie; chemię puszczał wolno, siadał i patrzył jak się pacjent czuje.
Ja mam doświadczenia z pacjentami podkręcającymi chemię, bo im się spieszy
to ja, mi się zawsze śpieszy... a żyły mam w stanie tragicznym- popękane, popalone, wczoraj w trakcie chemi jakieś uczulenie wyszło, do dzisiaj ręka czerwona w plamki. jestem po 10-ciu chemiach i już następnej się boje tzn. wkuwania
Amri masz mieć 6 wlewów, dasz radę Kobito!!! mi się po 7 tak popaprało.
pozdrawiam
zaplanowane jeszcze 6, ale jak to będzie to nie wiem? przed następną chemią pielęgniarka kazała mi iść do lekarza i pokazać tą rękę bo jej się nie podoba ( mi tym bardziej)
Amri, no i jak po pierwszej chemii? Mam nadzieje, ze nie mulilo za dlugo. Ja bylam wczoraj na scyntografii kosci, zrobilo mi sie slabo podczas podawania kontrastu (zyly sie zbuntowaly i pielegniarz musial wkuwac sie dwa razy). Wszyscy sie potem smieli, ze zemdlalam na widok mlodego, przystojnego chlopaka. Dopadlo mnie tez przeziebienie, wiec praktycznie nie wychodze z lozka, zeby to swinstwo szybko zniknelo. Mam nadzieje, ze Ty masz lepsze wiesci.
Pozdrawiam cieplutko
Nie muliło zbytnio, leki pomogły Od wczoraj jednak pobolewa mnie brzuch... i dziś biegam co jakiś czas do toalety Właśnie myślę, czy nie zacząć pić jakiś dicoflorów, enterolów itp
Ogólnie też jestem rozbita, pobolewa mnie gardło, głowa, wiem gdzie mam wątrobę, nerki
Ale nie mam co narzekać... Gdyby tylko takie były te skutki przy kolejnych chemiach, to byłabym wdzięczna losowi i mojemu organizmowi Obawiam się jednak, że im dalej w las, tym więcej drzew
Mana, wracaj do sił jak najszybciej!!! Buziakuję mocno!!!
Diclofor na zasadzie "może pomóc", enterol przy biegukach lekkich (pomaga na pewno) a ogólnie to dużo jogurtu naturalnego - to przewód pokarmowy. Krew to inna bajka i ja osobiście nie bardzo wierzę, żeby poza lekami (też mają skutki uboczne) i czasem coś naprawdę pomagało. Myślę że na nastrój to dziecko bardzo pomaga. Trzymaj się, aby do lata.
Witam. Od jakiegoś czasu jestem z wami. Jesteście szczególnie mi bliskie bo sama jestem po przejściach. Mastektomia lewostronna 4 cykle chemii czerwonej- to wszystko już za mną. Operowana byłam 16 czerwca a latem straciłam włosy.Wszystko to już minęło. Teraz jestem na zoladeksie i tamoksifenie i jestem pewna że wyjdziemy wszystkie na prostą. jestem po mammografii piersi prawej bo tam też są zmiany ale po biopsji mammotomicznej wiadomo że są łagodne i do obserwacji(obserwowana byłam przed rakiem 4 lata-i zachorowałam!!!) Nieszczęścia chodzą parami bo w dzień pierwszej chemii mój syn 16 lat się połamał i trafiłdo
szpitala.Teraz wychodzi na prostą i ja z nim.NIE MAM zamiaru poddać się i cały czas walczę.pozdrawiam wszystkich.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum