Możliwe, ze to objawy encefalopatii wątrobowej związane z uszkodzeniem wątroby. Mój Tata też umierał na raka jelita z przerzutami w wątrobie i pod koniec był słaby, splątany podsypiał. Zbyt dużo zrobić nie można bo wątroba już jest pokiereszowana. Można sprawdzić w badaniach krwi jak dużo jest szkodliwych metabolitów i wdrożyć odpowiednią dietę.
Tata czuje się nieźle. Najważniejsze, że nic go nie boli. Jest wprawdzie dalej bardzo słaby i splątany, ale to nic w porównaniu z tym jak się czuł po ostatniej chemii tabletkowej.
Mam pytanie!
Jednym ze skutków ubocznych Xelody był jadłowstręt. W ciągu 3 tygodni od rozpoczęcia serii Tata stracił na wadze prawie 6 kilogramów (70->64). Dzisiaj minał już miesiąc i apetyt wrócił (wspomaga się Megalią). Tata je dużo, a nawet bardzo dużo jak na jego chorobę. Niestety, nie przybiera na wadze. Ta jak stanęła na 66-67 kilogramów, tak stoi. Tata waży się kilkanaście razy dziennie (obsesja?) i ten brak przyrostu wagi jest na dzień dzisiejszy największym powodem do zmartwienia. Czy myślicie, że waga zacznie stopniowo iść w górę czy też raczej nie należy się już tego spodziewać?
Trudno wyrokować, u nas po Megalii był spory apetyt i waga poszła w górę.
Powinniście absolutnie zabronić ważenia po kilka razy dziennie, bo to tylko tatę dołuje. Zresztą waga nie będzie w ciągu dnia tak skakała. Może ustalcie tygodniowe ważenie, choć ja uważam, że najlepiej przy tej chorobie się nie ważyć.
Za nami pierwsza wizyta lekarza z HD. Tata jest w bardzo dobrym stanie fizycznym, ale niestety ma głeboką depresję, którą można określić słowami "On się już poddał". W ciągu następnych dwóch tygodni będzie wizyta psychologa. Trochę się obawiam, że to nic nie da. Moim zdaniem Ojciec należy do ludzi niepodatnych na terapię psychologiczną. Próbował kilka razy w przeszłości i nigdy nie odniosło to żadnego skutku.
Pytanie. Czy w tym stanie istnieje możliwość leczenia depresji farmakologicznie? Jeśli psycholog nie pomoże to myślę o wizycie psychiatry. Czy waszym zdaniem ma to sens?
Czy w tym stanie istnieje możliwość leczenia depresji farmakologicznie?
Może tato się nie poddał ale samo słowo rak budzi od razu strach a jak jeszcze dotyczy nas samych strach jest jeszcze większy a jak do tego dołożymy informacje jak owa choroba zwana rak się kończy w wielu przypadkach to nie trudno o stany depresyjne czy lękowe.
Oczywiście psycholog nie zawsze dotrze do danego pacjenta, choćby nie wiem jak się starał, są niektórzy oporni, niektórzy nie wierzą w sukces terapii albo też myślą sobie, gadaj, gadaj, co ty możesz wiedzieć, to ja jestem chory i wiem swoje, trzeba to zrozumieć i nie robić nic na siłę. W takich wypadkach rodzina jest najlepszą psychoterapią, Jej miłość, ciepło, wsparcie i bycie razem.
Co do leków, to jak najbardziej wskazane, zwłaszcza jak zauważacie stan przygnębienia u taty. Leki tatę wyciszą, uspokoją, odgonią czarne myśli. Można tacie wdrożyć jakiś antydepresant i do tego jakiś lek uspokajający, które w razie większych dołów łyknie sobie doraźnie, chociażby Hydroxyzinum VP.
Piotrek69 napisał/a:
Tata jest w bardzo dobrym stanie fizycznym,
I to należy wykorzystać, może gdzieś wyciągnąć z domu, coś zorganizować, coś dać do zrobienia żeby czuł się doceniony i potrzebny.
Chyba ostatnio trochę przesadziłem z tym dobrym stanem fizycznym. Po relatywnie trzech bardzo dobrych dniach gdzie Tata sam chodził po domu wczoraj "sinusoida" gwałtownie poszła w dół. W ciągu 12 godzin trzy razy wywrócił się przy próbach samodzielnego dojścia do toalety. Efekt: rozwalony nos i podejrzenie złamania szyiki kości udowej (wyeliminowane po wizycie pogotowia). Dzisiaj nie był w stanie samodzielnie podnieść się na łóżku do pozycji siedzącej.
Czy ktoś może wyjaśnić skąd takie gwałtowne załamanie? Czy inni pacjenci w tym stanie też tak mają? Pielęgniarka z HD stwierdziła lakonicznie, że "Taka choroba", ale mnie jest bardzo trudno przyjąć to do wiadomości.
Druga sprawa. Tatę po tych upadkach boli noga w okolicach kości udowej/biodra. Czy można stosować Ketonal (mamy zapas w domu)? Lekarz z pogotowia odmówił podania Ketonalu w zatrzyku motywując to szkodliwym wpływem na wątrobę. To chyba jakaś pomyłka?!? Miałem wrażenie, że w tym stanie leczy się objawowo bez względu jak to wpływa czy nie wpływa na wątrobę.
Niestety rozsiana choroba nowotworowa ma często taki gwałtowny "spadek" po okresie względnie lub całkiem dobrego funkcjonowania
Jeżeli Ketonal przynosi ulgę to warto zastosować - a co dokładnie stwierdzono na pogotowiu? Mocne stłuczenie?
Trzymajcie się...
Tata jest cukrzykiem. Dzisiaj w ciągu dnia mierzyłem mu dwa razy cukier. Poziom glukozy jest OK! Problem w tym, że musiałem kilkanaście razy nakłuwać mu palce u rąk bo zwyczajnie krew nie chciała lecieć. Podejrzewam, że ma to związek ze słabym ukrwieniem kończyn w tym stanie. Z którego miejsca ciała (z którego palca) najlepiej pobierać próbki?
Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedzi,
[ Dodano: 2016-12-07, 23:02 ]
missy napisał/a:
a co dokładnie stwierdzono na pogotowiu? Mocne stłuczenie?
Dzięki Missy za szybką odpowiedź.
Lekarz z pogotowia powykręcał nogę. Stwierdził brak rotacji charakterystycznej dla tego typu złamania. Dodatkowo kończyny są równej długości. Zaproponował "podwózkę" na RTG do szpitala, ale podziękowaliśmy.
Tak, najprawdopodobniej to mocne stłuczenie kości biodrowej.
Zapewne słabe ukrwienie, pomasuj wcześniej ręce/palce.
Piotrek69 napisał/a:
Z którego miejsca ciała (z którego palca) najlepiej pobierać próbki?
Najlepiej nakłuwać boczne strony opuszka 3,4 lub 5 palca u obu dłoni, nie wskazane z kciuka ani wskazującego, choć też nie jest zabronione.
Piotrek69 napisał/a:
Lekarz z pogotowia odmówił podania Ketonalu w zatrzyku motywując to szkodliwym wpływem na wątrobę.
Nie od razu ta wątroba po jednym czy paru tabletach/zastrzykach dostaje cios, litości oby nie przesadzać z lekiem ale jak boli to trzeba pomóc i uśmierzyć ból.
Myślę że to nic nienormalnego w tej fazie choroby że człowiek się poddaje....że traci sens życia i chęci do niego .
Bardzo dobrze ,że zdecydowaliście się na HD - życzę Ci byście spotkali tam tak dobrych ludzi ( lekarza czy pielęgniarki ) jakie ja miałam przyjemność poznać w czasie choroby moich bliskich.
Moim zdaniem jednak największy wpływ na stan umysłowy chorego ma rodzina .To jej nastawienie i podejście może zawarzyć na zmianie stosunku chorego do tej końcówki.
Mój tatko gdy się dowiedział też się załamał w pierwszym momencie...myślał nawet o samobójstwie jak się potem przyznał. Jednak długą pracą , motywacją , uczuciem , sposobem udało się zmienić jego nastawienie , przekonać go że do póki jego serce bije ma powód by żyć . I mimo że bólu było dużo , cierpienia , łez i smutku ogrom- dał radę ....i my daliśmy...
Jeśli twój tato jest w dobrym stanie fizycznym - to jeszcze wiele można zdziałać ...może miał jeszcze jakieś niespełnione marzenie które da się zrealizować by go zmotywować ?
Może to się wyda śmieszne ale ja tak działałam... wiedziałam np. że mój tato był wielkim fanem skoków narciarskich ...i w grudniu na święta dostał bilety na skoki właśnie .Wiedziałam że go to zmotywuje by do lutego wytrzymać , by pojechać , zobaczyć bo nigdy nie był ...i wytrzymał ...nie tylko to , jeszcze wiele innych rzeczy ...małymi kroczkami przedłużaliśmy jego życie drobnostkami ....
Tobie też tego życzę
[ Komentarz dodany przez Moderatora: marzena66: 2016-12-09, 17:35 ] Proszę nie cytować całych wypowiedzi poprzedników, nic nie wnosi, jest do przeczytania wyżej i zajmuje niepotrzebnie miejsce.
_________________ Tatko odszedł 22.11.2013
Babcia odeszła 20.04.2016
U nas po staremu czyli powoli coraz gorzej. Niestety, ale jak bardzo trafnie opisał to Rafus, ta choroba to sinusoida w dół. Ostatnie kilka dni Tata nie chce wstawać z łóżka. Jest bardzo słaby. Nie chce się już ważyć, ale to akurat dobrze bo bardzo zmizerniał i pewnie teraz waży ok. 60 kg.
Mam dwa pytania:
1. Tata ma problem z niekontrolowanym oddawaniem moczu. Ma założonego pampersa, ale mimo to sika gdzie popadnie. Na łóźko, na podłogę, na siebie... Wygląda to tak jakby próbował dojść do toalety, ale nie potrafi zdążyć. HD sugeruje cewnik. Czy to jest dobra opcja, a może jakieś leki?
2. Czerwne plamy/paski na powiekach. Nasza wspaniała pielęgniarka z HD twierdzi, że to od wątroby. Ja niestety nie mogę znaleźć nic sensownego w necie na ten temat. Czy da się coś z tym zrobić?
Na koniec w kwestii HD. Czytam posty gdzie ludzie wzbraniają się przed opieką HD i włos mi się jeży na głowie. My, a właściwie moja Mama nie dalibyśmy rady bez opieki HD! To są naprawdę wspaniali ludzie. Tata ma zapewnione wszystko. Lekarz, pielęgniarka, rehabilitantka, psycholog. Nasze HD jest instytucją księży Marianów i nawet od czasu do czasu rodziców odwiedza kapłan. To naprawdę wspaniała pomoc i nie ma się co zastanawiać.
A po co ważyć, to tylko dołuje chorego, że waga leci w dół, przecież i tak chudnięcie widać.
Ad. 1 Pampers dobrze założony nie powoduje, że tato zmoczy wszystko, można też zakładać pieluchomajtki, mogą się w takim wypadku lepiej sprawdzać. Można założyć cewnik ale później mogą być problemy z infekcjami, spróbujcie pieluchomajtki.
Ad. 1 Mówiąc szczerze nie mam pojęcia o jakie plamy chodzi ale od wątroby i owszem plamy na ciele mogą się pojawiać.
Słuszna uwaga odnośnie HD, nie trzeba się przed Nimi bronić i nie należy myśleć, że HD to ostateczność, dzięki takim ludziom łatwiej jest nam jako rodzinie przejść tą trudną drogę a przede wszystkim chory jest zabezpieczony medycznie i godnie spędza ostatni czas swojego życia, bez cierpienia.
Trzymajcie się i przykro mi, że choroba postępuje w tym złym kierunku, pozdrawiam.
Przepraszam, ale chyba źle sformułowałem zapytanie. Tata nosi pieluchomajtki cały czas. Rzecz w tym, że kiedy chce mu się sikać to je ściąga i sika tam gdzie akurat się znajduje. Początkowo myśleliśmy, że robi to złośliwie, ale po obserwacji wydaje się, że on zwyczajnie nad tym nie panuje. Prosiliśmy i groziliśmy, żeby sikał w pieluchę, ale to nic nie daje. W tej chwili to najgorszy problem. Mama nie nadąża ze zmianami ubrania, o posikanych podłogach, dywanie i łóźku nie wspominając.
Jeśli ktoś spotkał się z czymś takim to będę bardzo wdzięczny za podpowiedź jak sobie radzić w takiej sytuacji.
Co do faktu, że nie wygląda to najlepiej to cóź można zrobić? 3 miesiące temu odbierałem wypis ze szpitala onkologicznego wraz ze skierowaniem do HD. Na moje pytanie o rokowania onkolog prowadzący stwierdził, że w tym stanie średnio zajmuje to 3 miesiące, nie dłużej niż pół roku...
Teraz walczymy o zachowanie godności i człowieczeństwa, co jak widać po tym problemie z sikaniem nie jest proste.
Piotrek69,
Napisałeś pampersa dlatego poleciłam pieluchomajtki.
To niestety choroba nie taty złośliwość, chce jeszcze być na tyle na ile może samodzielny a to już niestety nie wychodzi i stąd ten problem, nie zdąży zdjąć. Najlepiej jakby robił to w pieluchę i zaniechał chodzenia do ubikacji, może uda się Wam Go przekonać, że po to ma pieluchomajtki, żeby nie miał problemu z chodzeniem. Tu raczej trudno coś doradzić, za chwilę przyjdzie moment, że tato już nie wstanie i będzie zmuszony robić w pieluchę.
Ja miałam teście chorego na Alzheimera i ten sam problem ale niestety nie dało się przetłumaczyć i latałam po prostu za nim pilnując wszelkich wypróżnień, jak tylko się rozbierał to już stałam przy nim.
Możecie spróbować cewnika ale skoro tato tak postępuje z pieluchą, może wyrywać sobie cewnik.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum