Dostał szału,chciał dzwonić pod 112 i odwoływać HD,ponieważ kompletnie nie rozumie,że to nie pogotowie, z tymi antydepresantami to chyba dobry pomysł tylko nie wiem jak to się ma do garści tabletek apapu i tabletek nasennych,które łyka.Swoją drogą obawiam się o przerzuty do mózgu bo tata naprawdę zaczyna mówić "od rzeczy".Mama nawet boi się żeby jej nic nie zrobił.
z tymi antydepresantami to chyba dobry pomysł tylko nie wiem jak to się ma do garści tabletek apapu i tabletek nasennych,które łyka
Myślę że apap tu nie bądzie kolidował - jeżeli chodzi o tabletki nasenne to może bądzie je można odstawić lub zredukować gdy zastosujecie antydepresanty? Zapytaj lekarza.
etm35 napisał/a:
Swoją drogą obawiam się o przerzuty do mózgu
Czy tato miał ostatnio tomografie głowy?
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
tylko nie wiem jak to się ma do garści tabletek apapu i tabletek nasennych,które łyka
Nie kolidują ze sobą ale zawsze trzeba mówić co tato bierze, żeby lekarz dopasował kolejny lek.
etm35 napisał/a:
.Swoją drogą obawiam się o przerzuty do mózgu bo tata naprawdę zaczyna mówić "od rzeczy
Nie wiem jakie to "gadanie od rzeczy", Ty sama jesteś najlepszym obserwatorem taty. Z moich doświadczeń nasz dziadek też ma zawieszenia, czasami jakby zapominania, czasami bzdurne gadanie lub nie na temat o agresji i terrorze już nie wspomnę i zrobiliśmy mu niedawno TK głowy, które jest czyste. Choroba swoje robi, że zmienia zachowanie człowieka.
To jest tylko mój przykład ale u Was może być i tak samo a może być i przerzut więc trzeba zgłosić zachowanie taty lekarzowi i ewentualnie zrobić TK głowy jeśli było robione dawno.
TK głowy robione w styczniu,wtedy było czysto.Tata jest bardzo ciężkim pacjentem,on nie chce żadnego lekarza,leki zażywa tylko te,które sam uważa za stosowne czyli w tym przypadku apap i leki nasenne.Z tego co udało mi się domyśleć to boli go bardzo wątroba i jest mocno podżółcony. Do mnie ma pretensje o wszystko,że znalazłam mu lekarzy,którzy go nie wyleczyli,że przywiozłam koncentrator tlenu,który mu wcale nie pomaga.Widzę w jego oczach,że zawiodłam jego zaufanie.On bezgranicznie ufał,że to co robię jest dla niego dobre,tymczasem okazało się odwrotnie i myślę,że dlatego nie chce już zgodzić się na nic co mu proponuję.Ja widzę,że ma do mnie straszne pretensje.Zresztą sama nie mogę sobie wybaczyć swoich błędnych decyzji,ale o tym już pisałam wcześniej.
etm35,
Tu nie ma kompletnie Twojej winy to wina tylko choroby, to rak jest wszystkiemu winny. Tato miał w płucach już na samym początku, jak tylko zrobił pierwsze wyniki zaawansowanego raka w płucach i co byś nie robiła i jakie decyzje nie podjęła to każda byłaby zła, bo żadna z metod nie wyleczyłaby taty, jestem tego pewna.
Ty nie rób sobie wyrzutów sumienia i przestań się obwiniać, bo wciąż widzę, że masz poczucie winy, że źle tatą pokierowałaś, że doprowadziłaś Go do stanu w jakim obecnie jest, bo złe było leczenie, to wszystko nieprawda, zrobiłaś wszystko co mogłaś, co potrafiłaś i co medycyna/lekarze oferowali, resztę zrobił tylko rak i wbij sobie to do głowy i przestań się winić.
Tato ma żal do Ciebie, niesłuszny, dałaś z siebie wszystko, tato jest dorosły jak się nie zgadzał z Twoim zdaniem to mógł protestować, na siłę tacie nic nie wciskałaś, skoro wykonywał to co Ty decydowałaś to znaczy, że zgadzał się z Twoimi decyzjami i powinien to zrozumieć, tak jak powinien wiedzieć, że rak to trudny przeciwnik i wygrać z nim nie jest łatwo. Nie ma co w tej chwili szukać winnych, czy wzajemnie się oskarżać tylko szukać rozwiązań tego co jeszcze można zrobić, robić wszystko żeby ulżyć, dać sobie pomóc. Wzajemne oskarżanie do niczego teraz nie doprowadzi a psuje tylko relacje, teraz potrzebny Wam spokój i miłość bo wkrótce może już tego zabraknąć.
etm35 napisał/a:
leki zażywa tylko te,które sam uważa za stosowne czyli w tym przypadku apap i leki nasenne.
To znaczy, że jeszcze takich silnych bóli nie ma skoro apap Mu pomaga.
etm35 napisał/a:
to boli go bardzo wątroba i jest mocno podżółcony.
To trzeba by było sprawdzić, choćby usg, bo jak jest zażółcony to wątroba źle pracuje a może są przerzuty w wątrobie, jak wyniki z krwi wątrobowe?, bilirubina?, też do sprawdzenia ale to już tato musi chcieć tego.
Nie wiń się etm35, nie ma tu żadnej Twojej winy, trzymaj się dziewczyno.
Jeżeli chodzi o bilirubine to nigdy w trakcie choroby nie była sprawdzana.Były Alat i Aspat i tu było ok.Teraz to nawet tata nie zgodzi się na pobranie krwi.Lekarz rodzinny już nie wypisze skierowania i nie przysle pielęgniarki bo dał skierowanie do HD a na to się tata nie zgadza.A z drugiej strony nawet jeżeli będziemy znali wynik to co to zmieni i tak nie będą w stanie nic zrobić.Mam jeszcze tylko po cichu nadzieję,że może to od tych kosmicznych ilości leków.30 apapów w dwa dni do tego środki nasenne robi swoje
etm35,
zapewne wątroba dostała w kość od ilości leków ale raczej tato od leków nie zmienił kolorytu skóry na żółty, zazwyczaj to się dzieje kiedy przychodzi żółtaczka, czyli skok bilirubiny w górę a to może być od kłopotów z wątrobą (przerzuty, początek niewydolności, uszkodzenie, guz) czy też problemów z drogami żółciowymi.
etm35 napisał/a:
Teraz to nawet tata nie zgodzi się na pobranie krwi
To już do taty decyzji, nic na siłę nie zrobi się.
etm35 napisał/a:
jeżeli będziemy znali wynik to co to zmieni i tak nie będą w stanie nic zrobić.
Zapewne niewiele da się zrobić ale może jeszcze jakaś chemia paliatywna byłaby możliwa, coś może dałoby się jeszcze zrobić. To jest tylko gdybanie bo nie wiemy co dzieje się obecnie w jamie brzusznej.
Na pewno masz trudną sytuację, opór taty i wszystko na "nie", to nie ułatwia sprawy ale nic innego Ci nie pozostaje jak w tej chwili czekać co tato postanowi.
Tatę już boli bardzo i nagle zażądał przyjazdu HD co jest niemożliwe. Swoją drogą u nas HD jest czynne do 16,a dwa razy w tygodniu do 18.00.Nie przyjeżdzają na wezwanie poza godzinami pracy,zresztą w godzinach pracy tez nie na wezwanie, a na ustalone wizyty.Czy HD tak działa ?Co z nagłymi sytuacjami po godzinach?
U nas HDnie zdazylo dojechac bo mama czekala w kolejce. 2 razy bylo wzywane pogotowie. Raz zalozyli sonde dozoladkowa, a za 2crazem zabrali mame do szpitala. Ale podobno czasami odmawiaja przyjazdu. Nie przyznalysmy sie jednak do podstawowej choroby. Tym bardziej, ze w plucach wtedy bylo zupelnie czysto.
Jedyne co mi do głowy przychodzi to próbować szukać kontaktu prywatnie najlepiej do lekarza hospicyjnego, może zabezpieczyłby przeciwbólowo zanim ból się na dobre rozpanoszy, bo kiepski czas się zbliża -mam na myśli święta, może być trudno cokolwiek załatwić. Ewentualnie na dyżur lekarski z papierami taty podjechać, żeby przepisał coś póki hospicjum nie dojedzie. Pogotowie to już ostateczność.
etm35,
To było wiadome, że jak przyjdzie ogromny ból to tato nie da rady i będzie wołał o pomoc i będzie Cię o nią prosił, nie da się wtedy udawać bohatera i bycia obrażonym na cały świat, jak boli szukamy wsparcia i pomocy i wtedy etm35, musisz być i pomóc.
Gdzie tatę boli/co boli?
etm35 napisał/a:
Czy HD tak działa ?Co z nagłymi sytuacjami po godzinach?
Pewnie dużo zależy od danego hospicjum. U nas też były godziny i wyznaczone dni wizyt ale miałam telefon do pielęgniarki i lekarza i jak coś się działo mogłam dzwonić albo przyjeżdżali albo kazali dzwonić do lekarza dyżurnego, który zawsze w hospicjum był albo kazali dzwonić na pogotowie jak stwierdzili, że szpital może zdziałać z informacją, że lekarz z HD uznał, że potrzebna jest wizyta w szpitalu, no ja nie mogę narzekać na swoje hospicjum, cudowni ludzie.
etm35, Ty się nie patyczkuj tylko jak nie ma możliwości wizyty z HD a tato cierpi to wzywaj pogotowie, mówiąc Im, że czekacie na wizytę z HD a teraz potrzebujecie pomocy na już bo tato cierpi. Jak będą Ci odmawiali to każ sobie takie odmowy napisać na piśmie, to zadziała na pewno.
Dziękuję,dodzwonilam się do kogoś z HD,chyba lekarka, bardzo miła i pomocna.Poleciła dzwonić na pogotowie lub po 18 na POZ.Ale tacie przeszło i juz nie chciał.Teraz jak dzwoniłam do niego to je drugi talerz grochówki.Nie wiem czy to najszczęśliwszy pomysł przy jego dolegliwościach,ale dobrze,że wogóle je.Co go boli.Tatę boli wątroba,ma straszne wzdęcia i zaparcia.Pani doktor z HD twierdzi,że niekoniecznie to musi być przerzut,a mogą być problemy z drogami żółciowymi lub jakaś inna komplikacja po radioterapii.Podobno często spotykała się z uszkodzeniem wątroby lub żołądka po radioterapii płuc.O dziwo dolegliwości płucne nieco osłabły.Tata juz nie ma duszności i kaszel jest nieporównywalnie mniejszy.
To trzeba koniecznie dać tacie jakieś leki na przeczyszczenie. Zaparcia powodują straszny dyskomfort, bóle, wzdęcia, brzuch staje się twardy, nie ma co czekać tylko niech tato weźmie jakiś lek, jest tego mnóstwo bez recepty w aptece.
etm35 napisał/a:
Pani doktor z HD twierdzi,że niekoniecznie to musi być przerzut,a mogą być problemy z drogami żółciowymi lub jakaś inna komplikacja po radioterapii.P
Ależ oczywiście, że nie musi to być przerzut, pisałam już wyżej, że mogą to być kłopoty z drogami żółciowymi czy skutek radioterapii jak mówi lekarka ale to zażółcenie taty i ból powinno się wyjaśnić.
30 apapów to 15 g paracetamolu. Dawka śmiertelna to 20 g/dobę. Dawka powyżej 4 g/dobę może spowodować niewydolność wątroby. I prawdopodobnie właśnie z tym mamy do czynienia. Uszkodzenie wątroby przez paracetamol jest nieodwracalne, postępuje w czasie i nie ma na to lekarstwa na tym etapie.
Przykro mi. Pisze o tym dlatego, że musicie o tym powiedzieć lekarzowi przy najbliższej okazji.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum