Dzis rano obudzilam sie (tia, sama sie obudzilam... ), kiedy obudzil mnie budzik to mialam w uszach ta piosenke Urszuli. Bardzo lubie wokalistke, a piosenki nie slyszalam kilka dobrych lat.
Ja jeszcze co prawda nie moge sobie tego zaspiewac, bo "jeszcze w to nie wierze, jeszcze tego nie wiem"... Ale bardzo chialabym to poczuc...
Mam dzis mokry dzien... Od rana rycze...
Ale piosenke polecam, sliczna jest.
https://www.youtube.com/watch?v=is-U0fSzkAc
Sciskam wszystkich tak ja dzis cierpiacych i nie tylko
Mojego tatusia juz nie ma od dwoch tyg a ja ciagle nie moge sie pozbierac, przy dzieciach i mamie staram sie jakos trzymac ale jak jestem sama to jest ciezko... najgorsze jest to ze ciagle widze ten ostatni dzien z tata jak cierpial... wczesniej jakos sie trzymal pogorszenie przyszlo po pierwszej dolewce chemii i z dnia na dzien silny bol i koniec. Bylo tyle wspanialych dni razem a ja ciagle widze jak umieral. Mam nadzieje ze to kiedys minie.
Mój mąż również długo "odchodził".
Jego oddech długo był taki głośny, charczący.
Dzięki Bogu ja nie wracam do tych wspomnień.
Gdy o Nim myślę to tak jak by żył.
Wspominam jak się uśmiechał,co mówił.
Brakuje mi Go bardzo, czasami serce pęka.
Przytulam czasami jakąś rzecz,która należała do Piotrka i wtedy czuję jakby był przy mnie.
Kiedy jest mi źle,staję przed Jego fotografią i rozmawiam z Nim.
Gdy jestem zła,to czasami nakrzyczę na Niego a On wtedy uśmiecha się i mruga oczkiem -i złość przechodzi.
Dobrze,że nie wracam do chwil umierania.
Bylo tyle wspanialych dni razem a ja ciagle widze jak umieral. Mam nadzieje ze to kiedys minie.
arnika mam to samo, tato odszedł 4 dni temu, a ja nie wiem z czym ciężej mi się pogodzić: z jego brakiem czy z wizjami jego ogromnego cierpienia, które wciąż mam przed oczami...
Mama odeszła dwa tygodnie temu, nawet nad jej grobem nie mogę uwierzyć to jakieś SF. Tam w dole to nie moja mama moja jest na kolejnej chemii lub w szpitalu. Pomimo że byłam z nią do końca w dalszym ciągu nie mogę sobie tego uzmysłowić, dopiero wieczorem jak codziennie po 20 do niej dzwoniłam zdaję sobie sprawę że nie mogę już do niej zadzwonić że nie odezwie się w słuchawce.... Ciężko najgorzej wieczorem... Moja Malutka...
Dziewczyny, ja mam straszny problem ze wspomnieniami a konkretnie z ich brakiem. Tata był wspaniałym facetem a ja jego ulubioną córeczką (mam siostrę) rozumielismy się bez słów i mieszkalismy przez 38 lat pod jednym dachem . Przeżyliśmy wspólnie mnóstwo wspaniałych chwil a ja ich nie mogę sobie przypomnieć a tatę pamiętam tylko chorego. Byłam z tym u specjalisty który wytłumaczył mi że choroba taty była dla mnie tak traumatycznym przeżyciem że wyparła wszystko inne. Minęło już prawie osiem miesięcy a poprawy nie ma. Psycholog mówi że trzeba czasuz ,ale ile? A jak nie wrócą wspomnienia?
_________________ Zbyt szybko się to potoczyło 08.12.14 -18.02.15
mam to samo tak trudno mi zapomniec te trudne dni, robilam co moglam a ciagle mysle ze za malo. Tata byl bardzo silnym czlowiekiem nasza podpora przy nim wszyscy czuli sie bezpiecznie, a ostatnie dni byl taki slaby. Wiecie, mam straszny zal do lekarzy i do siebie ze moglam wiecej zrobic, tata byl pod kontrola pulmonologa ze wzgledu na ciezkie warunki pracy, ona mowila ciagle ze jest wszystko w porzadku az nagle jak tata zle sie poczul i zmusilismy ja do wypisania skierowania na TK wyszedl nieoperacyjny nowotwor z przerzutami... ciagle analizuje te ostatnie dni, te slowa. Wiem mam straszna traume, moja siostra tak samo.. to dopiero 3 tygodnie moze czas zrobi swoje.
Ja po 5 prawie latach nie pamiętam mamy cierpiącej . Wprawdzie wspomnienia zdrowej tez nie są za częste, raczej przypominam sobie to,jak choroba się zaczynała, ale to chyba podyktowane jest nie tyle rozpaczą , co smutkiem ,że tak się u nas potoczyło. Zaakceptowałam śmierć, ale nie to , jak umierała .
Ja mam przed oczami swoja mame usmiechnieta, wesola i rozgadana. Albo na zakupach kiedy to mierzy setna pare butow, glosno sie zastanawiajac czy jak sobie kolejna pare kupi to ojciec jej tym razem nie zamorduje, bo na pewno bedzie chcial. No i jak buty to i torebka wiec morderstwo bedzie popelnione juz na 100%. Ale i tak zawsze mowila, ze warto! I tak zawsze klamala, ze ja jej przywiozlam i "jak nie wziasc, przeciez nie wyrzuci!!". I pamietam jej kolorowe paznokcie i jej radosc kiedy jej wlosy po chemii odrosly, ze mogla sobie fryzure a`la Zielinska zrobic... (ja sie dopiero calkiem nie dawno dowiedzialam o ktora Zielinska jej chodzi, bo to nie o sasiadke, ktora od 100 lat chyba nosi warkocz do pasa tylko o aktorke ) Taka jest moja mama. Tak jest zapisana w moim sercu i wryta w glowie... Nie umiem powiedziec, ze "byla".
Taka jest moja mama. Tak jest zapisana w moim sercu i wryta w glowie... Nie umiem powiedziec, ze "byla".
Wiesz iskra07, rzadko się ostatnio uśmiecham ale jak przeczytałam opis Twojej mamy to kąciki ust podniosły mi się do góry. Masz cudowny obraz mamy i myślę, że kiedyś i Ty się uśmiechniesz widząc w myślach swoją mamę.
Póki będzie w Twojej pamięci, będzie z Tobą zawsze.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum