to zrób to OB i CRP bo te zlewne poty (opowiedz to lekarce POZ) to jednak niepokojące, ostatecznie w moim wieku to zna się kilkadziesiąt kobiet po menopauzie a o takim poceniu z tego powodu nie słyszałam. Nie mów lekarzom że się pocisz tylko mów wyraźnie że to napadowe nie związane z wysiłkiem i tak silne że masz mokrą bieliznę. Trzymaj się.
PS. Spróbuj pobrać na stałe jakieś lekkie środki uspokajające i zaobserwuj tak po ok tygodniu czy to uczucie zmęczenia się utrzymuje, bo to jest Twój drugi bardzo niepokojący objaw, tyle że on może być spowodowany stresem, czyli sprawdź czy po "odstresowaniu" nadal czujesz obezwładniające zmęczenie.
Zapomniałam wspomnieć. Zapytałam profesora, czy dałoby radę pobrać twardy i nieruchomy węzeł szyjny do badania, ponieważ mam go od dwóch lat i być może jest w nim jakaś wskazówka. Profesor odpowiedział, że biopsja węzła wystarczy. Ja wiem, że biopsja cienkoigłowa podejrzanego węzła jest bez sensu. Dlaczego upierają się na biopsje węzłów? Czy nie ma jakichś dodatkowych kursów doszkalających? Wszędzie czytam, że nie powinno się tego robić a ludzie z tytułami naukowymi uważają, że przy podejrzeniu chłoniaka wystarczy bopsja cienkoigłowa podejrzanego węzła?
A dr internista stwierdził, że te stwardniałe węzły szyjne to na pewno nie od ewentualnego chłoniaka, bo chłoniak szyjnych nie atakuje.
Tak czytam siebie i idę drogą kuzynki. Ona też przez wiele miesięcy walczyła o porządną diagnostykę. Aż było za późno.
[ Dodano: 2018-12-07, 22:07 ] gaba dziękuję za wsparcie.
Odwołuję co napisałam, do tego internisty nie wracaj. Wygląda na to że albo sam nic nie wie albo jest skłonny wcisnąć pacjentowi każdą bujdę która mu akurat pasuje. A to bardzo niebezpieczne. Pobiera się całe węzły chłonne i węzły szyjne są jednymi z łatwiejszych do pobrania i całkiem często właśnie na tej podstawie diagnozuje się chłoniaka. Inna sprawa że węzeł powiększony od 2 lat to raczej nie od chłoniaka, no ale ja się na chłoniakach nie znam.
Ale najlepiej to idź prywatnie do hematologa ze wszystkimi Swoimi wynikami masz już tego sporo i pogadaj na czym się skupić w dalszej diagnostyce. Niezależnie od tego idź normalną drogą do CO.
Biopsja cienkoigłowa węzła nie wystarczy - trzeba pobrać węzeł w całości. Jednak najlepiej po prostu zacząć od USG węzłów To przynosi odpowiedź. Węzły szyjne często są powiększone przewlekle i jeśli to jest od 2 lat, śmiem wątpić, czy to możliwe, żeby w takim węźle, który się nie powiększa - był chłoniak.
Ponieważ nikogo nie jesteśmy w stanie zdiagnozować przez internet, po prostu pójdź na konsultację do dobrego hematologa. Chłoniakami nie zajmują się zwykle onkolodzy, tylko hematolodzy...
Dzień dobry,
Po wizycie w swojej przychodni wieści nastepujące. „-No jest na USG podejrzenie zmiany TU śledziony, ale ja nie mogę na tej podstawie wystawić karty DiLO.”
Zakończyłam tym samym diagnostykę.
Dziękuję Wam za pomoc i podpowiedzi.
Ech, dla mnie to po prostu oburzające... (zachowanie lekarza, żeby nie było)
Trzymaj się, życzę zdrowia. Daj znać, co u Ciebie, jak będziesz miała ochotę.
_________________ Practise random kindness and senseless acts of beauty.
Dobro jest w każdym z nas.
A jakieś skierowanie do specjalisty dała? Coś zaproponowała? Tak na wszelki wypadek ja bym poprosiła o dokumentację z ostatniego roku lub dwóch. Masz do tego prawo i nawet nie musisz się tłumaczyć po co Ci to. Pisałaś że Ci z nią nie bardzo po drodze, ale nawet jak się pacjenta nie lubi to pewne rzeczy mu się należą. A karta DiLO jest po to żeby sprawdzać podejrzenia a nie wystawiać ją jak już jest pewność.
Do onkologa nie potrzeba skierowania, zapisz się żeby tak do końca nie odpuszczać. Ponad połowa pacjentów na tym forum pisała że na początku miała duże kłopoty z diagnozą. Pozdrowienia
Nie rozumiem Pani doktor, jest podejrzenie to wystawia się kartę DILO, dobrze gaba, pisze. Idź do onkologa, tam skierowanie niepotrzebne a na drugi raz poproś Panią doktor, żeby Ci napisała na piśmie odmowę wystawienia karty.
podjechałam z MRI do mojego doktorka od USG. Ponad godzinę oglądaliśmy, mierzyliśmy i ponownie zrobił mi badanie. Urosło nieznacznie, ale jednak. Porównywaliśmy, sprawdzaliśmy, czy może różnice w miejscach pomiarów, ale jak się nie mierzyło, to się powiększyło. Dwa lata temu USG nie wykazało żadnych zmian na śledzionie, ale powiedział, że mogła być mniejsza i po prostu radiolog nie zauważył (o ile to hamartoma). Powiedział, że jestem bardzo ciekawym przypadkiem. Guz wyraźnie lity z włóknami i unaczynieniem. Zaleca bezwzględnie usunąć całą śledzionę. Powiedział, że nie ma co nastawiać się na cokolwiek a jeżeli, to pierwotny nowotwór śledziony lub tę hamartomę, ale nietypową. Ponoć rzadko zdarzają się takie atrakcje w tym narządzie. Powiedział też, że nie ma co sobie badać krwi, bo nic nie wyjdzie. Najważniejsze, że nie wylazło poza torebkę śledziony. Chociaż w jednym miejscu mocno się do tej torebki "tuli".
Zaproponowałam, żeby sobie dokumentację tworzył w celu publikowania na forach albo udostępniania studentom, skoro taki przypadek się trafił. Zawsze to kolejne zdjęcia USG i RMI do oglądania. Odpowiedział, że ten przypadek to dla doktorów nie dla studentów. Niemniej będę mu udostępniać, co zechce. Lubię człowieka, bo jest bardzo dociekliwy, taki idealny materiał na naukowca. I nie znam drugiego lekarza, który by poświęcił tyle czasu...
Co do karty DiLO, to mąż nie wytrzymał i poszedł do przychodni zrobić awanturę. Zapytał, czy kartę otrzymuje się dopiero po diagnozie? Okazało się, że lekarka chyba nie potrafiła tej karty wypisać, bo ostatecznie załatwiłam to z... pielęgniarką! Wszedł ze mną do gabinetu, żeby mnie wesprzeć, bo mnie się już nie chce. Lekarka była wściekła, powiedziała, że musi mieć jakąś diagnozę, bo ona nie wie, co wpisać w "nazwie jednostki chorobowej". Na szczęście pielęgniarka wiedziała, co ma wpisać. Bardzo ogarnięta kobieta. Nie miała problemów.
Czy lekarze boją się wystawiać tę kartę? Mają jakieś zakazy?
Służba zdrowia niezmiennie mnie zadziwia.
Dziękuję za wsparcie. Wynegocjowałam z doktorkiem, że zgłoszę się na chirurgię onkologiczną w styczniu. Teraz rodzina.
warrlady,
Najważniejsze, że karta wypisana i ją masz. Tak są jakies obostrzenia co do karty i lekarza jak ją wyda bezpodstawnie ale karta powinna być wydana pacjentowi u którego jest podejrzenie choroby nowotworowej.
warrlady napisał/a:
Wynegocjowałam z doktorkiem, że zgłoszę się na chirurgię onkologiczną w styczniu
Tak wyciąć jak najszybciej, nawet nie ma co się zastanawiać.
Żeby lekarze POZ za bardzo nie szafowali kartami DiLO i nie wystawiali każdemu kto poprosi (po pierwsze koszty, po drugie zatkają onkologów) to jest wymóg że przynajmniej w 1 na 15 kart ma się potwierdzić nowotwór złośliwy, czyli mają duży margines błędu.
[ Dodano: 2018-12-15, 10:20 ]
A co do zadziwiania to ja bym radziła zgłosić się teraz. Karta to nie to samo co skierowanie do szpitala, z tym trzeba się zgłosić do poradni (i poczekać na wizytę), onkolog przeprowadzi diagnostykę, skieruje do chirurga, chirurg do anestezjologa i dopiero w kolejkę na oddział. Trzech Króli minie.
w skrócie, co tam ciekawego u mnie. Jestem po pierwszej wizycie w poradni chirurgii onkologicznej w CO Bydgoszcz. Dzisiaj miałam usg szyi (są tam twarde, niebolesne, ale przesuwalne węzły chłonne, które mam od około dwóch lat). Wydaje mi się, że wszystko z nimi w porządku. Mam Hashimoto, więc być może to wina tarczycy. Zęby wszystkie zdrowe, jakby co.
Za tydzień rezonans również w CO Bydgoszcz. Mam przynieść płytę z poprzedniego badania, żeby radiolodzy mogli porównać oba badania. Być może będzie to hamartoma i całe to zamieszanie się skończy. Miałam przez moment ochotę zostawić tę całą diagnostykę, ale mąż nie pozwala. Straszne ma parcie na usunięcie tej biednej śledziony do hist.-pat., więc ciągnę to wszystko.
Wstawię opis USG. Gdyby coś się Wam nie spodobało, to poproszę o komentarz.
Gaba dajesz mi jakąś taką siłę do działania.
[ Dodano: 2019-01-04, 17:16 ]
Przepraszam, że tak post pod postem, ale przypomniałam sobie o dziwnej zmianie rozpoznania. Na karcie DiLO wpisano D47.9 a dzisiaj spojrzałam na skierowanie na rezonans a tu nagle rozpoznanie D37.7 Że niby układ trawienny zamiast układu chłonnego?
Jak to możliwe i czy to nie będzie problem przy rezonansie? Przecież to zupełnie różne rozpoznania
problemu nie będzie, każdy ma inne podejrzenia i ma prawo to wpisać na skierowaniu, ja na moim DiLO mam 4 różne klasyfikacje i ostatnio wyrobili mi jeszcze jedną kartę z piątym rozpoznaniem. Gdzieś ostatnio słyszałam że chłoniak może umieścić się w żołądku i jest bardzo trudny do zdiagnozowania wtedy.
problemu nie będzie, każdy ma inne podejrzenia i ma prawo to wpisać na skierowaniu, ja na moim DiLO mam 4 różne klasyfikacje i ostatnio wyrobili mi jeszcze jedną kartę z piątym rozpoznaniem. Gdzieś ostatnio słyszałam że chłoniak może umieścić się w żołądku i jest bardzo trudny do zdiagnozowania wtedy.
po różnych badaniach w CO Bydgoszcz chirurg nie zdecydował się na wycięcie śledziony wraz z guzem mimo jego wzrostu. Radiolodzy jednak sugerują hamartomę, co mnie cieszy. Szkoda tylko, że rośnie. Mój radiolog nadal pełen obaw. Chciałby, żebym usunęła to i zbadała. Tylko jak? Chirurg onko z CO na słowa radiologa zareagował agresywnie: "skoro taki mądry to niech sobie to sam usuwa. Takie zmiany na śledzionie są częste i nie trzeba usuwać." Na moje pytanie o zmiany typu hamartoma, ile miał takich przypadków - zamilkł. I zamknął kartę DiLO wpisując zmiana łagodna. Potem powiedział do widzenia i kazał iść.
Mam pytanie.
Czy bez pobrania i zbadania wycinka można wpisać w kartę DiLO taką "diagnozę"? I czy coś dalej muszę z tym działać papierkowo?
Bardzo się cieszę, że obraz sugeruje zmianę łagodną, bo nie chcę nigdy tam wracać. Jednak boję się, że w końcu trafię na stół, bo skoro to cholerstwo urosło, to może dalej będzie rosło... W każdym razie na dzień dzisiejszy mam wolne. Chociaż moje kochane przyjaciółki (pulmonolożka i neonatolożka) nie chcą odpuścić tak jak mój mąż. Twierdzą, że bez hist.-pat. sprawa nie jest zakończona. Dla mnie w CO sprawa zamknięta. Wkrótce spotkam się kolejny raz z moim kochanym radiologiem. Będziemy monitorować zmianę, jej wzrost. Ta sama ręka, ten sam aparat - chyba najlepiej. W razie konieczności zadziałam.
Mimo zmiany dawki tyroksyny poty nadal męczą a TSH poszybowało w górę. Pomysł lekarza nietrafiony. Przestałam szukać przyczyny, bo przecież zmiana łagodna nie powinna nic takiego powodować. Co do innych atrakcji, to nasilił się ból w żebrach i od czasu do czasu budzi mnie ból kości. Może to jednak jakaś kolejna choroba autoimmunologiczna. Wyniki krwi ok. Naprawdę nie ma się czego czepić. TSH wkrótce naprawię, bo dawka leku podniesiona.
Gdyby cokolwiek się zmieniło, to napiszę. Wracam do pracy, nauki, jeździectwa i wszystkich moich zajęć. Dość marnowania czasu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum