Dzień dobry,
przez przypadek wykryto u mnie coś w śledzionie.
Cytuję opis usg:
"Śledziona prawidłowej wielkości. W biegunie dolnym śledziony zaznaczony jest lity, dobrze odgraniczony obszar hypoechogeniczny o wymiarach 32x29x29mm, w badaniu PD słabiej unaczyniony od pozostałego miąższu - niejednoznaczny, nie można wykluczyć TU. Do rozważenia MR."
Lekarz wykonujący usg zdecydowanie zalecił mi badanie MRI z kontrastem i zasugerował, że należy usunąć całą śledzionę i oddać do badania histopatologicznego.
MRI miałam dzisiaj rano. Na wynik poczekam około tygodnia.
Chciałabym zapytać o chirurga onkologicznego. Mieszkam niedaleko Bydgoszczy, ale kompletnie nie orientuję się w tych kwestiach. Nie wiem, jak wybrać chirurga...
Mam wielką nadzieję, że ten lity obszar jest wynikiem zawału śledziony lub jakimś naczyniakiem. Niestety od jakiegoś czasu męczą mnie poty nie tylko w nocy. Zlewam się potem, aż pojawiają się krople na czole, brzuchu, rękach. Dotychczas łączyłam to z usunięciem prawego jajnika, w którym miałam wielokomorową torbiel (zmiana łagodna na 100%). Myślałam, że to może jakieś pierwsze symptomy menopauzy. Poza tym męczę się szybciej i ledwo daję radę "przeżyć" dzień bez drzemki. Wcześniej nie do pomyślenia. Na dodatek po latach walki z nadwagą, ku swojej uciesze schudłam. Wprawdzie niewiele, bo jakieś 4-5kg w ciągu dwóch miesięcy, ale jednak mnie to zastanawia. Nie zwróciłabym uwagi na schudnięcie, gdyby nie to, że osoby w moim otoczeniu zwróciły mi na to uwagę. Poza tym krwotoki z nosa mnie nawiedzają, ale to łączę z tym zmęczeniem.
Czy jest możliwe, że ten "guz" (nazywam umownie, bo łatwiej) pojawił się w ciągu ostatnich miesięcy? Przed usunięciem jajnika i po usunięciu również miałam kilka badań usg i żadne nie wykazało zmiany na śledzionie. Czy możliwe, że lekarz wykonujący usg nie zauważył tego wcześniej? Przeoczył może? Wolałabym, żeby to był jakiś naczyniak, który sobie tam po prostu jest... Wiem, że to pytania, na które odpowiedź da wyłącznie badanie hist.-pat. Nie oczekuję tu jasnowidzenia .
Proszę o jakieś podpowiedzi co do chirurga onkologicznego w Bydgoszczy.
Aaaa! Jak zapytałam o biopsję, to lekarz powiedział, że wyklucza tę możliwość i mam działać w kierunku usunięcia całego narządu
No przecież w Bydgoszczy jest bardzo dobre Centrum Onkologii. Idź do lekarza POZ z tym usg, powinien wystawić kartę DiLO. Z tą kartą w CO przyjmą bardzo szybko i już onkolog zdecyduje jak wykluczyć czy potwierdzić charakter guza.
No przecież w Bydgoszczy jest bardzo dobre Centrum Onkologii. Idź do lekarza POZ z tym usg, powinien wystawić kartę DiLO. Z tą kartą w CO przyjmą bardzo szybko i już onkolog zdecyduje jak wykluczyć czy potwierdzić charakter guza.
Masz rację. Bydgoski ośrodek jest dobry. Po prostu miałam problem z wyborem chirurga, ale już się udało. Zaraz po otrzymaniu opisu MRI idę do jednego z profesorów.
Idę trybem prywatnym. Uzyskanie karty DiLO u nas... może powstrzymam się od komentarza. Chcę mieć to za sobą jeszcze w tym roku.
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Na chwilę obecną nie mam pytań do Was.
Rozumiem, że jesteś zestresowana sytuacją i się boisz, ale w obecnej sytuacji lekarz poz musi wypisać Ci tę kartę. Warto, bo do lekarza w CO w Bydgoszczy możesz dostać się tego samego dnia w momencie przyjścia z dilo (wejdź w mój profil, moje tematy - założyłam temat związany z pierwszą wizytą w bydgoskim CO).
Jeśli z jakiegoś powodu lekarz nie chce Ci wypisać dilo to może warto go zmienić? Trzymam kciuki za Ciebie.
[ Dodano: 2018-11-14, 09:34 ]
Chodziło mi o to, że jesteś zestresowana i nie chcesz się kłócić o dilo, ale fakty są takie, że jest to karta dla osób z podejrzeniem, czyli jak u Ciebie i ew. diagnozą.
_________________ Practise random kindness and senseless acts of beauty.
Dobro jest w każdym z nas.
[ Dodano: 2018-11-14, 09:34 ]
Chodziło mi o to, że jesteś zestresowana i nie chcesz się kłócić o dilo
Trafiłaś w punkt .
ALE masz rację, pogadam jeszcze z lekarzem. Na spokojnie.
Cały czas mam mocne przeczucie, że znowu mi się uda. Jajnik też nie wyglądał miło a okazało się, że to tylko wielokomorowa torbiel. Wprawdzie wypełniona taką, jakby galaretą (widziałam na własne oczy). Hist.-pat. zdecydowanie wykluczył gruczolakotorbielak śluzowy (a takie było wstępne podejrzenie).
A tak przy okazji... znacie jakieś sposoby na te nagłe poty? Nie daję sobie z tym rady. Siedzę nad robotą i nagle krople na czole, okulary zachodzą mgłą i ręce się kleją . Dość poważnie mnie to drażni, chociaż zaczynam się z tego śmiać...
moja kochana koleżanka przysłała mi zdjęcie wyniku MR. Jest lekarzem i mogła szybciej przesłać mi wynik. Wklejam zdjęcie opisu. Przepraszam za jakość, ale nie jestem w stanie wkleić nic z płyty, ponieważ nie mam nośnika w laptopie.
Mam pytanie do osób, które walczą z chłoniakiem. Czy zdarzały się Wam bóle okolicy, w której chłoniak się pojawił?
Czy hamartoma może wywoływać bóle, które pojawiają się nagle i są dość silne? Pierwszy raz mi się coś takiego zadziało. Siedziałam na spotkaniu i nagle zgięło mnie w pół. Dobrze, że mąż miał przy sobie poltram, bo byłoby źle. Prawie zemdlałam z bólu a jestem dość odporna (urodziłam czwórkę dzieci naturalnie). Szukam informacji dotyczących hamartomy śledziony, ale jest tego tak niewiele... Chłoniak mniej prawdopodobny, więc liczę, że mnie ominie.
Nie odpuszczaj tego, nie chciałabym być złym prorokiem ale Twoje objawy wyglądają na chłoniaka raczej. Przy jakimś badaniu przez chirurga zapytaj czy mógłby sprawdzić czy nie szykuje Ci się jakaś przepuklina - to wyjątkowo wredne, nie widać tego na żadnym badaniu obrazowym, chirurg mógłby wyczuć czy gdzieś nie ma osłabienia mięśni. Taka przepuklina jak się dopiero przebija to boli a wszyscy lekarze twierdzą że nic tam nie ma.
Dziękuję gaba za podpowiedzi i kopa. Nie odpuszczę. Czepiłam się tej hamartomy po prostu. Moja kuzynka zmarła na chłoniaka w krótkim czasie kila lat temu. Chyba zaczyna do mnie docierać, że trzeba się ogarnąć. A niestety albo stety zauważyłam, że uciekam w pracę.
Dobry wieczór,
Byłam u chirurga onkologa. Mam czekać i obserwować. Za trzy miesiące zrobić usg, żeby sprawdzić, co się z tym czymś dzieje. Stawia na hamartomę. Znalazłam swoje usg sprzed dwóch lat. Badanie jamy brzusznej. Śledziona była opisana jako prawidłowa, bez żadnych nieprawidłowości. Dzięki temu mamy informację, kiedy ta hamartoma się tam zrobiła.
Co do potów, krwotoków z nosa i coraz większego zmęczenia, to być może zaczyna się menopauza. Poczekam te trzy, cztery miesiące i wrócę do kolegi radiologa, który mnie wygnał na dalsze badania słowami:
„-Gdyby mnie coś takiego znaleźli, to bym śledzionę wywalił. Da się bez niej żyć.”
Krwotoki z nosa są niewytłumaczalne nawet, gdyby był to chłoniak. Wskazana jest konsultacja larynologa, żeby zobaczyć, co tam się dzieje i ocena w kierunku ew. zaburzeń krzepnięcia.
Co do potów - ocena tarczycy i hormonów płciowych.
Krwotoki z nosa są niewytłumaczalne nawet, gdyby był to chłoniak. Wskazana jest konsultacja larynologa, żeby zobaczyć, co tam się dzieje i ocena w kierunku ew. zaburzeń krzepnięcia.
Co do potów - ocena tarczycy i hormonów płciowych.
Dzięki Misiek za wskazowki 👍🏻.
Tarczyca ok. Mam hashimoto pięknie wyregulowane. Płciowe muszę sprawdzić. Krzepliwość mam bardzo dobrą. Sprawdzone, bo miałam mieć 20-stego robioną przegrodę, więc robiłam pakiet przedoperacyjny. Odwołałam po tej niespodziance w śledzionie. Teraz wrócę do tego.
Zrobię nos, potem spokojnie poczekam do lutego-marca na kontrolne usg. A hormony płciowe koniecznie sprawdzę. Usunięty jajnik, wkładka hormonalna Mirena od lat... a szczerze mówiąc nie sprawdzam hormonów płciowych(wstyd). Dziękuję i w razie konieczności szybszej reakcji, dam znać. Na razie jestem bezpieczna. 🙂
29 listopada byłam u profesora onkologa w Bydgoszczy na wizycie i wyszłam zadowolona z hamartomą. Jednak płytę z MRI profesor zatrzymał celem konsultacji ze swoimi radiologami.
Jakąś godzinę temu profesor zadzwonił do mnie i kazał jutro zgłosić się na internę do jednego z doktorów celem dalszych badań. Mam położyć się na oddział. Radiolodzy nie zgodzili się z hamartomą niestety. Lity obszar śledziony musi zostać dokładniej przebadany. Przecież kontrast nie wzmocnił tego obszaru... Nie wiem, co myśleć. Pustka w głowie, ale strachu na razie nie ma. Czuję się dziwnie.
Najśmieszniejsze(?) w tym wszystkim jest to, że przygotowuję się do studiów podyplomowych. Psychoonkologia. Miałam zamiar rozpocząć pracę w tym kierunku. Nie wiem, co teraz z tym zrobić.
Wiem jedno, dopóki nie pokażą mi badania histopatologicznego tego czegoś, to... nie będę się nastawiać na nic.
Zgłosiłam się dzisiaj na oddział, jak profesor nakazał. A tam, pan internista stwierdził, że mam zrobić dodatkowe badania (OB i CRP), wziąć skierowanie i za jakiś czas się zgłosić. Jeszcze nie jest źle, jeszcze za mało objawów a morfologia jest dobra, więc czekać. Z objawów najbardziej uciążliwe poty, bo nie mogę brać prysznica co godzinę. Poza tym zmęczenie mnie dobija. Krwotoki się uspokoiły. Natomiast puchnę. Rano jestem jak balon. Już nie chudnę, a przydałoby się.
Dziwna sytuacja. Wczoraj mnie nastraszyli a dzisiaj odesłali. Może słabo tam z komunikacją międzyoddziałową, bo odniosłam wrażenie, że doktor raczej poddenerwowany, że profesor podsyła pacjentkę.
Wróć, (nie masz innego wyjścia, chyba że stać Cię na wyjazd i leczenie prywatne np w Niemczech) ale najpierw wyjaśnij to z profesorem, nie dał skierowania? czy było na skierowaniu coś nie tak? Bo gdyby było właściwe skierowanie to odesłanie Ciebie po zrobienie OB i CRP wygląda na złośliwość bo to 2 badania za niecałe 20 zł oba, a przy każdym przyjęciu do szpitala robi się cały panel badań w tym znacznie kosztowniejsze.
Ale wygląda że nie jesteś obeznana z NFZ-towską drogą postępowania, bo po pierwsze jakim cudem przy Twoich objawach nie miałaś jeszcze tych badań zrobionych? A po drugie ten lekarz wskazał Ci obowiązującą drogę do hospitalizacji: skierowanie ze wstępnym rozpoznaniem, zgłoszenie się na oddział (przeważnie sekretariat), zapisanie się w kolejkę i zgłoszenie w wyznaczonym terminie. Odstępstwem od tej drogi są przyjęcia w stanie poważnego zagrożenia zdrowia (lub życia) lub protekcja. Taki mamy klimat, wiem to upokarzające ale jest to jedna z tych rzeczy których nie możemy zmienić.
ja już nie rozumiem nic w tych działaniach. I zrobię tak, jak Ty pisałaś od początku. W poniedziałek idę po kartę DiLO do przychodni. Potem trybem NFZtowskim grzecznie zrobię, co mi każą.
Co do profesora to nie dał żadnego skierowania, nie dał wytycznych co do badań, nic. Powiedział, że to na pewno hamartoma a pocę się, bo mam menopauzę, a zmęczenie to przepracowanie, a krwotoki z nosa, to może też przemęczenie. Z kolei USG brzucha sprzed dwóch lat (kiedy to byłam przed usunięciem wielokomorowej torbieli jajnika), na którym śledziona opisana jest, jako prawidłowa, bez zmian itd. to na pewno błąd radiologa. Wszystko, co udało mi się zrobić, robiłam prywatnie za kasę. Tylko, że nie mam na tyle wiedzy medycznej, żeby wiedzieć, jakie badania z krwi są niezbędne i jakie jeszcze badania obrazowe.
Wczoraj, jak mi profesor zadzwonił, to myślałam, że padnę, bo na wizycie tydzień wcześniej mówił, że za trzy miesiące sprawdzić, czy ta hamartoma się zmienia. A tu nagle jego radiolodzy z wojskowego szpitala w Bydgoszczy stwierdzili, że nie są pewni tej hamartomy po obejrzeniu mojej płyty. Tylko, że dzisiaj, jak już udało mi się zaburzyć dzień doktorowi, do którego profesor kazał się zgłosić, dowiedziałam się, że mam czekać. Nic nie rozumiem. Dobrze, że chociaż pomacał węzły chłonne mimo, że rezonans wyraźnie mówi o tym, że nie są powiększone. Przynajmniej zobaczył, że spływa po mnie pot. Biedak musiał ręce umyć, bo akurat miałam atak... Jednak facet wyraźnie był wkurzony, że się pojawiłam. A szpital... matko kochana PRL.
Ja się dzisiaj poddaję. Mam tylko nadzieję, że to hamartoma i po prostu poobserwuję to jakiś czas.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum