opadły dzisiaj ze mnie wczorajsze mocne emocje i doszłam do wniosku, że może i dobrze się stanie. W szpitalu, w tym pokojach jest klimatyzacja. Już wcześniej miałam wizje, że wirusy i inne dziadostwa krążą sobie w powietrzu bez żadnej wentylacji pomieszczeń. W warunkach domowych może się uda szybciej i efektywniej zadziałać.
Oby nie poszło w zapalenie płuc. Ale już mamy umówioną ewentualną wizytę pulmonologa w domu.
Dziękuję Wam!
[ Dodano: 2019-03-11, 16:27 ]
ps. napisałam o zapaleniu płuc, bo stwierdzono zapalenie oskrzeli. Osłuchowo nie ma niby tragedii, ale diagnoza jest jaka jest.
Jeżeli to są pomieszczenia dla osób o obniżonej odporności to powietrze jest przepuszczane przez specjalne filtry, raczej nie ma tam chmury wirusów i bakterii.
miał robione w pierwszych dniach pobytu w szpitalu. Teraz lekarka orzekła, że nie ma potrzeby dodatkowego napromieniowania.
Mąż czuje się już dużo lepiej. Chyba antybiotyk chwycił.
mąż jest chwilowo w domu. Zgodnie z zalecaniami lekarzy ma wyleczyć oskrzela i 19 wraca na oddział w celu kontynuacji leczenia. Trochę kaszle, ale myślę, że idzie ku dobremu.
Rzecz dotyczy czegoś innego: psychiki. Zauważyłam, mąż wykazuje teraz niezwykłą wrażliwość i wręcz płaczliwość. Nie chodzi tu o to, że płacze oglądając kreskówki Ale na przykład, gdy ktoś powie mu coś dobrego; gdy mówi z kolei o czyimś dobrym sercu itp. Mnie to absolutnie nie przeszkadza. Mam tylko pytanie, czy to jest naturalny objaw w takiej sytuacji czy należy się obawiać np. nadciągającej depresji. Bo że jest silnie skoncentrowany na chorobie, mówi o swoich obawach, boi się to też jest normalne dla mnie. A może te nieszczęsne 3 dawki chemii tak już zadziałały?
Nie mam absolutnie za celu panikować, ale chcę dmuchać na zimne, tzn. zadbać, aby mi się psychicznie nie rozłożył tylko miał siły do walki. Która przecież dopiero się rozpoczęła.
cieszę się, że twój mąż ma się już lepiej. Jeżeli chodzi o kwestię psychiki to każdy przeżywa chorobę inaczej. Twój mąż stał się wrażliwszy a mój narzeczony zachowywał się tak jakby choroby nie było. Często mnie to denerwowało i miałam ochotę mu wykrzyczeć w twarz "człowieku czy ty wiesz, że jesteś chory!" Raczej ja sobie słabiej radzę psychicznie niż on i może dobrze, że tak się zachowuje zamiast panikować itd.
Na oddziale onkologii mieliśmy Panią psycholog która przychodziła sama porozmawiać z pacjentami ale narzeczony unikał jej jak tylko mógł
Nie mam pojęcia czy wrażliwość/płaczliwość męża jest oznaką nadciągającej depresji ale uważam, że warto spróbować rozmów z psychologiem. Wielu ludziom na pewno to pomaga.
i tak źle, i tak niedobrze
Mąż po 3 dniach w domu jakby odetchnął, ale nie ma w tym oczywiście nic dziwnego. Dom to zawsze dom. Próbuje utyć. W ciągu 2 tygodni i zaledwie po 3 chemiach spadł 6 kg
pozdrawiam
[ Dodano: 2019-03-15, 18:27 ]
Mam teraz, tzn. mamy dodatkowy dylemat i proszę o rady. Muszę wyważyć racje.
Mgliście zarysowuje się opcja leczenia w Klinice Hematologii w Poznaniu. Czy byście radzili przenosiny? Próbuję patrzeć na to racjonalnie i mnie się ten pomysł nie widzi. Mąż musiałby albo zamieszkać na całe leczenie onkologiczne w innym mieście (8 miesięcy) lub jeździć w tę i z powrotem (między bardzo ciężkimi chemiami). Wg mnie musiałby zamieszkać tam z kimś, aby miał na niego baczenie. Po wtóre, jeśli idzie schematami leczenia to jaki jest sens? Tu jest na miejscu, u siebie.
Z drugiej strony Poznań jest oceniany niby lepiej. Ale znowu pod jakim kątem? Bo jeśli znowu wrócić do schematów to wszędzie są chyba takie same?
Nie wiem, czy ma to jakikolwiek sens w tym momencie, skoro zaczął już Męża leczyć jeden ośrodek. To jest trochę tak jakby z porodówki jednego szpitala jechać na porodówkę innego w trakcie - nie wiem, czy są jakieś racjonalne powody. Zawsze możecie się z kimś skonsultować w ramach "drugiej opinii". Ale pewnie na późniejszym etapie.
Głównie chodzi tu o doświadczenie, schemat jest schematem, ale to już od konkretnego lekarza zależy jak prowadzi leczenie wspomagające - infekcje, przetoczenia, leczenie powikłań, które w ciężkich chemiach są w zasadzie nieuchronne... I raczej nie ma co się spodziewać, że cudem jakimś Mąż ich wszystkich uniknie. Niezależnie kto będzie leczyć.
Musicie to rozważyć, ja nie wiem, czy bym się zdecydował na takie mieszanie w trakcie.
dziękuję Ja szczególnie, bo tylko umocniłam się w swoim zdaniu Mąż, jako bezpośrednio zainteresowany, trochę się waha.
Jeszcze raz bardzo dziękuję
ps. Mąz dostał jakiejś swędzącej wysypki (na klatce piersiowej, w pobliżu wykonanego wkłucia centralnego). Nie wiem, czy to skutek tych 3 chemii (dostał niepełny schemat R Hyper CWAD blok A). Może wziąć wapno czy też nie czekać i jechać na oddział? Wiem, że to może zabrzmieć śmiesznie: z wysypką na oddział, ale w tej chorobie nie chce się niczego przegapić.
Jeśli to tylko wokół wkucia, to może być reakcja na klej z okleiny wkłucia. Posmarowałbym jakimś Hydrokortyzonem. Wapno to średnio pomoże. Jak już to jakiś antyhistaminowy, Zyrtec czy coś.
Gdyby się uogólniło, to powinien to obejrzeć lekarz.
mąż po wyleczeniu zapalenia oskrzeli od 19 marca jest z powrotem na oddziale. 22 marca ruszyła chemia w schemacie Hyper - CWAD. Dzisiaj zaczęła ściekać doksorubicyna - przez najbliższe 24h. Włosy zaczęły wypadać, więc współlokator z pokoju zgoli je na przysłowiowe zero.
Piszę, gdyż mam prośbę w związku z zaparciami męża. Ma je tak potężne, że nie pomaga laktuloza ani czopek. Będą robić lewatywę. Jak można jeszcze pomóc mężowi? Kupiłam mu Colon C, ale to chyba jak plaster na złamanie :(
Druga sprawa dotyczy częstości chemii choć to bardziej wątpliwość męża niż moja. Lekarka powiedziała, że ścieknie "czerwona", potem dają mężowi parę dni odpoczynku (ale ma być w szpitalu) i w 11 dobie od poczatku leczenia, czyli w następny wtorek ruszają z kolejną. Wg męża to coś za szybko. Orzekł, że ma mieć w tym czasie spadki parametrów a oni będą mu ładować następną chemią. Ja wierzę, że lekarze wiedzą co robią. Może ma to związek z faktem, że mąż wskutek zapalenia oskrzeli przerwał poprzednią chemię na 3 dniu co lekarze skomentowali, aby się nie martwić, bo potem nadrobią?
Pozdrawiam
[ Dodano: 2019-03-25, 17:22 ]
Pani doktor stwierdziła, że ma bardzo dobre wyniki. Może więc też dlatego podjęli taką a nie inną decyzję? Chciałam się spytać lekarki o cały plan leczenia, ale była zabiegana i rozmowa trwała z 2 minuty :(
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum