Na pewno alkohol w takich ilościach i leczenie to nie jest dobre połaczenie ale swoją walką o zaprzestanie picia raczej niż nie wskórasz to mąż musi sam się przed sobą przyznać, że jest alkoholikiem, musi sam chcieć przestać pić i sam z siebie poprosić o pomoc inaczej to walka z wiatrakami.
Współczuję bo dość, że choroba do której trzeba podejść poważnie i podjąć się ciężkiego leczenia to jeszcze tak ciężki nałóg, życzę Ci sił, pozdrawiam.
W linku, który Ci podałem są âfachowcyâ ,którzy mają duże doświadczenie w tym temacie.
Ponadto jak pójdziesz do poradni dwykowj, to też Ci pomogą.
Z tych kilku postów , ktore napisałaś wnioskuję, że jesteś współuzależniona.
Jesteś tak samo chora jak Twój mąż.
Tyle, że w tej chorobie osoba zainteresowana nie dość , że dowiaduje się o tym ostatnia to jeszcze do końca temu zaprzecza. D czasu , aż konsekwencje są nie do zniesienia.
Jeśli chcesz pomóc mężowi to idź do poradni odwykowej i porozmawiaj z fachowcami w tej dziedzinie.
Tu jest forum onkologiczne. Osoby z tego forum nie mają doświadczenia w leczeniu alkoholizmu.
Dzisiaj w nocy zmarł mój przyjaciel. Miał 46 lat.
Ja 20 lat temu poszedłem na leczenie. On nie chciał.
Ani ja, ani jego żona nie umieliśmy do niego przemówić.
Zapił się na śmierć . Alkoholik tzw.wysokofunkcjonujący. Dom, firma, pieniądze.
Alkoholizm to choroba śmiertelna, często porównywana do raka.
Tyle, że można ją zatrzymać . Ale do leczenia potrzebny jest sam chory.
Dopóki będzie miał komfort picia i wszyscy będą sie z nim cackać to nie zacznie się leczyć.
Bo i po co? Jak mu z tym dobrze, to sobie tak żyje.
[ Dodano: 2019-03-15, 16:22 ]
Nie wiem jakie są rokowania w tej chorobie onkologicznej , która ma Twój mąż.
Napiszę brutalnie, ale konkretnie :
- jeśli mężowi zostało kilka miesięcy życia to ja bym zostawił alkoholizm
- jeśli jest szansa, że z raka wyjdzie lub ma przed sobą długie lata życia to bym powalczył.
20 lat temu 1 marca poszedłem do poradni odwykowej.
Po dwóch tygodniach przeszedłem operację, po ktorej okazało się , że mam raka.
Ale wtedy sobie powiedziałem, że nawet jak mam umrzeć na raka to umrę trzeźwy .
I dalej się leczyłem.
Leczenie to minimum dwa lata. Takie podstawowe, bo potem i tak trzeba nad sobą pracować.
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
Witam wiem co znaczą słowa że jestem też chora ,bo to są pierwsze słowa które słyszy kobieta kiedy idzie ratować męża do poradni odwykowej.Jestem pod opieką takiej poradni od kilku lat i tam też rozkładają ręce "musi sam chcieć"ale nie o tym temat tutaj właśnie to mnie boli najbardziej że przed rozpoczęciem leczenia dawali mężówi duże szansę na wyleczenie to bylo w listopadzie i z tego wynika moja determinacja.
ale radioterapię jakoś przeszedł mimo picia, jeśli chce chodzić do onkologa to już coś. Nie rozdwajaj się, bo i tak na walkę z nałogiem nie masz czasu, teraz najważniejszy mięsak.
Bardzo trudno być wsparciem dla osoby chorej ale dużo trudniej dla osoby chorej z nalogiem.Bo jeśli chodzi o leczenie mięsaka ufam lekarzom bo wiecej nic nie mogę a jeśli chodzi o ten drugi problem ścina.W poniedziałek jedziemy do Warszawy po wyniki i co dalej przyznaje się że się obawiam i boję się czy nie pogorszył sam sobie .
Wiem że nie ma czasu właśnie to wiem i jakoś przeszedł dobre słowo musiał mieć przerwana bo oparzenia wystąpiły i inne trudne sytuacje.
[ Dodano: 2019-03-15, 20:38 ]
Zorientuje tego nie wiem ale wiem jak to jest pilnować kogoś żeby w ogóle mógł iść do lekarza albo żeby mógł się poddać operacji .
Utkanie nowotworowe widoczne w marginesie-to oznacza prawdopodobnie iż coś zostało, operacja nie była radykalna.
Prawdopodobnie kolejne naświetlania Was czekają, aby wybić wroga.
Czy dobrze myślę okaże się jak modelator potwierdzi.
PS.
My mamy inny problem.
Nalog palenie, wycięty nowotwór języka i dna jamy ustnej.
My mamy zaplanowaną za dwa tygodnie chemię ,mąż od 10 dni odstawił alkohol ale czuje się bardzo osłabiony każdego dnia słabiej ale mamy czekać ale bardzo się niepokoje co dalej.
Miejmy nadzieje że osłabienie jest spowodowane odstawieniem alkoholu a nie postępem choroby.
Cieszę się że udało się i mąż wziol się w garść.
Aby tak dalej. Walczcie!
Trzymam kciuki✊✊✊
Witam czy może ktoś wie jak najszybciej skontaktować się z Prof. Rutkowskim. Mąż jest pacjentem profesora, jak do tej pory nie musieliśmy się kontaktować poza umówionymi wizytami ale wyszła bardzo poważna sytuacja. Proszę o pomoc.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum