a myśleliście kiedyś o pisaniu bloga? Moja Mamunia zmarła 6 miesięcy temu... Tatuś ma IV st raka nosogardła... jest tylko ból, rozpacz, strach, bunt...
może zabrzmi to banalnie, ale przelanie swoich myśli naprawdę pomaga!
dloniematki.blog.onet.pl/
zapraszam do mojego bloga, raźniej wiedzieć, że nie cierpimy sami...
Ściskam!
W pewnym sensie macie racje, forum można uznać za blog... tam po prostu każde słowo poświęcam Jej...
Bardzo Was ściskam i pamiętajcie! Razem damy rade!!!
Do czasu kiedy zachorowała moja Mama, prowadziłam dzienniki, później z braku czasu przestałam i zaczęłam pisać na Forum. Miałam takiego swojego bloga w starej papierowej wersji. Przez chorobę Mamy i dodatkowe obowiązki musiałam zrezygnować ( choć pisałam od podstawówki), ale teraz zaczynam wracać do tego. Powoli się rozkręcam----taka moja dodatkowa terapia. Ciekawe czy się nie zniechęcę?
Pasia, poczytałam trochę Twojego bloga i mogę napisać jedynie, że bardzo Ci współczuję. Wyczytałam w Twoich wpisach wielką miłość do Rodziców i Brata. Jesteś bardzo dzielną a zarazem wrażliwą osobą. Wspaniale, że pomimo tych wszystkich kłopotów i tego bólu, którego doświadczacie, wspieracie się i stanowicie dla siebie oparcie. Tak trzymać!
Ja zaś będę mocno trzymać kciuki za Twego Tatę a Tobie życzę dużo siły i wytrwałości
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
wiecie....mama moja odeszła w niedzielę...... teraz gdy tylko zostaję w niedzielę sama....ryczę w głos....niedziela zawsze była świętym dniem a teraz to najgorszy dzień tygodnia ;((((((((((((((( czuję się taka sama na tym świecie mimo przyjaciół rodziny ;((((((((((((((((((((((((((((((((((( wszystko się bez niej sypie...praca....rodzina....zdrowie...... ;((((((((((((((((((((((( myślałam, że z czasem będzie odrobinę lżej.... a serce boli coraz mocniej......;(((((((((((((((((((( w takie szare pochmurne dni nic ....tylko usiąść i płakać....;((((((((((((((( Boże......czemu zabierasz tak potrzebne osoby na ziemi ;(((((((((( buuuuuuuuuuu
mis123, moja Mam też zmarła w niedzielę. Sama w szpitalu. A ja byłam raptem piętro nad Nią ( z dzieckiem trafiłam dzień wcześniej na chirurgię jak upadła na głowę i miała wstrząs mózgu ).
To prawda, że niedziela jest wyjątkowym dniem. I dlatego od smierci Mamy nie myło jeszcze u Nas niedzieli bez rodzinnego obiadu. Mam jeszcze Tatę o którego muszę zadbać. Ja z mężem i dzieckiem, moja siostra z facetem i mój Tata co niedzielę (u Taty albo u mnie) spotykamy się na obiedzie. Zmarłych trzeba wspominać i pamiętać ale dbać trzeba o tym, którzy pozostali. Kiedyś zabraknie mojego Taty, mojego męża ... i nie chcę wtedy żałować, że ... czegoś nie powiedziałam, nie zrobiłam ... Mam nadzieję, że nie za rok, czy pięć ale za ... oby jak najpóźniej ale na pewno tak się stanie. I ja też umrę i każdy z nas. I nie chcę patrzeć wstecz myśląc ... przeszłam prze życie płacząc. Chce brać póki los chce mi coś jeszcze dać. Zanim będzie za późno.
Ściskam,
Ewelina
... Zmarłych trzeba wspominać i pamiętać ale dbać trzeba o tym, którzy pozostali. Kiedyś zabraknie mojego Taty, mojego męża ... i nie chcę wtedy żałować, że ... czegoś nie powiedziałam, nie zrobiłam ... Mam nadzieję, że nie za rok, czy pięć ale za ... oby jak najpóźniej ale na pewno tak się stanie. I ja też umrę i każdy z nas. I nie chcę patrzeć wstecz myśląc ... przeszłam prze życie płacząc. Chce brać póki los chce mi coś jeszcze dać. Zanim będzie za późno.
Ściskam,
Ewelina
Dobrze powiedziane, nie można dać owładnąć się permanentnemu przygnębieniu, nastrojowi niemocy i przeżywaniu śmierci bliskich. Wszak Ci nasi bliscy żyli również dla nas i z pewnością nie chcieliby, by nasze dalsze życie zostało poświęcone ich śmierci. Śmierć człowieka jest nieunikniona, a żałoba to nie tylko irracjonalny, podświadomy strach przed "opuszczeniem" naszych zmarłych, ale też chyba trochę obawa przed zakończeniem cierpienia, bo jak tu żyć "bez nich".
Oddajmy zmarłym należny im szacunek, ale dbajmy też o żywych. Trzymta się.
momika, dziś rano jechałam do pracy i właśnie o tym myslałam. Napisać , że ... jest lepiej.
Za 4 dni minie pół roku. Straszne jest to, że tak "łatwo" minęło mi tyle czasu bez mojej Mamy. Wydawało mi się to niemożliwe, niewyobrażalne. A jednak. Dopiero pół roku z reszty mojego życia. Bez najważniejszej osoby. Przecież Matka zawsze JEST. Zawsze była obecna, zawsze przy mnie. Jak to mozliwe, że żyję bez Niej już 6 miesięcy.
Spotkałam się ze stwierdzeniem, że przecież to "tylko" Matka. Ale moja Mama miała dopiero 54 lata, była moim wsparciem, osobą z którą zawsze mogłam pogadać. Była filarem całej naszej rodziny.
Ale jednak da się żyć bez kawałka serca (jak patetycznie by to nie zabrzmiało). Wraz z Jej smiercią umarła część mnie - dziecko. Teraz jestem już tylko żoną, matką, pracownikiem ... ale nie dzieckiem. Już nikt nie powie do mnie "córciu".
Ale żyje. Już nie płaczę co noc. Na każde Jej wspomnienie. Już tylko raz w tygodniu. I choć myslę o Niej codziennie, wspominam i tęsknię to już tak bardzo to nie boli.
Tak strasznie tęsknię, tak strasznie ...
Ja żyję bez mamy 86 dni .. żadna to rocznica ani specjalna data. Codziennie o niej myślę... Jutro dzień babci a moja córcia nie będzie mogła złożyć jej życzeń. Podwójnie mi przykro - i z uwagi na brak mamy i smutek mojego dziecka.. Ech życie../aga
_________________ czas przemija nierówno - raz rwie przed siebie, to znów niemiłosiernie się dłuży - ale mimo to przemija, nawet mnie to dotyczy.
Ja przeryczalam dzis caly dzien.Dzisiaj jest dzien Dziadka, nasz dziadek byl najwspanialszym dziadkiem na swiecie....Boze jak to boli.
[ Dodano: 2012-01-22, 20:27 ]
Bblondi napisał/a:
Ja żyję bez mamy 86 dni .. żadna to rocznica ani specjalna data. Codziennie o niej myślę... Jutro dzień babci a moja córcia nie będzie mogła złożyć jej życzeń. Podwójnie mi przykro - i z uwagi na brak mamy i smutek mojego dziecka.. Ech życie../aga
masz nas.....pamietaj,ze nie jestes sama
_________________ Tatko 17-12-2011 godz 8.44 Tatusiu, opiekuj się Nami....
a ja żyję bez taty 1 dzień :( .... dla mnie to straszne i tak jak napisała Ewelina - cząstka serca umarła - dziecko , wiem że byłam ukochaną córunią tatusia - i mimo ze mam 35 lat to wiem że zmarła osoba dla której byłam bardzo ważna , że w tym momencie skończyło się moje dzieciństwo ....na dzień dzisiejszy nie potrafię sobie z tym poradzić , tata umierał świadomie i tylko łzy mu leciały....i właśnie z tym nie potrafię się pogodzić ...
Droga Krado, ja mam tyle lat co Ty a bez Mamy żyję już miesiąc i jeden dzień.
Właściwie to dziwię się, że żyję.
Właściwie to trudno nazwać to życiem.
Jest szaro i beznadziejnie.
Najbardziej przeraża mnie słowo NIGDY.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum