No. hej.
Podnoszę się z małego kryzysu, zaczynam się czuć coraz lepiej. żeby tylko ta cholerna noga nie bolała. Znowu dziwne wydaje mi się korzystanie z usług hospicjum - przecież ze mną jest prawie OK, już nie zamierzam schodzić, wzięłam się porządnie do pracy.
Ale w związku z hospicjum znalazłam sobie świetną zabawę. No bo dawno już nie kupowałam żadnych porządnych ciuchów. Więc skoro lekarz regularnie odwiedzający, skoro znajomi wpadają, gdy akurat ja w wyrku - to zamówiłam sobie cały nowy "garnitur" do łóżka. Kołdra, dwie poduszki,m dwa jaśki, do tego komplety pościeli. Obeszłam wszystkie sklepy netowe oraz allegro - wykonałam wielka logistyczna pracę oraz podjęłam setki decyzji (rozmiary, kolory, gatunki) - teraz czekam na dostawę. Zostały mi jeszcze prześcieradła super pasujące, jakieś piżamki w stylu sportowym (szlafrok "szpitalny" posiadam).
Nie wiem, jak długo będę miała tak pozytywne samopoczucie. Ale staram się cieszyć każdą godziną. Wiec nie współczujcie mi, bo naprawdę nie ma czego.
Wszystkich przytulam do serducha.