A to nasze wspólne hospicjum, Liszko
Ale nie jesteście moimi pacjentami...
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Hey duszyczki moje miłe, piszę dziś szukając porady. Od dłuższego czasu Mama cierpi z powodu poprzestawianego czasu. W nocy wierci się i posapuje licząc wybijane godziny. W dzień zasypia tuż po śniadaniu. Próby przestawienia tego schematu podobno spełzają na niczym. Piszę podobno, bo od połowy października Mama wróciła do siebie do Warszawy, gdzie opiekuje się nią moja młodsza siostra. Ja dojeżdżam z najmłodszą w każdy weekend. I faktycznie także i ja zauważyłam, że Mama w nocy tylko troszkę "przysypia". Czy jest jakiś sposób, żeby temu zaradzić? Czy to może taka normalna kolej rzeczy? Zauważyłam, że ja w czasie jakiejś poważniejszej choroby mam tak samo. W nocy nie śpię, jakbym się czegoś bała, za to w świetle dnia śpi mi się znakomicie i czuję się bezpieczna. Może z Mamą jest tak samo?
Nie bardzo mam jak o tym porozmawiać z lekarzem, bo nie mam teraz "różowego" zeszytu Mamy z wpisami lekarza i pielęgniarki i ich telefonami. Kiedy Mama przeniosła się do Warszawy zmienił się i lekarz i pielęgniarka. Moja siostra na stałe mieszka w Kanadzie i jakby to powiedzieć.... jest trochę przewrażliwiona na punkcie sprawowania opieki nad Mamą. Trochę to głupawo brzmi, ale nie chcę podkopywać jej kruchej pewności siebie i zachowywać się zbyt protekcjonalnie (mam wrażenie, że traktuje opiekę nad mamą jak rodzaj rywalizacji między nami), widzę jednak, że nie zawsze potrafi otwarcie zapytać o pewne sprawy.
Za to tutaj nie mam żadnych oporów przed pytaniem, czuję, że jestem w odpowiednim miejscu. Kto miał podobny problem moi drodzy? A może Madzia mi poradzi?
BTW kupiłam dziś okropnie długi łańcuch na choinkę zrobiony przez dzieciaki z 3b W szkole był kiermasz dedykowany 6-letniemu Stasiowi z białaczką. Dzieciaki porobiły prawdziwe cudeńka na lekcjach plastyki. A na drzwiach wejściowych powiesiłam sobie straszliwie złocistą gwiazdę, którą udekorował Filip z 4a. I tak sobie myślę, że robię w życiu to, co uwielbiam najbardziej, jak dobrze, że je wszystkie mam. Od tych w wieku 6 lat, do tych w wieku 18. Zwłaszcza teraz.
Liszka,
Miałam podobny problem, moja mama w również w dzień spała a w nocy buszowała to znaczy bezsenne noce. Lekarz hospicyjny mówił, że to przestawienie organizmu, żebym nie dawała spać w dzień. Trochę to trudne było, bo ciężko zabraniać, zwłaszcza jak osoba jest tak chora a moja jeszcze nie była kontaktowa. Jak mamę można jeszcze czymś zająć, jest na tyle sprawna umysłowo to próbujcie żeby ten sen ograniczać w dzień. Lekarz również wypisał nam Hydroxyzinum i przed snem wieczorem dawałam mamie, ten lek uspokaja i dobrze się po nim śpi, to trochę pomogło ale nie do końca.
Cudowny cel, wspaniałe dzieciaki, wrażliwe na cierpienie kolegi i Twój gest też cudowny.
Dziękuję Marzenko Czyli normalne. Zobaczymy co się da zrobić wobec tego. I dziękuję za dobre słowo, ale nie potrafiłabym zrobić inaczej z tym łańcuchem
Liszka! piszesz pięknie, wzruszam się bardzo. Jesteś tak mądra kobieta.
Czytając post wróciłam do momentu odchodzenia mojego taty, który też był pod opieką HD i też odchodził w spokoju, w gronie najbliższych i w zaciszu domowym, tak jak chciał.
DLA Ciebie Liszka przesyłam uściski
"Pomiziaj mnie po plecach" - mówi moja chudziutka Mama a ja gorliwie wyciągam dłoń i miziam te wystające kosteczki. Patrzę na tę wychudzoną buzię, na której nadal rysuje się ta trochę harda i trochę zaczepna mina i tak sobie myślę, jak bardzo będzie mi jej brakować. Głęboko wierzę, że niezależnie od tego, co nas czeka, to nie jest koniec, a jedynie przejście w inny wymiar. Ale dla mnie, dla mnie już jej nie będzie. Może nigdy się już nie spotkamy, a jeśli się spotkamy to nie będziemy o tym wiedziały, nie poznamy się. I im bardziej ubywa mojej Mamy, tym bardziej ja jestem mamą i cieszę się tym, że moja córka przeszła już przez ten czas, kiedy trzeba się uwolnić od rodziców, żeby potem znowu do nich wrócić.
Wczoraj poznałam drugiego lekarza, który opiekuje się Mamą od czasu, kiedy przewieźliśmy ją znowu do Warszawy. Młodziutka, ciepła i mądra kobieta. Patrzyłam jak autentycznie, jak szczerze odnosi się do Mamy, jak bardzo uważnie jej słucha i czułam, jak serce roztapia mi się niczym lody waniliowe.
Mamy już mało czasu, ale nadal nie pytamy o to ile. Siedziałam przy śpiącej mamie, trochę czytałam. Oczy miała wpółprzymknięte i patrzące gdzieś w głąb siebie. Od czasu do czasu budziła się z tego letargu - "Jeszcze trochę" - powtarzała. Rozmawiamy o tym odchodzeniu otwarcie i spokojnie. Mama ocenia swoje siły na tydzień do dwóch. Mnie się też wydaje, że to będzie jeszcze w styczniu, w tym miesiącu, w którym urodziła mnie. Styczeń miesiąc powitań i pożegnań... Omówiłyśmy wszystko, co było dla niej ważne, teraz widzę już wyraźnie, że czeka i że nie wygląda na bardzo wystraszoną. Mówi, że jest jej już w tym ciele bardzo niewygodnie. Może tak właśnie musi być? Musi być nam niewygodnie, żebyśmy się na tym świecie pojawili, a potem znowu, żebyśmy go opuścili...
Trudno mi cokolwiek napisać, ubrać to co bym chciała w słowa. Zrobię to zatem krótko. Jest w Was obu ogromna miłość, piękno i mądrość jakiś wewnętrzny spokój mimo tak dramatycznej sytuacji.
Jesteś cudowną córką, która zapewnia mamie jak najbardziej godne, pełne spokoju, miłości i jak najłagodniejsze przejście na tą drugą stronę a mama jest w tej chorobie cudownie dzielna.
Od wczorajszego wieczoru kontakt z Mamą jest mocno utrudniony. Śpi prawie cały czas. Nie chce pić. Nie zmuszamy jej, ale mamy problem z lekami. Rano udało się jeszcze jej jakoś podać rozkruszone tabletki z odrobiną wody, ale już wtedy głośno protestowała usiłując powiedzieć "ratunku". Teraz stanowczo odmawia przyjęcia czegokolwiek. Mówi bardzo niewyraźnie, ale można zrozumieć że chce jednego - "dajcie mi spać". Co robić? Podawać na siłę? Stresować? A jeśli się zakrztusi? Nic ją nie boli, oddech płytki i nieregularny. Nie martwię się wodą bo wiem, że tak może być nawet lepiej dla niej, ale co z lekami? Mama bierze Xarelto, Amplopin, Dexamethazon a to wszystko waże leki...
Liszka,
Dobrze by było szybko skontaktować się z lekarzem i zamienić na leki podawane podskórnie. Nie zmuszajcie do przełykania, widocznie mama już traci odruch połykania i dając na siłę może się zachłysnąć/udusić.
Liszka, wiesz, że wygląda to źle, jesteś na pewno świadoma powagi sytuacji.
Moja ukochana Mama odeszła w środę o godzinie 8.12 rano. Byłyśmy przy niej do końca czuwając przez ostatnie dwie doby bez ustanku. W czasie tej długiej drogi do śmierci spotkałyśmy mnóstwo życzliwych ludzi, którzy pozwalają mi wierzyć, że świat nie musi być zły. Bardzo Wam wszystkim dziękuję, będę tu pewnie zaglądała aby jakoś przetrwać czas żałoby.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Liszka, Kochana nasza, byłyście takie dzielne przyjmij wyrazy współczucia dla ciebie i Twojej Rodziny. Trzymaj się i pisz gdyby co, nawet na priv, możemy razem sobie powspominać, potęsknić :( Ściskam mocno !
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum