1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Zamknięty przez: jusia
2013-08-29, 19:09
UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?...
Autor Wiadomość
ada77 


Dołączyła: 19 Gru 2010
Posty: 8
Pomogła: 1 raz

 #46  Wysłany: 2011-05-29, 17:37  


Witam
Podczytuję ten wątek od 2 dni bo mam przeczucie, że wkrótce będzie mnie ten temat dotyczyć.. :cry: A było już tak dobrze.. Moja Mama z rozpoznanym rakiem niedrobnokomórkowym płuca lewego bez przerzutów. Przyjęła 5 cykli chemii po których nastąpiła całkowita remisja zmian. Ostatni cykl miała pod koniec marca..Tak się cieszyłam. Ale się przeliczyłam... :(
Od początku maja jakoś coraz słabiej się czuła. W poradni osłuchowo niby było ok (w połowie maja) Lek. rodzinny tłumaczyła, że to wpływ chemioterapii. I tak też myślałyśmy.. MAmusia była osłabiona no ale nie przyszło mi do głowy, że tak szybko może nastąpić nawrót po niespełna 2 miesiącach :?ale?: Nie wczytywałam się dokładniej jak to jest ale sądziłam, że nastąpiła całkowita remisja to jest już dobrze..
W piątek rano skakałam z radości bo mój synek dostał się do przedszkola (a z tym to we Wrocławiu przynajmniej jest koszmar). Szybciutko poleciałam podpisać deklarację w tej euforii. Wychodząc z mamą było wszystko ok. Cieszyła się razem ze mną, czuła się w miarę.. Gdy wróciłam po dwóch godzinach była otępiała, jakaś taka dziwna. Pomyślałam, że ma focha (ona przez chorobę często je miewała). Poszła spać. Pomyślałam, że może się słabo czuje. Ale wieczorem jak wstała mówiła trochę od rzeczy. Ciężko oddychała. Zapomniała jak mam na imię.. ale poszła znowu spać i jeszcze się wstrzymałam z wzywaniem karetki. Nic nie chciała jeść ani pić. W nocy wstawała często i wzdychała o jezu o jezu. Nie mogłam się z nią logicznie porozumieć bo tylko mówiła bym jej dała spokój.. rano wezwałam pogotowie (sama nie wiem czemu tak późno :?ale?: ) niestety mama absolunie nie chciała słyszeć o pogotowiu. Logicznie odpowiedziała jak ma na imię nazwisko więc nie mogli jej zabrać na siłę. Co tu robić. Nadal nic nie piła nie jadła nie szła do toalety. Cały dzień nie mogłam się z nią dogadać, stawała się coraz bardziej splątana i z godziny na godzinę stan się pogarszał. Wszystko jej się pomieszało ale na słowo lekarz szpital wpadała w furię. całą noc nie przespałam czuwałam. Ciężko oddychała, kaszlała i wpatrywała się w zdjęcie swoich rodziców śp.. nawet raz jak do niej przyszłam złapała mnie za rękę(chyba myśląc że jestem jej mamą) i prosiła bym ją już zabrała... już nie mogłam na to patrzeć i znowu wezwałam pogotowie, by ją siłą zabrali bo ona na pewno nie jest w pełni władz umysłowych. I udało się. Ona oczywiście nie chciała absolutnie jechać ale na pytania jaki dzień tygodnia powiedziała ze środa a miesiąc październik. imion wnuków nie znała także pojechałyśmy.. Najpierw na internę nas przyjęto tam dostała tlen i kroplówkę bo już była odwodniona.. Widać ulżyło jej. ale pojawiło się nagle krwioplucie i przewieziono ją już do szpitala gdzie się leczyła pierwotnie. Rokowania są niezbyt dobre.. Lekarz wprost powiedział że mama jest bardzo słaba i mam się przygotować na najgorsze.
Utrata pamięci, splątanie i to otępienie to prawdopodobnie przerzuty do mózgu :cry: Ja się łudziłam, że może miała mały udar bo jakoś wydawało mi się niemożliwe by w ciągu 2 godzin przerzuty takie zrobiły spustoszenie.. tk chyba jutro. w rtg wyszło że guz zamyka oskrzele i dopływ tlenu do prawego płuca jest ograniczony. są jakieś zmiany ale lekarz powiedział że mogą to być zmiany zapalne.. okaże się w tk. Wciąż widać się łudzę..
A ona biedna już nic nie wie. Jest jak małe przestraszone zwierzątko, nic ją niby nie boli czuje się dobrze, ma 48 lat(faktycznie ma 72). pogubiła się już zupełnie...
Czytając opis umierania mam wrażenie, że to właśnie się zaczęło..
Ale dlaczego tak niespodziewanie, tak nagle, w ciągu 2 godzin. Przecież było wszystko Ok.. :?ale?: A jeszcze 20 maja świętowałyśmy moje 30 urodziny i nic nie zapowiadało tego co się dzieje :cry: :cry:
 
ada77 


Dołączyła: 19 Gru 2010
Posty: 8
Pomogła: 1 raz

 #47  Wysłany: 2011-05-31, 15:13  


Dziękuję za słowa otuchy..
Mama powoli gaśnie. Jest coraz słabsza. Cały czas odpluwa krwią w bardzo dużych ilościach. Dzisiaj włączą jej morfinę.. Dopiero choć cały czas strasznie cierpi. No ale lekarzom na pytania czy coś boli i jak się czuje odpowiada że dobrze.. Nie jest świadoma. Ale ja już zrobiłam raban, by nie traktowali jej poważnie.. w zasadzie od piątku praktycznie nie śpi. W szpitalu jest od niedzieli i cały czas siedzi na brzegu łóżka. Nie chce za nic się położyć i tak dzień i noc. Już nie ma sił siedzieć oczy jej się zamykają ale walczy by nie spać. Wyrwała sobie wczoraj kroplówkę. a w nocy się pakowała. Wszystko powyciągała, swoje rzeczy na kupkę na środku sali składała i gdzieś chciała iść..Pewnie uciekać do domu :-( Cały czas jęczy i woła Boga. Pani z jej sali to mówi że mama strasznie się męczy. I gaśnie w oczach. Dzisiaj już jest taka słaba. Zawołałam księdza. Dziwne bo jej lekarka prowadząca odpowiada wymijająco. Ja jej mówię że wiem i czuję że mama umiera, a ta być może ale coś tam..Niepoważna.. :roll: Cieszę się, że ten lekarz przy przyjęciu był szczery do bólu,a o szczerość go prosiłam.
Mama cały czas pluje krwią już w takich ilościach...
Starszy synek pyta o babcię. że ją chce i tęskni. Powiedziałam mu, że może babcia pójdzie do Bozi.. To powiedział że weźmie samolot i ją złapie w chmurach i przywiezie do domu.. W sumie chyba niepotrzebnie 3,5 latkowi mówię takie rzeczy :?ale?:
_________________
Rozstanie jest naszym losem. Ponowne spotkanie-nadzieją... Mamuś[*]
 
ada77 


Dołączyła: 19 Gru 2010
Posty: 8
Pomogła: 1 raz

 #48  Wysłany: 2011-06-01, 00:37  


Moja Mamusia odeszła dzisiaj o 19.50... Czekała na mnie. Zgasła kilka minut po moim przyjściu do szpitala. Jak przyjechałam już nie siedziała, leżała w pampersie, oczy za mgłą. Wiedziałam... Powiedziałam Mamuś przez łzy. W tej chwili na kilka sekund zatrzymał się oddech. Po chwili wrócił. Zawołałam pielęgniarkę. Spytałam czy mama umiera, powiedziała że tak ale jak długo to potrwa nie wie. Poprosiła mnie na korytarz, przez uchylone drzwi na nią zerkałam pojawił się znowu chwilowy bezdech. Pielęgniarka powiedziała że mogę zostać czuwać.. Bałam się. Ale jak koło niej usiadłam złapałam za rękę oddech zatrzymywał się coraz częściej. Pielęgniarka powiedziała, bym jej pomogła ją poprawić bo tak opadała. Jak ją uniosłyśmy to jęknęła.. Znowu wzięłam jej dłoń i po chwili oddech ustał całkowicie. Czekała na mnie bym była przy niej. była po morfinie i w końcu leżała i była spokojna.. W płucach bulgotało jak w opisach, Ale widziałam, że w końcu nie cierpi.. Cieszę się że już jest jej lepiej po tamtej stronie :cry:
Pan co był na sali u chorej mamy powiedział że chwilę przed moim przyjściem ściągnęła sobie tlen z nosa.. Nie chciała już przedłużać.. Poddała się.
Mamuś kocham cię, dziękuję za wszystko dobre i przepraszam za to co mogło być lepiej. Będę tęsknić :cry:
_________________
Rozstanie jest naszym losem. Ponowne spotkanie-nadzieją... Mamuś[*]
 
wronka 



Dołączyła: 09 Maj 2011
Posty: 117
Skąd: Świętokrzyskie
Pomogła: 11 razy

 #49  Wysłany: 2011-06-22, 10:16  


NMój tata odszedł w piątek 17/06/2011. To co zauważylismy to:
Kilka dni przed śmiercią zaczęły marznać mu stopy , oddech był cięższy, jakby coś chlupało w płucach, refluks.
Kilka godzin przed zgonem "lało" się z niego. Delikatnie siniał na twarzy, wypadały bardzo włosy. W tym dniu tata poczuł się lepiej. Był sprawniejszy, kontaktowy.
Pił i jadł do końca.
 
KtoJeśliNieTy 


Dołączyła: 26 Cze 2011
Posty: 3

 #50  Wysłany: 2011-06-29, 10:38  


Gdy w grudniu moja Mama odchodziła od razu wiedzieliśmy ,że ta chwila się zbliża....

Już praktycznie nie mieliśmy z Nią kontaktu. Mama miała zamknięte oczy,oddech ciężki (tlen był podłączony) na nogach -od stóp do ud zaczęły pokazywać się sińce-to była oznaka ,że krążenie przestało funkcjonować,stopy były bardzo zimne ,rozszerzone źrenice oraz drgawki,które miałam wrażenie ,że męczą Mamę. Gdy nad ranem Mama odchodziła...

Zrobiła kilka głębszych wdechów.... i ........ odeszła... spokojnie... oby najmniej boleśnie...
A nam pozostałą tęsknota smutek łzy.... i Jej brak!!!!!

:( Mineło pół roku ....ból pozostał!
_________________
...:::Kiedy Odchodzą Anioły Zostaje Wiatr Po Ich Skrzydeł Trzepocie:::...
 
gosia33 



Dołączyła: 23 Paź 2009
Posty: 225
Skąd: zabrze
Pomogła: 31 razy

 #51  Wysłany: 2011-06-29, 18:11  


U bratowej niepokojące objawy pojawiły się 7-10 dni przed śmiercią..
Najpierw pojawiły się bardzo duże obrzęki stóp i łydek, bratowa nie mogła chodzić.
Drugim objawem było bardzo duże osłabienie- potrzebowała pomocy we wszystkim- mycie, ubieranie, podtrzymywanie przy próbie zmiany pozycji z leżącej do siedzącej, brak apetytu..
W trzy dni przed śmiercią bratowa już nic nie jadła, malutko piła, osłabienie straszne ( nawet koc którym była nakryta ciążył jej niesamowicie :-( dzień przed śmiercią- wymioty żółcią, duszność, zaburzenia połykania ( moczyłam tylko usta ) przysypianie- w jednej chwili rozmawiałyśmy a ona już za chwilę spała nie skończywszy zdania...
Wieczorem umyłam i przebrałam- obiecałam przyjść raniutko - spóżniłam się...
05.07 minie dwa miesiące jak nas opuściła... :-(
_________________
gosia33
 
Mark 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 25 Sty 2010
Posty: 361
Skąd: Polska
Pomógł: 149 razy

 #52  Wysłany: 2011-07-15, 18:31  mój tata


Tata o "kiedyś tam", bo nigdy nie powiedział od kiedy, miał krwiomocz. Gdzieś na początku br., jeszcze jak żyła mama dostał skierowanie do szpitala, a trafił tam prawie nazajutrz po pogrzebie mamy. W ramach TUR pobrano wycinek i ... rak uroteidalny ( więcej we właściwym wątku ). Po konsultacjach z lekarzami tata zgodził się na cystektomię. Ze szpitala co prawda wyszedł na własnych nogach, ale w domu położył się do łóżka i ... już nie wstał. Jego stan zdrowia zamiast się poprawiać tylko się pogarszał, choć rozpoznanie raka dawało dużą nadzieję ( niski stopień złośliwości ). Zważywszy na pogarszający się stan zdrowia tata został przyjęty na początku tygodnia do szpitala na neurologię. Byłem dziś u niego, było źle, a jest jeszcze gorzej, tata prawie bez kontaktu, ma ( niedużą ) gorączkę, pielęgniarki mówią, że nie chce jeść, ani pić, ma - też niewielkie - drgawki rąk, nie potrafi w nich utrzymać małej ( 0,5 litra ) butelki wody mineralnej, tak jakby miał niezborność ruchową rąk ( bo na nogi nie chodzi od ok. 14 dni ).
Jeżeli tak wygląda umieranie - a tak może być, to nie ma w tym nic dumnego, nie ma patosu, ani humanizmu, tylko nikomu niepotrzebne cierpienie, nie przynoszące dumy człowiekowi, ani Temu, kto nas stworzył.

p.s. Wszystkie te wydarzenia miały oczywiście miejsce w tym roku.
_________________
c'est la vie
 
 
megwaw 


Dołączyła: 19 Lip 2011
Posty: 4
Pomogła: 1 raz

 #53  Wysłany: 2011-07-19, 13:19  


Witam. Troszkę juz poczytałam w tym temacie ale czuje pewien nie dosyt. Zaczne od tego, że mam chorą na ziarniaka grzybiastego 83 letnią babcie, która od miesiąca czuje się słabo...a nawet gorzej niz słabo. Jest po 3 cyklach chemii ostatni skończyła właśnie miesiąc temu i po ostatnim przyjsciu do domu się zaczęło... Opisze jak babcia się teraz czuje i prosze o odpowiedz czyto właśnie już tuz tuż...
-brak apetyty
-mówi że boli ja przełyk i żołądek, ma problem z przełykaniem. Je tylko zupki i to w malutkich ilosciach
-mówi że ma bardzo sucho lub lepko w ustach
-trzesą jej się ręce
-ma problem z poruszaniem się. Jak idzie to musi trzymać sie ściany bo inaczej się zatacza
-dzis rano powiedziała że przychodzą do niej jakieś Panie i dzieci i słyszy jak ktos do niej woła "Alinka wstawaj juz zdrowa jesteś"
-słyszy szum w uszach przez co mówi, że nie słyszy Nas (mnie i mamy)
- mówi że cięzko jej mówić...troche sepleni.
-ma biegunkę
-często widać że nie chce jej się rozmawiać, słabo odpowiada na pytania jak by z musu.
Choć dziś rano gadała bardzo dużo pierwszy raz od miesiaca i mówiła że lepiej się czuje.
To tyle co teraz przychodzi mi na myśl. Rozmawia świadomie, sama mówi że cos się dziwnego z Nia dzieje, że jest dziwna, "sztuczna" jak to ona powiedziała. Rozpoznaje Nas.
Czy to już czas...?
Pomózcie!
 
Smutny 



Dołączył: 24 Lip 2011
Posty: 13
Skąd: Śląsk
Pomógł: 2 razy

 #54  Wysłany: 2011-07-24, 01:42  


Ja mam pytanie ... Dość drastyczne. Byłem przy śmierci bliskiej osoby właśnie w hospicjum. Osoby tam pracujące są cudowne, udzieliły niesamowitego wsparcia i były przy nas podtrzymując nas na duchu. Panie poinformowały mnie, że po śmierci występują odruchy jakby zmarły łapał jeszcze powietrze.
Nagle przestała osoba oddychać, otwarła oczy i potem je wywróciła i opadły normalnie i zie zamknęły. Wtedy siostra sprawdziła źrenice przypuszczam że było już po wszystkim. Osoba ta odeszła. Ale potem 3-4 razy w odstępach czasu otwarła usta jakby chciała łapać powietrze i jerzyk był czarny :( Przyczyną śmierci była niewydolność nerek (chyba dlatego język poczerniał) Ogólnie osoba była chora na zespół chorób. Nie ruszała rękoma ani nic po prostu jakby usnęła i przestała oddychać. Panie powiedziały że spokojnie odszedł i nic nie czuł.
Nie daje mi spokoju tylko to "łapanie powietrza" bo ciągle się martwię, że to była męka, łapanie ostatnich łyków powietrza. Nie daje mi to spokoju ... Czytałem o odruchach łazarza itd itp ale nie ma nic o ustach ... Czy siostry chciały mnie uspokoić? Czy faktycznie tej osoby już nie było i to były odruchy nerwowe? Z wyjątkiem tych odruchów ... to wyglądało jakby naprawdę usnął spokojnie ... to nastąpiło po kilku minutach od ustania oddychania i po sprawdzeniu oczu przez panią doktor ...
 
Anelia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Gru 2010
Posty: 2959
Skąd: Wlkp
Pomogła: 466 razy

 #55  Wysłany: 2011-07-26, 14:35  


Witajcie!
Jak zapewne już większość z Was wie-mój tatko odszedł 29.06.11 :cry:
W momencie kiedy pierwszy raz trafiłam na to forum to po kilku tygodniach, przypadkowo trafiłam właśnie na ten temat Umieranie-jak rozpoznać, że to już blisko ?
ale tak szybko jak na to trafiłam tak szybko i uciekłam...
Unikałam tematu jak ognia, bałam się wiedzieć jakie są oznaki, że ktoś bardzo chory już pomału gaśnie, że jego dni są już policzone. Do końca Naszej walki nie zaglądałam na ten temat... Zastanawiam się dlaczego ? Chciałam uciec przed prawdą, a może bałam się, że i u Nas te dni nastąpią, byłam pewna, że przed Nami jeszcze wiele lat walki, że ja nie potrzebuję czytać o umieraniu, że temat jest dla osób silnych psychicznie ?!!
Dziś kiedy minęły niecałe 4 tygodnie od śmierci tatusia zaczęłam czytać wszystko od początku :cry: oczywiście łzy lały się strumieniami a po ciele przechodziły dreszcze...
I wiecie co, gdybym tylko mogła cofnąć czas, forum zaczęłabym czytać od właśnie tego tematu najprawdopodobniej.
To co przed Nami, to co jest Nam pisane jest niestety nie uniknione ale dobrze jest wiedzieć kiedy zaczyna się dziać zle i to nie po to aby siebie do tego przygotować, bo tego to raczej chyba nie da się zrobić ale po to aby Nasi bliscy mogli te ostatnie chwile być wśród bliskich rodzin, aby można było nie żałować ostatnich chwil będąc w danym momencie gdzieś dalej ,aby czuli bliskość Nas, aby mogli spokojnie odejść... do tego wszystkiego czytając ten temat myślę, można się przygotować, przewidzieć podczas obserwacji.
A więc ja tak uciekałam od tego ale gdybym zapoznała się z tematem wczśniej to przypuszczam, że to czego żałuję obecnie zrobiłabym inaczej. Ten ostatni tydzień szczególnie kiedy tatko przechodził horror w rejonowym szpitalu - zabrałabym go do domu, bo już wtedy pojawiły się oznaki, które tu przeczytałam... spędziłby chociażby kilka dni więcej będąc z Nami 24h na dobę, bo przecież w domu był taki spokojny :cry: Dziś żałuję, że nie czytałam Was tu... Dzięki temu tematowi człowiek naprawdę może wiele przewidzieć, bo wiele rzeczy , oznak , że tatko odchodzi było i u Nas - a ja nie myślałam, że śmierć czai się za rogiem :cry: i mimo próśb taty przekonywałam go, że musi wytrzymać, że jest w szpitalu, bo chcemy mu pomóc, że ja zawsze będę obok ... ale to nie to samo :cry: dom jest domem, dla chorego jest to zdecydowanie ulga w cierpieniu wiedząc, że jest na Swoim, wiedząc , że każdy jest blisko .... ja pozwoliłam aby tatko był z Nami w domu tylko ostatnie niecałe dwa dni, i to tylko dlatego, że Was nie czytałam... tak bardzo żałuje :cry: !!!

U Nas objawami było:
- czasami majaczenie :cry:
- tydzień przed śmiercią zupełny brak apetytu (na siłę karmiłam tatę :cry: ) :cry:
-nie można było taty zrozumieć :cry:
-cały czas leżał :cry:
-kilka dni, około 5 może 7 dni przed śmiercią, w środku wszystko mu bardzo głośno "bulgotało", czy może mi ktoś wytłumaczyć co to jest, skąd się to bierze ? :cry:
-większość czasu tatko spał , spał z otwartymi ustami :cry:
-ostatni dzień pojawiła się temperatura, ponad 38 :cry:
-ostatni dzień zauważyłam, że w woreczku od cewnika nie pojawił się mocz :cry:
-ostatnie 3 dni nie narzekał, że coś go boli, pojawił się duszność :cry:
-ostatnie 4 może 5 dni przed śmiercią, momentami problem z połykaniem :cry:
-3 dni przed śmierią mimo iż nie jadł tylko spróbował- miał apetyty, to chcił loda, to kompot z wiśni ale bardzo kwaśny, to sok pomidorowy... chciał też 40% nie wiem czy zażartował, czy mówił poważnie i już się tego nie dowiem, bo i tak nie zdążyłam nad tym myśleć, kupiłam 40% , nalałam do kieliszka i pod kwiatami na grobie postawiłam kieliszek i papieros :cry: :cry: :cry:

Strasznie ciężko mi jest to pusać, łzy leją się strasznie ale wiem, że są ludzie, którym może mój opis się przyda, pomoże w porę zadziałać... mi się nie udało tak jakbym tego chciała i tylko dlatego, że unikałam obecnego tematu jak ognia.
Dla tych którzy tak jak i ja się boją- czytajcie to, temat jest na "wagę złota", ostatnie chwile są strasznie ale moża je wypełnić szczególną czułością i obecnością przy chorym.
Kłaniam się wszystkim, którzy opisują oznaki odchodzenia i kłaniam się temu kto załozył temat ...
_________________
Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
 
megwaw 


Dołączyła: 19 Lip 2011
Posty: 4
Pomogła: 1 raz

 #56  Wysłany: 2011-09-08, 13:49  


Ja napiszę tak : Moja babcia miała chłoniak skóry z komórek typu T...wszystko zaczeło sie 20 lat temu, kiedys lekarze rozpoznali to jako AZS atopowe zapalenie skóry. Dopiero od 2 lat stwierdzili że to chloniak. Babcia wzięła 4 cykle chemii, nic nie pomogło byc może było juz za późno...
Dokładnie 19 czerwca skończyła cykl chemii na ursynowie, czuła się wtedy bardzo dobrze, sama była szczęśliwa że tak to wszystko dobrze idzie...20 czerwca jednak babcia zadzwoniła do nas że bardzo źle się czuje...nie mogła oddychac ból w klatce, nagle straciła siły, nie mogła chodzić...Wezwałyśmy lekarza stwierdził zapalenie dróg oddechowych, dał antybiotyk po 10 dniach antybiotyku nic nie ustało. Babcia sama nie chodziła, szybko się męczyła, przestała jeść mózwiła że ma coś w gardle, że bardzo ją boli przełyk i ma bardzo sucho w buzi. wezwałyśmy karetkę...zabrali babcię po czym po 8 godz wypuścili i dali ten sam antybiotyk...Nadal nic nie pomagało...Babcia coraz gorzej słyszała, mniej mówiła, cały czas spała, nie jadła prawie nic, mało piła. Po tygodniu znów została wezwane pogotowie tym razem babcia została w szpitalu bo okazało się ze ma wrzody w gardle...W szpitalu równiez nie jadła, tylko kroplówki ja podtrzymywały...Po tyg lezenia zaczęła miec omamy, mówiła od rzeczy...nadal nie jadła i mówiła że nie ma poprawy...Był problem z wypróznianiem ciągle biegunki. Babcia chciała wrócic do domu bo nie widziała poprawy z resztą i tak juz po połtora tygodnia dostała wypis.
Cieszyła się jak dziecko że jest juz w domu.

[ Dodano: 2011-09-08, 14:02 ]
Bylo coraz gorzej...nie pila, nie jadla, nie chodzila...
w ostatnim tyg przestala sama siadac, rece jej byly ciagle zimne,miala problem z mowieniem. Wszystko ja bolalo. Mowila ze chce umrzec. Byla na to gotowa.Juz wygladala bardzo zle.
W ostatnim dniu juz nie polykala picia. Rece od dwoch dni byly sine. Nic nie mowila, pokazywala...
Czasem sie usmiechnela przez lzy. Ja nie moglam juz patrzec na to...Przytulalam sie trzymalam za reke. Unosila rece do gory nie wiem co to mialo znaczyc. Czesto oddawala kal czarny
2 gody przed smiercia, nogi zrobilz sie sine pozniej twarz...zaczela glosno i szybko oddychac...chyba juz mnie nie slyszala...powoli oddech byl coraz cichszy i plytszy...az ustal bardyo spokojnie odeszla....
 
Zebra 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 08 Lip 2011
Posty: 553
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 52 razy

 #57  Wysłany: 2011-09-11, 19:59  


mili,
Moja Mama w szpitalu umawiała się z koleżanką z łóżka obok na kawcię w Sopocie, po kilku godzinach jechałyśmy do hospicjum, z którego miałyśmy dzień później jechać jednak do domku, niestety dzień później zaczęła coraz więcej spać, aż zapadła w śpiączkę. Trwało to tydzień :uuu:
W sumie stan Mamy drastycznie pogorszył się z dnia na dzień :cry:

U nas zimno było złym znakiem :-(
_________________
"Bywają rozłąki, które łączą trwale."
 
megwaw 


Dołączyła: 19 Lip 2011
Posty: 4
Pomogła: 1 raz

 #58  Wysłany: 2011-09-12, 12:06  


mili : jest to możliwe że nagle Twój tata zaczął się źle czuć, jak juz pisałam babcia osłabła z dnia na dzień...w niedziele sama wróciła z Ursynowa i była na zakupach w hipermarkecie w poniedziałek nie była w stanie sama dojść do łazienki...Jak już zaczną się te pierwsze oznaki to szybko choroba się posuwa. Równe 2 miesiące babcia cierpiała od 20 czerwca aż po 20 sierpnia...
A propos goraca i zimna to w pierwszych 8 tyg choroby było jej ciągle zimno za to w ostatni tydzień non stop gorąco. odkrywała się rozpinała piżamę, zdejmowała pampersa nawet i tak leżała cały dzień i noc.

antica: Możliwe że jest tak jak mówisz, troszke żałuje ż enie spytałam wtedy czemu tak unosi ręce, bo była jeszcze świadoma i czasem z wielkim wysiłkiem coś odpowiadała...
A ten jej przeszywający wzrok który cały czas mnie obserwował...(oczywiście gdy znalazła się siła na otwarcie oczu) Chyba chciała się jeszcze nacieszyć moim widokiem.
Te kręcone ręką kólka nad brzuchem moż emiały oznaczać ból.

To wszystko jest takie straszne i przykre i jest oprócz tego tak wielką tajemnicą jest dla nas...
Ale babcia chciała już umrzeć modliła się codzień i prosiła Boga by juz ją zabrał stąd. Chciałaby z Nami zostać ale nie w tych cierpieniach...
 
wronka 



Dołączyła: 09 Maj 2011
Posty: 117
Skąd: Świętokrzyskie
Pomogła: 11 razy

 #59  Wysłany: 2011-09-13, 09:09  


megwaw- Mojemu tacie też pod koniec choroby było cały czAs gorąco. Zdejmował z siebie wszystko ącznie z pampersem. Chociaż jakiś czas przed śmiercią miał zimne nogi-bo zakłasaliśmy mu skarpetki. A na dobę może trochę krócej-temperatura ciała zaczęła Mu spadać-choć Zachowywał się jakby było mu gorąco.

Co do podnoszenia rąk ku górze. Opisałam to w swoim wątku jeszcze w czerwcu.Ok pół godziny przed śmiercią wyciągnął ręce i powiedział "Boziu"
 
Zebra 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 08 Lip 2011
Posty: 553
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 52 razy

 #60  Wysłany: 2011-09-13, 16:23  


Właśnie wyszukałam artykuł
http://www.medigo.pl/a,i,19449,ostatnia_podroz

Pomógł mi zrozumieć dlaczego Mama około 3 dni przed śmiercią, gdy byłam przy Jej łóżku i chciałam pogłaskać, zabrała rękę i odwróciła głowę. Te klika m-cy mam ten obraz przed oczami, zastanawiałam się czy była na mnie zła :?ale?:

Teraz mogę się domyślać, że to było pożegnanie :cry:

[ Dodano: 2011-09-13, 16:29 ]
"Bolesnym dla rodziny etapem duchowego umierania jest zerwanie związków. Pacjent może odpychać osoby, które najbardziej go kochają, są blisko niego od wielu tygodni czy miesięcy, opiekują się nim i okazują mu całą swoją troskę i dobroć. Nie wolno utożsamiać tego odtrącenia z brakiem miłości. Jest to raczej wczesne pożegnanie – chory potrzebuje zdystansowania się od osób, od których odchodzi, i skupienia się na celu, w kierunku którego zdąża. Bez etapu zerwania więzi to przygotowanie się do ostatecznego odejścia byłoby niemożliwe. Kathy Kalina wspomina pacjenta, który pewnego dnia zabronił siadać ukochanemu psu przy swoim łóżku. Pacjent ten umarł trzy dni później."
_________________
"Bywają rozłąki, które łączą trwale."
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group