Sny w czasie choroby najbliższych i po ich śmierci
Chciałabym założyć nowy temat. Temat o snach, o snach które towarzyszyły Nam podczas choroby Naszych najbliższych , jaki i po ich śmierci. Jeżeli wątek nie jest na miejscu to przepraszam i proszę administratora o usunięcie tematu lub przerzucenie go w inne, odpowiednie miejsce.
Temat może wydać się nie na miejscu ale jest to w jakiś sposób coś co często jest związane z chorobą i odejściem Naszych bliskich. Często śnią Nam się rzeczy trudne do zrozumienia, przez które nie wiemy co zrobić lub dołujemy się jeszcze bardziej, są też sny dobre- te za którymi czekamy, prosząc Naszych bliskich w modlitwach o przyjście.
Założyłam ten temat, ponieważ mój zmarły tatuś śnił mi się niestety źle
Kilka miesięcy przed śmiercią śniło mi się, że spotkałam się z tatą i bardzo płakał, zapytał mnie wtedy dlaczego ja mu aż tyle pomagam, dlaczego tak się staram, przecież on i tak już niedługo odejdzie Płakałam strasznie, nigdy o tym nie myślałam, mimo choroby żyłam pozytywnymi myślami, nie dopuszczałam do siebie tej myśli, jednak po kilku miesiącach tatko odzedł ...
Po śmierci modlę się również o sen, o znak ... Sen przyszedł ale nie taki na jakiego czekałam.
W moim pierwszym śnie na kilka dni po śmierci śnił mi się tata, że cały jest spalony, tzn. tak jakby był w miejscu gdzie był pożar. Widziałam tatusia stojącego, a skórę na ciele miał poparzoną, ciemną. Nic do mnie nie powiedział
Kilka dni później ponownie we śnie przyszedł tatuś, widziałam Jego bardziej rozchorowanego niż za życia, bardzo schudł, trzymał się za brzuch, wszystko go bolało, a kiedy się odwrócił zauważyłam, że na główce w miejscu gdzie miał przerzut urósł tacie ogromny guz, na którym nie było włosów a i na karku widziałam , że ma bardzo dużego guza
Sny te nie dają mi spokoju, często teraz o nich myślę zastanawiając się co oznaczają, czy tatko potrzebuje czegoś, może więcej modlitwy ?!
Słyszałam, że jeżeli się bardzo długo o czymś myśli to przychodzi moment, że nam się to śni ale ja nigdy źle nie myślałam. Cały czas myślałam o tym, że tatko już nie cierpi, że jest w niebie. Modlę się o to aby tam gdzie teraz się znajduje miał lepiej... jednak sny mówią o czymś innym, że tatko ma tam źle, że boli go bardziej, że cierpi bardziej
Sny te krążą po mojej głowie. Wolałabym aby już nic mi się takiego nie przyśniło, ponieważ i tak wystarczająco cierpię po stracie mojego najdroższego, najukochańszego tatusia
Wiem też że 40 dni po śmierci nie powinno się niczego zmieniać w mieszkaniu gdzie mieszkał zmarły, że nie należy Jego rzeczy ruszać ... mama moja kilka dni po pogrzebie zrobiła remont, byłam zaskoczona jej zachowaniem i tym, że nie może się wstrzymać... Pozmieniała wiele w taty pokoju , wyniosła ławę - kupiła nową. Ze ścian wszystko pozrywała i pomalowała na nowo, rzeczy taty spakowała do worka i zastanawia się co z nimi zrobić. Serce mnie boli kiedy na to patrzę (wchodzę tam na 5 minut i uciekam) ale kiedy minie te 40 dni to zabiorę do siebie te resztę rzeczy tatusia i jego drobiazgi - a nie miał tego wiele. Znaczą dla mnie jednak bardzo wiele-bo są , były tatusia. Nie pozwolę tego tak "o" wyrzucić, to tak jakby wyrzucić Jego z mieszkania, na które całe Swoje życie ciężko pracował, to tak jakby wyrzucić wspomnienia. Nie pozwolę na to tato!
Kochani a jak to wyglądało u Was? Czy czujecie potrzebę podzielić się Waszymi snami ?
Czy po złych snach przychodzą te dobre? Co oznaczają?
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
05.08.2011 minie 3 miesiące od śmierci mojej bratowej.
Śni mi się ona bardzo często, ale niestety nie są to sny z których po przebudzeniu byłabym zadowolona..
Wiem dokładnie,że w jednym śnie widziałam ją uśmiechniętą i taką jakby zdrową ( wiedziałam,że jest chora,ale była taka wesoła i w pełni sił )
Kolejne sny nie były już miłe..
We śnie widziałam ją leżącą na szpitalnym łóżku, w takiej białej koszuli z tyłu zawiązywanej.
Stałam koło niej gdy podszedł lekarz i obrócił ją na bok ( leżała na pleckach) a na pleckach miała brzydkie rany i sączyła się z nich krew..
W następnym śnie- siedziałyśmy obie na kanapie ( bratowa tyłem do mnie także nie widziałam jej twarzy) a ona nagle zaczęła się strasznie trząść i kaszleć..
Pytam: dlaczego się tak trzęsiesz? zimno Ci? a ona- to ty nie wiesz,że mam przerzuty do mózgu?
Nie ma dnia żebym o niej nie myślała,codziennie jestem na cmentarzu, pielęgnuje grób, nie zapominam w codziennej modlitwie, msza w jej intencji też była- co jeszcze mogę zrobić żeby śniła mi się " dobrze" ? Może ma do mnie o coś żal?
Pytałam rodzinę- komu się śni- jednej z jej córek, ale są to sny " dobre"
Byłam z nią od początku choroby do samego końca, ale 5 min przed moim wejściem do niej na salę chorych- zmarła
Może to ma mi za złe?- że nie byłam z nią w tamtym momencie..
Dręczy mnie to i pewnie nie przestanie
Dla mnie sny to temat rzeka, zarówno moje, mojej Mamy (zawsze wszystko wyśniła), rodziny.
Gdy znajdę więcej czasu opiszę, teraz jeszcze jestem w firmie, ponieważ mamy mnóstwo pracy.
Na szybko to:
Mama mi się śni bardzo często, chyba nawet co noc i to dobrze, albo mnie przytula, albo sobie spacerujemy, albo jesteśmy na zakupach, w kawiarenkach, przyglądamy się przystojniakom - wszystko jak zawsze
Tylko czasami mam gorsze sny, ale to było ich kilka.
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
A jak chociaż w snach przystojniejsi niż w realu
Zawsze Mamie opowiadałam, że najlepsze "ciacha" są w Warszawie i planowałyśmy jechać popatrzeć, ale się już nie udało
Jutro wybieram się do Stolicy, aby nasycić oczy duchowo z Mamą
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
P.s. a moze nasi bliscy potrzbuja naszego spokoju wewnetrznego i "pogodzenia" sie z tym co sie stalo , dlatego snia sie nam zle.. a czasami to nasza podswiadomosc .. ze mozna bylo inaczej
Lepsze niż w Gdańsku Mam nadzieję, że żadnemu Panu na forum się tym nie narażę. Dobrze, że Gazda z południa
[ Dodano: 2011-08-01, 21:07 ]
Jeżeli chodzi o złe sny, tzn. gdy Mama śni mi się z bólem i mnóstwem guzów, które przecież mogły powstać, gdyby żyła dłużej (była leczona paliatywnie) to odbieram te sny jako znak, że tak jak się stało, stało się dobrze, ponieważ nie doczekała maksymalnej ekspansji choroby, która by wyglądała jak w snach.
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
Mnie po śmierci obojga rodziców ( mama zmarła 1 lutego br., a tata 16 lipca br. ) nie śniło się żadne z nich i dobrze. Natomiast jeśli już o snach to na początku lipca br. u taty było jego rodzeństwo. Jedna z cioć opowiedziała mi wtedy swój sen: rzecz dzieje się na na podwórku jej gospodarstwa rolnego, mają kopać ziemniaki, tylko trzy "skibki" na własny użytek, są żniwa i na podwórku stoi wóz drabiniasty z sianem i dwie inne przyczepy. W pewnej chwili zza przyczep do ciotki podchodzi wujek Staszek - jej i taty brat, który zmarł na glejaka ponad 10 lat temu - jest smutny i niezadowolony, pyta ciocię, czemu kupiła mało chleba. Ciocia pyta go, czemu mało ? Na to wujek odpowiada, że Józek ( mój tata ) za nim idzie.
Niestety, ten sen wyśnił się.
Mój jeden sen był taki, jest jakaś 'impreza rodzinna'. Dużo gości, ja myję w kuchni brudne naczynia, naczynia z pokoju znosi ciocia (siostra taty). I tyle...
Potem taki sam 'obrazek' w realu, na konsolacji po pogrzebie taty.
Ten sen miałam na jakiś tydzień przed śmiercią taty.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Mojej cioci (Mamy siostra) na kilka dni przed Mamy śmiercią, śniła się Mama i Babcia (Mamy i cioci mama, babcia też zmarla na glejaka ponad 10 lat temu), że idą ukwieconą łąką, pięknię ubrane i bardzo szczęśliwe, trzymające się za rękę. Gdy ciocia opowiedziała mi ten sen to wtedy mnie zmroziło, wiedziałam że coś się wydarzy...
Tak teraz sobie przypomniałam mój sen z Mamą, gdy jeszcze dobrze się czuła, chyba nawet sprzed choroby, gdy też szłyśmy ukwieconą łąką, za rękę i przeprowadziłam Mamę przez lustro... znikła...
Chyba po drugiej stronie Babcia na Nią czekała, też bardzo mocno się kochały
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
Mnie przez około rok przed Mamy diagnozą śniła się Mama w trumnie, budziłam się cała spłakana i przerażona, jeszcze nic nie zapowiadało choroby nowotworowej, nie mówiąc o śmierci
W czasie Mamy choroby śniła mi się moja kuzynka w sukni ślubnej, tylko że ta suknia była czarna. Na kilka tygodni przed kuzynki ślubem Mama zmarła i odwołano wesele.
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
Też miałam sen związany z chorobą akurat mojego Taty... że śpię krótko, to i rzadko się coś przyśni, ale niedługo po operacji, w połowie czerwca śniła mi się właśnie ta operacja... Siedziałyśmy z Mamą i siostrą na korytarzu, lekarz operował. Wiem, że wyszedł i coś powiedział, chodziło o to, że Tata nie żyje... Moja Mama była z siostrą bardzo spokojna, tak jakby nic się nie wydarzyło. Ja zaczęłam wrzeszczeć, że jak to możliwe- lekarz powiedział przecież, że nie ma ryzyka śmierci. Bardzo, bardzo płakałam. Jak się obudziłam, oczywiście zaraz się uspokoiłam, bo wiedziałam, że Tata przeszedł operację raczej dobrze. Czytałam w Internecie, że, paradoksalnie, śmierć kogoś we śnie to raczej dobry zwiastun... Ale to tylko sennik, nic więcej. Nic więcej nigdy mi się nie śniło. Nawet jak umarła bliska mi ciocia, siostra Taty (traktowałam ją prawie jak babcię), za którą bardzo płakałam, nie śniła mi się nigdy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum