kubanetka, strasznie mi przykro, ale wiesz sama Tatuś pomalutku gaśnie.
Każdy człowiek jest inny, poprostu taka jesteś i nie wymagaj od Siebie więcej niż możesz udzwignąć.
Ściskam mocno.
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
kubanetka przeszlas juz tyle cierpienia,wytrzymalas..teraz tez wytrzymasz..Tak jak Amelia napisala,ze w tej chorobie sa gorsze i lepsze dni...Z tymi zimnymi rekoma..hmmm ja tez od ZAWSZE mam zimne rece i stopy a badania wychodza dobrze.Pozdrawiam goraco i pamietaj ze myslami jestesmy z Wami!
_________________ Kocham Cię Tatulo !!! Ty Tylko Go poprowadz,Tobie powierza swa droge..Panie moj.
jejku jak czytam Wasza historie to podobie jak u nas
u nas juz 14 miesiac od diagnozy i kilka operacji na glowie ktore daja sie odczuc bo Tato ledwo chodzi i rozumie wszystko ale pogadac z nim nie mozna bo nie moze sie wysłowic
no i pieluchy :(
ja wlasnie tez nie wiem jak sobie radzic z tym powolnym odchodzeniem bliskiej osoby
i tez powtazranie ze nic nie mozna zrobic chyba jest jedynym wyjsciem
Witajcie, byłam na cały weekend u rodziców - teraz jest lepiej - ogólnie i tak jest słabo, ale Tata nie przelewa nam się przez ręce - jak to było we wtorek 3.05.
Te sinizna rąk zniknęła. Może ktoś wie od czego to się mogło pojawić, bo nasza lekarka w pierwszej chwili nie wiedziała ( ona dość młoda jest - ma 30 lat).
Poza tym szkoda mi bardzo Taty, on się tak stresuje wszystkim, nie dziwę mu się. Tłumaczymy, że zawsze pomożemy, że mama jest cały czas i zawsze jest na jego prosbę, ale i tak się stresuje. Szczególnie tym, że jak mama jest sama to nie bardzo już jest to bezpieczne zeby szli to toalety. Choroba postępuje i Tata ma mniej siły, ale na to też mamy radę. Ale on się stresuje strasznie - jak w sobotę mój mąż zaprowadził Tatę do toalety i zrobił kupkę to był naszczęśliwszym człowiekiem na świecie, taki uśmiech zapanował na twarzy. Bo cały piątek jak byliśmy w pracy to się stresował jak to będzie z kupką.
kubanetka, u nas tez byala taka sytyacja koncem lutego chyba ze tato po prostu z dnia na dzien zaczal przelewac sie przez rece totalnie
i tak bylo z tydzien i szybko do szpitala i tam troche przebadali, porobili usg, rtg, tk, rezonans i troszke na nogi podniesli
jejku stres jest ogromny i dla chorych i dla nas ktorzy na to parzymy i czujemysie tacy bezsilni :(
Trzymaj się jakoś wiem co myślisz masz czasem wszystkiego dosyć ale to ludzkie każdy z nas ma taki odruch.Nie dręcz się.I pamiętaj co nas nie zabije to nas wzmocni,całuski dla was.
U nas różnie, Tata słabnie, ma jak to w tej chorobie lepsze i gorsze dni.
Niestety sił braknie i Tata nie chodzi już do tolaty, teraz Jego cały świat to fotel i łóżko. Kupiłam mu z mężem krzesełko toaletowe -Tata na początku patrzał na te krzesełko jak na jakiś obiekt obcy - wiadomo musiał się przyzwyczaić do nowego obrotu spraw. Musiał przetrawić fakt, że nie ma sił iść do toalety i będzie dla Niego lepiej jak posadzimy go na krzesełku i tam załatwi swoje problemy.
Ogólnie to jestem w nerwach jak nie jestem w domu, gdy muszę jechać do siebie, bo Tata ma mało sił i czasem ma takie dni, że mamie cięzko jest przesadzić Tatę z fotela na łóżko:( Poza tym, mamie tak cięzko samej z tymi wszystkimi obowiązkami. Ale mam urlop i dzielę jakoś to, aby być najwięcej w domu.
Poza tym mieliśmy problem z kupą - Tata tydzuen nie robił , więc jak przyjechałam z tej komunii to Mama czopek dala, lekarka przepisała tabletki i syrop i dzisiaj kupa już była dwa razy dziennie.
No jeszcze zadziałała pielęgniarka, która przekonała Tatę do krzeselka. I jakoś poszło. Cięzko jest, ale trzeba trzymać " fason" dla Taty, bo On tego najbardziej potrzebuje, naszego dobrego słowa i wsparcia.
Tata je mniej, ale je - zawsze sniadanie, obiad, kolacja, Inka i jakieś ciastko.
Dużo więcej śpi np. jeśli dzień od rana jest intensywny, bo golenie, mycie, pielegniarka, to potrafi potem od 18 do 7 rana spać. Ale niech sobie odpoczywa biedulek.
Czasem mniej kontaktuje, czasem normalnie - różnie - choroba postępuje więc jest bardzo różnie.
Piszę, może szczegółowo, ale może to komuś pomoże.
kubanetko, to dobrze że piszesz szczególowo. Czytam każdy Twój post na temat samopoczucia taty i odnoszę to do naszej sytuacji, która jest podobna. Chociażby o krzesełku, które kupiliście. Nie pomyslałabym o takim wynalazku a tak - gdyby zaszła kiedys taka potrzeba, wiem ze można będzie tacie w ten sposób pomóc.
Trzymam z Was kciuki, żeby tych lepszych dni było jak najwięcej.
Tata wczoraj miał wieczorem takie pogubienie świadomości.
Był po 5 godzinach snu i jak sie wybudził, to po jakiejś chwili, kiedy wszystko było ok, zaczął mówić, tak jakby myślał, że nie jest w domu a my jesteśmy jakimiś opiekunkami.Nie poznał nas od razu.
Rano potem doskonale pamiętał co mówił, w jaki sposób wszystko pomylił. I znowu opowiadał nam sen, że mu się śniło, ze jesteśmy dwiema opiekunkami.
Jeszcze dzisiaj puściłam mu piosenki z komputera i jak usłyszał jedną z nich to sie znowu popłakał:(
Wiem, ze to co najgorsze idzie wielkimi krokami. Ale tak się ciężko patrzy, jak się tak Tata plącze.
Poza tym incydentem Tata jak zawsze, jedzenie całe zjada, ale ta świadomość mu ucieka.
Czy przy przerzutach do mózgu, to się bedzie tak działo, ze Tata będzie miał coraz mniej świadomości i ogólnie może ją całą stracić, ale funkcje życiowe będą dalej aktywne. I będzie tak leżał i nie poznawał nas?
kubanetka, dokladnie o to samo chcialam zapytac
tez mnie to przeraża
u mnie tato juz prawie nie mowi-rozumie ale nie potrafi powiedziec nic procz kilku podstawowych słow tak nie moze itd
tez mnie to strasznie przeraza
czasami soboe mysle ze jeszcze bedzie dobrze a potem patrez na tate i wiem ze go zabraknie :(
Czy przy przerzutach do mózgu, to się bedzie tak działo, ze Tata będzie miał coraz mniej świadomości i ogólnie może ją całą stracić, ale funkcje życiowe będą dalej aktywne. I będzie tak leżał i nie poznawał nas?
Czy przy przerzutach do mózgu, to się bedzie tak działo, ze Tata będzie miał coraz mniej świadomości i ogólnie może ją całą stracić, ale funkcje życiowe będą dalej aktywne. I będzie tak leżał i nie poznawał nas?
Tak, jest to możliwe.
Możliwe, jednak nie będzie to stan przewlekły - jak to bywa w przypadku niektórych chorych np. po udarze mózgu. Tam taki stan staje się traumą, bo ciągnie się i trwa miesiącami lub całymi latami.
W sytuacji naszych chorych taki stan (o ile do niego dojdzie) nie będzie trwał długo.. - będzie to raczej jeden z etapów odchodzenia, przejściowy i nie ciągnący się bezlitośnie.
Pozdrawiam Was ciepło..
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum