Witam.
Mój tato nadal ma sciągany płyn z osierdzia.Bardzo cierpi.Co 4 godziny podają mu morfinę i kontakt z nim jest całkowicie ograniczony.Dzisiaj rozmawiałm z lekarzem i powiedział że stan taty jest bardzo cięzki.Chcą aby kardiolodzy zrobili mu zabieg aby płyn z osierdzia spływał do opłucnej.Może ktoś mi powie: czy to miał ktoś z waszych chorych robione i czy coś to daje,czy polepszy komfort życia?
Ma to mieć robione dopiero w poniedziałek 80 km.od tego szpitala .Nie wiem czy do tego czasu dożyje bo puls ma bardzo wysoki 200 a nawet więcej,nie je.Chcę wierzyć że będzie lepiej ale patrząc na tatę wydaje mi się to niemożliwe.
Tak bardzo mi przykro, z powodu cierpienia Twojego taty. W tych trudnych chwilach dla Twojego taty musisz być przy nim, trzymać go za ręke on potrzebuje tej bliskości.
Brakło mi słów...
tulę Cię mocno w tych trudnych chwilach <uscisk>
U mojego taty stan nadal bardzo ciężki,Wczoraj wieczorem znowu mu sciągli 400 ml.płynu z osierdzia.Ma na stałe założony dren w osierdziu ale płyn nie spływa ,nie wiem dlaczego.Tato co 4 godziny ma podawaną morfinę ,kontakt z nim mam słaby.Jest dardzo słaby,nie je,Nadal ma mieć ten zabieg aby płyn spływał z osierdzia do opłucnej Ale nie wiem czy to już ma sens aby tatę męczyć.Jeżli ktoś wie co to może dać,czy może to polepszyć komfort życia taty czy tylko to umęczy?Może ktoś z was wie a mże któryś z lekarzy mi udzieli informacji.
Dzię kuje i pozdrawiam.
kochanie trzymaj się i bądź dzielna nawet, jeżeli miałabyś tylko trzymać tate za rękę.My nie mamy wpływu na tę chorobę. Bardzo mocno Was ściskam i całuję.
Nadal ma mieć ten zabieg aby płyn spływał z osierdzia do opłucnej
Zostałabym przy założonym drenie, o ile spełnia jeszcze swoją funkcję.
Odbarczanie powoduje ograniczenie duszności. I o to w tym wszystkim chodzi - by tata nie miał uczucia duszenia się.
Duszność niweluje również morfina (która rzecz jasna działa również p/bólowo).
Słaby kontakt z tatą może wynikać z tego, że morfiną wprowadzono go w stan sedacji. Gdyby jednak nie morfina - prawdopodobnie bardzo by cierpiał (ból, duszność) - a w terminalnej fazie choroby nowotworowej priorytetem jest to, by ograniczyć cierpienie.
Trudno jest o radę - co należałoby zrobić gdyby drenaż nie był już efektywny. Na pewno bardzo ważny jest stan ogólny taty. Z tego co opisujesz wynika, że sam przewóz taty do innego szpitala brzmi na tę chwilę nieco absurdalnie (nie mówiąc już o możliwości wykonania inwazyjnego zabiegu chirurgicznego).
kalina, strasznie mi przykro - ale wszystko wskazuje na to, że tatuś Twój jest bardzo blisko końca swej drogi.. Mogę jedynie powiedzieć co ja uczyniłabym w takiej sytuacji, gdyby był to mój bliski: zrobiłabym wszystko by mógł odejść w spokoju i bez zbędnego cierpienia. Kolejna interwencja chirurgiczna jak sądzę A) może w rzeczywistości w ogóle już nie być możliwa (ze względu na stan taty) B) nie przedłuży mu życia. Nie w tym stanie i nie na takim etapie.
Współczuję Ci całym sercem tej sytuacji
i ściskam mocno.
DSS i wszystkim dziękuje za odpowiedż.Tato jednak tego zabiegu nie będzie miał ze względu na stan zdrowia.Dziś od rana jak kaszlał to samą krwią taką skrzepniętą a od południa przestał i widzę dużą poprawę pod każdym względem.Oby to nie wróżyło znowu coś złego.
Pozdrawiam.
Witam.Dziękuje że podrzymujecie mnie na duchu.
Dzisiaj tato nadal czuje się lepiej niż przez ostatnie dni,lekarze szykują się tate wypisać do domu.Mają mu jeszcze zrobić echo serca,zobaczyć czy zbiera się płyn i jeżeli będzie dobrze wypisać do domu.Cieszę się że z tatą lepiej(może pomogły mu te naświetlenia},ale z drugiej strony boję się ,tato wogóle nie chodzi,prawie wogóle nie je, mimo podawanych środków przeciw bólowych ma silne bóle i duszności>Rodzice moi mieszkają na wsi sami,mama sobie sama nie poradzi a na hospicjum które znajduje się ponad 40 km od miejsca zamieszkania rodziców tato się nie zgodzi(raz była taka rozmowa i stąd to wiem).
Poradzcie co w tej sytuacji mam zrobić,dlaczego w takim stanie chcą tate wypisać do domu.?Jeszcze 2 dni temu uważali że tato jest w stanie krytycznym a dziś uważają że może pójść do domu.Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi.Czy mieliście podobne sytuacje.
jesteś jego kochaną córeczką, więc próbuj sposobem. Postaraj się przekonać go może wyjaśniając ile hospicjum daje Wam jako rodzinie. Przercież Wy nie macie doświadczenia z tak bardzo chorym, i możecie coś przeoczyć. Mój Tato, tez nie chciał zgodzić się na rejestarcję ale jak tylko zaczęły się odwiedziny lekarza i pielęgniarki z hospicjum to się przekonał. I doceniał ich wiedzę choćby w bardzo prozaicznych sytuacjach takich kjak podawanie płynów czy też pokarmów gdy przyjmować ich już nie mógł.
Tate dziś wypisują do domu,stan jest ciężki ale stabilny tak to określają lekarze.Tato nie chodzi,więc ze szpitala do domu przywiązą go pogotowiem.Załatwiłam również hospicjum domowe,które wypżyczyło nam łóżko ,tlen a dziś lub jutro przyjdzie też lekarz.Lekarz wczoraj mnie uprzedził że nie będzie łatwo ze względu na zbierający się płyn w osierdziu i płucach i może tak się zdarzyć że mogą skierować go do hospicjum.Nie wiem czy wyrazi zgodę bo świadomość ma coraz lepszą ale zapomina się.Tato mówi ż w lipcu już umrze bo czuje to,że dla niego nie ma ratunku ,serce się kraje kiedy tego się słucha.Myślałam że z czasem będę odporniejsza a tu coraz gorzej.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum