Witam.
Wczoraj tato czuł się nie najgorzej,pamięć świetna,trochę go podduszało.Dzisiaj kiedy zaszłam nastąpiła zmiana o180 stopni,całą noc się dusił zaczęło dziać się mu coś z głową ,mówi że ma martwą i czuje jakby tracił świadomość ,że nie rozumie dokładnie co do niego mówimy.Zaczął płakać.Jest to coś potwornego,wyszłam na korytarz ukryć łzy ,myślałam że mi serce pęknie.
Czy jest szansa na poprawę ,czy stan tylko będzie się pogarszał.Jak się zachować kiedy serce rozrywa ból.Ja nie daję rady siedzieć i patrzec kiedy tato tak się męczy,w domu to chociaż mogę wypłakać się do woli,nie umię przy nim zachować kamiennej twarzy.Pomóżcie i doradzcie.Czy to już naprawdę końcówka.
kalina, nie potrafię znaleźć słów które by mogły Tobie pomóc.
Choroba jest bardzo podstępna.
Jednego dnia mamy wrażenie,że wszystko będzie dobrze,a następnego całość diametralnie się zmienia.
Wiem,jak ciężko jest patrzeć na schorowaną bliską nam osobę.
To okrutne przeżycie,ale musisz wspierać Tatę,pocieszać,być przy nim,kochać...
Przykro mi straszliwie.
Dziś mojego tatę wypisano ze szpitala pomimo silnego bólu i dużych duszności.W nocy podano mu dwie kroplówki na duszności bo jedna nie pomogła.W wypisie min napisano:
W wyniku leczenia uzyskano nieznaczną poprawę,zmniejszenie dolegliwości bólowych i duszności.Wypisany do dalszego leczenia w Poradni Onkologicznej.Z tą poprawą to nie prawda bo bóle i duszności ma mocniejsze niż przy przyjęciu na oddział.
Ja nie wiem co mam robić ,potwornie boję się aby się nie dusił a do onkologa zapisy za 2 tyg.,do tego jeszcze jak kaszle od 4 dni ma wydzielinę z krwią.
kalina, jeszcze dzisiaj, jeśli zdążysz , zapisz tatę do hospicjum- lekarz z pogotowia może sobie nie poradzić w razie duszności. W hospicjum pracują specjaliści - wiedzą , jak ulżyć pacjentowi. Duszenie się jest torturą.
Z porad i pomocy hospicjum można korzystać dopiero po zapisaniu pacjenta.Zapisanie do tej placówki nie wyklucza leczenia onkologicznego, a bez tego lekarze hospicyjni mają związane ręce, więc dla dobra taty zrób to jak najszybciej.
kalina, pixi przez to przeszła i ma rację.
Tata Twój wymaga bieżącej opieki i NIKT nie zapewni mu lepszej niż specjaliści medycyny paliatywnej. Są to również osoby mające duże doświadczenie w walce z bólem i dusznością.
Tata Twój jest umierający. Czy potrwa to kilka dni, czy tygodni - tego na tę chwilę nie wiemy. Jednak w tej sytuacji czekanie 2 tygodni na konsultację onkologiczną (która i tak niewiele wniesie) graniczy z absurdem. Jemu trzeba pomóc już i teraz.
Zajrzyj proszę -> tutaj <- (a najlepiej przejrzyj cały ten wątek).
Spójrz proszę również ile sposobów jest (farmakologicznych i nie tylko) na -> łagodzenie duszności <-, krwioplucia i innych objawów - ale na tym etapie musi czuwać nad tym specjalista, sami sobie nie poradzicie.
Bardzo dziękuje za rade w sprawie hospicjum,w naszym mieście jest jedno jakie znalazłam pójdę i może coś załatwię a przynajmniej coś się dowiem.
Nie uwierzycie (bo ja sama nie mogę)ale tato został zle zdiagnozowany na oddziale pulmonologicznym, ma nie raka płuc ale raka jelita grubego a te węzły ,płuca i serce to przerzuty.Wyzebrałam wizytę u pani onkolog wczoraj wieczorem u której wcześniej byłam i od niej się to dowiedziałam.Tate skierowała na konsultacje do radioterapeuty i że może on zleci naswietlenia tego węzła co tacie ciśnie na krtań ale to wszystko się okaże w piątek.
Bardzo balismy się tej nocy ale obyło się bez większych duszności,oby tak dalej.
DSS mam prośbe powiedzy mi czy dobrze ma dobrane tato leki na duszności i kaszel z krwią:
theospirex,berodual aerozol ,betaloc,metizol,zaldiar,polfenon,alvesco,zafiron,hydroxyzyne,megace,dexamethason 2x2 ,transtec plastry.
Jeszcze mam wypożyczyć butle tlenową .
Nie uwierzycie (bo ja sama nie mogę)ale tato został zle zdiagnozowany na oddziale pulmonologicznym, ma nie raka płuc ale raka jelita grubego a te węzły ,płuca i serce to przerzuty.Wyzebrałam wizytę u pani onkolog wczoraj wieczorem u której wcześniej byłam i od niej się to dowiedziałam.
Z wyników badań, które nam przytoczyłaś nie da się wyciągnąć takiego wniosku. Najwyraźniej pojawiły się jakieś nowe dane?
kalina napisał/a:
czy dobrze ma dobrane tato leki na duszności i kaszel z krwią
Wśród wymienionych leków są i te, które stosuje się dość powszechnie w przeciwdziałaniu duszności (poza tym leki regulujące pracę serca, leczące nadczynność tarczycy, p/bólowe).
Nie widzę leku przeciwkrwotocznego. Można porozmawiać z lekarzem z hospicjum by rozważył przepisanie takiego leku.
W piątek byłam z tatą na tej konsultacji onkologicznej i dostał radioterapię .Od 31.05. idzie na oddział,będzie miał 5 naświetleń nie wiem czy to coś pomoże ,ale lekarz powiedział że zmniejszy mu to duszności.Tatę ciągle poddusza ale mówi że i tak lepiej się czuje niż w szpitalu.Z hospicjum jeszcze nic nie załatwiłam ,muszę dostać skierowanie od lekarza po którę idę w poniedziałek.Na dzien dzisiejszy to całkiem podupadłam na zdrowiu,siadły mi nerwy a leki uspakajające coraz mniej pomagają.
Powiedzcie co myślicie o tej radioterapi,czy może naprawdę polepszyc komfort tatowi życia.
Pozdrawiam.
[ Dodano: 2010-05-23, 15:25 ]
Wspomniałam wyżej że lekarka powiedziała że jest to rak wywądzący się z przewodu pokarmowego,zasugerowała się wysokimi markerami
CA 19-9 431,7H U/ml
CEA 1868 H ng/ml ,
Onkolog kazała powtórnie zbadać wycinek z węzłów chłonnych patologowi i on napisał że jest to rak wywądzący się z przewodu pokarmowego a konkretnie z jelita grubego,ale na wizycie w piątek lekarze uznali że jest to jednak rak płuc (ja już sama nie wiem skąd ten rak wziął swój początek,ważne aby trochę chociaz tacie pomogli).
naświetlania powinny przynieść ulgę - dużą, ale przez pierwsze dwa, trzy dni samopoczucie może być nie najlepsze.
Jęśli chodzi o diagnozę, to ja wzielabym wycinki i kostki parafinowe i zlecila badanie w Łodzi - dokładny adres znajdziesz na forum w dziale "Centra onkologii.."koszt ok.200zl
NIe napisalas własciwie, na jakiej podstawie lekarka doszła do wniosku, że to rak płuca, skoro histopat mówił o innym raku. Czyżby na oko ?!
[ Dodano: 2010-05-25, 00:45 ]
czy możesz przytoczyć histopat -pierwszy i drugi wynik ( bo dobrze zrozumiałam, że są dwa?)
[ Dodano: 2010-05-25, 00:51 ]
kalina napisał/a:
(ja już sama nie wiem skąd ten rak wziął swój początek,ważne aby trochę chociaz tacie pomogli).
jeśli nie będą wiedzieli dokładnie - to nie pomogą, a zgadywanie "na oko" nie jest najlepszą metodą diagnozowania raka
Witam ponownie i dziękuje za wszystkie odpowiedzi.
Tato od poniedziałku leży w szpitalu na radioterapi.Nie mógł się jej doczekać ,cały czas wierzył że mu pomoże.Nie wiem co się dzieje z nim teraz bo jak tylko zajdę to mi mówi że on już umrze,że to końcówka.Fakt: stracił apetyt,jest coraz szczuplejszy,bardzo depresyjny i nerwowy.Kiedy tylko zachodzę jest spłakany.Nie wiem jak mu pomóc ,pocieszam jak mogę ale to nic nie daje.Nadal ma duszności,tydzień temu erka wzięla go do szpitala tak się dusił,sciągneli mu 800ml płynu z prawego płuca,ma płyn również w lewym płucu i osierdziu.Widzę że dalej pragnie żyć ,boi się smierci(jak każdy)ale chyba widzi że przegrywa.Jakie to okropne.Serce człowiekowi się rozrywa że już nie można pomóc.Pszepraszam że tak zanudzam,ale to że się tu wyżaliłam na chwilę może przyniesie mi ulgę.
Wszystkich zmagających się z tą chorobą pozdrawiam i życzę aby Bóg dał nam wszystkim siłę abysmy umieli pocieszac naszych cierpiących a im siłę do walki z tą chorobą.
kalina, mocno Cie przytulam
ta choroba to po prostu taki koszmar
na taka sytuacje nikt nie jest przygotowany i nie a sie nikogo pocieszyc
takze przytulam tylko i pamietaj ze masz tu wsparcie
u nas zaczeło sie od podejrzenia glejaka w mózgu, potem rak płuca a teraz podejrzewaja tak jak u Twojego Taty ze to z przewodu pokarmowego ten nowotwór...
Wróciłam ze szpitala całkowicie podłamana.Kiedy zaszłam teraz popołudniu tato był przeniesiony na inną salę i ma sciągany płyn z osierdzia i ma mieć to aż do piątku.Ma niesamowity ból mimo podawanej morfiny,jego stan jak na razie jest dardzo ciężki.Tato już raz miał sciągany płyn ale to trwało ze 3 godziny,a tym razem odbywa to się w inny sposób.
Ja po prostu nie wiem czego się już spodziewać,czy my w tej chorobie zbliżamy się do konca?
Pozdrawiam i sciskam wszystkich walczących z tą ciężką chorobą.
całą sobą Cię rozumię bo sama patrzę na wijącego się z bólu Tatę. To takie niesprawiedliwe. Nie dość że to dziadostwo zabiera nam rodziców to jeszcze w takich bólach, cierpieniach. Za co??? Dlaczego??? To pytania które bez przerwy łażą po mojej głowie.
Pamiętaj....musimy się wspierać w tych trudnych chwilach
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum