Właśnie wróciłam ze szpitala od taty.Stan jest ciężki,tato ma płyn w osierdziu i płucach,zaczęły mu puchnąć stopy i kostki,całe ręce z dłońmi oraz twarz.Od czego to może być?
Jest bardzo świadomy i to jest najgorsze,bo płacze że nie ma poprawy a tak by pragnął żyć.Wolałam naprawdę kiedy był mniej świadomy bo tak nie przeżywał,dla niego to było lepsze.
Niestety z tą chorobą się naprawdę nie do wygrać,ona jest silniejsza niż największa siła walki człowieka,tak wierzyliśmy w tą radioterapie ale jak narazie nic nie pomogła. Pozdrawiam.
tak wierzyliśmy w tą radioterapie ale jak narazie nic nie pomogła.
Naświetlanie paliatywne w sytuacji zajęcia osierdzia i obecności płynu w worku osierdziowym nie daje zadowalających efektów. Nie jest w każdym razie postępowaniem, które może wydłużyć czas przeżycia. Głownie stosuje się je dążąc do osiągnięcia efektu przeciwbólowego.
kalina napisał/a:
zaczęły mu puchnąć stopy i kostki,całe ręce z dłońmi oraz twarz.Od czego to może być?
Przypuszczalnie oznacza to rozpoczynającą się niewydolność układu krążenia i/lub nieprawidłową pracę nerek.
Może to niestety oznaczać, że zostało bardzo niewiele czasu..
kalina napisał/a:
Czy możliwe jest aby opuchlizna która występuje u taty spowodowana była braniem kroplówek?
Zależy jakich. Jeśli dożylnie podawany jest np. mannitol (działający odwadniająco) to do czasu może to działać p/obrzękowo. W sytuacji jednak gdy niewydolność krążenia pogłębia się lub ustaje praca nerek - obrzęki narastają mimo wszystko i każde nawadnianie może je potęgować. W tej sytuacji może również wystąpić obrzęk płuc.
kalina, to już naprawdę końcowy etap choroby.. Bardzo mi przykro.. Być może warto byłoby porozmawiać w szpitalu z lekarzem o możliwości zwiększenia dawki morfiny, by zapewnić tacie spokojny sen i ograniczyć mu cierpienie.
Cierpienie psychiczne jest równie okrutne jak ból fizyczny.
DSS bardzo dziękuję za odpowiedż.Jakie kroplówki tato bierze dokładnie nie wiem ale z tego co widziałam to:theospirex w kroplówce ,2 duże jakiegoś nawadniającego z leków przeciw bólowych ketonal napewno, morfine ma zapisaną w razie bardzo silnych bóli (lekarz powiedział że na morfine przyjdzie jeszcze czas żby mu wierzyć)z uspakajających dostaje 2 razy dziennie hydrochizine ,jakie inne bierze nie wiem.
Jestem tym wszystkim przerażona,ja nie chcę aby tato umierał, tak pragnełam aby jeszcze choć trochę pożył.Tato sam chce żyć,tak dzielnie walczył a tyle co się przy tym nacierpiał to wiem bo widziałam.Całe jego ręce to jedna wielka sina plama od wkłuć bo żyły takie twarde,niesamowite bóle przełyku do żołądka od radio.i ból prawie wszystkiego ale mówi że największym jego cierpieniem są duszności które coraz trudniej opanować.
Ja jak idę rano do szpitala to na nogach z waty i z przeogromnym lękiem co też ten kolejny dzień przyniesie i abym zastała tatę .
W jaki ja sposób mogę pomóc tacie?
Czy ja mogę zsugerować lekarzowi aby pomogli tatowi , jeżeli umiera żeby miał mniejszą świadomość,nie miał leków(obecnie jest całkowicie świadomy,) bóli(lekarze nie lubią aby im podpowiadać).?
Jak pomóc aby śmierć miał jak najlżejszą.Boże jak?Pomóżcie,doradzcie: czuję się jak bezbronne dziecko.
Idę teraz do szpitala z ogromnym lękiem ,oby z tatą było lepiej.
kalina, zrób jak pisze DSS..... poproś lekarza niech podadzą Tacie większą dawkę morfiny. U mojego Taty było podobnie. Był bardzo świadomy i wtedy Pani z hospicjum zamiast podawać morfinę co 12 godzin doustnie, założyła motylek i kazała podawać morfinę co 4 godziny. To trwało dwa dni. Tata spokojnie spał....do końca. Wiem ze przyniosło Mu to dużą ulgę. Dzięki morfinie nie cierpiał i był spokojny.
kalina, porozmawiaj z lekarzami.
W takiej sytuacji zrozumieją, że nie chcesz im wpychać się w medyczne sprawy, a tylko troszczysz się o Tatę.
U mojego Taty także wystąpił płyn w osierdziu, tamponada itp. I podobnie jak Ty, ciągle miałam nadzieję, że jeszcze nam sporo czasu zostało mimo sprzeciwu losu.
Na około 2 tygodnie przed śmiercią Tata zaczął przyjmować morfinę co 4 godziny, a mimo to nie zawsze mógł po niej spokojnie spać.
W ostatnim dniu Tacie podawałam morfinę co godzinę.
Bardzo mi przykro, zgadzam się z DSS, pozostało Wam niewiele czasu.
Nie bój się lekarzy , pytaj , proś a nawet sugeruj . To przecież chodzi o człowieka .
O Twojego TATĘ. To jest ważne i nikt nie może mieć pretensji , że chcesz dla Niego jak najlepiej.
Kalinka, posłuchaj dziewczyn. Lekarze MUSZĄ uśmierzyć ból Tatusia i uspokoić go. To ich obowiązek. Przecięż żyjemy w cywilizowanym kraju, w którym człowiek ma prawo do godnego życia i śmierci. Nie bój się lekarzy. Proś ich o pomoc. Bądź przy Tatusiu i nie daj się ogarnąć panice. Musisz zmobilizować wszystkie siły, aby pomóc mu w tych trudnych chwilach. Jestem z Wami....
Kalina mogę się tylko podpisać pod tym co szanowne poprzedniczki napisały. Najważniejsze w ostatnim etapie choroby nowotworowej to jest zapewnienie jak największego komfortu choremu. Ból z jednej strony ale duszność dodatkowo powoduje, że umierający strasznie cierpi. Tacie należy podać morfinę żeby nie cierpiał i żeby duszności nie były tak uciążliwe.
Niestety wg mnie to co Ci napisała DSS to prawda to nie potrwa już długo.
Strasznie mi przykro.
największym jego cierpieniem są duszności które coraz trudniej opanować.
kalina, duszność w terminalnej fazie choroby nowotworowej leczy się morfiną. Morfina zmniejsza zapotrzebowanie tkanek na tlen, przez co duszność staje się mniej nasilona.
Odwlekanie w czasie podania morfiny (w świetle wskazań do jej stosowania, szeroko zresztą publikowanych przez specjalistów medycyny paliatywnej) jest w tej sytuacji zupełnie niezrozumiałe.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum