Stan taty nadal jest cięzki,świadomość 100 % i to jest okropne,tato ciągle wierzy że bedzie żył .Dziś rozmawialismy z ordynator oddziału (lekarki prowadzącej nie było)i tato ma mieć podawaną morfinę tylko nie wiem co ile godzin.Tato jest opuchnięty a najbardziej ma całą lewą ręke jak balon,ale trudno od lekarza dowiedzieć się od czego.Bardzo mało pije a jeśc to ze 2 łyżki.Ma założonego pampersa,ale mocz oddaje do kaczki czyli moze jeszcze nerki funkcjonują .
Jutro będziemy rozmawiać z lekarką prowadzącą co jeszcze można by było zrobić aby tatowi ulzyć i od czego ta opuchlizna.
Patrząc sie na cierpienie taty,jego chęć życia człowiek o mało nie oszaleje ze nie ma szans już na ratunek,serce krwawi a łzy same płyna,rozumieją to osoby które przez to przechodziły.
Dziękuje wszystkim za kazdą odpowiedż i pomoc.
Mój tato ma 76 lat,ale to tez boli.
[ Dodano: 2010-06-21, 13:17 ]
My prawie o każde badanie,także podanie morfiny żebrzemy u lekarzy a przecież jestesmy laikami i nie musimy o wszystkim wiedziec.Przecież my w rece lekarzy oddajemy nasze życie i to oni powinni nam podczas choroby czy śmierci pozwolić przejsc to jak najlżej.Proszę o wybaczenie jeżeli tymi słowami kogoś uraziłam.
Mnie nie uraziłaś. Moj Dziadzio też był po siedemdziesiątce gdy chorował. Hospicjum w naszym miasteczku wtedy jeszcze nie funkcjonowało i Rodzice staczali niejedną batalię z lekarzami o pomoc dla starszego już człowieka. Nie zawsze było to łatwe
Kalinka, tak bardzo mi przykro . Tak ciężko czyta się o cierpieniu Twojego Tatusia .Tak bardzo chciałabym Wam jakoś ulżyć. Wiem, że niewiele mogę, ale wspieram Cię całym sercem. Kochanie, bądź dzielna. Zrób to dla Tatusia. Zachowaj dla niego uśmiech i milość, którą do niego czujesz. Myślami jestem przy was...
Witam ponownie,
Dziś rozmawiałam z lekarką prowadzcąca tate.Więc, tato co 4 godz dostaje po 5 mg morfiny a do tego inne leki przeciwbólowe.Mimo to ma bardzo silne bóle,nie je wogóle a z picia to tylko moczy usta,Świadomośc ma bardzo dobrą.Nadal jest coraz bardziej opuchnięty.Lekarka powiedziała ,ze my sobie z tatą nie poradzimy w domu ani z bólami ani z dusznościami,I powiedziała że najlepiej będzie umieścic tate w hospicjum ale ze musi zgodę wyrazić pacjent.Kiedy powiedziała tacie że tam mu pomogą w zwalczaniu bólu i duszności tato z wielką ochotą sie zgodził.Jutro tatę zawiozą do hospicjum ,które znajduje się 40 km od nas.Chcę wierzyć że tam będzie miał lepsza opiekę niz w domu a my bedziemy czuwać przy nim codziennie a jeżeli będzie taka możliwośc to i nocami.Mysle,ze dobra to decyzja bo stan taty naprawdę jest cięzki.
Czy ktoś z waszych najbliższych był w hospicjum i czy byliście zadowoleni.Lekarz który przychodził do taty z hospicjum jeszcze przed szpitalem też mówił że na sam koniec będzie trzeba tate oddać bo on sobie nie poradzi ze wzgledu na płyn w płucach i osierdziu.
Serdecznie pozdrawiam.
ps.Decyzja o oddaniu taty do hospicjum była dla nas bardzo trudna i wiele łez się polało.
Bardzo polecam też poczytanie postów romka102, pracownika hospicjum w Poznaniu, który pomaga nam od pewnego czasu i opisuje jaki jest sens i przeznaczenie opieki hospicyjnej : DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne | romek102
kalina napisał/a:
Decyzja o oddaniu taty do hospicjum była dla nas bardzo trudna i wiele łez się polało.
kalinko, niepotrzebnie. Traktujcie hospicjum jak szpital. TAM jest pomoc - jak napisała pixi.
Trochę lepszy szpital - bo będzie można być przy tacie częściej i dłużej niż na oddziale szpitalnym.
Dziś tatę zawieżli do hospicjum.
Jakie wrażenie?Dojechalismy około 12,lekarza nie było ale były 3 pielegniarki na około 30 osób.Tato skarżył się na bóle, to około 15 dostał ketonal.Lekarz przychodzi 17-19.Dziś był 17godz.Tato mówi do lekarza bardzo mnie boli oraz dusi.Lekarz odpowiada.Musi dusic ,przecież pan ma taka chorobe.My stoimy przed drzwiami i wszystko słyszymy,pielęgniarka mówi że na korytarzu stoi rodzina,ton lekarza się zmienia.Na dzień dzisiejszy jesteśmy załamane.
W tym hospicjum co jest tato tak to wygląda:w dzien sa 3 pielęgniarki,noca 2 ,lekarz tylko przychodzi wieczorem,wolnotariuszy nie ma,pokoje małe 2 osobowe,można byc przy chorym w nocy tez i siedzieć na krzesełku.Pragnęłabym aby tato był w takim hospicjum jak opisuje Romek z poznania,pozazdrościc.
Pozdrawiam.
ps.stan taty bardzo cięzki,wczoraj wieczorem zaczęli go cewnikować,nie je,jest napuchnięty,cięzko oddycha prawie wogóle nie pije,świadomość nadal dobra.Całe rece ma napuchnięte i bardzo twarde.
Nie jestem lekarzem, ale ta opuchlizna wskazuje na złą prace nerek, pytaj się o wszystko, bądź nawet upierdliwa, u mojej siostry cewnik był źle podłączony, mocz nie spływał a brzuch jak balon. Nikt z oddziału się nie kwapił aby to wyjaśnić. Więc trzeba pilnować, jak możesz to siedź na tym krzesełku na zmianę z kimś z rodziny, bo to wygląda bardzo źle. Nie poddawaj się.
Małgorzata
kalina, aż serce ściska,jak przeczytałam jakie są warunki w Waszym hospicjum.
Przecież człowiek na takim etapie choroby wcale nie musi cierpieć,nie powinien!
To jest straszliwe traktowanie,w ogóle nie do przyjęcia.
No bo przecież,po to jest hospicjum,aby pomagać pacjentowi i jego rodzinie!!
A ja naiwna myślałam,że wszystkie hospicja w Polsce wyglądają tak jak nasze-ale się myliłam niestety.
Przykro mi strasznie...
Kalinka jestem wstrząśnięta. Jak to możliwe, żeby tak traktować chorych ludzi w miejscach które powinny nieść im ulgę i pomoc Jestem w szoku czytając opis tej placówki. Nie wiem co jeszcze możesz zrobić Wspierajcie się całą rodziną i mimo wwzystko walczcie o ludzkie traktowanie Tatusia. Ściskam Was mocno.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum