twydmuch,
A czy Mama bierze jakieś leki przeciwwymiotne?
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
tak.bierzeTerocan.twierdzi ze nie pomaga przy czym ten terocan bierze od listopada. Juz po pierwszej chemii miala bardzo silne nudności ktore trwaly praktycznie do drugiego cyklu ( cisplatysna 8 h wlewu). po drugim cyklu chemii bylo identycznie - ciągle mdlości. Lekarze sami dziwili sie ze mame tak dlugo trzyma. Podawali przeciwymiotne i sugerowali nam ze to problem , ktory siedzi w głowie mamy ponieważ nie ma innego powodu dla którego mdlości nadal są i nie ustają. dotarłam nawet do pracy naukowej na angielskiej stronie w temacie łączenia innych leków z tamoxifenem - to jest hormon ktory mama przyjmuje z powodu raka piersi. nie doczytalam sie jednak ze to jest powód nudności. ostatnią chemie wzięła na początku stycznia. po wyjściu ze szpitala było juz troche lepiej do momentu gdy calkowicie przestało mamę mdlić. tymczasem od poltora tygodnia rozpoczęło na nowo. w tej chwili bierze tylko leki antydepresyjne i wit. C i terocan.
Można spróbować zastosować Haloperidol w małych dawkach - lek tylko na receptę, skonsultujcie z lekarzem prowadzącym.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Dziekuje za wskazowke.
Dzis doszedl kolejny fakt. Mama od 2 h ma napadowe bole zoladka typu kolka. Podejrzewam ze te nudnosci i teraz zoladek to nie jak mama pesymistycznie twierdzi przerzuty tylko objawy silnej nerwicy. Jutro rejestruje mame do psycholiga oli jej lekarza prowadzacego.
mam pytanie. MOrdujemy sie caly czasz z piekącymi ustami. Wiem ze to po radioterpii nie jest nowość, niemniej jednak uzywana wazelina, masc z wit. A słabo mamie pomagają. czy ktoś z Was ma inny pomysł na dolegliwość?
wdzieczna za odpowiedz
Monika
[ Dodano: 2016-04-04, 14:19 ]
i jeszcze jedno pytanie..wątpliwość...
Mama jest 3 m-ce po zakończeniu naswietlan na gardlo. od tygodnia jeździmy z mama na lampy na piers( II nowotwor niezależny). w piątek mielismy najswiezsze wyniki krwi - w porządku, było badanie laryngologiczne kontrolne - w porządku. Mama nadal nie ma apetytu choć od tygodnia "ruszyla" z jedzeniem i to wlasnie troszkę mnie dziwi...ponieważ mimo tego ze ruszyla z jedzeniem z dnia na dzień ma coraz mniej sil...a jak ma mniej sił to opada psychicznie i przyznam, ze samej mi mimo wstępnym dobrych prognoz nadzieja opada...czy Wy tez tak daleko od zakończeniu radioterpii mieliście huśtawki z tym jedzeniem i co więcej jak odbiliscie z jedzeniem nadal mieliście mało sil...
Normalny objaw, organizm jeszcze nie doszedł do siebie po jednej radioterapii a już dostaje drugą. Radioterapia jest dobrym i skutecznym leczeniem w chorobie nowotworowej ale lekarze przeważnie pomijają informację że początkowe silne osłabienie powoli się cofa, ale nigdy nie do końca. Ja chodziłam regularnie na siłownię i miałam dokładnie wyliczone jaki wysiłek w jakim czasie mogę zrobić. Na radioterapii straciłam równo 20% wydolności a minęło 6 lat.
lekarze tez mówią,że to jeszcze świeżo po poprzednim naświetlaniu i ze tak ma być. tego się też próbuje się trzymać. niemniej jednak sama widzę, żę przypadek mojej mamy to nie jest przypadek dla lekarzy z którymi się spotykamy standardowa sytuacja i stąd ciągle wątpliwości i pytania.
dziekuje
no nic poczekamy cierpliwie - przynajmniej będziemy się starac...- na poprawę samopoczucia oby tylko efekt by dobry
- to pieczenie może być spowodowane uszkodzeniem śluzówek w wyniku naświetlania, radioterapii/lamp, spotęgowane chemioterapią. Śluzówki bardzo długo wracają do sprawności, a pieczenie do reakcja na potrawy ostre, kwaśne, sól i przyprawy, soki i owoce itd. DCO Wrocław zaleca roczne wystrzeganie się potraw solonych, przypraw itd. Pisze o tym w swoim wątku. Jest to oczywiście sprawa indywidualna a kliniki stosują nie zawsze te same zalecenia....
twydmuch napisał/a:
jak odbiliscie z jedzeniem nadal mieliście mało sil...
- w czasie wypisu, 'szkoląca' mnie Pani dr ostrzegała; huśtawki nastroju będą długo wracały. Czasami będzie brak wszelkich sił aby wstać z łózka. To normalne. Leżeć i wypoczywać... Czasami sen męczył całymi dniami, a uczucie braku jakichkolwiek sił jest często odczuwany i opisywany tu na Forum, przez Osoby po leczeniu.
Mama musi mieć tego świadomość, wtedy będzie jej łatwiej znosić to psychicznie.
_________________ Przeszłość została napisana, lecz możemy się z niej uczyć i zmieniać przyszłość
oO ostatniego mojego wpisu dość dużo się zmieniło. Mama po regularnych wizytach u psychologa znacznie "odbiła"... nie płacze, ucieka z łózka..wychodzi z domu i ma znacznie więcej uśmiechu na twarzy. co tygodniowe wyniki krwi ma w normie a pierwsze badanie TK będzie miała 7 czerwca ( ze względu na trwające jeszcze naświetlania piersi). Czuje się dobrze, zaczela dużo więcej jesc...tyje... momentami samej mi się wydaje ze to wszystko to zly sen,,,zly sen który minął...
dziekuje za odpowiedzi
do usłyszenia , serdeczenie pozdrawiam
Monika
Ja może ostatnio mało się udzielam, ale bardzo się cieszę, że Wasza Mama razem z Wami tak heroicznie wzięła się za tak skomplikowany problem. Bardzo Wam kibicuję i czekam na dalsze wiadomości!
Macie Jaja jak to się mówi!:)
Dawno mnie tu nie było z informacjami o mamie więc przybyłam.
Mama jest pod stałą opieką psychologa i psychiatry. Bierze leki z tej dziedziny więc że tak powiem " trzyma się". Myślę, że bez tych leków byłoby jej znacznie ciężej. Życie z tą chorobą, czy życie po tak ciężkim leczeniu bez wiedzy o efekcie walki jest myślę potworne. Oczywiście wszystko zależy pewnie od człowieka...ja opieram swoje wnioski na podstawie choroby w naszej rodzinie, choroby mamy.
W tej chwili 07 i 13 czerwca mama jedzie na badania do Wroclawia - badania te pierwszej poważniejsze po przejściu leczenia. Rozbite na dwa dni z uwag na dwa nowotwory. Podejrzewam ze chodzi o klatke persiową - przeswietlenie , usg jamy brzusznje, usg piersi i tomograf glowy i szyi. O ile wyniki TK będą pewnie później tak mysle ze brzuch i klatka - wyniki od razu. W związku z tym wielki stres....baaardzo duży.
Co potem...? wszystko zależy od tego co tam wyjdzie albo co nie wyjdzie...
W każdym razie cieżki czas teraz wiec trzymajcie kciuki...:)
Tydzień temu otrzymaliśmy wyniki TK głowy i szyi - w porządku.
W października kontrola efektów leczenia raka piersi - i mam nadzieje, ze też będzie dobrze. I tak jak było do przewidzenia wraz z pozytywnymi wynikami - mama psychicznie nie do poznania... wrócił uśmich - nieśmiały - wróciły plany na przyszłość - wraca życie...
skutki uboczne radioterapii - standardowe dla tego rodzaju naświetlania okolic gardła..tj. pol roku po naświetlaniu - suchość w gardle - ale już mniej uciążliwa niż wcześniej,,,z rana chrypka,,,obrzęk pod szyją - ale to nic ze świadomością, że tak jak tu piszecie - wojna trwa - ale pierwsza walka wygrana !!!:)
co więcej pisać....cieszę się pełną gębą...popłakałam się jak tylko się dowiedziałam, że jest dobrze. To jest ciężka wojna...ale byłam i jestem świadkiem jak bardzo opłaca się ją podjąć. wszystkich życze dużo zdrowia i bardzo dobry wieści z tomografów i innych wyników...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum