Nikt nie jest w stanie określić o ile zmniejszą się szanse na wyleczenie przy rezygnacji z jednego wlewu w sytuacji konkretnego pacjenta, bo szanse mogą się nie zmniejszyć. Niemniej jednak najlepiej jest przejść całą terapię, gdyż to właśnie da szanse największe...
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
twydmuch;
"Z uwagi na nienajlepsze wyniki krwi tj.spadek plytek szanse na otrzymanie chemii sa 50 na 50. Wyniki te maja zwiazek z zaklocona przez chemie. I radio praca szpiku. Mama od kilku dni z tego powodu otrzymuje antybiotyk..."
U mamy wystąpiła zapewne "cytopenia w zakresie układu białokrwinkowego i czerwonokrwinkowego". Zapewne podawane są mamie; czynniki wzrostu i żelazo w formie pozajelitowej. Skoro u mamy są zaplanowane 3 kursy DDP (średnio co 3 tygodnie),a nie tak jak najczęściej bywa; chemoterapia co tydzień, to czynione jest wszystko aby tak było.
Jak napisał Gazda, nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na Twoje pytanie, jakie to będzie miało znaczenie, gdy mama nie będzie mogla otrzymać tego 3 kursu.
Nie ma tu niczyjej winy, każdy z nas reaguje na leczenie inaczej.
_________________ Przeszłość została napisana, lecz możemy się z niej uczyć i zmieniać przyszłość
Dziekuje za odpowiedz.
Oczywiscie.ze nikt nie zna odpowiedzi.zycie pokaze. Watek z rokowaniem przytoczylam raczej w innym sensie. Na poczatku tj.na konsylium uslyszalysmy z mama ze w przypadku leczenia migdalka glownodowodzacym leczeniem jest radio...chemia jestcwspomagajaca, uzypelniajaca leczenie. Niektorzy w leczeniu tego nowotworu sami rezygnuja z chemii i zyja w zdrowiu wiec i ja trzymam sie nadziei ze tak i bedzie z moja mama. Za 2 dni bedzie podjeta decyzja czy otrzyma chemie. Dzis jednak nadal otrzymala antybiotyk wiec nie wiemy co z ta chemia. A mam pytanie...czy taki stan tej krwi niedoskonalej tj.problem tych plytek jako skutek uboczny chemii moze trwac wiecznie? Czy to mija z czasem? I czy szpital moze wypisac mame z tym zakloceniem pracy szpiku?
czy taki stan tej krwi niedoskonalej tj.problem tych plytek jako skutek uboczny chemii moze trwac wiecznie?
Powrót do pełnej sprawności i dobrych wyników jest sprawa indywidualna. Czasami trwa to i parę miesięcy (u mnie rok), dlatego zawsze ważna jest kontrola w rejonie po opuszczeniu szpitala. Gdy wyniki będą bardzo złe, to mama zostanie, z pewnością, kilka dni dłużej, po zakończonym leczeniu.
twydmuch napisał/a:
z tym zakloceniem pracy szpiku?
Daj spokój temu szpikowi (sorki ). Przy takim leczeniu wszystkim nam wyniki lecą... potem wracają.
_________________ Przeszłość została napisana, lecz możemy się z niej uczyć i zmieniać przyszłość
Mama zakonczyla lampy 3 dni temu. Nie wiemy kiedy opusci szpital . martwumi mnie jednak jedna w wsrod miliona chyba spraw. Mama zaraz po pierwszej chemii dlugo odczuwala mdlosci. Na tyle dlugo ze lekarza zastanawiali sie nawet dlaczego. Doszli do wniosku ze to z powody czynnika psychogennego. Po 21 dniach mama dostała druga chemie i tez mdlilo mame.oczywiscie byla na lekach przeciwwymiotnych lecz mimo to czula nudnosci. Gorzej ze one hamuja chec jedzenia a bez tego slabnie. Daja mamie leki na te nudnosci i wciaz sie dziwia ze sa. Za chwile mama opusci szpital z ciagymi nudnosciami. Po chemii ktora mama otrzymala nudnosci sa ale do ok.o dni a 37!! Jedyne leki jakie mama bierze to przeciwwymiotne i hormon tamoxifen z uwagi na wyciety niwotwor piersi. Czy ktos z was po zakonczeniu leczenia nowotw.migdalka tj.radio i cisplastyna tak dlugo odcuwal mdlosci? A moze przyczyny nalezy doszukiwac sie w tym hormonie. Przy czym mama bierze go juz od wrzesnia a wczesniej nie bylo mdlosci.
Czy mama bardzo schudła? Postaraj się pisać trochę bardziej starannie, bo nie rozumiem na przykład tego: "nudnosci sa ale do ok.o dni a 37!!". Ja nudności odczuwałem przez jakieś półtora miesiąca o zakończeniu leczenia.
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Od poczatku wiedzy o chorobie mama schudla ok. 30 kg. Chudniecie podczas pobytu w szpitali to ok.15kg. Ostatnia chemie mama wziela 28grudnia. Ostatnie radio 20 stycznia. Dzis z nia rozmawialam i nadal ja mdli. Zaczelam sie zastanawiac czy to nie ten hormon ktory bierze na piers,ale jak przez2 tygodnie brala go samego zanim zaczela naswietlanie i chemie to nic ja nie mdlilo wiec to troche wykluczam.
Od poltora tygodnia waga mamy trzyma sie w normie tj. Nie rusza sie w dol.
mam pytanie = kolejne zresztą...czy po radoterapii u kogoś z Państwa wystąpiły bóle głowy umiejscowione z tyłu głowy? mama tez odczuwa kłócie w gardle...a bardziej po lewej stronie szyi- tam gdzie byly powiekszone wezly chlonne...nadmieniem tylko ze mama nie przechodzila operacji wyciecia zarazonych wezlow...miala je jedynie naswietlane. Mama jest 9 dni po zakonczeniu radio.
Dzielna jest Wasza Mama.
Ja mogę powiedzieć tylko tyle, że charakterystyczny ból z tyłu głowy rozpoczynający się w potylicy, rozpierający i promieniujący jest bardzo charakterystyczny przy nadciśnieniu tętniczym.
Takie bóle głowy są faktycznie charakterystyczne dla nadciśnienia tętniczego.
A dolegliwości gardłowe po radioterapii to niestety bardzo częsty skutek uboczny. Może pomoże nawilżanie gardła? Siemię lniane popijane często małymi łyczkami, albo np. glosal (w aptece ok. 18 zł bez recepty). Na mocne bóle, które uniemożliwiają przełykanie, tylko leki przeciwbólowe, ale w to pewnie jesteście zaopatrzeni.
Mama bóle glowy odczuwała do przedwoczraj. Teraz mówi, ze nie powracają. Mam nadzieje ze nie powrócą.
z bólem gardła mama zaczeła sobie radzic bardzo dobrze. Nie miksujemy jej już prawie niczego wiec w tym temacie jest calkiem niezle. Gorzej, że nieregularnie odczuwa mdlosci. Pojawiają sie co drugi dzien i raczej nasilają sie pod wieczor. Jeden z uczestników forum napisał ze on mial takie mdlosci do poltora m-ca po leczeniu wiec trzymam sie tego ze to skutek uboczny radiochemioterapii. mama jest dzis wlasciwie poltra tygodnia po leczeniu.
Przez te mldosci nie ma ochoty jesc bo wszystko jej staje.
Martwi mnie tez ze i tak je wiecej w domu niz w szpital a waga jej leci. niewiele co prawda ale od wyjscia ze szpitala - prawie kilogram.
Poza tym mysle ze mamy mocną depresje. mama ciagle mowi ze to juz koniec. ze ona nadaje sie juz tylko do trumny...nie chce isc do psychologa ani psychiatry bo uwaza ze nic z nia nie jest...a na wizyte lekarza w domu nie wyraza zgody.
monika
[ Dodano: 2016-01-30, 21:07 ]
mam jeszcze jedno pytanie. mama wczesniej tzn. podczas pobytu w szpitalu i naswietlan nie uskarzala sie w ogole na pieczenie w gardle. teraz tydzien po wyjsciu mowi ze piecze ją -a wczesniej nie odczuwala - miejsce po wycietym ( bo rakowym) migdale. czy CI z Pańśtwa ktorzy przechodziliscie to leczenie rowniez odczuwaliscie pieczenie w konkretnych miejscach bardziej lub mniej?
zalgądam tu z kolejnym pytaniem. Mama w styczniu zakonczyla radioterapie i 2 cykle chemii.jest juz 3 miesiące po leczeniu i nieregularnie ma pojawiające sie nudnosci ktore trwają po tydzien a nawet wiecej. z dnia na dzien zaczyna ją mdlic. konsekwencją nudności jest brak apetytu a to z kolei powoduje ze leci z sil. czy ktoś z Was miał tak dlugo utrzymujące sie nudności? mama miala kilka dni temu wizyte we Wroclawiu u radiologa i swieze wyniki. wszystko jest w porzadku.
dzieki za odpowiedz
-miejsce to będzie mama odczuwała jeszcze wiele miesięcy po zakończonym leczeniu. Podrażniać będą ostre potrawy, infekcje górnych dróg oddechowych...
twydmuch napisał/a:
z dnia na dzien zaczyna ją mdlic
"Mdłości i wymioty po chemioterapii powstają w wyniku podrażnienia przewodu pokarmowego oraz ośrodkowego układu nerwowego. Za wystąpienie nudności i wymiotów oraz ich nasilenie odpowiedzialne są rodzaj zastosowanej chemioterapii, dawka cytostatyku i nagłe podanie leku. Wśród czynników mogących nasilić wymioty po chemioterapii wymienia się płeć żeńską, stosowanie innych leków, uzależnienie od alkoholu i lęk..."; koniec cytatu.
Czy mama dba o właściwe nawodnienie organizmu, oraz co z depresją, o której wspominałaś wcześniej, a może mieć tez znaczenie....
_________________ Przeszłość została napisana, lecz możemy się z niej uczyć i zmieniać przyszłość
Z tym piciem coraz gorzej...na te chwile 1 litr dziennie...do poltora. Depresja jest na moje oko silna...mama nie chce skorzystac z porady zadnego psychologa czy psychiatry. jeszcze za czasow szpitalnych jak przychodzili do niej lekarze tej specjalizacji po jednej wizycie "dziekowala" mowiac ze jest ok i ze nie potrzebuje pomocy. ( "cyt, ja sobie radze bez takich")
od pol roku rozmawiamy z nią ze dobrze bedzie skorzystac z pomocy kogos kto nam pomoże ...ale nic z tego. jak dochodzi do dnia wizyty odmawia. teraz nasilają sie mdlości i podłamuje sie bardziej. czuje sie bezradnie bo zdaje sobie spawe ze nudnosci to brak apetytu a brak apetytu to oslabienie ktore w tej chorobie jest idealnym partnerem dla nowotworu.
jak czytam o wczesnych skutkach chemio czy radioterapii to owszem znajduje mdlosci ale z reguly wyst. do 3 miesięcy od zakonczenia leczenia..u nas 3 miesiące wlasnie mija a ona sie nasilają; być może to siedzi w głowie;;;
Witaj
Wasz wątek to jakby historia mojej mamy. U nas problem z mdłościami zaczęły się ok. cztery miesiące po radioterapii raka krtani. Przestała jeść z dnia na dzień coraz słabsza ciągle mdłości, odbijanie i waga 20 kg mniej.
Nie chciała pomocy psychiatry. Okazało się, że cierpi na silną nerwice. Do dnia dzisiejszego przyjmuje leki psychotropowye co spowodowało uzależnienie.
W badaniach jest wszystko w porządku, gastrolog uważa, że to refluks a depresja potęguje dokuczliwe objawy.
Pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum