Raz lepiej raz gorzej...jak to w tej chorobie, obecnie po dwóch tyg od chemii IV jest powiem szczerze całkiem całkiem, mamcia się odbudowuje, chociaż słaba fizycznie.
Jak to jest - kiedy zostanie zakończone leczenie po V lub VI chemii czy takie osłąbienie jest cały czas, czy będzie na tyle dobrze, żeby np iść na spacer
Zastanawiam sie nad tym, czy to osłabienie to wynik efektu chemii, czy samej w sobie choroby nowotworowej.
29 marca V cykl chemii, wtedy planuje się skojarzoną radioterapię...
Na ile nowotwór się zmniejszył nie wiem jeszcze, jutro mam skont.sie z lekarzem.
Oczywiście wszystko opowiem
Jak to jest - kiedy zostanie zakończone leczenie po V lub VI chemii czy takie osłąbienie jest cały czas, czy będzie na tyle dobrze, żeby np iść na spacer
To pewnie zależy jak chemię zniesie organizm, a wiadomo, każdy jest inny. Moja mama przeszła VI kursów chemii i jest baaardzo słaba, ledwo chodzi. Prawie trzy tygodnie po chemii, a mama najczęściej siedzi, pośpi trochę. Jednak z każdym dniem jest ociupinkę lepiej, trzeba widocznie czasu na odzyskanie sił.
pozdrawiam,aga.
Mamcia po V chemii i na tym kończy się chemioterapia, przed nią 3 tygodniowy cykl radioterapii dwa razy dziennie a potem jeszcze naswietlanie głowy
Po raz pierwszy u mamy wyst anemia (10,5) , jednak lekarze podkreslają, ze te wyniki na które najbardziej zwracaja uwage czyli białe krwinki i płytki sa w zadowalającym poziomie
szybko się odbudowuje ten mamci organizm
boje się tej radioterapii, za dwa tygodnie będzie przymiarka na maske mamy która robiliśmy jakis czas temu. guz się znacznie zmniejszył i super, teraz byle przerzutowości jak najdłużej nie było,
Ida kochani drugie święta z chorobą
mam nadzieję, że przed nami jeszcze kilka... kilkanascie cudownych takich świat RAZEM :-)
M.
Radioterapia nie boli, niesie ze sobą dolegliwości podobnie jak chemia, ale to tak samo skuteczna metoda leczenia jak zabieg chirurgiczny.
Warto poddać się temu leczeniu, bez względu na to jakie będą skutki uboczne zwiększają się szanse nie tyle na przeżycie ile na całkowite wyleczenie, warto zaryzykować, ja zaryzykowałem, jestem już 5 tygodni po ostatnim zabiegu, z każdym dniem czuję się lepiej.
W przeddzień Świąt Wielkanocnych życzę siły i wiary w skuteczność leczenia,
Moja mama z mała ilościa krwi... nie ma nawet sił, zeby pojechac zrobić morfologię...
a 25.04 zaczynamy radioterapię...
tam rozumiem, tez są ważne wyniki, jak przed chemią...
Pije barszcz, je hemoffer i kwas foliowy, co moge jej kupic jeszcze, albo co ugotować...
Skoro w czasie podawania chemii miałą 10,5, to teraz mając morczki w oczach i osłabienie organizmu, pewnie krew spadła do 7, lub 8...
Miredo, jeśli jesteście pod opieką hospicjum poproście o przyjście pielęgniarki do pobrania krwi, ewentualnie dowiedz się czy pielęgniarka z ośrodka może to zrobić ale moim zdaniem koniecznie sprawdźcie krew. Jesli Mama czuje się aż tak słabo, że nie ma siły iśc na badanie. Bardzo słabe wyniki krwi mogą być niebezpieczne i zakończyc się szpitalem.
Miredo napisał/a:
Pije barszcz, je hemoffer i kwas foliowy, co moge jej kupic jeszcze, albo co ugotować...
samemu nie da się krwi znacząco odbudować niestety.
[ Dodano: 2012-04-10, 13:54 ]
Czy jesteście pod opieką hospicjum? Mam na myśli hospicjum domowe, czyli np. możliwość przyjazdu lekarza/pielęgniarki do domu. Pomoc nieoceniona.
Nie jestesmy pod opieką hospicjum.... mysle, ze dopóki moja mama jest tak świadoma w chorobie i walczy, to hospicjum bardziej by ją zabolało, niz pomogło...wiesz psychika siłą napedową..., walczy pije barszcz, krzywi sie bardzo...
Mam nadzieje, że da radę, jak nie, rozmawiałam juz z lekarzem, wysle pielęgniarkę do domu...
ale się martwię
...och jak bardzo się martwię....
Witaj Miredo, bardzo boli jak patrzymy na naszych bliskich w chorobie. Każdy z nas się martwi, chce bardzo pomóc, a nie może. Nieraz widzę łzy w oczach mamy, stara się to ukryć, ale udowadnia cały czas, że jest silna.My przy niej też jesteśmy silni, bo wiemy, że w nas ma teraz wsparcie.
.
Miredo napisał/a:
to hospicjum bardziej by ją zabolało,
w naszym przypadku byłoby tak samo, wiem, że pomoc hospicyjna jest nieoceniona, ale moja mama straciłaby wiarę i chęć do walki, tak myślę.
Miredo napisał/a:
walczy pije barszcz, krzywi sie bardzo..
barszcz nie poprawi znacząco wyników krwi. Jeśli hemoglobina jest bardzo poniżej normy, to w szpitalu przetoczą mamie koncentrat krwinek czerwonych, oczywiście lekarz o tym zdecyduje.
Pozdrawiam i ściskam.aga.
Mam leczy anemię i chyba jej sie udaje, bo rumieńce sa i mroczki w oczach zniknęły. Od 25 radioterapia...
pewnie ją wymeczy bardzo...
trzy tyg dwa razy dziennie...
Ale... generalnie słaba jest... i martwi się przerzutowoscią tego raka...
wiadomo...mysli...
Moja kochana... taka mniejsza sie zrobiła....
nie zeby schudła..ale mniejsza, niższa...
jutro jedziemy na morfologię, napisze jak tam z wynikami
Miredo, zapowiada Wam się ładna pogoda na pierwszy dzień radio. Może to dobry znak Zawsze to łatwiej jak za oknem słoneczko. Trzymam kciuki za dobre samopoczucie Mamy.
Pozdrawiam,
Ewelina
Miredo, co u Was??
moja mama ma jutro termin na tomograf, a glowe przebadaja jej tomografem w poniedzialek...mam nadzieje ze bedzie dobrze...trzymajcie kciuki..na sama mysl o badaniach chce mi sie plakac...a co dopiero jak pomysle o wynikach...
Witaj
Długo nie pisałam, bo też zawirowania trochę było.
Taka wizualizacja mojej mamci: rumiana, usmiechnieta, niesamowicie w wierze, ze będzie lepiej, po całej chemioterapii nastały dni radioterapii - najpierw 30 naświetlań 15 razy dwa razy dziennie, a potem profilaktyka głowy, która kończy jutro.
ma doskonała krew, jedynie co jej doskwiera teraz to słabe w dalszym ciagu nogi i ręce, ale juz sie naczytałam o działaniu cystaplyn i generalnie musimy sie uzbroic w cierpliwość i wierzyć :_)
Póki co optymizm nas nie opuszcza, wiadomo z jakim wrogiem przyszło nam walczyc... Mama lezac w szpitalu rozmawia z młodzieza - wielu tam jest młodych osób - wiek aż zatrważający, w weiku moich dzieci.... straszne...
- daje im siły, taka duszyczka ... wśród strapionych, wiadomo, ze to daje z kolei jej moc by walczyć bo chce im pokazac ze warto..., a przy nas jakby w ogóle problem zniknął....
jej sposób radzenia sobie z trudną sytuacja... każdy ma swój sposób, swoja walke i kazdy inaczej ją przeżywa...
a przy tym My
Minęło równo pół roku od diagnozy - mamy więc już wiecej niz to minimum statystyczne 4 miesiące, a za chwile przekroczymy i 7 m-cy
a potem i rok i dwa i dalej
Pani dr przytoczyła kiedyś przykład pacjenta ktory zył 9 lat, to na prawde buduje.
drobnokomórkowy... agresor z mega bronia...
jest tak na prawde zbyt mały nieświadomy z kim wielkim walczy i z jaką siła ludzkiego organizmu
Mam nadzieję, że jak najdłużej bede w takiej tonacji pisac tutaj
zdając sobie sprawe z tego niewiadomego... życze wszytskim siły, oddaje wam energie, by walczyć jak moja mama :_)
M
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum