Dziękuję za odpowiedź. Jutro wypytam jaki jest plan dalszego leczenia.
Mama leży w Szpitalu chorób płuc, onkolog jest tylko jeden raz w tyg na konsultacjach. Zastanawiam sie czy jej nie przenieść do Instytutu IO, chociaż czytając posty widze że chemioterapia jest zwykle standardowa....
No najlepiej byłoby zrobić jednak TK - wówczas można je porównać do TK wykonanego przed rozpoczęciem chemioterapii.
Zasada jest taka, że porównuje się te same badania: RTG do RTG, TK do TK.
Dziękuje za odpowiedź, szkoda, że nikt nie spisal standardów/zasad leczenia, wtedy moznaby sie do czegos odnieść, a tak pewnie przede mną "walka" ze szpitalem o TK, albo prywatne badanie.
Też uważam, że TK jest bardziej miarodajne,
na RTG na pewno sie nie zgodzimy...
Zobaczymy w którą stronę pójdzie szpital....
czy bóle pleców mogą byc niepokojacym sygnalem...aż boje się zapytac, ale pytam.....
Według TK przed chemia, mama ma zwyrodnieniowe zmiany TH, ale nie wiem, czy to może byc to, skoro nigdy mamy plecy nie bolały
czy bóle pleców mogą byc niepokojacym sygnalem...aż boje się zapytac, ale pytam.....
Według TK przed chemia, mama ma zwyrodnieniowe zmiany TH, ale nie wiem, czy to może byc to, skoro nigdy mamy plecy nie bolały
Jeśli TK w strukturach kostnych nie stwierdziło ognisk podejrzanych o przerzuty, to bardziej podejrzewałabym tu ból ze zwyrodnienia.
Niemniej jeśli dolegliwości będą się nasilać, warto zwrócić na to uwagę lekarza.
Oczywiście, że nie mam nic przeciwko :-)
Przywiozłam mamę po drugiej chemii, w czwartek, dopiero dzisiaj wstała z łózka, poza wędrówkami do toalety - naprzemiennie biegunka i wymioty - chociaz te drugie słabsze. Jakoś to opanowałysmy.
teraz sie zastanawiam, czy zakupić jej witamine B 17. Sok noni... tyle tego , że nie wiadomo co zaszkodzi co pomoże.... a w piatek czeka nas konsultacja u profesora, mam nadzieje, że jej za duzo nie powie, bynajmniej nie tyle, żeby sie nie podłamała...
Walczy , jest dzielna...moja kochana mamcia... najdroższa na świecie. Jak tak leży w tej chusteczce, to serce mi pęka...żeby chociaz ta walka dała jej jeszcze sporo czasu, za rok moje młodsze dziecko ma Komunie, pewnie jak tak lezy, się zastanawia, czy będzie z nami jeszcze - wierzę że będzie i modle się ile mam sił, żeby tak było.... choć to AŻ-TYLKO!!!! półtora roku... jakie to straszne jest....
teraz sie zastanawiam, czy zakupić jej witamine B 17. Sok noni... tyle tego , że nie wiadomo co zaszkodzi co pomoże....
To akurat wiadomo, polecam post: Analiza krytyczna 'cudownych' metod antynowotworowych i zalinkowane tam artykuły, publikacje etc.
Żaden ze wspomnianych preparatów nie zwalczy nowotworu, co więcej - może spowodować więcej szkód niż ewentualnego pożytku (zwłaszcza "witamina" B17).
Nie ma żadnych medycznych badań, które potwierdzałyby skuteczność antynowotworową Noni, a to, co w nim zawarte, też nie jest żadnym cudem - witaminy, mikro/makroelementy.
Zaszkodzić pewnie nie zaszkodzi, chociaż pod tym kątem również nie było badań, więc niczego nie można być pewnym.
No i oczywiście o wszelkiego rodzaju preparatach, jakie podajemy pacjentowi samodzielnie, należy poinformować lekarza prowadzącego.
agusiab, wiele razy był na forum poruszany temat, sok Noni, witamina B17.
Wniosek jest jeden, nie ma potwierdzonych badań, że to pomaga.
Producenci nawet na ciężkiej chorobie chcą zarobić, a ludzie się nabierają, bo łapią się wszystkiego co by pomogło ukochanej osobie.
Pieniążki lepiej odłuż, bo mogą się przydać np, na badania.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Miredo, z tym soniem z Noni i innymi "naturalnymi metodami" to musisz zadecydować sama. Na forum nikt Ci raczej nie podpowie co lepsze, forum popiera jedynie naturalne metody leczenia. Wiem, bo sama próbowałam. Kupiłam Mamie i sok z Noni i Vilcacorę. Nie byłam i nie jestem do nich przekonana ale jednocześnie bałam się "nie spróbować". Z drugiej strony bałam się też podawać Mamie. Nie ma wiarygodnych badań, lekarze mówili "jak Pani uważa", na forum odradzali a w internecie aż roi sie od ozdrowieńców i ich historii. Przecież to nie chodzi o pieniądze, tylko o to żeby nie zaszkodzić. A niech sobie zdzierają, niech liczą grubą kasę żeby to tylko choć trochę pomogło i nie zaszkodziło. Soku z noni moja Mama nie chciała pić (nie pasował jej smak), pestki nawet troche pojadła a vilcacorę pobrała może ze dwa dni i ... zmarła. Więc ... niestety decyzja nie jest łatwa.
Moja Mama z takich "medycznie sprawdzonych" rzeczy to piła Nutridrinki ( do kupienia w aptece jesli Mama ma problem z apetytem lub/i traci wagę) i własnej roboty sok z buraków ( surowe buraki z sokowirówki na poprawę wyników krwi). Był też jakiś sok z papryki chili ale nie wiem o co z nim chodziło bo to "przepis" sąsiadki (też chorej).
Dużo odpoczynku po chemi, uważajcie żeby nie łapała przeziębień, pilnujcie morfologii i rozsądne odrzywianie. Za rozsądne uważam - niech jje co chce byle by jadała.
Tak wyglądało nasze "wspomaganie" walki z rakiem.
Ściskam,
Ewelina
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum