[ Dodano: 2014-04-22, 21:29 ]
Nie mam bladego pojecia kim jest doktor Griffin ale pracuje ze mna jeden JAMNES -JAMES GRIFFIN i tez lubi marchewke, bo widzialam jak jadl w pracy- mam nadzieje, ze pomoglam
_________________ Don't underestimate the things that I will do..
Wyniki badań są ważne, ale wiem, że są obecnie cholernie często fałszowane
"Wiem" - czyli masz na to jakiś dowód, bo rozumiem, że nie jest to jakiś Twój wymysł. Więc podziel się nim z nami.
nidia napisał/a:
Te dwa rodzinne przydadki i jeden szpitalny z tą nogą (zresztą zdarzyło się to jakiś rok temu, może mniej) oraz własne zbadanie dlaczego to w ogóle miałoby działać mi po prostu wystarczają.
"Mi wystarczają" - no właśnie. Nam nie. Ale zarejestrowałaś się dziś na Forum i postanowiłaś nas oskarżyć o ignorancję, przez którą giną ludzie.
Co Ty sobie myślisz w swojej głowie - to Twoja sprawa. Jednak jeśli wyciągasz sprawę na forum publicznym, to nie dziw się, że prosimy o dowody i konkrety. Bo że "Tobie wystarczają" nas zupełnie nie zadowala.
nidia napisał/a:
Ale skoro pytasz o wyniki badań tzn. że jednocześnie nie ma nikogo na forum kto to spróbował bo pewnie miałabyś dowody na to, że te metody nie działają.
Przepraszam, ale nie do końca rozumiem - dowód na brak działania byłby nadrzędny w stosunku do ewentualnych dowodów na działanie, więc mając ten pierwszy nie prosiłabym o ten drugi?
Sorry, ale WTF?
nidia napisał/a:
Ja nie pisze tu po to aby się z wami kłócić, chciałabym znać dowody z waszej strony, że to nie działa, gdyż z powodów osobistych których na razie nie mogę przedstawić takie informacje byłyby dla mnie pomocne, jesli w ogóle takie macie.
Wybacz, ale jako Forum nie prowadzimy badań klinicznych (hint: nie mamy takiego prawa).
W ogóle zadałaś sobie trochę trudu, żeby poprzeglądać Forum? Np. ten wątek: Analiza krytyczna 'cudownych' metod antynowotworowych
nidia,
zasadniczo w nauce nie funkcjonuje pojęcie udowodnienia, że "coś nie działa". Odwrotnie - udowodnić należy, że coś "działa". Nie umiem tego ująć w bardziej przystępny sposób. Doświadczenie powinno udowodnić tezę. Czyli - twierdzisz, że marchewka leczy raka. Zbadaj to, znajdź dowód badając tzw. grupę reprezentatywną metodą podwójnie ślepej próby i przestaw wyniki badania/doświadczenia/eksperymentu. To jest prosty mechanizm. Wszystko inne jest domniemaniem, myśleniem życzeniowym, plotką, naciągactwem, fantazją, oszustwem.
A ta pani to nie mogłaby sobie iść np wyrwać kilka marchewek? Ona ma jakiś problem? Np onkologiczny? Bo "czytelniczy" ma z całą pewnością. I oczywiście zaraz będzie, że "administracja" i "przyjacióle" forum się odezwały, po uderzeniu w stół.
Czy my to musimy czytać? I marnować swój czas? Może w tym czasie umierają dzieci? Z naszego powodu?
[ Dodano: 2014-04-22, 22:50 ]
Cytat:
zasadniczo w nauce nie funkcjonuje pojęcie udowodnienia, że "coś nie działa". Odwrotnie - udowodnić należy, że coś "działa".
Tak samo jak w sądzie. Sąd ma Ci udowodnić winę, nie odwrotnie
Wek mi z tą kupą kupy.
Szczerze mówiąc to ciężko się czyta to forum. Ciężko się czyta bo wiem, że przez waszą igorancję giną ludzie, małe dzieci...
Skoro twierdzisz, że tak ciężko się nas czyta, to zapewne bardzo ucieszy Cię fakt,
że zarówno uczestnictwo w tym forum, jak i jego lektura ... nie są obowiązkowe.
Dla każdego bez wyjątku, także - dla Ciebie.
nidia napisał/a:
Metoda Gersona, Ashkar, Budwig, w końcu amigdalina b17, kapsaicyna,sól sodowa DCA, a przede wszystkim GŁODÓWKA. Jest wiele metod nie do wszystkich mam pewność, gdyż jedynie o metodzie dr. gersona i amigdalinie mogę zaświadczyć, że naprawdę leczą. Ale jest bardzo dużo wspólnego między tymi metodami. Bardzo dużo, więcej niż się by mogło wydawać. Niewiem czy zwróciliście na to uwagę.
Po pierwsze: zwróciliśmy uwagę, na co wskazała Absenteeism w poście #197:
Po drugie: rejestrując - dobrowolnie, bez przymusu - konto użytkownika tego forum,
zobowiązałaś się tym samym do przestrzegania Regulaminu Forum (RF), w tym cz. II, pkt 10.
Wobec powyższego:
1. Sprzeczna z RF jest większość Twoich wypowiedzi zawartych w poście #182,
w szczególności:
Cytat:
Amigdalina [...] została użyta jako "że tak powiem" czary mary dla świętego spokoju w postaci okładu. Po 2 tygodniach ciągłych zmian opatrunków z dostępnych pestek owoców róznorakich( w sumie to większość śliwek, trochę moreli, jabłek i mirabelek bo rosły w tym okresie w pobliskich miejscach mielono codziennie na miazgę okładając pacjentce tym okładem nogę. Ku wielkiemu zdziwieniu lekarzy, którzy oczywiście nie pozwolili na takie praktyki
powód: brak zgody lekarza onkologa.
Cytat:
pobyt w szpitalu za własne pieniądze, podpisanie mnóstwa dziwnych dokumentów, zaskutkował tym, że po 2 tygodiach po raku nie było śladu przynajmniej w nodze. Potem stosowała doustnie B17, wyzdrowiała. Z kolei o metodzie gersona dowiedziałam się stosunkowo póżno, że tak powiem po cudownych jak mi si wtedy wadawało uzdrowieniach dwóch osób z bardziej lub mniej odległej rodziny. Jeden pan z rodziny, po uzyskaniu wyroku raka pił codziennie tylko sok z marchwi (Tylko). Z kolei jakaś pani przeszła na głodówkę i też wyzdrowiała. Osobiście uważam, że głodówka choć ciężka jest najskuteczniejszą i najszybszą formą leczenia, choć najważniejszy jest okres wychodzenia z głodówki. Przemawia do mnie z punktu widzenia naukowego. Pozostałe metody, może za wyjątkiem kapsaicyny( nie przeanalizowałam jej właściwości z punktu widzenia naukowego) jest dla mnie logiczna, sensowna i rozumiem dlaczego działa. Jednakże warto dodać, nie uważam, tak jak to się powszechnie sądzi że rak jest wynkiem niedoboru witaminy b17. Rak jest wynikiem niesprawnego działania trzustki i nagromadzenia się zbyt dużych ilości toksyn. B17 jako zastępca enzymów trawiennych trzustki przychodzi z pomocą i niszczy komórki rakowe jest jednak substancją doraźną, która przy zaprzestaniu podawania powoduje wznowienie komórek rakowych. Problem bowiem wynika ze złej pracy trzustki (dokładnie braku hormonu trypsyny wytwarzanej w dwunastnicy z enzymów wydzielanych przez trzustkę). Dosyć teorii bo mogłabym tak bez końca. Ktoś tu pisał, że amigdalina jest droga.Aburd. Moja mirabelka pod blokiem nie chce ode mnie zadnych pieniedzy, a kasza jaglana też nie kosztuje majątku.
Amigdalina działa jednak na komórki rakowe bezpośrednio niszcząc je. Metoda gersona i budwigi jak i ashkara zakłada oczyszczenie organizmu z toksyn tak aby sam "ten organizm" mógł się wyleczyć, choć u budwigi sok z papai ma również enzymy, które niszczą błonę komórkową komórek rakowych dzięki czemu komórki te stają się widoczne dla organizmu i mogą być przez niego atakowane.Także jej dieta nie tylko oczyszcza organizm, ale także używa substancji, które niszczą komórki rakowe. Dr gerson postawił na oczyszczanie organizmu, co nie wdając się zbytnio w szczegóły też nie stoi w sprzeczności z tamtymi metodami, bowiem poprzez oczyszczenie organizmu przwraca się poprawny system hormonalny (zaburzony proces tworzenia się estradiolu), usprawnia procesy naprawcze komórek(poprawna flora jelitowa jest kluczem do odpornośći naszego organizmu, wie to każdy kto miał grzybicę przewodu pokarmowego), jak również w końcowym etapie odczyszcza i usprawnia procesy trzustki i dwunastnicy, te zaś za pomocą trypsyny neutralizują komórki rakowe.
powód: brak jakichkolwiek naukowych dowodów na przedstawiane tezy.
Cytat:
Dodam jeszcze, że wiele osób sięga po amigdalinę za późno, po chemii, po radioterapii kiedy zatoksycznienie takimi rzeczami jest tragiczne. Bowiem chemoterapeutyk gromadzi się w tkankach tłuszczowych(naturalny mechanizm obronny organizmu aby chemia nie zniszczyła wszystkich żywych komórek) i ten chemioterapeutyk podczas oszczyszczania organizmu przedosatje się do krwi, gdzie niestety znów skrótem myślowym zatruwa/obciąża watrobę która i tak po chemii nie należy do najlepiej wyglądających..... i tak sa przypadki (z doświadczenia) ludzi którzy biorą kapsaicynę a potem idą na radioterapię- skutek poparzenie jelit odśrodkowe. Albo stosują amigdalinę, dietę oczyszczającą i idą na chemię- śmierć z powodu obciążenia wątroby gwarantowana. O zgrozo. A potem mówią, że to nie działa. Niestety nie wolno stosować naturalnej i jednocześnie chemicznej metody. One się po prostu wykluczają.
powód: podważanie zasad medycyny naukowej.
2. Za rażące naruszenie zaakceptowanego przez Ciebie RF otrzymujesz ostrzeżenie o wartości 3,
z zakazem pisania na forum przez okres 45 dni.
Jeśli chcesz po tym czasie do nas powrócić, proponuję uszanowanie zasad, jakie tutaj panują.
3. Jeśli Regulamin tego forum Ci nie odpowiada, nie musisz tutaj pisać,
skoro chcesz propagować swój własny punkt widzenia w powyższych kwestiach,
nie ma przeszkód, byś poszukała sobie innego bardziej odpowiedniego dla Ciebie forum,
gdzie takie stanowisko będzie bardziej tolerowane lub może nawet aprobowane. Jednak na pewno nie tutaj.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
No nie wiem czy śmiać się czy płakać. Ale pomyślmy:
- nasiona marchewki/marchew kosztują kilka zł;
- sokowirówka/wyciskarka do soków - myślę, że już za 200 zł można kupić jakąś prostą bez bajerów - jednorazowy wydatek;
Amigdalina - no skoro kupujemy już owoce - to nie wyrzucajmy pestek. Pestki moreli - na allegro chodzą już za 23 zł + przesyłka.
Papryczki chili i olej - by zrobić miksturę do leczenia - to koszt kilkunastu zł.
Brokuły (uwielbiam) to też kilka zł.
I wychodzi na to, że raka można wyleczyć prostymi sposobami za kilkanaście zł dziennie, tymczasem NFZ wydaje grubą kasę na refundację chemioterapeutyków, lekarze onkolodzy na darmo się szkolą i specjalizują, a firmy farmaceutyczne nas oszukują, bo chcą zarobić na sprzedaży czegoś, co wyprodukowały. A inżynierowie, którzy skonstruowali aparaty do radioterapii - niepotrzebnie się napracowali swego czasu.
Rozumiem, że tonący brzytwy się chwyta. Rozumiem naprawdę. Ale w takim razie, gdyby marchewka działała, to czy lekarze onkolodzy nie zalecaliby, by jeść ją w ilościach hurtowych, dodając do tego kilka pestek z jabłek? Ileż to pieniędzy byłoby w kieszeni. I pacjent nie leżałby na oddziale przez 5 dni co 21. I nie trzeba byłoby się głowić, jak podreperować morfologię, by terapia dalej szła, jak wspomóc słabnący apetyt, etc. I skórę pacjenci mieliby na pewno zdrowszą - to już tak "gratis". I pacjent byłby zadowolony i lekarz też z pewnością (bo po to się na lekarza uczył by leczyć i wyleczyć /to przynajmniej w teorii/), a zdrowiejący pacjent to kolejny sukces zawodowy, prawda?
Czemu więc onkolodzy dawkują pacjentom cisplatynę, taxol i inne chemioterapeutyki (po których pacjenci łysieją, słabną, płytki krwi lecą na łeb na szyję, etc.), czemu są linie chemii I i II rzutu, skoro wystarczą tylko owoce i warzywa? I silna wola pacjenta?
Czyżby lekarze byli aż tak ograniczeni? Czemu firmy farmaceutyczne płacą grube miliony za badania nad nowymi lekami? Przecież nikt ich leków nie kupi, skoro sok z marchwi - tani i zdrowy - ma tak rakobójcze właściwości? Przecież to bez sensu.
Odpowiedź jest prosta. Sok z marchewki jest bogatym źródłem błonnika, beta karotenu i )witaminy C. Do tego jest pyszny (moim zdaniem).
Ale UDOWODNIONO (opracowania naukowe), że to właśnie chirurgia, chemioterapeutyki i radioterapia - są skutecznymi metodami walki z rakiem. Dowodami na skuteczność terapii są przeprowadzane badania obrazowe pacjentów onkologicznych - kiedy następuje regresja zmian. Kiedy przestaje działać jeden schemat - lekarze próbują innego (o ile stan pacjenta na to pozwala) innego sposobu leczenia. Nie słyszałam, by zabraniano picia soku z marchewki - ale sugestia autorki wątku, że ktoś się z raka wyleczył tylko tym - jest nie do przyjęcia.
Poza tym, skąd pewność, że u tamtej pacjentki to był rak a nie inna choroba? Skąd pewność, że piła ona tylko i wyłącznie sok z marchewki? Dziś w żaden sposób zweryfikować tego nie można. A działanie chemii owszem - dowód - choćby liczne wątki na forum.
Co do leczenia amigdaliną - gdzieś kiedyś czytałam blog chłopaka chorego na mięsaka. Chłopak przyjmował amigdalinę w zastrzykach, lek ściągał chyba ze Stanów. Nie pamiętam dokładnie historii, nie zakończyła się ona sukcesem niestety.
I pozwolę sobie na osobistą dygresję - już prędzej uwierzę w uzdrowienie z choroby nowotworowej po powrocie np. z Lourdes, czy za wstawiennictwem jakiegoś świętego (tak, tam też badają takie przypadki - nie tylko osoby duchowne ale i medycy) niż w siłę soku z marchwi. Tu będę jak niewierny Tomasz - "nie uwierzę, póki nie zobaczę" (dowodów namacalnych - wyników badań, etc.).
Ps. Jo_a przepraszam, nie mogłam się powstrzymać, by nie skomentować - a post skierowany jest do nidii i innych odkrywców.
A ja przypadkiem odkryłam, że jednak ogół społeczeństwa wykazuje zdrowy poziom rozsądku. W Auchan w takim stoisku na wagę zobaczyłam pestki moreli (ok 20zł/kg). Z ciekawości zapytałam ekspedientkę jak one schodzą i do czego ludzie to kupują. No i się okazało że nie cieszą się powodzeniem, początkowo biedniejsi kupowali zamiast orzechów, ale gorzkie i ludzie się zniechęcili. I tyle jeżeli chodzi o B17
Mnie martwi, że w przypadku ludzi chorych o podawaniu pestek moreli decydują bliscy, oczywiście pełni dobrej woli, którzy przeczytali o tej "cudownej metodzie" w sieci. Chory najczęściej przyjmie wszystko od członka rodziny, jeśli usłyszy, że "to działa". I tak na bazie chęci pomocy i głębokiej troski dochodzi do podtruwania całej rzeczy pacjentów. Niestey, takich stron jak to forum jest mniej, niż tych, które propagują szarlatanerię.
Kuzynka chce podawać swojej siostrze zastrzyki z tej właśnie witaminy. A ja boję się, że to pogorszy stan chorej. Jakie mogą być skutki wykonania takiego zastrzyku?
Namów kuzynkę żeby najpierw zbadała u chorej poziom wit D3 we krwi - kosztuje to ok 60 zł. Jeżeli będzie miała poniżej 30 ng/ml (jak 90% polskiego społeczeństwa) to można uzupełniać. Klasyka uzupełniania niedoboru (u dorosłych) to 5000 jednostek dziennie do pięciu dni, później 2000 jednostek /dzień przez 1-2 miesiące, później 1000 jednostek/dzień na stałe. To jest uzupełnianie niedoboru. I przeważnie robi się to tabletkami.
Obiły mi się o uszy jakieś teorie o leczeniu dawkami 15000 jednostek (i więcej)ale to dotyczyło leczenia przewlekłych stanów zapalnych i były to eksperymenty lekarskie. Nie wiem skąd kuzynka wpadła na ten pomysł, ale duże dawki wit D3 musi podawać lekarz i to taki który już to robił wielokrotnie.
A tak w ogóle to jedną z metod pozbywania się szczurów jest podawanie im w karmie dużych dawek wit D. Umierają z opóźnieniem więc nie kojarzą tego z karmą i nie unikają jej - to tak ku przestrodze
Namów kuzynkę żeby najpierw zbadała u chorej poziom wit D3 we krwi - kosztuje to ok 60 zł. Jeżeli będzie miała poniżej 30 ng/ml (jak 90% polskiego społeczeństwa) to można uzupełniać. Klasyka uzupełniania niedoboru (u dorosłych) to 5000 jednostek dziennie do pięciu dni, później 2000 jednostek /dzień przez 1-2 miesiące, później 1000 jednostek/dzień na stałe. To jest uzupełnianie niedoboru. I przeważnie robi się to tabletkami.
Obiły mi się o uszy jakieś teorie o leczeniu dawkami 15000 jednostek (i więcej)ale to dotyczyło leczenia przewlekłych stanów zapalnych i były to eksperymenty lekarskie. Nie wiem skąd kuzynka wpadła na ten pomysł, ale duże dawki wit D3 musi podawać lekarz i to taki który już to robił wielokrotnie.
A tak w ogóle to jedną z metod pozbywania się szczurów jest podawanie im w karmie dużych dawek wit D. Umierają z opóźnieniem więc nie kojarzą tego z karmą i nie unikają jej - to tak ku przestrodze
z tego co mi wiadomo, to dawka 100000 (sto tysięcy) jednostek, która ma być podana w zastrzyku domięśniowym...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum