Myszko bardzo się cieszę, że jesteś już na etapie stabilizacji. Twoja radość jest też moją radością, bo pomaga mi to nie tracić nadziei. Bardzo się cieszę
Rozumiem Stefanka, każdy z nas jest rozgoryczony i bywa przygnębiony swoim zdrowiem, ale to nie ma znaczenia, kto jaki miał naciek. Choroba spadła na nas wszystkich tak samo nieoczekiwanie i każdy musi się z nią mierzyć. Jeszcze raz - gratuluję i trzymam kciuki, żebyś już nigdy więcej nie musiała przejmować się czerniakiem. Żeby pozostało tylko ostrzeżenie przed opalaniem. Arystokracja jest blada
Mam też pytanie a propos psychologa. Sama ostatnio faktycznie ciężko przeżywam swoją chorobę i skontaktowałam się z psychologiem szpitalnym. Niestety uważam, że nic na tym nie zyskałam. Od znajomej dostałam kontakt do jakiegoś podobno dobrego psychologa, ale te szpitalne trochę mnie zniechęciły. Nie wiem czy opłaca się udać do psychologa, szczególnie że ta wizyta byłaby już płatna. Czy wam pomógł psycholog?