Do pracy przy hodowli zwierząt zgłasza się pewien facet. Dyrektor hodowli pyta go co potrafi.
- Może zainteresuje pana fakt - odpowiada interesant - że rozumiem mowę zwierząt.
- Taa? - pyta zdziwiony dyrektor - to chodźmy do krówek, zobaczymy co pan potrafi.
Wchodzą do krówek a tu krasula "Muuuu!"
- Co ona powiedziała?
- Że daje 10 litrów mleka a wy wpisujecie tylko 4.
- O kurde! Ale chodźmy do świnek.
Wchodzą do świnek a tu "Chron, chron!"
- A ta co powiedziała?
- Ze daje 5 prosiąt a wy wpisujecie 3.
- O ja pier... Chodźmy jeszcze do baranów.
W drodze przez podwórko mijają kozę a ta "Meeeee!"
- Pan jej nie słucha - szybko mówi dyrektor - to było dawno i byłem wtedy pijany...
***
Zajączek mówi do niedźwiedzia:
- Dzisiaj idę na imprezę. Jak wrócę mogę być lekko podpity, więc prosze nie bij mnie.
Następnego dnia zajączek wstaje rano z łóżka, patrzy w lustro, a tam cała mordka obita.
- Niedźwiedź! Przecież mówiłem ci żebyś mnie nie bił - mówi zajączek.
- Wyzywałeś mnie od kuta*ów. Wytrzymałem. wyzywałeś moją starą od kur*w. Wytrzymałem. Nazwałeś mojego starego zmarszczonym kuta*em. Wytrzymałem. Ale kiedy nasrałeś na środku pokoju, włożyłeś w to patyczki i powiedziałeś, że jeżyk dzisiaj śpi z nami- NIE WYTRZYMAŁEM!!!
***
Szkot z zona postanowili polatać samolotem wycieczkowym, ale cena - 10 dolarów - wydawała im się odstraszająca. Pilot, widząc ich niezdecydowanie, powiedział:
- Proszę wsiadać, jeśli podczas lotu odezwie się pan choć słowem, zapłaci pan pełną cenę. Jeżeli zachowa pan milczenie - lot jest za darmo.
Szkot zgodził się i razem z zona zajął miejsce za pilotem. Ten wystartował i rozpoczął swój popisowy lot - wykonał beczkę, korkociąg i kilkanaście innych, wyjątkowo trudnych ewolucji, ale za jego plecami nie padło ani słowo.
Kiedy wylądowali zwrócił się z uznaniem do Szkota:
- Gratuluje! Jest pan pierwszym człowiekiem, który podczas takich
akrobacji nie odezwał sie ani słowem.
- Dziękuje. A wie pan, ze prawie mi się wyrwało, jak wypadała moja zona...
***
Pewien rolnik miał duży problem gdyż jego świnie nie chciały jeść. Udał się
do weterynarza a ten poradził mu aby je wszystkie przeleciał. Rolnik
niewiele myśląc wrócił do domu nocą zapakował świnie na ŻUKA i do lasu....
Tam zrobił co mu weterynarz zalecił i wrócił do domu. Na drugi dzień -
patrzy - a świnie dalej nic nie żrą. No to pojechał do weterynarza - ten
mu na to:
- "Przeleciał pan je w dzień czy nocą?"
- "W nocy" - odpowiedział rolnik
- "A to nie powiedziałem że trzeba to zrobić w dzień ?"
Rolnik wrócił do domu - ponownie zapakował świnie do ŻUKA i do lasu....
Zmęczony wrócił do domu i położył się spać. Nocą budzi go zona:
- "Ziutek!"
- "Co?"
- "Świnie....."
- "Żrą?" ucieszył się rolnik
- "NIE! Siedzą w ŻUKU i trąbią!"
***
Trzech staruszków przechwala się, któremu bardziej trzęsą się
ręce. Pierwszy mówi:
- Mnie tak się trzęsą, że nie mogę utrzymać szklanki.
Na to drugi:
- Eeee, mnie tak się trzęsą, że nie mogę włożyć sztucznej szczęki.
Na to z miną zwycięzcy odzywa się trzeci:
- To wszystko nic... Mnie się tak trzęsą ręce, że wczoraj zanim
oddałem mocz, doszedłem trzy razy...